Witam 🖐️ 🖐️ 🖐️
zdecydowałem się zarejestrować tutaj na forum i napisać post bo już sam nie wiem co robić. Mam 31 lat, jestem facetem, mam pracę na stanowisku kierowniczym z dużą odpowiedzialnością. Praca stresująca, nie raz 24/7. Moim problemem głównie jest alkohol, ogromne ilości na imprezach (średnio co dwa tygodnie), upijanie się do nieprzytomności, wstawanie rano na kacu, wymiotowanie i tak w kółko. Na imprezach jestem osobą rozbawiającą całe towarzystwo, na alkohol reaguje humorystycznie (u dużej ilości osób pojawia się agresja, u mnie nigdy), do tego dochodzi palenie marichuany weekendowo ale i w tygodniu. Praca odpowiedzialna, pod telefonem 24/7, też to jest męczące psychicznie ale do ogarniecia. Myślałem, że gdy też w tygodniu prowadzę aktywny tryb zycia, siłownia, ostatnio bieganie (nawet półmaraton przebiegnięty) to że uda się tak funkcjonować. Niestety z imprez pamiętam coraz mniej przez upojenie alkoholowe, kiedy palę marichuanę często nie pamiętam poprzedniego dnia, rozmów. Przychodząc do pracy w poniedziałek jakimś cudem nie wiem jak udaje się zarządzać i fajnie wszystko prowadzić, ale czuje, że organizm jest na skraju wycieńczenia, mało sypiam. Chciałbym skończyć z używkami lecz nie potrafię, boje się jak to będzie jak nie wypije kropli alkoholu na imprezie, czy dogadam się z towarzystwem. Weekend zawsze kojarzył mi się z ucieczką w używki aby nie myśleć o ciężarze pracy. Niestety zaszło to bardzo daleko, organizm mówi stop i aktualnie mimo, że na imprezie byłem w ostatnią sobotę (skończyłem pić o 7 rano) to mam wrażenie, że pisząc dzisiaj we wtorek ten post dalej czuje się jakbym był wycieńczony, na kacu. Alkohol w dużych ilościach pije od 15 lat, imprezy nie kończyły sie na jednym czy dwóch piwach ale na wypiciu 0,7. Towarzystwo niestety nigdy nie ciągneło mnie w górę, udało się uzyskać prestiżową pracę ale problem alkoholu i innych używek pozostał. Mam super żonę, super mieszkanie lecz mam wrażenie, że przez używki dużo mi umyka, czas szybko leci, weekendy zamiast odpoczywać tracę na picie i leczenie kaca. Ten rok organizm strasznie reaguje na brak snu i imprezy, mam wrażenie, że wszystko mnie boli, gorzej się myśli, twarz spuchnięta. Potrzebuje pomocy i wskazówek jak wyjść z tego błędnego koła. Nie wiem czy upijanie się w weekend raz na dwa tygodnie do odciny plus palenie marichuany 2-3 razy w tygodniu to normalne. Dodam, że nigdy sam nie wypiłem alkoholu, wiem to dziwne, ale głównie ze względu na towarzystwo i fajna atmosferę pije, presje mam dookoła, kojarze się wszystkim z imprezą, gdzie nie pójdę każdy chce się ze mną napić a ja nie potrafie odmówić, czuję się z tym bardzo zle, jest coraz gorzej... dziękuje, że chciało Wam się tyle czytać i wytrwać do końca
pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego 👍
Kabe
Witaj Kabe 🙂
Kiedyś przyszedł czas, że było mi bez różnicy czy piję z kimś czy sama. Efekt sie liczył.
Było też bez różnicy czy piłam z kryształowego kieliszka czy z butelki. Efekt sie liczył.
W dalszych etapach mojego chlania wolałam pić już tylko sama, w domowych pieleszach, bo.....z nikim nie musiałam się dzielić, nikt mnie nie obserwował, przed nikim nie musiałam sie wstydzić.
Co zrobiłam dla siebie żeby nie pić? Byłam na terapii stacjonarnej, obecnie uczęszczam na mitingi AA i Grupę Wsparcia.
Zmieniłam też radykalnie towarzystwo, z pijących na niepijących.
Jak widzisz, streściłam bardzo mocno czas swojego chlania i zdrowienia. Zrobiłam to wszystko by byc dzisiaj trzeźwą i powiem szczerze, że ten stan bardzo mi sie podoba.
A Ty? masz jakis plan, zamysł do działania?
Żyj - powiedziała Nadzieja.
Bez Ciebie nie potrafię - odpowiedziało Życie.
Emilka Alkoholiczka
Nie wiem czy upijanie się w weekend raz na dwa tygodnie do odciny
plus palenie marichuany 2-3 razy w tygodniu to normalne.
Witaj Kabe.
Normalność - to w zasadzie pojęcie względne, ale tu w kontekście używek Twoich powiem Ci tak.
Zdrowi emocjonalnie i odpowiedzialni ludzie nie potrzebują alkoholu jako leku na smutek, śmiałość, wyluzowanie, nerwy, ...etc.
Czujesz się "lekko", dowcipnie, swojsko, dusza towarzystwa, lajtowo, ale pomyśl czy aby jesteś sobą. Ja uważam, że pijąc
grasz kogoś innego niż jesteś. A spróbuj odstawić alkohol i maryśkę na miesiąc.
Dasz radę czy niewyobrażalne?
Powiedz Kabe szczerze - lubisz siebie?
Jestem alkoholikiem. Przestałem grać kogoś innego. Odnalazłem siebie prawdziwego, trzeźwego i zaakceptowałem.
Tam gdzie nie podobam się sobie staram się to poprawiać.
Lubię siebie i potrafię się ze sobą dogadać w zasadzie w każdym temacie.
Jak piłem olewałem swoje problemy, potrzeby - topiłem je w alkoholu przywdziewając maskę szczęśliwości.
Życie - to nie teatr, nie muszę nikogo grać.
Spróbuj i Ty być po prostu sobą, bez żadnych poprawiaczy nastroju.
Potrafisz uśmiechać się na trzeźwo?
Jeśli czujesz przygnębienie, to dlatego, że żyjesz w przeszłości.
Jeśli czujesz niepokój, to dlatego, że żyjesz w przyszłości.
Jeśli czujesz spokój, to dlatego, że żyjesz w teraźniejszości. /Laozi VI w.pne/
Witaj Kabe na forum 😊
Jeśli chcesz być tam, gdzie nigdy nie byłeś, musisz iść drogą, którą nigdy nie szedłeś.
Coniguliaro Dominick
Witaj na Trzeźwym Szlaku
Cześć Kabe. Czy to normalne? A ty jak myślisz? Skoro coś cię skłoniło cię to do znalezienia w internecie forum dla alkoholików i odezwania się na nim, to chyba sam czujesz, że coś z tym wszystkim jest nie teges.
Ja żyję bez używania substancji chemicznych zmieniających świadomość i dla mnie trzeźwość jest normalna.
„To, jak ludzie cię traktują, to ich karma. To, jak na to reagujesz, jest twoją karmą” (Dalajlama)
Cześć Kabe,
Jeżeli masz pracę, w której 24/7 musisz być pod telefonem, a pijesz do odcięcia, to czasem nie jesteś w stanie odebrać telefonu. Albo odbierasz go bełkocząc. Możliwe, że za którymś razem odbierzesz ważny telefon i wybełkoczesz jakiś żenujący tekst, a na drugi dzień nie będziesz nawet pamiętał, że coś takiego miało miejsce.
Piszesz sporo o piciu towarzyskim. Nie pijesz sam, masz żonę, dobrą pracę. Przez ponad 20 lat obserwowałem postępy choroby alkoholowej u byłej żony. Moje doświadczenie jest takie, że osoba uzależniona przed każdym zdaniem, opisującym swoją obecną sytuację może postawić słówko "jeszcze". Jeszcze nie piję sam, jeszcze mam żonę, jeszcze mam pracę. Bo uzależnienie jest stanem dynamicznym.
Jestem abstynentem z wyboru. Przez wiele lat piłem z moją uzależnioną od alkoholu żoną (teraz już byłą). W którymś momencie zrozumiałem, że znajduję się w kręgu choroby, która nazywa się alkoholizm. Przystosowałem się do życia w związku z osobą uzależnioną, ale moje przystosowanie było niezdrowe. Nazywa się to współuzależnieniem. Zacząłem leczyć się ze współuzależnienia, przez kilkanaście miesięcy uczestniczyłem w terapii. Obecnie kontynuuję zdrowienie ze skutków alkoholizmu w grupie Al-Anon.
Pozdrawiam, Tomek
No coż z tego co piszesz to nie masz wyjścia i jesteś skazany już na picie.
Bo pracę masz trudną i stresującą więc pasuje się napić. Dodatkow jako dusza towarzystwa nie możesz sprawić innym zawodu i odmowić picia.
No stary masz przerąbane.... normalnie to tak jakby życie przyłożyło pistolet do głowy i zmuszało do picia.
A tak na poważnie przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś, bo tam normalnie, aż kapie od racjonalizacji twojego picia.
A prawda jest inna.
Jeśli chcesz przestać pić to przestajesz i robisz wszystko aby nie pić ( terapia, miting) i nie patrzysz na towarzystwo, kolegów czy pracę.
Więc jak... opowiadasz i powodach dla których " musisz" pić czy podejmujesz dxiałanie aby przestać
I łatwo nie będzie, ale da się to zrobić i wtedy zobaczysz jakie błedne założenia masz co do Twojego życia "zwiazanego" z alkoholem.