- Otrzymane podziękowania: 26985
ABCD wita
- abcd
- Autor
Jestem nowy na forum, ale nie nie widzę wątku powitalnego, dlatego skorzystałem z tego tematu by przywitać się.
Udanego dnia!
(nie jestem alkoholikiem, ani pijakiem, ale mam ojca, który ma z tym problem i stwierdzono u mnie DDA)
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- szekla
-
- Wylogowany

Tak, nie mamy tu wątku witającego. Dlatego utworzyłam Ci nowy wątek w dziale DDA.
To jest teraz Twój pokoik i w nim sie dziel swoja historią.
Zapraszam

Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.
Emilka Alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor

I dziękuję Tomoe i Krysiu 1967 za miłe przyjęcie.

Dobrze, będę się tutaj uzewnętrzniał.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13637

Fajnie że jesteś tu z nami.
Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 10163

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 6598

Jestem Krysia .
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 16107

Jestem Monika alkoholiczka.
Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- williwilli55
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 4181

Darek alkoholik
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Witaj abcd(nie jestem alkoholikiem, ani pijakiem, ale mam ojca, który ma z tym problem i stwierdzono u mnie DDA)

Ja jestem alkoholikiem, bo kiedyś "awansowałem" z pijaka na alkoholika.

Pijak może przestać pić - kiedy chce.
Alkoholik już tę kontrolę stracił bezpowrotnie.

Z dwojga złego - cieszę się z tego "awansu" bo pozwolił mi dobić do swego dna i coś zacząć robić ze swoim piciem.

Pisz jak sobie radzisz w życiu, bo jako DDA masz tendencje do brnięcia w toksyczne związki.

Zadbaj o to by nauczyć się dobrze wybierać w życiu.
Podstawą do tego jest znajomość samego siebie, świadomość swej wartości - akceptacja tego.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomoe
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 16966

Mądrzy ludzie to ci, którzy słuchają innych mądrych ludzi i zmieniają zdanie. (Hal Wyler)
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
Widaj Andrzejeju
Witaj abcd(nie jestem alkoholikiem, ani pijakiem, ale mam ojca, który ma z tym problem i stwierdzono u mnie DDA)
Ja jestem alkoholikiem, bo kiedyś "awansowałem" z pijaka na alkoholika.
Pijak może przestać pić - kiedy chce.
Alkoholik już tę kontrolę stracił bezpowrotnie.
Z dwojga złego - cieszę się z tego "awansu" bo pozwolił mi dobić do swego dna i coś zacząć robić ze swoim piciem.
Pisz jak sobie radzisz w życiu, bo jako DDA masz tendencje do brnięcia w toksyczne związki.
Zadbaj o to by nauczyć się dobrze wybierać w życiu.
Podstawą do tego jest znajomość samego siebie, świadomość swej wartości - akceptacja tego.![]()

A jeśli można spytać, to co u Ciebie spowodowało, że popadłeś w alkoholizm? Czy było to jakieś konkretne wydarzenie? Czy po prostu naturalną koleją rzeczy z pijaństwa stoczyłeś się w alkoholizm? A przede wszystkim co spowodowało, że postanowiłeś się ogarnąć, co dało Ci siłę do wyjścia z alkoholizmu?
Odnośnie mojego DDA, to jeszcze do niedawna tylko o uszy mi się obijało, że jest coś taki syndrom, ale nigdy nie zgłębiałem problemu, albo jakoś wypierałem, że może to mnie dotyczyć (mimo że ojciec od kiedy nie sięgnę pamięcią zawsze nachlany). I właściwie, diagnozę postawiło trzech znajomych (jeden z problemem alkoholowym, drugi ze stwierdzonym DDA przez specjalistę, a trzeci, który trochę zna się na ludziach (ale on twierdzi, że każdy kto dorastał z rodzicem, który ma problem z alkoholem z automatu jest DDA. Tylko że jak prosiłem o uzasadnienie dlaczego tak uważają, to żaden nie potrafił. Ale ok, niech będzie, że to że jestem perfekcjonistą( podobno), że mam nerwicę histeryczną, że u mnie podatność na uzależnienia poszła w seks(no niestety, tak jak alkoholik na widok flachy już jest stracony, tak ja na widok nagiej kobiety), że mam problem z funkcjonowaniem w obecnie urządzonej rzeczywistości, jest związane z DDA.
Jak sobie radzę w życiu? Zależy jak na to spojrzeć. Bo z jednej strony nie radzę, a z drugiej radzę.

A w sensie że radzę sobie, to po prostu, gdy byłem nastolatkiem postanowiłem zajmować się sztukami plastycznymi i podporządkować życie pod to i na tym gruncie sukcesywnie dążę do celu. Czyli w odbiorze społecznym raczej sobie nie radzę w życiu. A i aktualnie mieszkam z rodzicami.
Czyli chyba niezbyt dobrze wybieram w życiu?
Cześć Alicjo, dziękuję i miło że z imienia się przedstawiłaś, ale pozwolisz że poprzestanę na nicku. Po prostu chciałbym pozostać anonimowy w sferze publicznej, a nie że z braku szacunku. Prywatnie nie ma problemu, ale na forum pozostanę anonimowy.Tomoe napisał: Cześć ABCD.
Jestem Alicja, trzeźwa alkoholiczka. Jestem też DDA.
Witaj KasiuKatarzynka77 napisał: Witaj na forum
Kasia
Fajnie że jesteś tu z nami.

Cześć Alex75

Cześć Krysiu, miło miKrysia 1967 napisał: Witaj ,więc w swoim pokoiku
.
Jestem Krysia .

Cześć MonikoMoni74 napisał: Witaj
Jestem Monika alkoholiczka.

Cześć Darkuwilliwilli55 napisał:
Darek alkoholik

Dajesz nadzieję, że kiedyś może i mój ojciec powie sam przed sobą i przede mną, że jest alkoholikiem. Bo to chyba, wbrew pozorom, nie taka prosta sprawa i wymaga już pewnego stanięcia w prawdzie (no a wiadomo, że prawda na tym świecie jest raczej bolesna)?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13637
Masz zamiar coś zmienić w swoim życiu?Mieszkanie z rodzicem który ma problemy z alkoholem nie jest dobrym rozwiązaniem dla samego siebie.Mógłbyś napisać dlaczego z nim jeszcze mieszkasz mając prawie 40.To już takie niezbyt zdrowe.Nie bierz do siebie. A i aktualnie mieszkam z rodzicami.
Czyli chyba niezbyt dobrze wybieram w życiu


Też jestem DDA i powiem Ci że wyprowadzając się domu w wieku 20 lat myślałam że zamykam te drzwi do piekła i otwieram do nieba.Byłam w błędzie.To bagaż który bierzemy z domu i warto rozłożyć ten bagaż na odpowiednie półki.

Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Andrzej88


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomoe
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 16966
Jasne. To że przedstawiłam się imieniem nie zobowiązuje cię do wzajemności. Niektórzy z nas, tu na forum, używają imion, a inni pseudonimów. Jak kto woli.Cześć Alicjo, dziękuję i miło że z imienia się przedstawiłaś, ale pozwolisz że poprzestanę na nicku.
Co do syndromu DDA - ja robiłam test diagnostyczny, w którym było opisanych prawie 40 cech i zachowań, i przy każdym z nich była punktacja - miałam zaznaczyć w skali od 1 do 3, w jakim stopniu dana cecha lub zachowanie mnie dotyczy.
Mądrzy ludzie to ci, którzy słuchają innych mądrych ludzi i zmieniają zdanie. (Hal Wyler)
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
Nie jest tak, że staczam się w życiu. Mam cele i to realizuję. Jedynie mam problem by założyć rodzinę. Raz byłem w związku, ale zostałem zdradzony, dziewczyna zerwała ze mną. Ostatnimi czasy, dwa razy próbowałem przez net poznać normalną, odpowiedzialną, po prostu w porządku kobietę, ale na razie wyleczyłem się z poznawania osób przez net, bo tylko trafiam na nie w porządku.
Masz zamiar coś zmienić w swoim życiu?Mieszkanie z rodzicem który ma problemy z alkoholem nie jest dobrym rozwiązaniem dla samego siebie.Mógłbyś napisać dlaczego z nim jeszcze mieszkasz mając prawie 40.To już takie niezbyt zdrowe.Nie bierz do siebie. A i aktualnie mieszkam z rodzicami.
Czyli chyba niezbyt dobrze wybieram w życiuDlaczego nie chcesz się usamodzielnić? Ale wścibska baba
Też jestem DDA i powiem Ci że wyprowadzając się domu w wieku 20 lat myślałam że zamykam te drzwi do piekła i otwieram do nieba.Byłam w błędzie.To bagaż który bierzemy z domu i warto rozłożyć ten bagaż na odpowiednie półki.![]()
Usamodzielniony jestem w znacznej części. Jedynie brakuje do pełnego usamodzielnienia mieszkania poza domem rodzinnym. A dlatego wróciłem do mieszkania z rodzicami, między innymi, bo chciałem pomóc wyjść z alkoholizmu. I nawet od jakiegoś czasu, ostatnio, tak jakby trochę lepiej było i ojciec się tak nie upija i jakby mniej kłótni w domu.
I nie ma sprawy, Katarzyno, nie biorę do siebie/ nie obrażam się. Poza tym, zdecydowanie wolę twarde rozmowy, gorzką prawdę niż słodkie kłamstwo. Także, w przyszłości proszę bez krępacji.

Cześć AndrzejuAndrzej88 napisał: Hej witam na forum.
Z mojego doświadczenia wyprowadzka robi bardzo dobrze na głowę i na wiele innych aspektów. Nawet życie samemu w czterech ścianach daje dużo radości i wolności. Możesz sobie coś wynająć na jakiś czas i zobaczysz jak będziesz sobie radził. Może Ci się to spodoba tak jak i mnie

Mam doświadczenie samotnego mieszkania

Dziękuję za wyrozumiałość.Tomoe napisał: Jasne. To że przedstawiłam się imieniem nie zobowiązuje cię do wzajemności. Niektórzy z nas, tu na forum, używają imion, a inni pseudonimów. Jak kto woli.
Co do syndromu DDA - ja robiłam test diagnostyczny, w którym było opisanych prawie 40 cech i zachowań, i przy każdym z nich była punktacja - miałam zaznaczyć w skali od 1 do 3, w jakim stopniu dana cecha lub zachowanie mnie dotyczy.
Przyznaję, że nie czuję się DDA, jakoś kojarzy mi się to z tkwieniem w poczuciu bycia ofiarą. Ale jeżeli kilka osób zasugerowało mi, że dotyczy mnie ten problem, to bardziej z ciekawości jak jest w istocie, podchodzę do tego. I chyba najlepszym testem jest życie?

Udanego dnia!
Sorki, że nie odpisuję regularnie, ale mam dni, że więcej pracy i wtedy niezbyt zdolny jestem do odpisania. Ale zawsze, prędzej czy później odpiszę.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13637
Niestety ale musze Cię rozczarować drogi kolego.Nie masz takiej mocy aby pomóc tacie wyjść z alkoholizmu.To wszystko musi wyjść ze strony taty,chęć leczenia i zmiany życia.Teraz jesteś troche tak w takiej iluzji że jest lepiej.Też tak troche jakbyś czuł się za ten stan odpowiedzialny bo tata mniej pije jak jesteś w domu.Być może troche boisz się tej swojej wyprowadzki bo znowu by zaczął pić bardziejA dlatego wróciłem do mieszkania z rodzicami, między innymi, bo chciałem pomóc wyjść z alkoholizmu. I nawet od jakiegoś czasu, ostatnio, tak jakby trochę lepiej było i ojciec się tak nie upija i jakby mniej kłótni w domu.

Warto w tej sytuacji pomyśleć o sobie.Czy mieszkanie w domu z czynnym alkoholikiem jest dla Ciebie dobre.Czy to na prawde nic Ci nie robi.? Dziecko które mieszka w takim domu jest przyzwyczajone do adrenaliny to stan kiedy jest się w ciągłej gotowości.
Ja też tak myślałam że picie syna nic mi nie robi i nie odczuwam tego co się dzieje.Mój syn ma 23 lata.Skończył terapie 6-miesięcy.Utrzymał abstynencje 12 miesięcy.Od tego czasu pił co miesiąc...dwa..trzy...takie ciągi 2-3 dniowe.Wtedy znikał z domu do kolegów.I ja nie widziałam jego picia..ale widziałam jego powroty..i zrywy aby coś znowu robić ze sobą.To wszystko mnie dotykało,zawsze dotyka.
Nie mieszka z nami już

My dziś żyjemy,pracujemy,nawet pozwalamy sobie na śmiech.Oczywiście że się martimy i myślimy co u niego ale nie żyjemy już jego uzależnieniem.Nie kręcimy się wokół niego.
Pomyśl i zastanów się,bądź wobec siebie szczery i odpowiedz sobie.Dlaczego mieszkasz z rodzicami.? Coś Ci to daje...

Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
I oczywiście mieszkanie z alkoholikiem (zwłaszcza który nie widzi problemu związanego z alkoholem) wpływa źle na człowieka, ale dalej też mieszkam w domu rodzinnym, bo w pokoju mam swoją małą pracownię i mogę działać w tym co robię chyba dobrze. Na miłość ze strony kobiety już nie liczę (sorry, ale mam wbite w przeświadczenie, po doświadczeniach, że kobiety odeszły od tego by żyć z miłości, a zaczęły żyć dla przyjemności. Pewnie są wyjątki, ale nawet jakbym trafił na taki wyjątek, to sam nie jestem w stanie wystarczająco zapewnić, by być z takim wyjątkiem. Dlatego przestałem mieć motywację i w tym sensie do wyprowadzki. I to jest trochę takie błędne koło, bo gdybym rzeczywiście trafił na wyjątek, który chciałby być ze mną, to wtedy jestem w stanie wziąć się w garść i ogarnąć, ale najpierw się ogarnąć i szukać tego wyjątku, to już nie, a wiadomo, że w obecnej sytuacji jestem stracony. I błędne koło się zamyka.) Jest jeszcze kilka rzeczy przez które nie chcę (a może nie jestem zdolny) żyć jak na dorosłego człowieka przystało, ale już nie będę wypisywał.
Katarzyno, ale coś musiało spowodować, że Twój syn popadł w alkoholizm? Bo przecież nie urodził się z uzależnieniem. Czy nie od tego uświadomienia chyba najlepiej byłoby zacząć zmierzenie się z alkoholizmem syna?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13637
Mieszkasz z czynnym alkoholikiem i jak sam wiesz ma to na Ciebie wpływ ale nadal to jest dom rodzinny.To takie trocheI oczywiście mieszkanie z alkoholikiem (zwłaszcza który nie widzi problemu związanego z alkoholem) wpływa źle na człowieka, ale dalej też mieszkam w domu rodzinnym
I to jest trochę takie błędne koło, bo gdybym rzeczywiście trafił na wyjątek, który chciałby być ze mną, to wtedy jestem w stanie wziąć się w garść i ogarnąć, ale najpierw się ogarnąć i szukać tego wyjątku, to już nie, a wiadomo, że w obecnej sytuacji jestem stracony. I błędne koło się zamyka.)
Katarzyno, ale coś musiało spowodować, że Twój syn popadł w alkoholizm? Bo przecież nie urodził się z uzależnieniem. Czy nie od tego uświadomienia chyba najlepiej byłoby zacząć zmierzenie się z alkoholizmem syna?

Rozumiem Cię doskonale bo sama tak podchodziłam do tematu " nie wypada bo to przecież moi rodzice" szkoda tylko że moi rodzice nie myśleli w taki sam sposób.Mieszkałam z czynnym alko czyli moim tatą do 20-lat.Były awantury i cuda na kiju.
Kiedy założyłam swoją rodzine to chciałam aby była inna niż ta którą ja miałam.Stałam się osobą nadopiekuńczą ,i taką kobietą która robiła wszystko.Bo ja robiłam najlepiej

Jeśli chodzi o uzależnienie syna to na to złożyło się wiele czynników.Taka osobowość podatna na uzależnienia,wyjazd i przeprowadzka na is,alkoholizm dziadków sztuk 3

Ja nie moge zmierzyć się z uzależnieniem syna .To musi wyjść tylko od niego.Byłam ratowniczką dla niego.Ratowałam jak mogłam.Setki rozmów i setki szans.To co mi pomogło to terapia i to forum.Zrozumiałam że nie mam takiej mocy aby uratować moje dziecko.Mój syn wie o tym że go kocham i pomoge tylko wtedy kiedy podejmie leczenie.Tym razem pomoge mądrze.
Aktualnie mój syn leci na łeb na szyje .Musiałam mu pozwolić doświadczać tego przed czym go przestrzegałam.Tylko on nie chciał słuchać.Brak było strat .To ciężkie dla rodzica uzależnione dziecko.Trzeba go zostawić dla siebie i dla niego.
Napisałeś że gdybyś poznał kogoś wartościowego to dla tej kobiety byłbyś w stanie się ogarnąć.Zawsze warto to zrobić TYLKO dla siebie.To ma wtedy dużą moc.

Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109
Jeśli chodzi o uzależnienie syna to na to złożyło się wiele czynników.Taka osobowość podatna na uzależnienia,wyjazd i przeprowadzka na is,alkoholizm dziadków sztuk 3
,nadopiekuńcza mama .
Mam zbliżony, ale w pewnym stopniu inny punkt widzenia - ten dziecka

W moim życiu ojciec fizycznie był, ale nic poza tym. Niewiele zajmował się mną, a jak się zajmował, to dlatego, że mama mu kazała

Mama jest w moim odczuciu osobą nadopiekuńczą i być może kontrolującą - ma być tak, jak ona by chciała.
O ile zgodzę się, Kasiu, z tym, że podejście moich rodziców sprawiło (mogło sprawić), że jestem bardziej podatny na uzależnienie. ale oni nie byli powodem tego, że się uzależniłem. Powodem było to, że JA nie radziłem sobie z tym, co zdarza się w MOIM życiu. Wolałem pić niż rozwiązać problem.
Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
"Mieszkasz z czynnym alkoholikiem i jak sam wiesz ma to na Ciebie wpływ ale nadal to jest dom rodzinny.To takie troche

Tylko że zawsze jak się wyprowadzałem, to wszędzie miałem "szczęście" do trafiania na ludzi z problemem alkoholowym, albo z narkotykami, śmierdzących papierochami. Kompletnie nie rozumiem jaki problem z wyeliminowaniem tej substancji ze swojego życia. Czy pijak albo alkoholik nie dostrzega, że śmierdzi po alkoholu, że bełkocze, że myśli jak przygłup i zachowuje się jak smętne ścierwo? Że takie zachowanie jest niegodne człowieka? Czy to naprawdę tacy egoiści co tylko o sobie myślą i kompletnie nie obchodzą ich inni ludzie (chyba łatwo się domyśleć że ten smród, bełkot po alkoholu wymaga sporego wysiłku i tolerancji ze strony trzeźwego człowieka?)?
A co do cierpienia, to wszędzie masz cierpienie, Katarzyna.
Też się nie wyprowadzam, bo w obecnej kulturze, w obecnym systemie (ogólnie mówiąc) nie jestem w stanie żyć.
"Jeśli chodzi o uzależnienie syna to na to złożyło się wiele czynników.Taka osobowość podatna na uzależnienia,wyjazd i przeprowadzka na is,alkoholizm dziadków sztuk 3

Też jestem podatny na uzależnienia, ale mimo to potrafiłem nie wpaść w alkoholizm, nikotynizm, uzależnienie od narkotyków, mimo że miałem ku temu okazje. Wpadłem "jedynie" w seksoholizm (cóż, były ku temu okoliczności, pewnie podatność i do tego nikt z dorosłych nie ustrzegł mnie przed tym. No i poza tym jak za dzieciaka widziało się nagą cipkę i nawet całowało przez szybę to wybacz i daruj, chyba normalne, że musiało to rozhulać...I jeszcze do tego magazyny porno znalezione za dzieciaka...eh. To musiało rozbudzić i spowodować ten nałóg). Ale dzięki Bogu i dzięki też pracy nad sobą od jakiegoś czasu potrafię być ponad ten nałóg. Chociaż wiem, że mam słabość w tej sferze.
Chodzi mi o to, że to nie jest tak, że człowieka ukształtowało otoczenie i już nic z tym nie może zrobić. Otoczenie, okoliczności, co najwyżej mogą sprzyjać /nie sprzyjać formowaniu człowieka, ale człowiek jest w stanie być ponad to, albo wyjść z błędnego wpływu, uważam że w każdym momencie. Może Twój syn nie wyrobił (nie miał autorytetu który przekazał/ ukazał jak rozwiązywać problemy? Albo może nie miał warunków do okazywania emocji? Albo nie wyrobił umiejętności okazywania emocji? Albo przeżył jakieś traumatyczne wydarzenie i nie mógł podzielić się z tym z osobą której mógł zaufać? Albo może właśnie miał zbyt przyjemne (cieplarniane) warunki i pozostawiony swojej naturze? (a natura człowieka jest upadła i skłonna do ogólnie mówiąc złego). Zresztą wiele tego typu sfer w człowieku, można by w nieskończoność gdybać, bo człowieka, tu na tym świecie, nie jest się w stanie całkowicie poznać w każdym aspekcie. Ale raczej to Twój syn musi stanąć w prawdzie, uświadomić sobie pewne przyczyny i tego dlaczego żłopie. Ale uważam że powinna zostać mu ukazana wiedza o człowieku, o świecie, o Bogu na tyle na ile zostało to poznane i wtedy ma punkty odniesienia, a nie działa po omacku. I zdecydować (najlepiej przed samym Bogiem i poprosić, i przygotować się na łaski od Boga), że odchodzi od alkoholu i mimo cierpienia i bólu ruszyć przed siebie, ku temu co warte życia (a nie na dno, albo warte śmierci).
"Napisałeś że gdybyś poznał kogoś wartościowego to dla tej kobiety byłbyś w stanie się ogarnąć.Zawsze warto to zrobić TYLKO dla siebie.To ma wtedy dużą moc.

Jeżeli chodzi o to by zrobić tylko dla siebie, to przyznaję że całkowicie nie mam motywacji.
I chciałbym też sprostować. Nie twierdzę że jakikolwiek człowiek jest nie wartościowy, bo każdy jest wyjątkowy i to że Bóg powołał każdego z nas do życia (i to z miłości, i dla miłości) już samo to świadczy o tym że każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju. I znacznie więcej wart niż całe stado wróbli.


Cześć Marcin

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13637
Widzisz ja-mam bardzo duży szacunek do osób uzależnionych.To też jest człowiek.Czy pijak albo alkoholik nie dostrzega, że śmierdzi po alkoholu, że bełkocze, że myśli jak przygłup i zachowuje się jak smętne ścierwo? Że takie zachowanie jest niegodne człowieka?
Też jestem podatny na uzależnienia, ale mimo to potrafiłem nie wpaść w alkoholizm, nikotynizm, uzależnienie od narkotyków, mimo że miałem ku temu okazje. Wpadłem "jedynie" w seksoholizm
Odbierałam paro krotnie mojego syna po ciągu 7...9 dniowym.Prosił abym go zabrała.Ten mój piękny syn w tamtym momencie wyglądał okropnie..brudny..białe adidasy nie wskazywały na to że kiedyś były białe..trzęsący się..też pewnie brzydko pachniał i nie przypominał mojego syna trzeźwego który zęby myje po każdym posiłku.

Piszesz że pomimo to nie popadłeś w alkoholizm itd..uzależnienie to uzależnienie.Jesteś uzależniony tak samo jak alkoholik,narkoman ,hazardzista itd.
To wpadłem " jedynie" to takie umniejszanie uzależnienia.Takie twoje słabsze,lepsze.Niestety ale tak nie jest.

Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109
Cześć Marcin
![]()
Cześć

Tylko że zawsze jak się wyprowadzałem, to wszędzie miałem "szczęście" do trafiania na ludzi z problemem alkoholowym, albo z narkotykami, śmierdzących papierochami. Kompletnie nie rozumiem jaki problem z wyeliminowaniem tej substancji ze swojego życia. Czy pijak albo alkoholik nie dostrzega, że śmierdzi po alkoholu, że bełkocze, że myśli jak przygłup i zachowuje się jak smętne ścierwo? Że takie zachowanie jest niegodne człowieka? Czy to naprawdę tacy egoiści co tylko o sobie myślą i kompletnie nie obchodzą ich inni ludzie (chyba łatwo się domyśleć że ten smród, bełkot po alkoholu wymaga sporego wysiłku i tolerancji ze strony trzeźwego człowieka?)?
Tak. Alkoholik nie widzi w SOBIE problemu. Nie czuje tego, że śmierdzi, nie zauważa tego, że bełkocze itd. Nie raz zdarzało mi się, że po przebudzeniu czytałem wysłane poprzedniego dnia wiadomości i zastanawiałem się, jak można robić takie błędy




I kto powiedział, że masz tolerować takie zachowanie? Możesz przecież opuścić towarzystwo ludzi, którzy śmierdzą i bełkoczą. To, że tego nie robisz, jest TWOIM wyborem.
Co do wyprowadzania się i trafiania na ludzi z problemem alkoholowym. Przy pierwszej przeprowadzce nie wiedziałem, że trafiam na osoby z takim problemem. Jedna osoba nie piła, a picie drugiej osoby nie przeszkadzało mi na tyle, żebym czuł potrzebę zrobienia czegoś z tym. Ta druga osoba wyprowadziła się wcześniej niż ja, a jak zaczęło mi przeszkadzać to, że pierwsza osoba wróciła do picia, to po prostu wynająłem własne mieszkanie. Aktualnie mieszkam sam.
Też się nie wyprowadzam, bo w obecnej kulturze, w obecnym systemie (ogólnie mówiąc) nie jestem w stanie żyć.
Kultury nie zmienisz, możesz zmienić siebie.
Kiedyś myślałem, że jestem alkoholikiem i nie jestem w stanie zmienić tego, że poprzez picie się upodlam. A niedługo, za kilkanaście dni, miną 4 lata odkąd nie piję. Wniosek jest taki, że skoro człowiek, którego określasz jako pijaka lub alkoholika, potrafi się zmienić, to Ty też potrafisz. Wystarczy, że zaczniesz to robić

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
Nie chodzi mi o szacunek nalężący się każdemu człowiekowi (z racji tego że każdy człowiek jest stworzeniem bożym), bo to oczywiste, że taki szacunek należy się też nawet największemu ochlapusowi, człowiekowi który upadł prawie na same dno. Ale to nie oznacza, że takiemu ochlapusowi nie mogę zwrócić uwagi, że poniewiera godnością (i może gorszyć ludzi), której co prawda nigdy nie jest w stanie całkowicie utracić, nawet jakby chciał i wmówił sobie że nie ma już godności, ale poniewierać może aż do śmierci.
Jeżeli Twój syn wie, że po takim ciągu wyglądał fatalnie, śmierdział itd. to gdy ocknął się na chwilę, to może spróbować uświadomić go, że nie jest zlepkiem uczuć, emocji, popędów, że to tylko mózg niezbyt normalnie funkcjonuje i błędne sygnały z tym całym ssaniem na alkohol wysyła? Że ma duszę i ducha i w związku z tym te popędy, emocje powinien podporządkować pod rozumne spojrzenie na siebie, na świat i podejść do swojego uzależnienia rozumnie, a nie ulegać rozchwianiu emocjonalnemu. Czyli ukierunkować rozum na prawdę; wolną wolę na miłość, na dobro; a pamięć na to że został stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga (który między innymi oddał życie w Jezusie Chrystusie za niego) i że ma możliwość życia w pełnym szczęściu na wieczność. No tylko przez chwilę trzeba się przemęczyć ( i czy warto dla chwil z alkoholem poświęcać wieczność)
"Piszesz że pomimo to nie popadłeś w alkoholizm itd..uzależnienie to uzależnienie.Jesteś uzależniony tak samo jak alkoholik,narkoman ,hazardzista itd.
To wpadłem " jedynie" to takie umniejszanie uzależnienia.Takie twoje słabsze,lepsze.Niestety ale tak nie jest.

Może i masz rację. Dlatego raczej jestem niezdolny do związku.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109
Jeżeli Twój syn wie, że po takim ciągu wyglądał fatalnie, śmierdział itd. to gdy ocknął się na chwilę, to może spróbować uświadomić go, że nie jest zlepkiem uczuć, emocji, popędów, że to tylko mózg niezbyt normalnie funkcjonuje i błędne sygnały z tym całym ssaniem na alkohol wysyła? Że ma duszę i ducha i w związku z tym te popędy, emocje powinien podporządkować pod rozumne spojrzenie na siebie, na świat i podejść do swojego uzależnienia rozumnie, a nie ulegać rozchwianiu emocjonalnemu. Czyli ukierunkować rozum na prawdę; wolną wolę na miłość, na dobro; a pamięć na to że został stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga (który między innymi oddał życie w Jezusie Chrystusie za niego) i że ma możliwość życia w pełnym szczęściu na wieczność. No tylko przez chwilę trzeba się przemęczyć ( i czy warto dla chwil z alkoholem poświęcać wieczność)
Wypowiem się w swoim imieniu.
Jestem alkoholikiem i mama próbowała mnie oświecić. Z resztą nie tylko ona, bo niepijący wujek też. I pomimo krótkich chwil, w których miałem przebłyski mądrości i obiecywałem sobie, że już nigdy więcej, i tak piłem dalej. Wtedy alkohol rządził moim umysłem tak mocno, że nie potrafiłem myśleć racjonalnie.
Zauważyłeś mojego poprzedniego posta?

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
Odnosząc się do Twojej odpowiedzi:
"Tak. Alkoholik nie widzi w SOBIE problemu. Nie czuje tego, że śmierdzi, nie zauważa tego, że bełkocze itd. Nie raz zdarzało mi się, że po przebudzeniu czytałem wysłane poprzedniego dnia wiadomości i zastanawiałem się, jak można robić takie błędy




Ale jak już wytrzeźwiałeś, to jednak uświadomiłeś sobie, że było niezbyt dobrze z Tobą.
A jeszcze do tego jak ktoś by ci wygarnął, że śmierdzisz i że bełkotałeś, to gdy masz kręgosłup moralny, gdy chcesz kochać bliźniego, to przyjmujesz to do wiadomości i bierzesz się w garść, a jeżeli nie potrafisz, to prosisz o pomoc. Bo chcesz żyć z miłości, a nie w zaspokajaniu swojego smutku, żalu, niedojrzałości, egoizmu, swojego urojenia czy czego tam. Może nie jest tak?
Nie mówię że u Ciebie tak było, ale alkoholizm też często jest wynikiem pyszałkowatego charakteru.
"I kto powiedział, że masz tolerować takie zachowanie? Możesz przecież opuścić towarzystwo ludzi, którzy śmierdzą i bełkoczą. To, że tego nie robisz, jest TWOIM wyborem."
Uważam że nie do końca, bo człowiek to istota społeczna i pewne niedoskonałości bliźniego trzeba (dobrze jest) znosić. A nie oszukujmy się, chlanie alkoholu to teraz norma i mało kto tego nie robi.
I ja tak właśnie opuściłem towarzystwo.
"Co do wyprowadzania się i trafiania na ludzi z problemem alkoholowym. Przy pierwszej przeprowadzce nie wiedziałem, że trafiam na osoby z takim problemem. Jedna osoba nie piła, a picie drugiej osoby nie przeszkadzało mi na tyle, żebym czuł potrzebę zrobienia czegoś z tym. Ta druga osoba wyprowadziła się wcześniej niż ja, a jak zaczęło mi przeszkadzać to, że pierwsza osoba wróciła do picia, to po prostu wynająłem własne mieszkanie. Aktualnie mieszkam sam."
Znaczy, mnie nie przeszkadza, że trafiałbym na ludzi, którzy mieli problem alkoholowy, ale wzięli się konkretnie w garść i wyszli całkowicie z tego. Tak tylko chciałem dopowiedzieć.
"Kultury nie zmienisz, możesz zmienić siebie."
Ok, ale jak już wcześniej napisałem. Nie da się żyć w oderwaniu od danej społeczności. Ale ok, rozumiem że chodzi o to, że jak już siebie zmienię, to mogę też wpływać na innych (będąc np. wzorem do naśladowania). Spoko, łatwizna.
"Kiedyś myślałem, że jestem alkoholikiem i nie jestem w stanie zmienić tego, że poprzez picie się upodlam. A niedługo, za kilkanaście dni, miną 4 lata odkąd nie piję. Wniosek jest taki, że skoro człowiek, którego określasz jako pijaka lub alkoholika, potrafi się zmienić, to Ty też potrafisz. Wystarczy, że zaczniesz to robić

Tylko że po alkohol, to sam dobrowolnie sięgasz. I w sumie to dany człowiek decyduje, czy pod tę substancję swoje życie dostosuje. A jeśli chodzi o daną kulturę, jest znacznie trudniej, bo człowiek raczej nie decyduje i nie ma raczej wyboru, jak przy alkoholu. Ale dobra, nie czepiam się, masz rację.
Jeszcze odnośnie ostatniej odpowiedzi:
"Wypowiem się w swoim imieniu.
Jestem alkoholikiem i mama próbowała mnie oświecić. Z resztą nie tylko ona, bo niepijący wujek też. I pomimo krótkich chwil, w których miałem przebłyski mądrości i obiecywałem sobie, że już nigdy więcej, i tak piłem dalej. Wtedy alkohol rządził moim umysłem tak mocno, że nie potrafiłem myśleć racjonalnie."
Ok, bo człowiek jest kompleksem. I jeżeli już rozumowo podeszło się do problemu, to też istotna jest wolna wola, charakter, chęci, cele, motywacje, warunki do wychodzenia z nałogu i wiele więcej różnego rodzaju sfer. I dobrze jest sobie na tyle na ile można uporządkować wszystko. Na pewno jest tak, że organizm ludzki ma zdolność samoregeneracji, jeżeli zostaną zapewnione warunki ku temu (oczywiście jeżeli organizm został na tyle zniszczony, że i przy dobrych warunkach nie będzie w stanie się zregenerować, to pozostaje tylko prosić o cud).
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109
Nie obraziłem się. Też czasem nie zauważę czyjejś wypowiedziTakże bez urazy Marcin.

Ale jak już wytrzeźwiałeś, to jednak uświadomiłeś sobie, że było niezbyt dobrze z Tobą.
Jeśli masz na myśli sytuację, że promile zniknęły z organizmu, to... Nie


Zmiany we mnie, dokładniej chęć zmian zaczęła we mnie kiełkować dopiero w ostatnim tygodniu terapii, a i tak był okres po terapii, w którym piłem. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że nie ma dla mnie picia normalnego. Albo nie piję wcale, albo piję destrukcyjnie - taki mam wybór

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- LAWINA9
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
A jeżeli wiesz że alkohol działa na Twój organizm tak, że powoduje ssanie i chęć żłopania na umór, to nie możesz z tą świadomością nawet toast wznieść przy jakieś tam okazji i na tym poprzestać? (wiadomo, przez jakiś czas będzie to ssanie i natrętne myśli wokół alkoholu, ale mimo wszystko można być ponad to. Aż w końcu wygaśnie.)
Raz w życiu, za młodu, narąbałem się tak, że zarzygałem się i po tym wydarzeniu powiedziałem sobie, że nigdy więcej. I nie rozumiem jak można wracać do alkoholu po tym jak człowiek wie, że po chlaniu, będzie poniewierać i ogólnie będzie ból. Przecież alkoholik zdaje sobie sprawę, że alkohol go wyniszcza (czy nie zdaje sobie sprawy?). A to że procenty dają chwilę ukojenia (iluzorycznego), albo jakieś tam przyjemności(urojone), to jak zestawi się to z życiem a chwilami pod wpływem alko, to jeżeli rozumnie podchodzi się do swojego alkoholizmu, to nie ma wyboru jak wybrać życie, mimo bólu i rozpaczy w tym życiu. No nie jest tak? Bo kompletnie nie mogę pojąć jak można tkwić w tym nałogu, wiedząc ile to spustoszenia wokół powoduje.
Witaj LAWINA9

Dziękuję za radę. Też jestem w niewoli pewnego zaburzenia, które krępuje mnie w podejmowaniu pewnych decyzji.
A w jakim sensie twierdzisz że Twoje życie zmarnowane? Bo jeśli chodzi o całokształt, to dopóki człowiek ma łaskę żyć, wydaje mi się, że nie ma prawa tak powiedzieć. Zmarnowane życie można będzie powiedzieć dopiero jeżeli człowiek trafiłby do piekła.
Możesz powiedzieć że w jakieś tam części/ sferze zmarnowało się życie, ale tak ogólnie to raczej nie

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- LAWINA9
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109

Swoją drogą, jak można się uzależnić od seksu? Przecież to równie przyjemne, a nawet przyjemniejsze niż picie

Zmień używkę, schematy będą podobne.

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
Ale LAWINA9, czy wolałaś żyć w nieświadomości z kim się zadajesz, albo związałaś? A tak to okazało się, kto prawdziwie z miłości, przyjaźni żył. Można i tak na to spojrzeć. Zawsze są jakieś pozytywy i negatywy obecnego stanu rzeczy. Podobne doświadczenie przeżyłem z dziewczyną z którą byłem. Jak się dobrze układało, to były czułe słowa i że w ogóle jak to nie kocha. A gdy jakieś tam problemy się zaczęły, to zdradziła (a najlepsze, że mnie zarzucała zdradę. To że jestem zaburzony seksoholizmem, to nie oznacza że zdradzam, mimo nawet okazji, nigdy mi do głowy nie przeszłaby zdrada. Seksoholik nie oznacza z automatu kopulowanie z kim popadnie. )
I LAWINO, napisałaś o samych stratach w życiu, a widzisz jakieś możliwości, w sensie czegoś pozytywnego z tego w jakiej sytuacji jesteś?
"@abcd Musiałem 2 razy przeczytać to, co napisałeś, bo dla mnie,w okresie picia, nie ma rozsądnego picia. Zapijam problem, następnego dnia powtarzam i tak w kółko

Swoją drogą, jak można się uzależnić od seksu? Przecież to równie przyjemne, a nawet przyjemniejsze niż picie

Zmień używkę, schematy będą podobne.

Marcin, ale właśnie mi nie chodzi o okres picia, bo rozumiem to, że jak człowiek popada w kompulsję, to można powiedzieć, że ma zawężone postrzeganie i funkcjonowanie. I wtedy to oczywiście nie jest zdolny.
Ale gdy następują chwile ocucenia, to gdy człowiek pragnie jednak stanąć w prawdzie i ogólnie mówiąc zawalczyć ze swoją słabością, to rozumiem, że lepiej już uznać tę sferę życia za straconą i uznać że ok, jestem alkoholikiem raczej do końca życia i dla mnie alkohol w jakiejkolwiek formie przestał istnieć i żyć z takim uznaniem stanu faktycznego? Pytam, bo mam też przekonanie, że człowiek jest w stanie wyjść z alkoholizmu/ wygrać ze swoją słabością do tego stopnia, że nawet byłby w stanie( po dużym wysiłku i pracy nad sobą i wobec Boga i bliźnich), korzystać z alkoholu jak człowiek zdrowy, czyli np. może w całym roku kilka razy wznieść toast i już. Rozumiem, że raczej to drugie podejście jest niemożliwe? Zbyt łatwo popaść w pychę? Teoretyzuję w oparciu o wiedzę o człowieku jako istocie duchowo-cielesnej ( no i że duch jest ponad ciałem. A alkoholizm uważam za zniewolenie w pierwszej kolejności ducha, a później ciała). I to co odnosisz do alkoholizmu, to ja sobie przekładam na seksoholizm.
Wiesz... trochę próbuję lekko prowokować, poruszać, bo jeżeli bycie alkoholikiem/seksoholikiem ma być do końca życia, bez możliwości uznania, że nie jestem już alkoholikiem/seksoholikiem, to kurde, strasznie mnie to dołuje. Mniej mnie dołuje to, że byłaby możliwość wyjścia całkowitego z alkoholizmu/seksoholizmu, a mimo to np. mnie się nie udało (ale jest ta świadomość, że można było), niż to, że jednak choćbyś nie wiem jak próbował, to jak już się stałeś alkoholikiem/seksoholikiem, to co najwyżej możesz być biernym alkoholikiem/seksoholikiem. I takie życie, właściwie na łańcuchu do końca życia, nie ukrywam, trochę podcina chęć walki na śmierć i życie z tym zniewoleniem. Bo kurde mol, jak coś robić to na 100% (albo wygrana, albo przegrana, najwyżej się nie uda). No nie wiem, może zbyt pyszałkowaty jestem? To jest kierowanie się pychą?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109
Mógłbym pić małe ilości, tylko po co? Tak na chłopski rozum, to mi się nie kalkuluje. Albo piję do przysłowiowej odcinki, albo wcale. Z resztą, jak piję, to alkohol staje się ważniejszy niż wszystko inne i przestaję myśleć rozsądnie.Pytam, bo mam też przekonanie, że człowiek jest w stanie wyjść z alkoholizmu/ wygrać ze swoją słabością do tego stopnia, że nawet byłby w stanie( po dużym wysiłku i pracy nad sobą i wobec Boga i bliźnich), korzystać z alkoholu jak człowiek zdrowy, czyli np. może w całym roku kilka razy wznieść toast i już.
Alkoholikiem będę do końca życia.
Jest takie powiedzonko, że ze świeżego ogórka mogę zrobić kiszonego, ale z kiszonego nie zrobię świeżego. Ja już siebie zakisiłem

Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
Po prostu, by nie być cały czas pod butem alkoholu. Chyba że rzeczywiście, tak jak Ty stwierdziłeś, bo poznałeś siebie dobrze w niektórych sytuacjach i decydujesz, że nie ma sensu i roztropnie, w pokorze wolisz odciąć się całkowicie od alkoholu. Za co oczywista szacunek. Ale Ty jesteś konkretną osobą, za którą konkretna historia, ale każdy człowiek jest inny (w naszym podobieństwie) i w Twoim przypadku, ok, tak jest jak napisałeś, ale czy tylko takie jest wyjście z alkoholizmu?
Kiedyś byłem też uzależniony od gier wideo, grałem godzinami, dzień w dzień i tak kilka lat. Gdy nie zagrałem, to dół. Ale kiedyś postanowiłem, że kurde, bez sensu, że w sumie strata życia, że trzeba dojrzeć do ambitniejszego życia (a nie tylko przeżycia), ale i też w sumie pieniędzy nie było na kontynuowanie nałogu. I autentycznie coś mi się w głowie zaczęło przestawiać i ostatecznie przestawiło, bo tak jak kiedyś na widok gry, człowieka wchłaniało i w głowie dyskoteka, tak po odejściu od tego nałogu, gry dla mnie przestały istnieć w tym sensie, że nawet jak zagram, to po prostu mnie to nudzi, mózg przestał na to reagować, emocjonalnie względem gier jestem już szczerze obojętny. Jestem w stanie zagrać, potrafię ocenić która gra dobra, która kiepska, ale nie wywołuje to we mnie już tego co kiedyś, stało się to dla mnie obojętne. I zastanawiam się czy takie coś jest możliwe z alkoholem (wydaje mi się że jest)? Mam nadzieję że w miarę zrozumiale się wyraziłem i nie jest nazbyt chaotycznie.
*a powiedzonko, które przytoczyłeś fajne. Dzięki

Udanego dnia Marcin.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109

Ja nie potrafię, przekonałem się o tym na własnej skórze, więc nie piję i tyle w temacie.
Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- abcd
- Autor
Czy bez łaski od Boga człowiek jest w stanie, sam z siebie, wyleczyć się z alkoholizmu, dzięki naturze jaką przecież każdy człowiek jest obdarzony przez Boga, co prawda osłabionej w wyniku grzechu pierworodnego, ale mimo to? Na to szukam odpowiedzi.
Z drugiej strony w Piśmie Świętym jest:
1 Kor 6:9-10
PRZECIW NIEPORZĄDKOM WŚRÓD CHRZEŚCIJAN KORYNTU
TRZY "GRZECHY GŁÓWNE" ADRESATÓW
Szukanie sprawiedliwości przed trybunałami pogańskimi
69 * Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.
Więc bez łaski od Boga, bez metanoi, chyba raczej niezbyt jest możliwe pozbycie się w sobie alkoholizmu... Hm...
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.