Dorosły uzależniony...
 
Powiadomienia
Wyczyść wszystko

Dorosły uzależniony syn?

60 Posty
10 Użytkownicy
66 Reactions
615 Wyświetlenia
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Jak wpłynąć/pomóc (?) dostrzec dziecku (dorosłemu), że ma prawdopodobnie problem z alkoholem?? Nie napiszę, że ma na pewno, bo nikt mu diagnozy nie postawił, ale tak mi się wydaje, że jego picie już przestało być w normie. Syn ma 22 lata, jeszcze mieszka z nami, przy czym pracuje, dokłada się do czynszu. Teoretycznie tutaj nie szwankuje nic. Ale od kilku miesięcy młody pije. Codziennie kupuje sobie i wypija 4-5 piw. Zawsze wieczorem zanim pójdzie spać. W weekendy jak ma wolne umawia się i wychodzi z kims, a wraca w o wiele już gorszym stanie. Nie awanturuje się, ale było i tak, że kumple go musieli podprowadzać pod drzwi, bo był tak pijany. A i mam powody, żeby podejrzewać, że ma takich imprezach wchodzą i inne używki. Pomijając weekendy, to martwi mnie to, że wlasnie codziennie musi mieć piwo. Próbowałam z nim porozmawiać, że chyba powinien przystopować, to w odpowiedzi usłyszałam, że przecież nie robi awantur, tylko grzecznie siedzi w pokoju wtedy, pracuje i się dokłada, więc nie powinnismy się wtrącać, piwo kupuje a swoje, a nie nasze, czyli krótko dostałam prosty komunikat: spadaj i odczep się. I tyle wyszło z ''rozmowy''. Co i jak powinnam zrobić, żeby synowi pomóc? Martwię się, że to już skręciło w złym kierunku i jak młody nie zmieni czegos w najbliższym czasie, to nie skończy się to dobrze (a i sama jego praca to w dużej mierze bycie kierowcą).

Pozdrawiam.


   
Katarzynka podziękowanie
Zacytuj
Alex75
Użytkownik Moderator
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 111
 

Witaj na forum,

 

Wysłany przez: triss111

Próbowałam z nim porozmawiać, że chyba powinien przystopować

 

Wysłany przez: triss111

dostałam prosty komunikat: spadaj i odczep się

 

Czyli zrobiłaś już to co możesz zrobić, skoro on nie widzi problemu to na tym etapie nie zrobisz nic więcej. Założyłaś wątek w dziale 'współuzależnienie' więc zakładam, że wiesz co to jest.

Jeśli twój syn jest uzależniony to może mu pomóc tylko ktoś, kto się na tym zna. Czyli terapeuta zajmujący się uzależnieniem albo drugi alkoholik. Ja też próbowałam pomóc ale ponieważ nie miałam wiedzy to moja "pomoc" to było tylko szkodzenie.

Dowiedziałam się o tym dopiero na terapii współuzależnienia tam zobaczyłam jakie błędy popełniałam. Dużo mi dały również mitingi Al-anon, gdzie spotykają się osoby mające wśród bliskich osobę uzależnioną. Zachęcam Cię do skorzystania z jakiejś formy pomocy dla siebie. Dowiesz się z czym masz do czynienia i jak postępować.

 

Jeśli chcesz być tam, gdzie nigdy nie byłeś, musisz iść drogą, którą nigdy nie szedłeś.
Coniguliaro Dominick


   
annaoJ, Katarzynka i marcin podziękowania
OdpowiedzZacytuj
@ndrzejej
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 120
 

witaj triss 😉 

Trudno patrzeć jak własne dziecko "przesadza" z piciem, ale cóż możesz?

W zasadzie nic - bo to pełnoletni facet, który jak to młodzi - wie najlepiej czego chce.

Raczej nie truć mu by pił mniej, lecz zasugerować niech sam sprawdzi np. w necie czy picie takie jak jego

jest normalne czy nie? Czy wie co to test baltimorski i niech sobie poczyta, zrobi.

Zapytać po jakimś czasie o wnioski z tego i tyle co możesz.

A może mąż ma większą siłę perswazji?

Gdy jego "dorosłe i odpowiedzialne" życie Ciebie męczy i ma wpływ na Twoje samopoczucie emocjonalne

pójdź na spotkanie Al-anon:  

http://al-anon.org.pl/spotkaniamityngi/
Wybierz region Polski z listy, a otworzy Ci się alfabetyczny spis grup w tym regionie. Myślę, że Ci pomoże spojrzeć na wszystko inaczej, bo od praktycznej strony. Poznasz doświadczenia innych osób z kręgu osoby uzależnionej, jak one sobie radzą z piciem syna czy partnera. Dziś jesteś bezsilna wobec picia syna i UZNAJ to za prawdę nr.1. Tylko on może coś z tym zrobić. Z reguły alkoholik zaczyna zastanawiać się nad "normalnością" swego picia gdy zaczyna zbierać przykre jego konsekwencje. Nie pomagaj mu nigdy w ich ponoszeniu.

Jestem alkoholikiem, zadbaj o siebie, bo nikt o Ciebie lepiej nie zadba. 🌹 

Jeśli czujesz przygnębienie, to dlatego, że żyjesz w przeszłości.
Jeśli czujesz niepokój, to dlatego, że żyjesz w przyszłości.
Jeśli czujesz spokój, to dlatego, że żyjesz w teraźniejszości. /Laozi VI w.pne/


   
Katarzynka podziękowanie
OdpowiedzZacytuj
Katarzynka
Wątek Kasi Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 94
 

Wysłany przez: triss111

Jak wpłynąć/pomóc (?) dostrzec dziecku (dorosłemu), że ma prawdopodobnie problem z alkoholem?? 

Witaj na forum 🖐️ Kasia

Kiedy trafiłam na forum mój syn miał 19 lat...bardzo podobne to wszystko do tego co opisujesz.Jako matka dobrze rozumiem Twoje rozsterki i obawy.Też jako matka..sugeruje Ci abyś poszukała dla siebie terapi.To dobry krok.Tak jak piszesz nie wiesz czy syn już ma problem z alkoholem czy właśnie idzie w tą strone.

Warto też tu pozostać i czytać co to właściwie jest ten alkoholizm i uzależnienie ☕ ta wiedza może Ci bardzo pomóc.

Jako matka moge Ci z czystym sumieniem powiedzieć nie uda Ci się go uratować jeśli Twój syn sam nie będzie chciał się ratować i żyć inaczej.

Ja z moim synem przeszliśmy długą droge..syn był w wielu ośrodkach,miał terapie i znów na nią wrócił.Tak...ma świadomość że jest uzależniony ale jeszcze nie do końca zdaje sobie sprawe z zagrożenia.

Ja też jestem po terapi.Tak też jeszcze wróciłam na terapie ale w czerwcu kończe.Tak postanowiłam.

Trzymaj się ciepło mamo ❤️ 

 


   
@ndrzejej, szekla i Alex75 podziękowania
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Terapie, al anony odpadają. Nie jestem współuzależniona, tylko z takim wątkiem nie mogłam się wbić w inny dział. W każdym razie dziękuję.


   
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Może trochę bardziej rozwinę: terapia to czas, ja na jego nadmiar nie cierpię. Chyba też czuje opór przed terapia, bo czy psychoterapeuta sam nie ma problemów?
Al anon i pokrewne grupy i grupki - jeżeli tam padają rady w stylu, że jak dziecko pije/ćpa, to nie wpuszczać do domu, odciąć od kasy, nie pomagać w razie problemów, także poważnych - to podziękuję. Zresztą, jest to też domena terapeutów takie "złote rady". Własnemu synowi chciałabym oszczędzić tego, czego sama zaznalam od własnych rodziców (to sprawy z bardzo dawnej przeszłości, związane z rozwijającym się u mnie uzależnieniem, gdzie moi rodzice szukający pomocy po wszelkich "terapeutach" itp, właśnie dostawali takie wspaniałe rady: niejednokrotnie nocowalam w takich miejscach, że cud, że wyszłam żywa, masę razy byłam narażona na pobicie, szmerane towarzystwo. Rodzice mieli w tyłku, gdzie się włóczę, co się ze mną dzieje i czy w ogóle żyje. Uwierzyli innym, że tylko tak mogą mi pomóc. W efekcie końcowym nie chce ich znać, oni nigdy nie poznali mojego syna i są dla mnie jak obcy ludzie. Nie chciałam na wstępie tego pisać. Chyba liczyłam na inne rady. A nie chciałabym, żeby syn mnie znienawidził tak jak ja znienawidziłam swoich "rodziców". Jakoś nie pałam chęcią na wybaczenie im, bo to właśnie oni, RODZICE, którzy powinni pomóc, świadomie narażali mnie na niebezpiecznstwo. Tego się nie da usprawiedliwić i wybaczyć). Po prostu.

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez triss111

   
Katarzynka podziękowanie
OdpowiedzZacytuj
Katarzynka
Wątek Kasi Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 94
 

Wysłany przez: triss111

Terapie, al anony odpadają. Nie jestem współuzależniona

Jakiej pomocy więc od Nas oczekujesz? skoro terapia i al-anone odpada.

Wiesz...ja ciesze się że kiedy tu trafiłam na forum to zostałam,pomimo tego że czułam się na początku nie rozumiana .Po pewnym czasie okazało się że to ja się myle a oni wszyscy chcieli mi pomóc ,Oni to już przechodzili a to ja byłam laikiem.

Matki które tu przychodzą ,szybko odchodzą bo więdzą lepiej.Nie chcą zderzyć się z rzeczywistością.Jestem chyba jedyną matką która tu jest.Tak uzależnione dziecko to trudna sytuacja.Partnera zawsze można wymienić a dziecko pozostanie naszym dzieckiem.

Życze powodzenia 🥀 

Triss dopisałaś ,więc i ja coś dopisze.

Ważna jesteś Ty ,po to idzie się na terapie.Dla siebie.Tam nauczysz radzić sobie z tym z czym nie potrafisz...martwisz się o syna który ma 22 lata.Martwi Cię jego picie.Terapia też pozwoli Ci poznać bardziej siebie.Czas...mówisz że go nie masz.Myśle że jeszcze nie jesteś pod ścianą.

Ja jestem tym rodzicem który wystawił walizki za drzwi.Nie miałam wyboru.Zrobiłam coś wbrew temu co czułam.Dziś mój syn żyje.Czy dzięki temu? Nie wiem.

 

 

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez Katarzynka

   
annaoJ, dziordzioklunej, Alex75 i 2 podziękowania
OdpowiedzZacytuj
marcin
M jak Małcin 😉 Moderator Zarejestrowani
Dołączył(a): 4 miesiące temu
Posty: 118
 

Wysłany przez: triss111

Własnemu synowi chciałabym oszczędzić tego, czego sama zaznalam od własnych rodziców

Zawsze możesz mu pozwalać na picie. Do tego w przyszłości może dojść to, czego sam doświadczyłem, czyli utrata pracy i życie na garnuszku rodziców. Ja swoich okradałem i oni nie mieli ŻADNEGO wpływu na moje picie.

 

Jeśli szukasz sprawdzonego planu działania, takiego, który zadziała w 100% na każdego alkoholika, to niestety rozczaruję Cię, bo nie ma takiej metody.

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.

WWO - Mogę wszystko


   
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Widzisz, moi rodzice okazali się skończonymi - cóż, wulgaryzmu nie mogę użyć, ale można łatwo wpaść na to, co mam na myśli. Czy byliby tak zacięci wiedząc, że w przyszłości będziemy dla siebie obcymi ludźmi? Wątpię. 

Tak, partnera czy męża można zostawić, a i na to wiele kobiet się nie zdobywa. 

 

Moi rodzice też uważali, że nie mają wyboru. Żyje, ale gwarantuje ci, że nie dzięki nim. 

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez triss111

   
OdpowiedzZacytuj
marcin
M jak Małcin 😉 Moderator Zarejestrowani
Dołączył(a): 4 miesiące temu
Posty: 118
 

Wysłany przez: triss111

Czy byliby tak zacięci wiedząc, że w przyszłości będziemy dla siebie obcymi ludźmi? Wątpię.

To była ich decyzja, na którą już nie masz wpływu.

 

Moja relacja z rodzicami jest kiepska, pomimo tego, że nie piję od 6 lat. Tak się układa, że nie sądzę, że kiedykolwiek to się zmieni. A wiesz, czemu? Bo jedyną osobą, na którą mam wpływ jestem ja.

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.

WWO - Mogę wszystko


   
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Moja jest żadna. Tak oni ponoszą konsekwencje tego, jak mnie potraktowali. I nie chciałabym tego w relacji z własnym synem. 


   
OdpowiedzZacytuj
marcin
M jak Małcin 😉 Moderator Zarejestrowani
Dołączył(a): 4 miesiące temu
Posty: 118
 

Więc powtórzę pytanie Kasi, jakiej pomocy oczekujesz? Czego spodziewałaś się po rejestracji na forum?

 

Przeczytałaś inne wątki, także osób uzależnionych? Wiele historii znajdziesz także w naszym archiwum pod adresem www.archiwum.niepijemy.pl/

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.

WWO - Mogę wszystko


   
Katarzynka podziękowanie
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Tak naprawdę nie wiem, czego oczekiwałam. Ale upewnilam się (czytając właśnie inne watki), że te mało ludzkie rady nadal są polecane przez terapeutów i wszelkiej maści grupy wsparcia.


   
OdpowiedzZacytuj
Katarzynka
Wątek Kasi Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 94
 

Wysłany przez: triss111

Moi rodzice też uważali, że nie mają wyboru. Żyje, ale gwarantuje ci, że nie dzięki nim. 

To twoje odczucia i myśli.Czujesz żal i złość.Bardzo Cię to dotyka nawet po latach.

Jak już wyczerpiesz te mniej drastyczne metody i nie znajdziesz tego złotego środka to zapraszamy ponownie.W sumie Ci się nie dziwie,bo też miałam takie myślenie.

Jeśli potwierdzi się to że twój syn jest JUŻ uzależniony to pamiętaj że choruje cała rodzina i cała rodzina powinna się leczyć nie tylko uzależniony.

 

 


   
dziordzioklunej podziękowanie
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Wysłany przez: Katarzynka

Wysłany przez: triss111

Moi rodzice też uważali, że nie mają wyboru. Żyje, ale gwarantuje ci, że nie dzięki nim. 

To twoje odczucia i myśli.

Bo tak własnie było. Żyje nie dzięki nim, a dzięki komus, kto mi naprawdę pomógł. Rodzice mieli mi do zaoferowania wystawianie walizek za drzwi i inne, aczkolwiek podobne metody. ''Miłosc (tfu) rodzicielska'' w pełni. Dlatego mój syn nie ma dziadków. Chciałabys, żeby syn Ciebie kopnął w zad i całkowicie odciął od siebie? Traktował jak obcą?

 

Nawet jeżeli mój syn już jest uzależniony, to NIGDY nie zaoferuje mu tego, co zaoferowano mnie.

 

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez triss111

   
OdpowiedzZacytuj
Marianna2022
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 10
 

Cześć triss111

Czego boisz się w terapii ? Usłyszeć że ……….

(tu można wpisać ścianę tekstu , każdy z nas jej się kiedyś bał )

 

Mówisz „widzę że nie macie nic do zaproponowania poza …..” z pamięci cytuję , może być nieprecyzyjnie.

Ale ty  synowi jak rozumiem też nie masz już nic do zaproponowania inaczej byś nie szukała odpowiedzi tu ,wśród obcych .

 

Nie złość się , triss  - tu każdy kto odpisał, chcę ci pomóc .Choć może zza tej grubej  ściany tego nie widać albo nie słychać .


   
marcin i Katarzynka podziękowania
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Wysłany przez: Marianna2022

Cześć triss111

Czego boisz się w terapii ? Usłyszeć że ……….

(tu można wpisać ścianę tekstu , każdy z nas jej się kiedyś bał )

Nie traktuje zbyt poważnie psychologów i wszelkiej masci psychoterapeutów. To są ludzie, którzy tak samo mają problemów po kokardę, to z jakiej racji pouczają innych?

To jedno, drugie - ich ''złote rady'' rodem ze sredniowiecza. Więcej nie muszę dodawać. Za x lat moda na psychoterapię przeminie jak sen złoty.

Oferuje się wystawianie walizek, odcięcie od wszystkiego, zero pomocy - to jest dno dna.

Za takie rady  - dziękuję i dlatego poprosiłam o likwidację konta, choć jakby się dało, to w kosmos wysłałabym cały wątek. Bo tak czy siak nie zastosuję ich (tych rad). Zastosuję, jak będę chciała, żeby mnie własny dzieciak znienawidził, ale to raczej nie nastąpi/

 

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu 4 razy przez triss111

   
OdpowiedzZacytuj
Marianna2022
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 10
 

Czy to opinia w stylu „ książki nie czytałam  ale wypowiem się - jest słaba ”

Moda mówisz ? 
moda ma to do siebie że cyklicznie powraca .

Chyba masz rację ,nie ma co poddawać się pouczaniu jakichś mądrali .

Czekać, obserwować .Samo przyszło , samo przejdzie .


   
Matylda i Katarzynka podziękowania
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Tak, moda. Psychoterapia jako lek na całe zło. Ktos krzywo spojrzał - biegiem do terapeuty!

Powtórzę: te wspaniałe rady zastosowano wobec mnie. Efekt dla mojej matki i ojca bardzo marny: nie mają córki. Wobec swojego syna tego nie zastosuję. Proste, logiczne.

Nie rób drugiemu co tobie niemiłe - lub podobnie to szło.

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez triss111

   
OdpowiedzZacytuj
Marianna2022
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 10
 

Siła argumentu . 

😎

 


   
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 3
 

Piszesz, że ktoś zastosował wobec Ciebie,dawno temu,gdy nadużywałaś używek, złoty środek,który pomógł. Rodzice stosowali coś,co Ci tylko zaszkodziło w ten sposób, że zerwałas z nimi kontakty. To może i wobec syna wypróbuj to ,co tobie pomogło. Moja sąsiadka ma też takiego syna. Jak on się o niej ciepło wypowiada, razem sobie debatują,rozmawiają o tym,że on za dużo pije, może i coś innego jeszcze bierze,ona to rozumie, akceptuje, zupę mu ugotuje, przytuli. Jak to mama. I czeka. Może coś do niego dotrze....bo twarda miłość odpada. Nie wiem jednak czy coś się zmieni, bo wczoraj będąc pod wpływem niewiadomo czego, spadł z dachu. A może właśnie zadziałała siła wyższa po to by go wyrwać ze szponów nałogu bo widziała,że matka będzie go niańczyć do końca jego i swoich dni.

 


   
Katarzynka podziękowanie
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Alicjo, w którymś z moich powyższych postów napisałam, że w żadnym stopniu nie pomogły mi "rady i środki" moich starych (które to terapeuci im zalecali!), tylko pomoc ze strony obcych ludzi. Nie ich wystawianie walizek, nie ich zamykanie mi drzwi przed nosem. Oni nie mieli żadnego udziału w moim wyjściu z bagna, choć zapewne oni sami byli innego zdania. Dzięki temu, co oni robili, prędzej mogłam zdechnąć w parszywych miejscach. Dziękuję, postoje. Moją obecną satysfakcja jest to, że najpewniej teraz, po latach, widząc jak nasze relacje zostały doszczętnie zniszczone, to tego swojego postępowania żałują. 

Mając takie doświadczenia mam podobnie postąpić z własnym dzieckiem?  Raczej byłoby to niedorzeczne. 


   
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 17
 

Triss czytając Twoje wypowiedzi widać ile masz w sobie bólu i żalu (najwięcej w stosunku do Twoich rodziców), ja napiszę do Ciebie z perspektywy osoby uzależnionej nie współuzależnionej. Pamiętam bardzo dobrze jak moja mama właśnie jak Ty bardzo mocno się mną przejmowała - prosiła mnie i groziła żebym nie piła, oczywiście, że to nic nie dało (bo przecie ja byłam mądrzejsza). Też zaczynałam mając około 22 lat jak Twój syn - wtedy były najlepsze imprezy faza towarzyska która potem bardzo szybko zmieniła się w kolejna i tak jak Twój syn zaczęłam pić alkohol codziennie. Jak Twój syn pracowałam więc miałam swoje pieniądze i jak Twój syn miałam gdzie mieszkać - mama prała, gotowała, sprzątała i niańczyła mnie… - tak, tak było. Piszesz o tym, że nigdy nie wystawisz walizek za drzwi - myślę, że dlatego, że jeszcze nie rozumiesz do końca jak działa mechanizm uzależnienia i jaki alkohol potrafi być silny, podstępny, potężny i przebiegły. Piszesz o terapi o AA, że ble, że nie dobrzy, i że oczekiwałaś tutaj od grupy innych rad- odpowiedz sobie sama na pytanie czego oczekiwałaś ? Myślę, że oczekiwałaś, że ktoś napisze - „nie przejmuj się Twoj syn młody niech się bawi wyjdzie z tego”. Jeżeli tak to niestety muszę Cię zmartwić Triss, że jeżeli te dwa trzy piwa będą tak dalej gościć codziennie u Twojego syna a w weekendy i lepsze używki no to będzie to tylko równia pochyła…  

pozdrawiam 

Joanna 


   
Matylda, marcin, Katarzynka i 3 podziękowania
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Masz rację i pewnie tego, nawet bardziej podświadomie niż świadomie, oczekiwałam. Ale wewnętrznie czuje, zw to już nie jest lub zaraz nie będzie "normalne picie". 


   
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Ale na rady o zamykaniu drzwi, braku pomocy przy problemach, nie ma mojej zgody, pewnie w dużej mierze z tego powodu, że na mnie to zastosowano (i nic a nic to nie dało, a tylko wszystko zniszczyło).


   
OdpowiedzZacytuj
Katarzynka
Wątek Kasi Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 94
 

Wysłany przez: triss111

Ale na rady o zamykaniu drzwi, braku pomocy przy problemach, nie ma mojej zgody, pewnie w dużej mierze z tego powodu, że na mnie to zastosowano (i nic a nic to nie dało, a tylko wszystko zniszczyło).

A jaki Ty masz plan? Jak chcesz pomóc synowi.

Piszesz że u Ciebie to nic nie dało,aby dało to trzeba chcieć coś z tym zrobić.Rodzice twoi pewnie próbowali wszystkiego,chcieli Cię ratować.Udali się po pomoc bo zrozumieli że muszą chronić siebie a Tobie postawić granice.Jednak to nie jest ten złoty środek...bo potrzeba aby osoba uzależniona chciała się leczyć.Podjełaś działanie w tej sprawie?opowiesz jak to wyglądało.

Mam wrażenie że już tu czytałam taki sam ton wypowiedzi pare miesięcy temu.Jeśli to Ty to dobrze że wróciłaś.

 


   
dziordzioklunej podziękowanie
OdpowiedzZacytuj
marcin
M jak Małcin 😉 Moderator Zarejestrowani
Dołączył(a): 4 miesiące temu
Posty: 118
 

Wysłany przez: triss111

Mając takie doświadczenia mam podobnie postąpić z własnym dzieckiem? 

Wysłany przez: triss111

Alicjo, w którymś z moich powyższych postów napisałam, że w żadnym stopniu nie pomogły mi "rady i środki" moich starych (które to terapeuci im zalecali!), tylko pomoc ze strony obcych ludzi.

 

Więc może zastosujesz wobec syna to, co zastosowali obcy ludzie wobec Ciebie? Jestem ciekaw, jak oni pomogli.

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.

WWO - Mogę wszystko


   
Marianna2022 i dziordzioklunej podziękowania
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  

Katarzynko, próbowali wszystkiego, chcieli mnie ratować? Nie żartuj. Zamykając mi drzwi przed nosem, gdzie byłam zmuszona nocować po miejscach, gdzie nikt nocować nie powinien, jak mieli mi pomoc? Jak mnie to miało pomóc? A gdybym została wtedy zabita/pobita/zgwałcona, to co wtedy? Też luz, bo oni, biedactwa, musieli chronić siebie, a mnie stawiać granice? To brzmi tak absurdalnie, że żadnym argumentem nie można obronić takiego postępowania. Celowo nie pisze o jaki nałóg chodzi (raczej: chodziło, a w bycie uzależnionym do końca życia nie wierzę), bo to nie ma żadnego znaczenia. Ten problem od dawna nie jest moim problemem, jak i wiem, że nigdy do tego nie wrócę. Ale to ŻADNA zasługa rodziców w tym. 

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez triss111

   
OdpowiedzZacytuj
Katarzynka
Wątek Kasi Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 miesiące temu
Posty: 94
 

Wysłany przez: triss111

Katarzynko, próbowali wszystkiego, chcieli mnie ratować? Nie żartuj. Zamykając mi drzwi przed nosem, gdzie byłam zmuszona nocować po miejscach, gdzie nikt nocować nie powinien, jak mieli mi pomoc? Jak mnie to miało pomóc? A gdybym została wtedy zabita/pobita/zgwałcona, to co wtedy? Też luz, bo oni, biedactwa, musieli chronić siebie, a mnie stawiać granice? 

To może napiszesz dlaczego to wszystko się zadziało.Dlaczego zamykali Ci drzwi przed nosem...i byłaś zmuszona spać gdzie popadnie.

Ja jestem jak Twoji rodzice.Tak właśnie musiałam zrobić.Tak musiałam pozwolić synowi nocować gdzie popadnie ,i myśleć o tym że wszystko może się stać.Wiesz jakie to uczucie? 

Tylko to mój syn dokonywał tego wyboru a ja przestałam się z nim obchodzić jak z jajkiem,pomimo tego że serce pękało i wyłam z bólu.

Wiesz co to oznacza kiedy trzeba wystawić walizke własnemu dziecku? Guzik wiesz,patrzysz tylko przez swój egoizm jaka to biedna ty byłaś.Wiesz co się działo po drugiej stronie drzwi? 

Dziś jesteś rodzicem i masz szanse przekonać się na własnej skórze o tym o czym przekonali się Twoji rodzice.Najpierw używaj tych swoich złotych środków a kiedy je wyczerpiesz i będziesz chciała coś tak na serio zrobić to czekamy tu na Ciebie. 🥀 

 

 

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez Katarzynka

   
dziordzioklunej, Marianna2022, Mick i 2 podziękowania
OdpowiedzZacytuj
Użytkownik Zarejestrowani
Dołączył(a): 3 tygodnie temu
Posty: 26
Autor(ka) tematu  
  1. Mój "nałóg" to moja sprawa, której na publicznym forum nie mam zamiaru wykładać. I stare dzieje, było-minęło. 

XXXXXX się działo po drugiej stronie drzwi, bo moja starzyzna miała w czterech literach, co ze mną będzie. Oto cala prawda o mojej rodzinie. Z własnymi dziećmi się tak nie postępuje. Równie dobrze może kiedyś twój syn podziękuje ci tak, jak ja podziękowałam swoim. Może wtedy coś tam dotrze do Ciebie, że nie warto było tych walizek wystawiać. Tylko wtedy to jakby trochę za późno na takie refleksje będzie. 

Ta odpowiedź została edytowana 3 tygodnie temu przez triss111

   
OdpowiedzZacytuj
Strona 1 / 2