Cześć wszystkim!

Na to forum trafiłam chyba z bezsilności i poczucia że muszę coś zmienić. Od kilku miesięcy czytam różne wątki, a w chwilach zwątpienia wracam do Waszych postów

Nie wiem czy wątek założyłam na dobrym forum, ale pomyślałam ze być może jest więcej DDA które szukają tutaj pomocy w kwestii która zaraz opiszę.
Mój ojciec pije od zawsze (25 lat), w ciągu swojego życia więcej dni był raczej nietrzeźwy niż trzeźwy. Mama jest współuzależniona, niby widzi problem ale nie podejmuje żadnych działań żeby wydostać się z tej sytuacji. Żyjemy na dobrym poziomie, duży dom z pięknym ogrodem i mam wrażenie ze mama nie chce się rozwodzić i zostawić ojca żeby nie tracić tego co ma (a intercyzy brak). Picie ojca wyglada tak ze czasem pije do nieprzytomności, czasem tylko trochę podpija, a są i dni w które bywa trzeźwy.
Po jednej z niedawnych awantur założono mu niebieską kartę, zapisał się na leczenie zamknięte ale pod przymusem komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. Najprawdopodobniej nic to nie da, jakieś 15 lat temu chodził na terapie dzienną, po pół roku zapił, a przez ostatnie kilka lat chodził na mitingi (pod naciskiem mamy, woziła go bo przez alkohol stracił prawo jazdy) ale i tak pił.
Od jakiegoś czasu tłumacze mamie ze powinna go zostawić i zająć się sobą, zapisać na terapię, bo być może nigdy picie się nie skończy. Do niej jakby to nie docierało, tak jakby chciała to jakoś „przecierpieć”?
Ja jestem dorosła, od jakiegoś czasu myślę żeby się wyprowadzić ale serce mi się kraje ze miałabym zostawić z nim mamę.
Stąd moje pytanie do Was: co sprawiło ze jako osoby współuzależnione zdecydowaliście się odejść od alkoholika? Czy jest coś co mogłabym zrobić żeby wesprzeć mamę aby uwolniła się od ojca?
Dzięki temu forum dowiedziałam się wielu cennych rzeczy, które bardzo mi pomogły, zamierzam zapisać się na terapię, z góry bardzo dziękuję za Wasze odpowiedzi!