Dahud. Cześć wiesz co ja mam podobna sytuacje. Proszę napisz czy coś u cb się zmieniło?

Przeczytałaś wątek Magdy, Nieszczęśliwa? Skąd wiesz że masz podobną sytuację? Przeczytaj go od pierwszej do ostatniej strony, a wtedy zobaczysz co się u Magdy zmieniło. Wszystko masz podane na tacy. Czytaj.

Nieszczęśliwa! Czytaj, czytaj - ja specjalnie podałem Ci namiary na wątki dziewczyn, u których zaszły duże zmiany. Wręcz spektakularne.

Przepraszam wszystkich faktycznie nie przeczytałam a napisałam. Ale teraz mogę powiedzieć ze przeczytałam prawie wszystko i stwierdzam ze Pani ta ma wiele odwagi

Witam wszystkich.
Wlasnie zobaczylam, ze ostatni post napisalam w lutym...moj Boze...alez ten czas leci... u mnie wszystko dobrze, mam taka nadzieje, bo pare dni temu znalazlam u siebie guzek w drugiej piersi. jest znacznie wiekszy od poprzedniego, ale nie wpadam w panike. 24.11 mam wyznaczona wizyte kontrolna, wiec o nim powiem lekarzowi. A co oprocz...? W sumie nic i wszystko. Zyje spokojnie, pracuje, chociaz juz nie na pelen etat ze wzgledow zdrowotnych, mam grono znajomych z ktorymi widuje sie na tyle regularnie, na ile na chwile obecna jest mozliwe. Mam dobrego mezczyzne przy boku, regularny kontakt z synami, druga wnuczke ,jestem szczesliwa. Niedawno starszy synpodczas rozmowy telefonicznej zapytal, czy dalabym szanse ojcu, gdyby do mnie zadzwonil, a ja... w pierwszym momencie nie moglam zrozumiec o kim on mowi... Tak bardzo przyzwyczailam sie juz do mojego dobrego zycia, ze ZAPOMNIALAM o poprzednim. Wiem, ze to troche glupio brzmi, ale nie wiem, jakich innych slow uzyc. Przepracowalam i wyrzucilam z pamieci wszstkie zle chwile. Nie rozpamietuje ich wiecej. Naleza do mojej przeszlosci, ktorej zmienic nie moge i... tak naprawde nie chce i nie potrzebuje, bo dzieki niej jestem dzisiaj tu, gdzie jestem. Pogodzilam sie z matka i siostra, jestesmy w stalym kontakcie. Nie mialam potrzby myslec o moim ex, wiec naprawde mialam przez moment problem z pytaniem od syna.po chwili dotarlo do mnie, o co zapytal. Odpowiedz byla krotka: NIE. bez rozwijania tematu i dociekania dlaczego.. Nie moj cyrk, nie moje malpy. Moje zycie jest spokojne i stabilne. Ciesze sie kazdym dniem. I tylko to sie liczy. Wszystkim zycze milego popoludnia. Pozdrawiam.

Madziu
To przykład niewiedzy Twego syna - co przeszłaś i ile Ciebie to kosztowało.
Telefon od taty, a Ty nic tylko te lata czekałaś nań jak na zbawienie.
Nie wątpiłem w Ciebie - w krótkie NIE, bez uzasadniania "wyroku".
Zdrowia Ci życzę dużo i pogody ducha.

Witaj, Andrzejku. To nie ,, wyrok'', ja po prostu zyje dla siebie i ZA siebie moim i TYLKO moim zyciem. Byly maz musi sam poniesc konsekwencje swoich wyborow. Nie interesuje mnie, co z nim jest, czy bedzie. Tak, jak nie wtracam sie juz do zycia moich synow. Ciesze sie, ze zdrowi, maja prace, wnuczki mi sie dobrze chowaja... Ale to wszystko, reszte musza sami. Tak, jak ja. Maja problemy,jak kazdy, ja wyslucham, ale decyzje naleza do nich. Teraz jest moj czas tylko dla mnie. I nie, nie uwazam tego za egoizm, tylko zdroworozsadkowe podejscie

Wszyscy czekamy na bylych ,in sa naprawde nie do opusania ci byli

Jestem na zwolnieniu lekarskim. od paru tygodni nie czulam sie najlepiej z powodu bolu w calym organizmie. Tak dlugo, jak moglam, staralam sie normalnie funkcjonowac, ale w zeszlym tygodniu moje cialo odmowilo posluszenstwa. Dwa dni nie bylam w stanie sie poruszyc.. bol byl nie do zniesienia, a moje miesnie i stawy nie reagowaly na bodzce, ani na leki przeciwbolowe.. Moj lekarz pierwszego kontaktu skierowal mnie na badanie tzw medycyna nulearna. Polega ono na tym, ze moje cialo zostanie napromieniowane, ale po paru godzinach moj organizm powinien ,, wydalic'' wszystkie radioaktywne pierwiastki. W przyszly czwartek musze sie zglosic do szpitala. badanie potrwa okolo 4 godzin. Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze. Nie wpadam w panike. Poczekam na wyniki. Wszystkim zycze milego wieczoru.

Bylam dzisiaj u lekarza na kontroli. Guz urosl od maja o 13 mm, to duzo. Jutro nastepne badanie, i potem lekarz rozstrzygnie, czy znow tylko usuna czesc guza, czy cala macice, jest zbyt gleboko, by mogli go usunac w calosci. Dobra wiadomosc jest taka, ze wciaz jest niezlosliwy, a zla, ze jesli go nie usuna, bedzie nadal rosl i sie, niestety, zamieni w ,, zlosliwca''. Pojutrze badanie w szpitalu, zostane na kilka godzin napromieniowana, zeby sie dowiedziec, skad takie silne bole w calym moim ,,jestestwie''. Nadal jestem na zwolnieniu, bo sa dni, gdy nie moge sie poruszac. Siedze wiec sobie, w moim pokoiku, i popijam herbatke. Zycze wam wszystkim milego popoludnia.

Madziu zdrówka życzę

Magda, ściskam na odległość

Dziekuje.

Witaj, zycze Ci duzo zdrowia

Anka alkoholiczka

Przykro mi Madziu. Jestem przy tobie myślami, wspieram duchowo i przytulam wirtualnie.

Madziu dużo zdrowia i spokoju
Odpoczywaj i bądź optymistką.

Witaj Madź

Najważniejsze, że guz nie złośliwiec, będzie dobrze, zobaczysz. Fajno, że u Was jest taka szybka diagnostyka, jak Ciebie czytam to mimochodem myślę o polskich szpitalach i państwowej służbie zdrowia i - masakrija
Pewnie nie wszędzie, ale z tego, co czasami słyszę, a nawet sam osobiście doświadczam (testy ) to czasami strach się bać

Pozdrawiam Cię serdecznie, zdróweczka

Madzia trudna decyzja dla każdej kobiety,ale zdrowie najważniejsze.Trzymaj się Madzia.Ściskam mocno

Cześć Madziu.
Przykro mi bardzo, ale wierzę, że wszystko będzie ok i jeszcze kiedyś połazimy razem po jakimś mieście
Mam koleżankę, która kilka lat temu miała taką samą operację. Był to dla niej bardzo ciężki czas, martwiła się, że już nie będzie do końca kobietą... a potem poznała swojego obecnego partnera i kwitnie jak nigdy wcześniej wygląda 10 lat młodziej, a obawiała się, że po operacji się szybciej zestarzeje.
Uszy do góry, najważniejsze żebyś zdrowa była

Witam cię bardzo serdecznie i mocno ściskam
Zaprosiłaś mnie wczoraj do swego tęczowego pokoiku. Nie wiedziałam jak tu trafić, ale okazało się to nie aż tak trudne no i jestem. Dziś zacznę czytać Twoją historię i coś czuję, że sporo się od Ciebie dowiem i pomoże mi to w moich dalszych krokach. Życzę dużo zdrowia. Ja podczas drugiego porodu miałam usuniętą całą macicę. Bardzo to przeżywałam, może miałabym jeszcze jedno dziecko np. córeczkę, gdyby nie tamta przykra konieczność. Mam dwóch dorosłych już synów i dziękuję Bogu, że pozwolił mi zostać matką. Bądź dobrej myśli, wszystko w życiu jest po coś. Pozdrawiam i zabieram się zaTwój wątek.

Witaj Madziu
Życzę Ci bardzo dużo zdrowia .

Witam. Życzę zdrowia

Dzien dobry wszystkim. Dziekuje wam za zyczenia i slowa otuchy. Moj lekarz stwierdzil, ze z operacja jeszcze poczekamy. Dostalam lek, ktory ma powstrzymac rozrost guza. W styczniu ponowna kontrola, Zobaczymy. Ufam mu calkowicie, bo to bardzo dobry lekarz. W poniedzialek lub wtorek czeka mnie jeszcze wizyta u mojego domowego lekarza,w zwiazku z tymi bolami, musi on tylko dostac wyniki po badaniu w szpitalu. Moze tez nie bedzie nic zlego?. Mam nadzieje.
Novaja, ciesze sie bardzo, ze do mnie wpadlas. Rozgosc sie i poczytaj, mam nazieje, ze moje doswiadczenia ci pomoga. Zycze wszystkim udanego weekendu

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Bylam u lekarza, mial juz moje wyniki. Od dwoch dni czuje sie jak mlody bog Dostalam xxx, mala dawke , ktorej dzialanie jest wzmacniane jeszcze dwoma innymi lekami przeciwbolowymi. Poniewaz wieksza dawka moglaby mnie ,, oglupiac'' albo sprawiac, ze bylabym senna, a nie moge sobie na to pozwolic, ze wzgledu na prace. Musze byc calkowicie sprawna umyslowo .Jestem, po prostu, wniebowzieta z euforii... nic mnie nie boli. Absolutnie nic. Juz zapomnialam, jak to jest, zyc bez bölu.. Cos najcudowniejszego na swiecie . Mam nadzieje, ze mod nie zakropkuje mi leku. Wiem, ze nie nalezy podawac nazw, ale ja nikomu tego nie sugeruje, tylko pisze, co dostalam.
Zycze wam wszystkim cudownego dzionka

Madzia lek przeciwbólowy o którym napisałaś bardzo szybko uzależnia i jest środkiem działającym krótko.Lek ten jest substancją którą trzeba zawsze zwiększać aby zadziałała tak jak na początku.Madzia uważaj na siebie

Nazwa leku to nazwa leku. Odsyłam do regulaminu Madziu

wiem Zakapior, bylam modem, znam regulamin... dlatego napisalam, ze moze sie zdarzyc. nie wazne, chcialam po prostu podzielic sie moja radoscia, ze po raz pierwszy od wielu lat nie czuje bolu.. Moja euforia nadal trwa
Kasiu, pracowalam 22 lata w szpitalu i wiem, ze do uzaleznienia dochodzi dopiero po pewnym czasie i w wyniku niestosowania sie do zaleconej przez lekarza dawki. Dziekuje ci za troske, to milo z twojej strony i obiecuje ze, bede na siebie uwazac. Musze jeszcze pare lat popracowac, i moc trzezwo myslec. Biore lek trzeci dzien nie mam, jak dotad, zadnych skutkow ubocznych.Ale nic mnie nie boli Mam nadzieje, ze tak zostanie.

Dużo zdrówka Madziu
Ból potrafi wymeczyc, szczególnie jeśli się utrzymuje przez dłuższy czas. A gdy znika to życie wygląda zupełnie inaczej...ehhh aż skrzydla rosną i ma się potrójna ochotę na życie
Pozdrawiam i życzę wszystkiego co naj

Witaj Madziu dziękuję za zaproszenie do Twojego tęczowego pokoiku i chętnie poczytam i wypije z Tobą herbatkę pozdrawiam i życzę Ci zdrowia

I znow mnie tu chwile nie bylo. Dzisiaj zeszlam z ostatniej nocki, nastepna dopiero w srode. Wczoraj mialam nieprzyjemna dla mnie sytuacje w pracy. Przez moment ,, wlaczylo'' mi sie moje wspoluzaleznienie, ale przespalam sie z tym i juz mi lepiej. A mianowicie, pracuje ze mna polka. Bardzo zadko mamy razem dyzur, ale swietnie sie dogadujemy, bo obie mamy takie same podejscie do swoich obowiazkow. I wlasnie przez te obowiazki uslyszalam od niej: Magda, dziewczyny sie na ciebie skarza i gadaja za twoimi plecami..''. Pytam: co? a ona na to, ze jestem ,, ostra'' dla personelu i ciagle mam jakies uwagi. A ja nie cierpie niedbalstwa i lekcewazenia pensjonariuszy. Ot, co. Wiem kto sie mogl poskarzyc, bo dwie kolezanki faktycznie ,, zburczalam'' i to dosc porzadnie. Jednej wprost powiedzialam, ze powinna zmienic zawod. W opiece trzeba miec empatie, cierpliwosc i zrozumienie dla cierpienia ludzi starszych, czesto bezbronnych i calkowicie od nas zaleznych. Ja uwielbiam moich ,, ludkow'' i nie pozwole nigdy nikomu sie z nich smiac, lub ignorowac, ponizac, co tez widzialam. Ale do brzegu, Madzia.. chodzi o to, ze gdy sie dowiedzialam, ze zle o mnie mowia, i to za moimi plecami,wlaczylo mi sie : ,, oh, nie lubia mnie. Jestem gorsza, musze cos zrobic, zeby mnie lubili...'' Otoz, nie musze. Pozostane soba. Lubie moja prace, jestem w niej dobra i nadal sprawia mi radosc, a jak sie komus nie podoba, ze nie smieje sie ze staruszki, raczkujacej po podlodze w samych majtkach, to trudno. Jeszcze nie jestem taka stara, ale nie wiem, co mnie czeka. Moi podopieczni tez byli mlodzi, zdrowi...jak my. Sama nie chcialabym, gdy dozyje wieku moich podopiecznych, zeby jakas malolata, ktora mogla by byc moja prawnuczka, sie ze mnie smiala, mimo, ze nie bede juz miala kontaktu z realnym swiatem. Tak wiec, stwierdzilam, ze jestem dobra, a ze czasem ,, ostra'', nie szkodzi. I nie musze sie przejmowac opinia innych. Ja znam siebie. I siebie lubie. Zycze wszystkim milego dzionka, a ja ide lulku...

EJ tam nie lubia,to nie no swiat sie od tego nie zawali dobrze ze nie bo przynajmnie roznorodnosc jest,Iza wyjechala do reterdama ,ja do pracy no ....reszta na telefon,acha ja ciebie jakos lubie

Dzieki, Sylwia
To nie o to chodzi kto mnie lubi, kto nie, to kwestia prywatna. Ja takze mam swoje ,, faworytki'' z ktorymi lepiej mi sie uklada wspolpraca, a takze takie,z ktorymi pracuje, bo musze, poniewaz tak nam wypada dyzur. Napisalam o tym, ze wlaczylo mi sie wspoluzaleznienie i i mysl, by kreowac swoja osobowosc dla innych, aby im sie przypodobac, aby zasluzyc na ich akceptacje. Udalo mi sie nad tym ,, zapanowac'' ale naszla mnie refleksja, jak latwo, nadal, wracam do schematow, jakimi zylam przez lata. Ze nadal sa bodzce zewnetrzne, ktore natychmiast potrafia we mnie obudzic moja ,,chorobe''. Ze wciaz jednak musze uwazac, i w miare mozliwosci, eliminowac takie sytuacje. Ze nie moge spoczac na laurach i jednak, troszke, byc czujna.Na szczescie zauwazylam co sie ze mna dzieje i do czego to prowadzi.

Dahud napisał:
Leżałam kilka,może i kilkanaście razy w szpitalu i obserwując zachowania niektórych chorych,zawsze byłam pełna podziwu postawy i podejścia do osób starszych,niektórych pielęgniarek.Niejednokrotnie chorzy otumanione kroplówkami czy lekami przeciwbólowymi zachowywali się bardzo agresywnie,niektórzy jak bezradne dzieci a ONE zawsze spokojne i uśniechnięte.Ludzi starszych najzwyczajniej na świecie mi żal ,wszyscy kiedyś starzy będziemy a dla personelu pełne uznanie i szacunek .

Dziekuje, Krysiu, za twoj wpis. ja pracuje z ludzmi w ostatnim stadium demencji, alzheimera, lub psychicznie chorymi...Bija, wyzywaja, pluja, gryza drapia,... ale nie specjalnie. Boja sie, bo sa chorzy i choroba uniemozliwia im realnej oceny sytuacji. Wiec sie bronia.Ja nie jestem swieta, ale wiem, ze po prostu to nieludzkie, wysmiewac sie ze slabych i chorych. Sa smieszne sytuacje, przy ktorych usmiech sam ,,wychodzi na twarz'', ale usmiechnac sie, a szydzic, robi wielka roznice. Ja bardzo lubie moja prace. Chociaz nieraz przyplacam ja zdrowiem, tak fizycznym, jak i psychicznym. Ale i tak bede to nadal robic. Bo lubie i sprawia mi ogromna przyjemnosc. Dzisiaj zaczynam moje 5 nocek. Jestem usmiechnieta i ciesze sie na to, co mnie czeka. Wszystkim zycze milego dnia.

Witaj Madziu przeczytałam cały Twój wątek i podziwiam Cię swoim życiem dajesz mi nadzieję że można i uda się trzeba tylko chcieć Dziękuję i pije dziś kawkę w twoim tęczowym pokoiku :D/