- Otrzymane podziękowania: 261
CHCĘ...
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
Jeśli chodzi o tą moją miłość to ... Nie wiem na ten czas nie potrafię tego ubrać w sensowne słowa To potrzeba bycia kochaną i najwazniejszą dla kogoś sprawiła chyba że nic się już nie liczyło Wyłączyłam myślenie
A teraz jak patrzę w przeszłość zauważam że tak nie wygląda miłość, partnerstwo. Nie miałam gdzie podpatrzeć jakie mogą być normalne relacje w związku czy w rodzinie. Ale jednego jestem pewna że nie chcę takiego życia dla mnie i dla moich dzieci.
Jestem na początku drogi
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzyna555
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 233

Bo to jest początek pięknego szczęśliwego i spokojnego życia dla Ciebie i Twoich dzieci.
Życzę Ci przede wszystkim wiary w to, ze zasługujesz na prawdziwą miłość.
Zrób dla niej miejsce.
Odwagi!
Pozdrawiam
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Męża nie interesuje co ze mną żyje tak jak żył. Ja to odbieram jakby miał pretensje do mnie. Tylko nie do końca wiem o co. Zadałam pytanie wprost, powiedziałam kilka szczerych słów jak jak to odbieram, poprosiłam i pomoc. Wzamian cisza, nawet nie spojrzał w moją stronę.
Może robi więcej w domu niż dotychczas, może, ale są też przykre słowa które temu towarzyszą i ten wieczny foch.
Czuję się jak karcone dziecko i teraz widzę że taki układ był od początku naszego malzenstwa. To ja pytałam o zgodę na wyjście i słyszałam NIE,bolało ale nic z tym nie robiłam. On po prostu oznajmiał że wychodzi i to było ok.
Zaczynam zauważać już takie rzeczy, chyba coś się we mnie zmienilo. Ale jeszcze długa droga żebym nauczyła się walczyć o swoje.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Trochę czytam forum chociaż nadal nie mogę się za bardzo skoncentrowac. Ale widzę że nie tylko ja siwieję gdy przychodzi do nauki ,pilnowania czy odrobione,spakowane itp. Młodsze dają w kość w nocy ale to też kiedyś przecież się zmieni( za jakieś dwa trzy lata może uda mi się przespać cała noc) ale która matka tego nie przechodziła.
Terapeutka mówi że jestem bardzo surowa dla siebie, może to przez porównywanie się z innymi. U kogoś widzi się tylko powierzchowność to co chce pokazać a teraz przecież wszyscy są tacy szczęśliwi i spełnieni. Muszę z tym skończyć co będzie trudne ale nie niemożliwe.
Ciągle oceniam siebie, że za mało robię w domu, źle gotuję, jestem nieporadna i leniwa. Zachciało mi się dużej rodziny a nie radzę sobie z najprostszymi rzeczami. Tu naprawdę mogłabym się rozpisać bo w wymienianiu co robię źle jestem dobra. Ale póki co koniec z tym!
Więcej wyrozumiałości dla siebie i dla innych. Tego muszę się trzymać.
Mam nadzieję że ten weekend będzie ok. Dla wszystkich


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Koliber
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 526

Są różne dni,momenty lepsze i gorsze i to jest ok.Daj sobie czas i przyzwolenie na kiepskie momenty,UKOCHOJ SIEBIE jak to mówi Qczaj
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Terapia plus leki pomagają więcej zrozumieć, inaczej odbieram wiele spraw.Już nie pęka serce jak słyszę znajome pstryknięcie przy otwieraniu piwa. A jego reakcje na głupstwa po prostu mnie śmieszą .
Te zmiany są nieodwracalne już się nie cofnę. Nie wiem co będzie dalej ale nie ma we mnie zgody na takie życie.
Może nie zmienię wszystkiego już teraz ale mam nadzieję że kiedyś będę szczęśliwa .
Było załamanie ale widzę że na to ma wpływ to co się dzieje wokół mnie plus moje zmęczenie, wieczne niewyspanie. No i przyszła chwilą że myśli jakby niemoje, jakby ktoś inny podejmował decyzję że to już koniec, nie ma wyjścia.
Oby jak najmniej takich momentów. Ważne żeby się nie cofać.
Pewnie nie zostanę nagle super mamuską i mój dom nie będzie super posprzątany ale może z czasem jak uporządkuje myśli to przyjdzie czas na porządki w domu.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Moje nastroje się zmieniają. Niestety są zależne od zachowania innych wobec mnie. Czasem sobie próbuje z tym radzić ale często przegrywam.
Czytam tu wiele pokrzepiających słów, ale nie wiedziałam że od ,chcieć, do ,móc, taka daleka droga.
Najpierw muszę dojść z sobą samą do ładu aby wykonać kolejny krok.
Pozwalam sobie na złe dni tylko boję się że z tym przesadzę. Nie chcę żeby było gorzej niż jest.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Przepadły mi dwie rozmowy z terapeutką ale na szczęście nic się nie wydarzyło złego. No właśnie niby spokój w domu ale to dlatego tylko że mąż pije w weekendy a ja nie komentuje. Nawet nie wiem za bardzo jak mam się zachowywać wtedy. To pewnie będzie temat do rozmowy z terapeutką.
Jest trochę tak że jak u mnie w domu 'spokój' to mama 'dokazuje' więc ten alkohol cały czas jest niestety.
Moje współuzależnienie i DDA cały czas mają pożywkę.
Zaczęłam tu pisać zanim przeżyłam załamanie nerwowe.
Więc nie mam za bardzo czym teraz dzielić się w sprawie terapii bo skupiamy się na razie na tym żeby wyjść z kryzysu zacząć jako tako funkcjonować.
Mogę powiedzieć tylko z przekonałam się na własnej skórze że bycie potulnym, uległym człowiekiem, który daje sobie wejść wszystkim na głowę może skończyć się dla nas tragicznie. Bo wiem że gdyby nie to że zaczęłam terapię wcześniej i choć z przyczyn niezależnych do końca ode mnie zawiesiłam ją mogłam po prostu zrobić coś sobie lub bliskim .
Bo przez parę dni nie byłam sobą bałam się siebie swoich reakcji. Z pomocą przyszła mi terapeutka ona mnie uratowała. Człowiek który dzieli że mną życie mieszka ze mną nie zrobił nic.
Teraz już wiem jak łatwo stracić siebie. Czuję się jakby mnie nie było jakbym musiała stworzyć siebie od nowa.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Walkiria62
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 394
Depresja to potworna wredota.
Jak było u mnie? Najpierw psychiatra i farmakoterapia, równolegle psycholog i rozpoznawanie - rozpracowywanie problemów. Po kilku miesiącach względna stabilizacja i w miarę normalne funkcjonowanie. Teraz prośba do moderacji o ewtl. wyrzucenie tego, co napiszę poniżej, jeśli naruszam regulamin.
Z myślami 'S' poradziłam sobie tak: Odsunęłam decyzję na 3 lata [do zakończenia edukacji dzieci]. Uznałam, że zawsze zdążę. Jak mówią osoby trzeźwiejące/trzeźwe: 'dziś nie piję'. Więc ja też 'dziś' wiadomo, czego nie zrobię.
Od tamtego czasu minęło z 15 lat. Zakończyłam toksyczne małżeństwo, wyprowadziłam się, wpakowałam się w kolejny zły związek, [i oczywiście miałam potem nawrót depresji], niedawno z niego wyszłam, odstawiłam antydepresanty i jakoś idę do przodu.
Dobrze, że jesteś pod opieką specjalistów.
Pozdrawiam - Monika
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
Bliska mi osoba ma bardzo silną depresję i jak ma pogorszenie nastroju, szczególnie w tej porze roku, to wizyta u psychiatry jest niezbędna i to jak najszybciej. Czekanie zawsze pogarszało jej stan.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Dzisiaj znalazłam opiekę dla młodszych dzieciaczków w planie sprzątanie -tak żeby zobaczyć wreszcie podłogę w sypialni. Na razie pisze tu i słucham muzyki.
Wiele rzeczy tu przeczytanych trafia do mnie na nowo I te usłyszane na terapii.
Tak myślę że depresja mnie hamuje na pewno ale też po prostu boję się że to że ja zmieniłam myślenie nie znaczy że mój mąż to zrozumie zaakceptuje i też będzie chciał żyć inaczej.
Rano pomyślałam że to ode mnie zależy jaki ten dzień będzie i postanowiłam że dziś będę szczęśliwa

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Nie wiem czy jest to spowodowane poprawą samopoczucia-leki biorę już trzy miesiące, czy uczestnictwem w mitingach online czy po prostu powoli dociera do mnie to co tu czytam i słyszę na terapii?
Wiele pracy przede mną mam nadzieję że podołam
Nie ma co się roztrząsać nas tematem pora zacząć działać
Dziś zamierzam uczestniczyć w alanonkowym meetingu podsycać ten zapał
Muszę zawalczyć o siebie
Wiem że trochę kręcę się w kółko ale może to okaże się tym wyjściem z dołka z tej niemocy
Miłej niedzieli

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Moje myślenie powoli się zmienia już wiem że nie będzie wielkiego bum i naprawiona. Nawet nie to że myślenie się zmienia bo nie można tu mówić o postępach, jakiejś wielkiej pracy nad sobą, ale cieszę się że coś zrobilam.
Czasem popłacze sobie,nie jestem też wulkanem energii, ciężko mi się rozkręcić, ale na razie widocznie musi tak być.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Mam kilka pytań o alanon czy może ktoś mi pomóc się w tym odnaleźć?
Proszę o kontakt na priv.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Teraz to widzę.
Mogę już chyba powiedzieć że coś ruszyło, że jest lepiej.
Potrafiłam odciąć się od złych myśli przekierować na coś innego i nie brnąć, jak to było wcześniej, w użalanie się.
Nie powiem bo poplakalam dziś trochę, od kilku dni czułam zmęczenie i różne bóle.
Rano znane łupanie w krzyżu, chodziłam jak pokraka kustykalam. Pomyślałam nie jest źle ból do wytrzymania bywało gorzej. Jednak po południu poległam. Próbowałam poleżeć ile się dało ale jednak odbiło się to na dzieciach. Kilka niemiłych słów, podniesiony ton.
Wiem że potrzebuję lepiej rozpoznawać swoje uczucia nie zapominać o sobie. Już kilka rzeczy zrozumialam tylko teraz konsekwencja i wytrwalosc.
Miałam rozmowę z terapeutką, mam dostać namiary na alanonki w moim mieście, korzystam z mitingów on line.
Ostatnie tygodnie były naprawdę ok to chyba zmęczenie mnie tak wyprowadziło z równowagi. Cieszę się że to wyłapuje.
To chyba dobry początek.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
majkaG napisał: Ostatnie tygodnie były naprawdę ok to chyba zmęczenie mnie tak wyprowadziło z równowagi.
Jest taka dobra zasada HALT. Wprawdzie głównie wspomina się o niej w stosunku do osób uzależnionych ale ja osobiście też ją stosuje i przynosi to dobre rezultaty. Może słyszałaś to skrót od angielskich liter żeby nie być głodnym, złym, samotnym i zmęczonym. No właśnie, zmęczenie też mi nieraz dało w kość. Teraz staram się o tym pamiętać i tak planować żeby nie działać ponad moje siły. Jestem dla siebie ważna i chce o siebie dbać.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261

Czytałam o HALT Jednak ja jestem na etapie że staram się poczuć siebie że jestem odrębna jednostka. To już dla mnie wiele że próbuje być sobą myśleć o sobie co czuje, czego chce a nie jestem tylko od spełniania potrzeb rodziny. Nad tym teraz pracuje.
Pomaga mi też jak jest źle powiedzenie na głos: Jest mi ciężko I jak to słyszę to daje sobie pozwolenie żeby czuć to.
Nie wiem czy jasno piszę. Wczoraj miałam kiepski dzień ale dobre jest to że nie ciągnę tego Przecież dzisiaj może być całkiem inaczej

Rano było kilka śmiesznych sytuacji z dzieciakami Bardzo je kocham.
A wczoraj córka zapytała Mamo ty placzesz Ja na to że boli mnie kregisłup czyli plecy I ona wtedy podniosła mi bluzkę i pocałowała mnie w te plecy Już lepiej? zapytała No i jak tu się smucić

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Zbliża się moja rozmowa z terapeutką. Myślę co poszło do przodu. Na pewno to że zaczęłam rozmawiać z mężem. Nawet czasem żartować. Jest lepiej w naszych relacjach już nie czuje się jak piesek zabiegający o względy swego pana. Mam lepszy nastrój i on chyba też. Czy to możliwe że moje zachowanie wpłynęło na niego? Czy odwrotnie. Już się pogubiłam. Nie wiem czy potrzebna mi odpowiedź w końcu jesteśmy razem i to normalne że wzajemnie na siebie działamy.
Staram się mówić na głos gdy coś mnie uwiera nie kumulować tego. Nie czekać aż sam się domyśli i nie obrażać. Staram się co nie znaczy że wszystko jest super fajne ale też wiem że nie da się naraz wszystkiego poprawić bo mam wrażenie że prawie wszystko do tej pory robiliśmy źle. Chyba oboje jesteśmy nieźle popaprani i dużo pracy nas czeka. No właśnie tak pisze nas a to się jeszcze okaże jak to będzie dalej.
Cieszy mnie ze mam więcej cierpliwości do dzieci. Czerpie radość ze wspólnych zabaw. Muszę pilnować rytmu dnia choć tu ciężko mi idzie.
Dzisiaj mimo że były i ciężkie chwile kładę się spać zadowolona.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Po pierwsze dobrze ze juz wieczór. Wiem, są lepsze i gorsze dni. Ale takich wrażeń się nie spodziewałam. Odwiedziny u rodziny wywołały złe wspomnienia, wróciły jakieś stare urazy. Postanowiłam uciekać stamtąd.
W domu też zgrzyt, foch, tylko dlatego, że za długo byłam w sklepie. Cała godzinę! Potrzebowałam tak naprawdę pobyć sama, odetchnąć trochę. Jednak mąż był zły. Od rana do wieczora zajmuję się dziećmi, rzadko oddaje komuś pod opiekę a i wtedy szybko załatwiam co muszę. Widzę że chyba poradziłam sobie z jego reakcją bo jakoś mnie to specjalnie nie załamało. Tak, jest mi przykro, ale powiedziałam że zrobiłam sobie spacer i tyle. Nie będę płakać. Czyli jest lepiej.
Podobnie z rodziną, chwilę było gorzej, ale już dosyć krzywdzenia się wzajemnie. Muszę się odciąć i pomyśleć jak to ugryźć. Widzę że jak człowiek ochłonie z pierwszych emocji to można wszystko powoli rozwiązać. Mam taką nadzieję że i mi się uda.
Chciałabym żeby teraz terapia nabrała tempa.Wiem że to nie o to chodzi ale tak długo tylko plakalam.
Nie chcę się też za bardzo ekscytować. Powolutku.
Pozdrawiam

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
majkaG napisał: Od rana do wieczora zajmuję się dziećmi, rzadko oddaje komuś pod opiekę a i wtedy szybko załatwiam co muszę.
Wiesz, też tak żyłam. Jak robot, wiecznie na wysokich obrotach i bez chwili dla siebie. Już w trakcie terapii przyszedł taki moment, że zaczęłam być ważna dla siebie. Teraz stosuje zasadę "najważniejsze najpierw", a że dla siebie jestem teraz ważna to dbam o wypoczynek i czas tylko dla siebie. Nieraz odbywa się to kosztem innych zajęć, które mogę przesunąć albo po prostu sobie odpuścić. Nie wszystko musi być perfekt. Chcę żeby moje życie sprawiała mi przyjemność. Dbaj o siebie

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Dociera do mnie że muszę dbać o siebie. Widzę jak moje zachowanie ma wpływ na resztę rodziny.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Są bardzo trafne.
Kolejnego dnia jednak stres objawił się tym że poczułam w środku dnia ogromną senność, zmęczenie. Udało mi się przespać 1,5 godz(mąż zawsze dokładnie liczy mi czas który poświęcam tylko sobie

Wstałam dalej zmęczona już wiedziałam że dopadło mnie. Następnego dnia jeszcze bez energii bez obiadu ale dziś po rozmowie z terapeutka chyba lepiej. Powiedziała że tak widocznie reaguje na stres ,aż nie chce mi się wierzyć. Zawsze myślałam że to po prostu zmęczenie,powieki same mi lecą. teraz staram się unikać leżenia w dzień.
Przepełnia mnie wdzięczność że znalazłam pomoc.
Czuje się jakoś tak bezpieczniej. Już wiem że nie jestem sama.
Trochę korci żeby poużalać się nad swoim losem. Ale przeplata się to z pozytywnymi myslami.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Jestem dojrzała kobietą, żoną, matką, a czuje się jak małe dziecko.
Zagubiona, przestraszona, chciałabym żeby to mną się ktoś zaopiekował.
Czy to możliwe, że widok pijanej mamy tak mnie zdołował? Może kilka rzeczy się skumulowało i jeszcze zbyt krucha ta moja równowaga?
Gdzieś w głębi cały czas myślę o mężu, niby relacje się poprawiły bardzo ograniczył picie ale wiadomo że nie tylko o to chodzi.
Czuję jakby to tylko na mnie spoczywała odpowiedzialność za szczęście całej rodziny.
Dużo myśli, różnych uczuć przez cały dzień. Pojawiła się i panika i zwątpienie w sens tego co do tej pory starałam się zrobić. Przeraża mnie że taki stan pojawia się bez mojego przyzwolenia, że nie mam nad tym kontroli, moje ciało się buntuje i moja psychika też siada. Takie to ulotne.
Chyba za bardzo boję się znaleźć znów w takim dołku jak w sierpniu żeby się poddać.
Tłumaczę sobie ze i takie dni będą się pojawiać, że jeszcze nieraz coś niefajnego się wydarzy. Próbuję przypominać sobie słowa terapeutki żeby odwracać uwagę od przykrych myśli i skupiać się na tym co udało mi się osiągnąć co dobrego jest w moim życiu.
Dzień dobiega końca, może jutro będzie lepiej.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
Może spróbuj poszukać źródła twojego stanu. Skąd ta reakcja. Może pijana mama zadziałała jak wyzwalacz. Ustalenie źródła lęku może spowodować że stawisz temu czoła. Ja tak robiłam. Pomagało
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Koliber
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 526
majkaG napisał: Rano było kiepsko, znane ucisk w żołądku, mdłości i jakieś napięcie jakbym za chwilę miała pisać ważny sprawdzian.
Majka ja doszłam do momentu kiedy nakladam na siebie zbyt dużo,myśli nachodzą,zmęczenie i wszystko jakby na raz na mnie spada to mam mdłości,ból głowy i wymiotuje.Nie powiązałam tego od razu ,tylko przy rozmowie z teraupetką wyszło że jak mam "w sobie za dużo emocji "to jedynym ujściem jest u mnie wymioty za przeproszeniem wyżyguję emocje nagromadzone w sobie.
Staram się teraz dbać o siebie,jeśli wiem ze czeka mnie trudny dzień,rozmowa albo czuje ze dziś nie jest najlepszy dzień dla mnie to dbam i to żeby nie być głodna,zjeść wartościowo i zdrowo,pić dużo wody,odpuszczam nieistotne sprawy,które mogę zrobić w inny dzień.Akceptuje ze czasami tak mam i minimalizuje "straty".
Bardzo pomaga mi zasada HALT,spróbuj ją zastosować i zobacz czy tez może tobie pomoże w trudnych momentach.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Wczoraj starałam się nic nie analizować bo wydaje mi się że jest tego za dużo. Gdzie by nie ruszyć to dół.
Za to byłam na mszy online, na forumowym mitingu(nie całym) zrobiłam i zjadłam pyszny obiad.
Byłam z dziećmi na sankach. Fajnie było.
Pomyślałam o mężu niestety ma on na mnie ogromny wpływ. Nie ma go z nami. Mieszkamy razem ale go nie ma. Czasem mówię do niego niby w żartach Zostaw ten telefon tu jest Twoje życie popatrz na dzieci my tu jesteśmy.
Ostatnio starszy syn powiedział że fajnie jak tata ma dobry humor. Widzę jak bardzo on potrzebuje ojca.
Typowe gadanie wspoluzaleznionej.
Zauważyłam że mam dużo więcej cierpliwości do dzieci nie krzyczę jak dawniej. Wyłapałam że zmęczenie lub spięcia z mężem sprawiały że cała złość kierowałam na dzieci. Już tak nie jest. I to jest bardzo ważne dla mnie bardzo mnie to cieszy.
HALT no powiem wam że co innego czytać a co innego wprowadzać w życie. Ale nie mogę zapominać ze ta praca nad sobą czemuś służy.
Miłego dnia

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Koliber
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 526
majkaG napisał: Nie ma go z nami. Mieszkamy razem ale go nie ma. Czasem mówię do niego niby w żartach Zostaw ten telefon tu jest Twoje życie popatrz na dzieci my tu jesteśmy.
Ostatnio starszy syn powiedział że fajnie jak tata ma dobry humor. Widzę jak bardzo on potrzebuje ojca.
Typowe gadanie wspoluzaleznionej.
Majka doskonale Cie rozumiem,wiem jakie to ciężkie taka nieobecność męża w waszym życiu.Ja kiedyś zrobiłam zdjęcie jak gramy z synem z grę planszowa i wysłałam mężowi,żeby zobaczył i głupio myślałam,że sprawie tym że on zobaczy jak fajnie jest razem i będzie chciał być z nami,tez tak spędzić czas.Niestety mąż był w innym świecie,on myślał ale nie o nas tylko o pracy i piciu,nie chciał z nami być teraz wiem jakie moje myślenie było nierealne,fantazyjne,ze zdjęciem chciałam sprawić ze mąż się zmieni

Teraz mąż sam dzwoni do syna,chce sam dowiedzieć się co u niego słychać ,jak w szkole ,co robił.Zabiega o kontakt z nim i z nami,ale jest to jego inicjatywa już nie moja,on tego po prostu chce sam od siebie, teraz widzę różnicę dopiero.
Myślę że zdrowienie jest wtedy kiedy wprowadzamy w życie inne,nowe schematy,bo skoro czujesz się źle to znaczy że to co do tej pory robiłaś nie działa.
“Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.” Albert Einstein
Pozdrawiam ciepło

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- ToJa
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 33
W domu mam spokój. Nikt na mnie nie krzyczy ani nie ubliża. Tylko ja dalej strasznie tęsknię. Nie tak miało być! Mąż miał otrzeźwieć i wystraszyć się, że może stracić rodzinę. Na razie to nie poskutkowało. Nie wiem czy kiedykolwiek do niego to dotrze.
Muszę zacząć żyć dla siebie i dzieci. Zaczynam się tego uczyć. Oby nam się udało

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- majkaG
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 261
Chyba pomaga

Jeszcze w listopadzie terapeutka powiedziała mi że jak zrobię krok do przodu to potem dwa do tyłu
Czasem mam wrażenie że analizowanie życia mnie rozwala i nie daje sobie z tym rady.
Może trzeba zacząć od tego że
ja wciąż nie pogodziłam się z tym że mój mąż i moja mama są alkoholikami. Co do mamy nie mam wątpliwości jednak widzę że mąż próbuje to kontrolować.
Więc nie wiem czy mogę go tak nazywać. Nie wiem czy stosuje wobec mnie przemoc psychiczną nie mogę tego powiedzieć z całą pewnością, podczas gdy terapeutka sugerowała założenie niebieskiej karty.
Ostatnio doszłyśmy do tego że ja niczego nie jestem pewna nie wiem czy moje osądy są słuszne bo całe życie otaczało mnie zakłamanie.
Zamiast skupić się na tym co pozytywne iść dalej ja sięgam pamięcią do dzieciństwa żeby tylko się zdołować.
Gdzieś podświadomie chcę żeby wciąż było źle. No bo jak to inaczej wytłumaczyć.
Chciałabym bardziej zadbać o siebie ale zwyczajnie nie widzę sposobu. Chyba muszę się pogodzić że terapia może tak szybko nie dawać efektów. I dać sobie czas.
Kiedyś napisałam że już mnie nie boli gdy słyszę jak mąż otwiera piwo może na tamtą chwilę tak było Bo bardzo boli Tak bardzo chce zasłużyć na jego uśmiech, dobre słowo. Mój mąż na trzeźwo nie jest dobrym człowiekiem życie z nim to nie bajka Jak wypije natomiast otwiera się bardziej ma lepszy humor zazwyczaj a ja wtedy nie mogę na niego patrzeć.
Jakiś chaos w tym wpisie bo w sumie to w mojej głowie jest wielki chaos. Pewne rzeczy wychodzą a ja nie potrafię tego jeszcze ogarnąć.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
majkaG napisał: Zamiast skupić się na tym co pozytywne iść dalej ja sięgam pamięcią do dzieciństwa żeby tylko się zdołować.
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć że to jest normalne. Zauważyłam, że wiązałam się z osobami, przy których mogłam doznawać takich samych emocji co w dzieciństwie. Czułam się jakby "na miejscu" z kimś, dzięki komu mogłam przeżywać to co znałam z przeszłości. To jest mechanizm. Próbowalam odtworzyć sytuacje z dzieciństwa mając nadzieję że uda mi się nad nimi zapanować. Oczywiście działo się to podświadomie.
Przyszedł też taki moment, podczas mojej terapii, że zrozumiałam iż mogę w pełni zaufać terapeutce, bardziej niż sobie. Wiedziałam, że ona widzi więcej niż ja sama. I chociaż nie raz byłam nie do końca przekonana czy to co mówi jest właściwe ale wtedy myślałam sobie, nigdy się nie zawiodłam więc spróbuję. I do dzisiaj to działa.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Walkiria62
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 394
Moim zdaniem [oczywiście mogę się mylić] to tylko - i aż - strach przed ujrzeniem prawdy i ewentualną zmianą. Też miałam mnóstwo wątpliwości. Jednego dnia sytuacja była fatalna, drugiego nijaka, trzeciego lepsza i znów to samo od początku. Huśtawka nastrojów. Niemożność jasnej oceny sytuacji. Stąpanie po ruchomych piaskach. Jedyną pewnością/stabilnością był właśnie brak owej pewności i stabilności. Totalny chaos. Emocjonalne pożary i próby ich gaszenia. Ból wynikający z analizy przeszłości, również dzieciństwa. Lęk przed zmianą, odcięciem się, samotnością, koniecznością rozpoczęcia nowego, bardziej normalnego [że tak to określę] życia. Było mi bardzo ciężko.
Teraz też nie jest łatwo, bo pół roku to niewiele, a ex co jakiś czas się odzywa i burzy mój kruchy spokój. Mechanizmy współuzależnienia też ani szybko, ani same nie znikają. Wydaje mi się, że to ja się od nich powoli 'odczołguję', co jakiś czas ryjąc nosem w glebę. Ale nie rezygnuję

Napisałaś, że pomaga Ci muzyka, msza, sanki z dziećmi. A może coś jeszcze? Drobne radości, chwila uśmiechu, pozytywne działania pozwalają podładować akumulatorki. Dzień do przodu, tydzień do przodu, to też już coś. Ciepło Cię pozdrawiam

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.