- Otrzymane podziękowania: 18
Którędy do raju?
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
Mam na imię Karolina i podczytuję to forum od jakiegos czasu. Widzę, że jest tu sporo ludzi którzy mogliby podszepnąć mi jak. Jak dotrzeć do osoby, która jest uzależniona - aby chciała zrobić sobie w głowie totalne przemeblowanie przy pomocy fachowców? , Ta osoba wie, że jest uzależniona i nie przeczy temu oraz jest alkoholikiem tzw wysokofunkcjonującym - czyli świat się jeszcze nie rozjechał dokumentnie, Acz z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że w końcu się rozjedzie. Potrafi rzucic alko na jakiś czas, np kilka miesięcy twierdząc, że terapii nie potrzebuje. Jak to się kończy - wszyscy mogą się domyslić, Powtórką z rozrywki. Na dziś wymówka jest taka, że jedynie alko zapewnia potrzebę relaxu. Ucieczka w działanie ( narzucanie sobie takiej ilości obowiązków, że niemożliwym jest ogarnięcie ich w zaplanowanym czasie) i jako komplet relaks za pomocą %%%. Taki zapętlony od lat już schemat. Chciałam po prostu dać tej osobie linka do waszego forum. Ale potem wpadłam na pomysł aby - jeśli się zdecyduje - czekał tu już na nią czerwony dywan, stoliczek z parującą kawą i ulubione ciacho. Czyli - prośba do was. Czy moglibyscie napisać, co was przekonało do terapii? Gdzie jest ta granica wewnętrznego oporu, która musi pęknąć aby człowiek poczuł że sam potrzebuje i chce pomocy z zewnątrz? Tylko proszę nie piszcie mi, że można zadbać wyłącznie o swój psychiczny dobrostan. Ja przyglądam sie tematowi niejako z boku. I szczerze mówiąc serce mi sie kraje jak widzę z jakim "posagiem" wyjdą z tego domu dzieciaki - jeśli nic się nie zmieni. Będe wdzięczna za każdy wpis rozjaśniający mi ten moment życiorysu alkoholika - gdy już wszystko wiesz ale zmienić nic nie masz siły i odwagi, Jesteście kopalnią doświadczenia. Dobrze, że jesteście.
Dzięki Alex. Masz bardzo fajne podejście i bardzo rzeczowe posty . To wszystko co napisałaś już wiem, Wiem, że na siłę to się gwoździe wbija i znam mnóstwo sposobów w jaki manipuluje alkoholik aby zabezpieczyc sobie komfort picia . Pewnie sama najlepiej wiesz jak to jest - nadzieja umiera ostatnia. A ja nie chcę dokonywać eutanazji na nadziei... Może właśnie te przeskoki z NIE na TAK osob które zmierzyły się z tym samym będą pomocne? Nie wiem. Szukam po omacku. Bo to zawsze lepsze niż nie zrobić nic
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 9642
Przeniosłam twój temat do odpowiedniego działu.
Piszesz, że czytasz forum od jakiegoś czasu, to z pewnością zauważyłaś że nie ma sposobu aby wpłynąć na czynnego alkoholika i zmusić go do leczenia. Nie masz takiej mocy żeby spowodować - "żeby on chciał".
Mój były partner, czynny alkoholik, też powtarzał, że chce przestać pić i że jest alkoholikiem. Nawet zaczynał terapię kilka razy ale to o niczym nie świadczy. Ponieważ słowne deklaracje nic nie znaczą jeśli nie ma chęci zmiany. Nawet trafiłam do terapeuty aby znaleźć sposób na uratowanie naszego związku a jedyne co się dowiedziałam że jestem głęboko współuzależniona i sama potrzebuje pomocy. I dowiedziałam się jeszcze jednej rzeczy, że mój partner aby przestać pić musi osiągnąć swoje dno a on go nie osiągnął, dlatego zaczynane terapie były tylko na chwilę i nie przynosiły żadnego efektu, bo on tak naprawdę nigdy nie chciał przestać pić.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 4552
Alex ma rację. Nie ma żadnej recepty, poradnika ani tabletki na alkoholizm.
Z własnego doświadczenia wiem, że to ja musiałem chcieć przestać pić, nikt inny za mnie tego nie zrobił.
Mogę być tam gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
A co się działo w twoich myślach, że pobyt na SOR tak cię wykurował?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 4552
Mogę być tam gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5559
U mnie chęcią skonczenia z piciem,było pragnienie wstać rano bez bólu głowy,bez wyrzutów ,bez wstydu i gęstej atmosfery w domu.Ostatecznym i definitywnym skończeniem z alkoholem,była moja kłotnia w środku nocy z mężem przy małej wnuczce,obudziła się przestraszona,strasznie płakała ,to było okropne,pamiętam ten dzień jak dziś,to był 27 czerwiec 2020,to było moje dno...,nie wierzyłam jeszcze,że to będzie początek mojej trzeźwości,ale to zdarzenie zostawiło we mnie takie piętno,że w każdej chwili,kiedy pomyślałam o piciu,ta scena z wnuczką stawała mi przed oczami.Od tamtej nocy,jestem trzeźwa do dnia dzisiejszego.
Karolino ,rozumiem ,że chciałabyś jakoś dotrzeć do osoby uzależnionej,ale tak jak pisze Alex i Marcin,to sam alkoholik musi chcieć przestać pić i szukać sobie pomocy.Często musi sięgnąć dna ,aby taka mysli zaczęła kiełkować ,ale i to zupełnie nie gwarantuje chęci szukania pomocy.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Arbuz
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 412
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Arbuz
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 412
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Arbuz
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 412
Wiesz, piszesz dość enigmatycznie, ale próbuję się dostosować.
To podkreślanie "moje", "ja", "mnie" miało ma celu pokazanie Tobie, że tak naprawdę nie masz możliwości przekonania drugiej osoby, żeby podjęła leczenie. Owszem, możesz mówić, przekonywać itd. Ale szczerze: to na dłuższą metę nic nie da.
Osoba o której piszesz jest dorosła. Ma prawo robić ze swoim życiem to co chce. Być może kiedyś zauważy że jest chora i będzie chciała podjąć leczenie. Ty nie masz na to wpływu.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Ola 38
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 105
Ciężko jest przekonać kogoś do leczenia ale myślę że każdy alkoholik gdzieś w głębi duszy się męczy tym uzależnieniem.
Może podaruj tej osobie książkę ,, Od jutra nie piję,, może jak przeczyta to zrobi rachunek sumienia....może zacznie dostrzegać to że jest chory i jeżeli tego nie zatrzyma to choroba będzie postępować......
W tej książce jest bardzo dobrze opisany rozwój choroby.......
Na internecie znajdziesz książkę ale tylko używaną bo Ja również tylko taką kupiłam w antykwariacie bo nie mogłam nigdzie dostać......ale mi bardzo otworzyła oczy...
oczywiście zakupilam książkę z polecenia mojego Terapeuty....
Ja już nie piję I świat jest wspaniały.....I wierzę że już tak będzie zawsze........
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Olu: dziękuję. O takie sugestie mi chodziło też. To jest coś czego można złapać. Książka. Poszukam jej, może będzie to dobry prezent. Bardzo dobrze to napisałaś o tym męczeniu się. O to własnie chodzi. I te cierpienia - nie fizyczne, ale psychiczne - można przedstawić w formie: patrz, to tak działa i jest do przejścia bo wielu jest takich którym się udało
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Arbuz
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 412
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5559
Strasznie mnie frustruje ten mechanizm manipulacji i zaprzeczania. Bo nie bardzo wiem w ktorym miejscu jestem - czy alkoholik oszukuje mnie czy jest na etapie oszukiwania samego siebie. Możesz mi przybliżyć co dzieje się w głowie człowieka który chce pokazać światu, że jego picie to nie problem który wymaga zmierzenia się z mim?
Były już momenty,że byłam niemal pewna,że moje picie,nie jest normalne,mimo wszystko wmawiałam sobie,że jak tylko bardzo będę chciała,to w każdej chwili mogę przerwać to błędne koło,teraz wiem,że oszukiwałam się,ale wtedy byłam pewna i sama wierzyłam w to,że panuję nad wszystkim .Zapalało się światełko już wiele razy,byly sygnaly i to ogromne,że żeby żyć muszę to picie zakończyć,nawet pęknięty tętniak w głowie ,nie spowodował tego,żebym zaczęła myśleć w tych kategoriach,że muszę zapomieć o piciu już na zawsze,myślałam tylko,żeby dać sobie czas,żeby wydobrzeć i będę mogła znów czasem napić się ,po kilku miesiącach wróciłam do niby kontrolowanego picia,potem kolejna operacja i kolejny powrót do"kontrolowanego"picia.Zazdrościłam innym,kiedy widziałam,że rano idą,czy jadą bez kaca a ja wciąż w tym samym miejscu i nie przyszło mi na myśl,żeby szukać pomocy,że ja jej już potrzebuję i tak jeszcze jakiś czas bujałam się próbując sama swoimi siłami i postanowieniami z rana,że dziś wieczorem już nie wypiję,bo mam dość kłotni z mężem ,złego samopoczucia i porannego kaca,ale kiedy przyszedł wieczór , nici z postanowienia,znów napiłam się,nie rozumiałam dlaczego,to takie trudne,miałam już dość.W końcu zaczęłam szukać pomocy zaczęłam od internetu,bo to miałam pod ręką ,znalazłam to forum i tu dużo dowiedziałam się o tej chorobie o jej mechanizmach ,zaczęłam rozumieć co się ze mną dzieje ,czytałam co inni robią,żeby nie sięgnąć po kieliszek,wprowadzałam pomału te zmiany u siebie.
Możesz spróbować i tak jak pomyślałaś ,podać tej osobie o której piszesz link do tego forum,może coś zacznie mu w głowie świtać,może zapali się jakaś lampka ,bo żeby co kolwiek zacząć,to musi być jego szczera chęć zaprzestania picia,to podstawa i nikt inny tego za niego nie zrobi.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 4552
Ale ja wiem co chcę zrobić i jakich mi do tego potrzeba narzędzi. Nie mam tych narzędzi. Dlatego przyszłam poprosić was - ludzi którzy je znaleźli.
Powtórzę to, co pisałem nie raz. Nikt nie wlewał mi alkoholu do ust, więc nie ma żadnej siły ani narzędzi do tego, żeby ktoś przestał za mnie pić. To tak nie działa.
Mogę być tam gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 9642
A tymczasem, być może najważniejszym pytaniem jakie powinnaś w tej chwili zadać jest - "dlaczego tak mi zależy żeby na niego wpłynąć i spowodować żeby się leczył?"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomoe
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 15663
Jestem Alicja, trzeźwa alkoholiczka, była partnerka czynnego alkoholika oraz DDA czyli dorosłe dziecko alkoholików.
Mogłabym ci opisać ten ostatni dzień, który zdecydował o tym, że się poddałam, zrezygnowałam z metody "sama sobie poradzę" i poszłam po pomoc do ośrodka terapeutycznego. Ale to ci nic nie da, ponieważ: po pierwsze - jako osoba z zewnątrz nie jesteś w stanie wywołać u osoby uzależnionej takiego cierpienia, lęku, bólu, trwogi jakie ja wtedy czułam, a po drugie - u mnie ten jeden dzień był tylko tą przysłowiową kroplą, która przelała dzbanek, a dochodziłam do tego momentu przez kilkuletni proces, który obfitował w różne bolesne zdarzenia, nie na tyle bolesne jednak, aby mogły się przebić przez mechanizmy psychologiczne mojej choroby. A nie sposób opisać kilkuletniego procesu. A tym bardziej nie da się działaniami z boku tego procesu wywołać.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 11515
Witaj Karolino.Czy moglibyscie napisać, co was przekonało do terapii?
Tylko proszę nie piszcie mi, że można zadbać wyłącznie o swój psychiczny dobrostan.
Jak w twoim wypadku "nie chcę ewentualnie mam to gdzieś" zamieniło się w "chcę" trzeźwosci?
Chciałabym w moim pokoiku zebrać to co każdy z ludzi który SAM juz poza tymi barierkami stał - chciał usłyszeć.
Co go zmotywowało do kroku w tył.
U mnie, podejrzewam jak u wielu alkoholików przechodzenie z myślenia piję normalnie do tak nie da się żyć,
trzeba coś z tym zrobić - było procesem w czasie. Zbierałem co raz przykrzejsze konsekwencje picia: złamany palec, noce poza
domem, zwolnienia lekarskie by ukryć niezdolność do pracy z powodu wejścia w ciąg picia, sprawa o alimenty,
dyscyplinarne zwolnienie z pracy, ponad roczne bezrobocie, ...
Wszystko skumulowało się i leżąc czasem skacowany i bezsilny rozkminiałem sens życia. Jaki ono ma sens?
Gdy byłem na dachu poprawić antenę TV czasem myślałem, a może skok na chodnik, na główkę jak do wody?
Bałem się tego, że coś nie wyjdzie, a rośliną być nie chciałem.
Więc jak już żyć to na Boga - NIE TAK!
Poszedłem na swój pierwszy miting do Wspólnoty AA z ciekawości - co oni robią by nie pić.
Wiesz co mi Karolino najbardziej utrudniało to pójście?
Mój wstyd, że ja facet z jajami dałem się "uwieść butelce", że ja facet wykształcony piję nieracjonalnie jak idiota.
Dzisiaj wiem, że facet z jajami to ten, który potrafi sobie radzić z emocjami na trzeźwo,
a mniemanie, że wykształcenie stawia mnie wyżej innych - jest po prostu brakiem pokory, PYCHĄ.
Wracając do tego co zacytowałem:
@ do zdrowienia z alkoholizmu zmusiły mnie konsekwencje picia i własne refleksje nad życiem,
zaś Tobie polecam jednak tę dbałość o siebie. Masz np. siostrzaną do mojej Wspólnotę Al-anon, a w niej
bezcenne doświadczenia innych żon alkoholików. Praktyczna wiedza jak zająć się sobą, jak pracować
nad swoimi emocjami i jak "traktować" alkoholika. Najlepiej zacząć stawiać granice dotyczące picia
w domu czy przy dzieciach, niedyskutowania z podpitym, pozwalanie mu na ponoszeniu konsekwencji picia
czy sięgnięcie po elementy "twardej miłości", uczące Twego męża samodzielności w dbaniu o siebie.
Może lepiej niż przy alkoholu zrelaksuje się przy sprzątaniu pokoju, praniu swych rzeczy czy gotowaniu
sobie jakiegoś jedzonka. Skoro znajduje czas na picie - powinien znaleźć i na takie przyziemne prace.
Może nie wyręczaj go jak Cię wkurza jego picie?
Może lepiej poświęć ten czas sobie?
Może też postaw granicę, że jak przegnie raz jeszcze pałę z piciem - to czeka go terapia?
@@ Wiesz Karolinko, za tymi barierkami to ja chciałem usłyszeć, że jest wyjście z mojej beznadziei
jaką jest picie, tylko muszę tego na poważnie i uczciwie chcieć spróbować.
Niewykluczone, że Twój Wysoko Funkcjonujący Alkoholik jest przekonany o swej samowystarczalności
intelektualnej i nikt mu nie będzie mówił co ma robić, bo on wie lepiej.
Ma na swoją obronę niezbite dowody, że problemu nie ma - bo potrafi nie pić parę miesięcy.
Reasumując - masz co robić Karolino: granice, ewentualnie twarda miłość i praca nad sobą.
Jestem alkoholikiem - dobrze, że szukasz dla siebie wyjścia z sytuacji.
Twój komfort życia zaczyna się w Twej głowie i w niej podobnie jak i w mojej trzeba szukać rozwiązań swoich "problemów".
Przemeblowania w myśleniu są niezbędne, więc niezbędne jest się otworzyć na NOWE.
Czy jesteś gotowa na to?
Do raju więc przez głowę i właściwe uczynki w życiu.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alicja
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 258
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- karencja
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 627
powtórzę to, co napisali przedmówcy: nie masz mocy, by sprawić, by alkoholik przestał pić. Nie odpowiem Ci na pytanie, co sprawiło, że ja przestałam, uważam, że byłoby to nieetyczne: pogłębiałoby Twoją iluzję, że możesz wejść do umysłu osoby uzależnionej i przejąć kontrolę nad jej myślami i decyzjami. Bo ty niby zapewniasz nas, że jesteś świadoma swojej niemocy, ale wszystko, co piszesz, temu zaprzecza.
Chcesz zrozumieć, jak to jest być alkoholikiem? Stan umysłu alkoholikiem, który nie chce przestać pić, można porównać do stanu umysłu kogoś, kto upiera się, że uratuje alkoholika, i tkwi w swoich schematach myślowych, irytując się na każdego, kto próbuje mu pokazać problem w innym świetle. Będzie się złościł, ignorował, odcinał - zrobi wszystko, by zachować swoją iluzję, że ma kontrolę.
Prawdopodobnie najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla tej osoby, jest poinformowanie jej, że kończysz znajomość z nią ze względu na jej picie z ew. możliwością wznowienia znajomości, jeśli podejmie konkretne kroki w kierunku zapanowania nad swoim uzależnieniem. Możesz też wybrać się do ośrodka leczenia uzależnień i powiedzieć specjaliście to, co napisałaś nam. Na pewno dostaniesz dużo cennych informacji (choć niekoniecznie takich, jakich oczekujesz). Poczytaj też historie osób z działu dla współuzależnionych.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Piszesz Andrzeju o samowystarczalności alkoholika. Tak,żdecydowanie coś w tym jest. To jest ten problem. Tylko mnie się wydaje, że ta samowystarczalność nie jest podyktowana pychą "bo wie lepiej" ale nieumiejetnością przyznania się do braku samowystarczalności. Nie - "a co ty mi będziesz gadać wiem lepiej" ale "wiem, że nie umiem/ nie chcę oddać tej kruchej kontroli nad swoim życiem w ręce Siły Wyższej. Zalewam stres alkoholem i to działa a alkohol nie ściągnął mnie póki co do miejsca w którym mi juz cholernie niewygodnie"
karencjo - ależ ja własnie udałam się do ośrodka dla uzależnionych i mówią tym którzy są terapeutami dla siebie nawzajem z jaką prosbą przychodzę. Niestety nie mam możliwości zrobienia tego inaczej.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13192
Gdybyś stała tak na serio z boku tego uzależnionego człowieka to nie było by Cię na tym forum.Siedzisz w tym głębiej niż Ci się wydaje.Po co poświęcasz swój cenny czas na coś co jest obojętne? Pomyśl o tym.Sięgnij w głąb siebie i odpowiedz sobie sama.
Bądz szczera przed sobą.
Powtórze to co napisali inni.Nie masz takiej " mocy" aby coś do niego dotarło.Twój partner musi poczuć konsekwencje na swojej pupie osobiście.Musi zaboleć...musi poczuć lęk...i tak na prawde musi chcieć coś zmienić.
Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Marianna2022
-
- Online
- Otrzymane podziękowania: 22
”Płynę jeszcze ale kra nade mną zamarza ”(c)
Stąd też brak zgody na „zostaw , myśl o sobie”.
Do tego też trzeba dojść samemu .
Raj już się skończył. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś .
Źródło cytatu: "Żółty szalik", scena w barze.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Błagam, wyjdźcie POZA SCHEMAT WTŁOCZONY WAM NA TERAPII!!!!!.Jestem dorosłym człowiekiem. Od wielu lat za swoje błedy odpowiadam sama. Bywa, że rachunki do zapłacenia są słone. Trudno, życie. Jeśli chcę się wytarzać w tym bagienku to wpisy osób na forum niekoniecznie mnie powstrzymają. Wiem co chciałabym osiągnac i wiem czego mi potrzeba. Przychodzę do was jak niewidomy żebrak po prosbie pod kościołem a większość z was w swojej odpowiedzi daje mi to co dostała na własnej terapii czyli frazę "zajmij się sobą" ubraną jak modelka na wybiegu za każdym razem w inna kieckę. Jak widzisz kompulsywnie obżerającą się koleżankę albo kolegę który bzyka wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieka też będziesz ostrzegać każdego kto będzie kombinował czy da się im pomóc "zajmij się sobą"? Halo, ludzie co z wami? Bardzo szanuję ruch al-anon, super że jest i super że ma swoje wypracowane ścieżki pomocy ale to nie są ścieżki dla mnie z różnych powodów o których nie chciałabym tu dzis opowiadać. Proszę każdego z was z osobna o ten fragment swojego życia który bezpośrednio przylega do decyzji - dej poważnej i świadomej - o podjęciu leczenia. Wyście niejednokrotnie napisali to już w swoich wątkach. Chciałam tylko na swoim wątku mieć to skomasowane razem, jak tabletkę która zawiera samą substancję czynną - żeby walnęło w świadomość z maksymalną siłą bo może to wybije osobę którą chcę do was przyprowadzić z powtarzania frazy "może jutro się tym zajmę". A dostaję od wiiększości z was "kopiuj-wklej" z terapii al-anon. Czy możemy wyobrazić sobie, że wybieramy spotkaliśmy się na górskim szlaku - my wchodzimy a wy już schodzcie? I pytamy was: jak jest? Na co uważać, gdzie jest większa trudność. Też będziecie odpowiadać "poczytaj se przewodnik w kiosku sprzedają"???
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Killgrave
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 316
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5559
Kiedy zdecydowałam się nie pić,mój mąż też pił prawie codziennie .Oczywiście,chciałam,żebysmy stali się oboje trzeźwi,ale to było tylko takie ciche marzenie,wiedziałam,że siłą nic nie zdziałam,raczej podeszłam do tematu,że każde musi za siebie samo odpowiadać .Ja wiedzę zdobywalam,zaczęłam rozumieć na czym alkoholizm polega z czasem poszłam na terapię,czasami próbowałam mu coś przekazać ze swojej wiedzy,wysłałam nawet sms( )link na mitingi online, oczywiście bez komentarza ,pomyślałam,że nie zaszkodzi,ale co z tym zrobi,to już jego rzecz ,zostawiłam go samego sobie,oddaliliśmy się od siebie,on żył w swoim świecie,ja zaczęłam swoje inne,pełniejsze życie i tak mijaliśmy się długo.Mąż zaczął dostrzegać u mnie zmiany,mówił nawet czasem,że też chciałby tak,nie naciskałam,nie awanturowałam się,stawiałam tylko granice.ale mało zmieniał oprócz tego,że z czasem zaczął mniej popijać,skończył się komfort picia,już to picie nie cieszyło a męczyło. Teraz poszedł do psychologa,coś tam zacząl z tym swoim piciem robić,dostał ,,prpozycję"terapii,ale mówi,że jeszcze nie jest na to gotowy ,no cóż niech trzeźwieje po swojemu.Z doświadczenia wiem,że alkoholik,może na tacy dostać propozycję pomocy i skorzysta z niej,albo i nie , weźmie sobie co mu odpowiada, albo podziękuję za wszystko i pójdzie swoją drogą.
To tak jak na tym górskim szlaku,mogę usłyszeć od kogoś na co warto uważać , co sprawiało mu większą trudność,co warto zwiedzić a co omijać i pomimo ostrzeżeń ,pewnie byłabym ostrożniejsza ale trasę pokonywałabym swoimi krokami ,swoją ciekawością i swoim tempem.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Arbuz
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 412
sama napisałaś, że osoba której dotyczy ten wątek wyraźnie Ci powiedziała
"może jutro się tym zajmę".
Z tego jasno wynika że nie ma zamiaru niczego robić w kierunku trzeźwienia.
Więc czego Ty właściwie oczekujesz?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Krysiu - pisałam ci odpowiedż ale nadusiłam jakiś zły klawisz i znikła. Napisze ci to kiedyś jak będzie więcej czasu, rozwiniemy temat bo warto. Dziś obowiązki wzywają.
Miłej niedzieli wszystkim
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomoe
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 15663
trzeba tylko świadomości, że w głowie zadziałał schemat, znalezienia go i świadomego wykopania.
Skoro o schematach mowa. Miliony osób na świecie szukają odpowiedzi na pytanie: "Co ja mogę zrobić żeby on/ona przestał/a pić?" I to jest właśnie twój schemat. Przyszłaś tutaj z bardzo schematyczną postawą, ze schematycznymi oczekiwaniami.
I co się dalej dzieje? Kolejne osoby z forum powtarzają ci, że nie ma skutecznej metody na to, co chcesz zrobić, a ty, dokładnie tak, jak te miliony przed tobą, uważasz, że nawet jeśli tym milionom się to nie udało, to ty, właśnie ty, będziesz tą pierwszą, której się uda. Tą dobrą wróżką, którą machnie czarodziejską różdżką i zamieni Kopciuszka w księżniczkę. Czynnego alkoholika w abstynenta.
I im bardziej ludzie z wiedzą i doświadczeniem dotyczącym ich własnego alkoholizmu i/lub współuzależnienia próbują cię przekonać, że to tylko twoja bajka, tym bardziej ty się upierasz, że oni wszyscy się mylą albo ze złej woli nie chcą ci dać tej czarodziejskiej różdżki, której szukasz. (Pigułki, jak to nazwałaś)
Skąd twoje przekonanie, że to ty, właśnie ty, pierwsza i jedyna z milionów, masz taką nadludzką moc, jak ta wróżka z bajki o Kopciuszku? Nie masz takiej mocy. Wyjdź poza swój schemat.
Możesz konia doprowadzić do wodopoju, możesz mu nawet włożyć pysk do wody, ale nie jesteś w stanie sprawić, żeby się napił wody, jeśli on wciąż woli piwo, albo sam nie wie czego chce.
Daj tej swojej bliskiej osobie informacje, jeśli już koniecznie chcesz jej coś dać. Na przykład adresy i telefony do ośrodków terapeutycznych i grup AA, jakąś książkę albo artykuł o alkoholizmie, może link do tego forum. Tyle możesz zrobić - wskazać drogę do wodopoju. I tyle.
Nie namawiaj, nie zachęcaj, nie uświadamiaj, nie zmuszaj.
Paradoksalnie - nic tak nie motywuje alkoholika do leczenia, jak sam alkohol i konsekwencje jego picia.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Arbuz
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 412
Wpadłaś na forum i przedstawiłaś obcym ludziom swoje oczekiwania:
1. Mamy Ci tu po kolei napisać ten wycinek naszego życia, który skłonił nas do podjęcia leczenia, w pigułce.
2. Jak już uda Ci się tu przyprowadzić głównego bohatera, to mamy go miło przyjąć, czerwony dywan że stoliczkiem.
Zgodnie z "projektem ratunkowym" który stworzyłaś w swojej głowie. Tyle wynika z Twoich postów.
Jednocześnie masz zerową wiedzę na temat alkoholizmu i irytujesz się że nie odpowiadamy w taki sposób, w jaki sobie byś życzyła.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 4552
Widocznie ten schemat się sprawdza. Tysiące osób po terapii nie może się mylić.Błagam, wyjdźcie POZA SCHEMAT WTŁOCZONY WAM NA TERAPII!!!!!.
No właśnie. Ty dopiero wchodzisz na górę, my - ja alkoholik i osoby współuzależnione schodzimy, więc wiemy, co jest na końcu drogi i ostrzegamy. Wróć na dół, zdejmij sandały i załóż buty do wspinaczki górskiej.Czy możemy wyobrazić sobie, że wybieramy spotkaliśmy się na górskim szlaku - my wchodzimy a wy już schodzcie? I pytamy was: jak jest? Na co uważać, gdzie jest większa trudność. Też będziecie odpowiadać "poczytaj se przewodnik w kiosku sprzedają"???
Zrobisz to samo z naszymi postami? Dostajesz takie same informacje zwrotne od różnych osób, a i tak tkwisz w swoim schemacie i myśleniu życzeniowym, że to my przestaniemy pić za kogoś. Że rozłożymy czerwony dywan, powiemy stoliczku nakryj się. I że będą żyli długo i szczęśliwie.Arbuz. Proszę przeczytaj moje posty. Jesli trzeba przeczytaj je trzyktotnie. Albo dziesięciokrotnie. Albo tyle razy ile potrzebujesz żeby zrozumieć co tam jest napisane.
Takie rzeczy tylko w Erze, jak to mawiano w reklamie.
Mogę być tam gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tylko jeden krok
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 18
Możesz konia doprowadzić do wodopoju, możesz mu nawet włożyć pysk do wody, ale nie jesteś w stanie sprawić, żeby się napił wody, jeśli on wciąż woli piwo, albo sam nie wie czego chce.
Tak, tak własnie jest. Ale jest cos co mogę. Moge sprawić że w tym wodopoju popłynie woda zabarwiona na pomarańczowo. Bo wiem, że pomarańczowy to ulubiony kolor tej osoby. Rozumiesz?
Arbuz:
Super że tak dobrze sie rozumiemy o przekaz jest dla ciebie tak jasny. To bardzo ułatwia rozmowę wszakże pod warunkiem, że twoim celem jest pomoc a nie zdyskredytowanie rozmówcy.
Marcin:
boso pójdę albo jak wolisz na bosaka Ja buty,a już zwłaszcza wysokie buty uzywam w innych celach. Może ci kiedyś opowiem

Na dziś nie ma potrzeby żebyście oceniali szaleństwo mojego zachowania nawet patrząc przez pryzmat wszystkich reguł jakie opracowali dla was biegli psychiatrzy. Zeby dotrzeć do źródła trzeba płynąc pod prąd. Mnie interesuje źródło. Li i wyłącznie
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.