- Otrzymane podziękowania: 1500
Dopaminowa kremówka
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
Życzę wam spokojnej nocy i pokoju ducha.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
W pracy znów zaczęłam pracować a już zaczynałam się zadręczać. Oczywiście to nie tak że nie pracowałam w ogóle. Poprostu robiłam wszystko żeby nie robić tego co zaplanowałam. Dziś znów zaczęłam pracować tak jak lubię.
Ponadto czuję ból emocjonalny po rozmowie z siostrą, to dobry ból, to ból zmian.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
używasz tych samych metod czy narzędzi. Nic nie poprawisz na lepsze, a w relacjach z ludźmi to nawet sobie można
pogorszyć. Bólu nikt nie lubi poza masochistami, więc jest twórczy, bo wymusza zmiany, którymi chcemy
zabezpieczyć się przed nim na przyszłość. Dystans i asertywność wobec "majestatu" innych - wskazane.
Pozdrawiam i dużo spokoju Ci życzę.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Kiedy jeszcze chodziłam na mitingi DDA, pamiętam jak nie czułam. Nie czucie to bardzo niefajny stan i pamiętam jak bardzo chciałam poczuć i nie być pusta jak bęben. Teraz nie jestem na pewno pusta, bardzo czuję, bardzo bardzo intensywnie i boleśnie. Ten stan w którym jestem to jest dobry stan, nie wiem czy to stan żałoby trochę na pewno stan dojrzewania, dostrzegania, uświadamiania sobie i przeżywania tego bólu, który kiedyś mroziłam. Moja głowa, moja psychika mroziła, żeby przetrwać wtedy tamten czas, żeby przeżyć.
Nie wiem jak długo to będzie trwało, trochę się to wszystko skumulowało z każdej strony i ze strony bliskich osób i ze strony mamy. Tak naprawdę to z każdej strony czuję jakbym dostawała bęcki, to jest jak taka lawina negatywnych emocji i odczuć. Na razie trwam w tym i mam takie obawy czasami czy dam radę to przeżyć ale z drugiej strony też takie przeświadczenie że dam, boli ale dam i że będzie lepiej, na pewno będzie lepiej. Jestem o tym przekonana i nie chcę uciekać, nie chce się chować, nie chce szukać masek i zasłon . Chcę to przeżyć i przeżywam całą sobą mocno, stabilnie stojąc na ziemi, na własnych nogach. Jak długo to potrwa? Nie wiem.
Jeżeli chodzi o sprawę z mamą czuję że jestem w procesie przeżywania ,odcinania się i dorastania i już się cieszę na myśli o tym kiedy ten proces odcinania się zakończy, kiedy zaakceptuję to co się wydarzyło, pogodzę się z tym, kiedy się umocnię w swojej pozycji.
Jeżeli chodzi o o bliską mi osobę to nie wiem w jakim idziemy kierunku i nie wiem co mam tutaj napisać. Trochę mam wrażenie jakbym była w patowej sytuacji, w sytuacji bez wyjścia ale wiem na pewno że nie mogę powtarzać starych schematów, nie wiem jak długo wytrzymam trwając w tym nowym zawieszeniu bardzo bolesnym dla mnie a na pewno nie chce się godzić nie chcę znowu wchodzić w kolejną pętlę współzależnienia. Wchodzić w miodowy miesiąc po to żeby zjechać jak ze zjeżdżalni aż na sam dół dostać znowu bęcki psychiczne i kiedy moja psychika już nie wytrzyma napięcia presji eksploduje znowu jak bomba. Nie chcę już wchodzić w to koło i kręcić się jak chomik w kołowrotku. Na razie stoję, kołowrotek kręci się cały czas uderza mnie w głowę, a ja stoję i i zastanawiam się co dalej. Nie chcę też uciekać, rzucać wszystkim jak dziecko. Nie wiem co robić więc stoję sobie w tym miejscu i obserwuję moje życie i to co się dzieje, może to jest taki mój czas zatrzymania.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
i zdecydowanie trzymaj ten stan zawieszenia i obserwacji,. Warto z dystansu popatrzeć na ciąg dalszy kiedy nie
angażujesz się w żadne działania, nie dajesz nikomu pola do manipulacji czy spełniania ich oczekiwań. Załóż, że nic
nikomu nie jesteś winna i po prostu nic nie musisz.
Zadbaj o swój komfort relacji, swój spokój - bo to on nadaje sens życiu. Gdy jesteś z siebie zadowolona i nikt nie mąci
wody - po prostu życie się toczy pogodnie. Ktoś kto odbiera ten komfort i spokój jest u mnie na cenzurowanym.
Jeśli już bym "musiał" tę osobę "tolerować"- to po prostu, nie przywiązywałbym wagi do tego co mówi przykrego.
Jak znam siebie wcale bym nic nie musiał.
Olałbym na jakiś czas nawet najbliższych gdyby za bardzo chcieli mnie pouczać czy sterować.
Dałoby to może im trochę do myślenia.
Nie rób Nami tego - co wypada, bo wypada to portfel z kieszeni.
Rób tak, byś Ty się czuła OK.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Trzymam więc i obserwuję i... siedząc w tej nowej, niewygodnej sytuacji zauważam plusy.
Więcej czasu dla siebie, wszystko co sobie zaplanuję, robię pomału i nawet miałam wczoraj czas na spacer.
Oczywiście są też minusy bo ciało krzyczy do starego a po drugiej stronie jest żywy człowiek i mam przez to wyrzuty.
Staram się odrzucać te natrętne myśli pełne wyrzutu do siebie do bliskiej osoby i ćwiczyć bycie tu i teraz.
To trudne ćwiczenie gdy w głowie burza myśli a w sercu lawina uczuć i odczuć. Staram się je jednak praktykować gdy tylko złapię się na tym że znów moja głowa odrywa się od rzeczywistości a ciało zaczyna odczuwać niepokój. W takiej chwili łapię tą myśl, wrzucam w autostradę myśli i wracam do fizycznych odczuć mojego ciała zadając pytania. Co widzę, co fizycznie czuje moje ciało, jaki czuję zapach, co słyszę. Te krótkie ćwiczenia dają mi ulgę i nie pozwalają brnąć w czeluść chorych myśli i uczuć.
Są też chwile jak dzisiejszy poranek, kiedy otwieram okno, wskakuję pod pierzynkę i ćwiczę uważniej odczuwanie skupiając się na każdym fragmencie mojego ciała. Do pokoju wlewa się zimne rześkie powietrze pachnące mokrą trawą, które z każdym oddechem przepływa przez części mojego ciała o których w danej chwili myślę. Słyszę piękny poranny ptasi koncert. Odczucia są bardzo intensywne. Mimo to natrętne myśli atakują jednak w takim otoczeniu dużo łatwiej mi je odrzucać odwracać do siebie.
Nie piszę tego żeby chwalić się jak u mnie jest cukierkowo, bo nie jest, piszę bo wierzę że to może komuś pomóc. Tak jak pomaga mnie. Życzę pięknej, spokojnej niedzieli.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Wyglądam i czuję się jak staruszka. To przykre i bolesne.
Po drugie perturbacje w sferze uczuć. Dosłownie boli mnie całe ciało. Rozgrzebane dzieciństwo, odnajdywanie swojej godności, nauka opieki i miłości do siebie. Kiedyś na forum przeczytałam o przesuwaniu w się jak płaszczka po dnie. Dziś mogę podpisać się pod tymi słowami. Ale wiem że będzie lepiej, dużo lepiej. Wiem że ten ból jest mi potrzebny.
Jest jeszcze jeden super pozytyw. Mimo niewyobrażalnego bólu psychicznego nie sięgam po alkohol. Nie szukam ucieczki w używki. Oczywiście żeby to w ogóle przeżyć szukam małych odskoczni w kawie z ciastem które celebruje, spacerach, muzyce, medytacji. Wiem że to są ucieczki od rzeczywistości ale nie można cały czas trwać w bólu.
To tyle u mnie. Miałam wewnętrzny opór żeby tutaj napisać. Nie potrzebuję kolejnego kopniaka w głowę. Z drugiej strony jak już leżę na tym dnie to i ten cios zniosę. Może to masochizm a może etap przemiany. Życzę dobrej niedzieli.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anetka
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2781
Sciskam cieplo.Mnie pomaga tylko dziś.
kfiot
" Time changes" ..
Mój profil: Szczęścia mozna się nauczyć. Na forum od 2018
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Do spiżarni już pora coś wrzucić,
Żal wyżalić, a smutki wysmucić,
Pora zioła zaparzyć przed snem,
Pogwarzyć z psem.
A gdy nazbyt zaboli to wszystko,
Gdy zapłonie i skromność i pycha,
No to w końcu do wiosny już blisko.
Już blisko u licha.
Może przez te "żal wyżalić a smutki wysmucić"?
Człek świadomy potrafi zarówno smutek jak i radość przeżyć bez wyrządzania sobie "krzywdy psychicznej".
Mam tu na myśli np. złamanie abstynencji, użalanie się nad sobą, zwątpienie w siebie, czarnowidztwo, ...
Myślę Nami, że dasz radę i masz świadomość, że jedyne co z tym można zrobić,
to "przetrawić" wszystko do przyswajalnej postaci. Świat zewnętrzny nie ma wpływu na Twoją wartość.
Stanowisz o niej tylko Ty. Jesteś tym - kim myślisz, że jesteś.
Warto o tym pamiętać zwłaszcza gdy coś lub ktoś burzy chwilowo nam pogodę ducha.
Dbaj o siebie.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Kryzys mija, ból się rozchodzi, ja nie uciekam w używki. Świat w kryzysach podsyła nam pomocne osoby, wystarczy tylko je do siebie dopuścić i wysłuchać. Tak też jest w moim przypadku.
Dużo rozmów za mną i mam nadzieję jeszcze więcej przede mną.
Niezwykle ważne w tym co mnie spotyka jest to że jest to forum i że wy jesteście tu że mną. To taka stała w zmiennych kolejach losu.
Dziękuję
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Szukam informacji o osobowości zależnej. Usłyszałam na szkoleniu, że osoby z tym typem osobowości (często uzależnione) nie kończą uzależnienia tylko zamieniają jedne drugim. Wg psychologów takie osoby nigdy nie przestaną mieć obsesyjnych myśli. Jedynym wyjściem dla nich jest poszukanie mniej szkodliwego uzależnienia np. sport. Ale nawet jeśli to będzie "pozytywne uzależnienie" to nadal będzie uzależnienie, czyli zachowanie patologiczne.
Ciekawa jestem co o tym myślicie?
Ja uciekam do spania i wam życzę dobrej nocy
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anetka
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2781
Ach te ptasie trele, nie mogę się nimi nacieszyć!
A co do. osobowości zależnej... Zdaje się pani Ewa Wojdyłło powiedziała że suma nałogów musi się w życiu zgadzać
Moja koleżanka rzuciła picie, ale kupuje masę ubrań na Vintage.
A ja myślę, że najtrudniejszym nałogiem jest dążenie do bycia perfekcyjną wersja siebie bez wad i nałogów.
To bardzo destrukcyjna cecha.
Jesli coś nie niszczy mi życia i nie wpływa na relacje z ludźmi.... Przyjmuje z dobrodziejstwem inwentarza.
W trzezwieniu z alkoholizmu ważna jest
Akceptacja tego jakim się jest i tego próbuje się trzymać, bez życia na poczuciu winy, tylko na pełnej petardzie.
Kfiot of course
Buziaki
.
" Time changes" ..
Mój profil: Szczęścia mozna się nauczyć. Na forum od 2018
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Dwa tygodnie temu byłam na wakacjach nad polskim morzem, pierwszy raz w życiu. Zrealizowałam kolejne marzenie z dzieciństwa.
Fakt że morsuje pomógł mi w tym żeby nie tylko plażować ale i popływać, praktycznie całe morze miałam tylko dla siebie. Ogólnie polskie morze na Wielki plus, mimo że zimna woda, mimo że wieje (chociaż mnie akurat to nie przeszkadzało) morze jest naprawdę piękne. No było naprawdę super.
Każdego dnia widzę jak wiele zyskałam odstawiając alkohol. Intensywność i wyrazistość przeżywania codzienności na trzeźwo jest cudowna.
Ja uciekam do pracy a wam życzę miłego dnia.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Moje życie zmierza w dobrym kierunku, w lepszym kierunku. Jednak inaczej niż na początku teraz mam wrażenie że wolniejsze tempo którym żyje to jest to właściwe tempo. Żyję to może za dużo powiedziane bo jest jeszcze wiele pędu w mojej codzienności, jeszcze wiele tych zachowań pracoholicznych, na granicy perfekcjonizmu i pretensji do siebie. Ale jest też dużo dobrego dużo miłości dużo akceptacji dużo więcej slow. Myślę że poprawnie będzie kiedy powiem że staram się w ten sposób żyć.
Dużo więcej mówię o sobie, mówię o tym co mnie boli, mówię o tym co w moim życiu było złe, co mnie raniło, krzywdziło, czego się wstydziłam przez wiele lat. Otwieram się na ludzi, uczę się stawiać granice i stawiam je dość mocno, to mnie bardzo cieszy.
Moje życie nie jest cukierkowe ale trzeźwość sprawia że jest lepsze zdecydowanie lepsze. Nie wiem czy moje słowa napisane tutaj komuś pomogą, mam nadzieję że tak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Roza
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 191
nigdy bym nie przypuszczała, ze można być uzależnionym od jedzenia. Dałaś mi dużo do przemyślenia.
wydaje mi się ze mój mąż łączy oba uzależnienia i od cukru i od alkoholu. A raczej przeplata je ze sobą.
Co do cukru dało się go jakoś przekonać, co do alkoholu, chyba właśnie dosięgnął swego dna.
dzieki twoim wpisom podeszłam do tego ze spokojem i akceptacja.
dziekuje
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Jestem główną organizatorką dużej imprezy. Miałam być trybikiem i to mnie cieszyło, jednak okazało się nagle, że jestem w grupie zarządzającej. Ludzie bardzo szybko chcą się pozbywać odpowiedzialności.
Przyjęłam tę rolę, bo zależy mi na tej imprezie. Tym razem wiem, co chcę osiągnąć. Ponadto dostanę za tę pracę zapłatę. To będą śmieszne pieniądze, ale uczę się domagać zapłaty, dlatego cieszy mnie sam fakt, że się o nie upomniałam.
Każdego dnia staram się być lepsza dla siebie i innych w zdrowy sposób. Mogę to robić tylko dlatego, że nie piję.
Wczoraj byłam na kawie. Siedzieliśmy w kilka osób na tarasie. Po jakimś czasie jedna z osób nalała sobie piwo i zapaliła papierosa. W pewnym momencie podszedł do mnie syn, który bawił się obok w ogrodzie z innymi dziećmi i powiedział mi na ucho "mamo szkoda że ciocia pali i pije piwo". Odpowiedziałam, że szkoda. Syn pobiegł bawić się z dzieciakami, a ja pomyślałam, że cieszę się, że nie pomyślał tak o mnie. Że w naszym domu nie widzi papierosa, piwa na stole. Że widzi, że można siedzieć bez alkoholu, rozmawiać i dobrze się bawić. Jestem szczęśliwa jak o tym myślę.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Roza
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 191
jak teraz nie pije od jakiś 2 miesięcy to znowu cukierki lody ruszyły.
i tak na zmiane. Trudno taki jego wybór, tylko ze przy okazji córkę karmi i to mi nie odpowiada. Nie mówiąc Olę pieniędzy idzie na słodycze.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Namika
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1500
Alkoholu nie piję w ogóle, słodkie ograniczam, jem tylko w zaplanowanym czasie.
Mam trochę rozwalone emocje przez napięcie organizacyjne i odrzucenie przez szefa wniosku o podwyżkę. Mieszkam w czarnej dziurze pod względem rynku pracy i płacy. Niestety to mocno deprymujące.
Życzę wam dobrej trzeźwej nocy.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.