Witam. Jestem alkoholiczką i córką alkoholika. Sytuacja w moim domu rodzinnym jest dramatyczna, choć już tam nie mieszkam. Przejde do rzeczy, bo nie wiem co mam robić. Mój tata, zgłoszony przeze mnie 2 lata temu na odwyk przymusowy ma być zabrany do szpitala jakoś w sierpniu, oczywiście w przeciągu 2 lat, było mnóstwo przemocy na mamie, siostrze. Jest niebieska karta, jest sprawa w sądzie o znęcanie się. Teraz dochodzę do sedna, obok moich rodziców mieszka babcia, jego matka, która w wszystko mu wierzy. Teraz w końcu gdy mama przestała mu prać, sprzątać, gotować, dawać pieniądze, zawozic i odwozic go nachlanego, zaczęła żyć własnym życiem, to super babcia zaczęła obwiniać moja mame i nas, moja siostre i mnie o jego alkoholizm. Bo my nie przyjeżdżamy do niego na dzień ojca, urodziny, nie odwiedzamy go, jeszcze śmiałysmy składać zeznania przeciwko niemu. On kłamie jej, ona mu wierzy. Mało tego mój tata ma rodzeństwo i wszyscy go bronią i nas obwiniają o jego picie. Babcia mówi, że przez nas go zamkną, że przez nas ma niebieską kartę... Oprócz tego uważają, że mama powinna z nim siedzieć, nie jeździć nigdzie bez niego, bo on biedny i samotny to dlatego pije. Według babci jak on stoi na nogach to jest trzeźwy, a trzeźwy ostatni raz był 3 lata temu jak trafił do sanatorium po zawale... Mnie i siostrę wyklął, nie jesteśmy jego córkami. Tata znalazł jakąś kobietę też alkoholiczkę i z nią piję czasem i u niej nocuje. Jego rodzina nawet coś kombinowała z podziałem majątku żeby się pozbyć mamy, ale nie da sie bez jej zgody nic podzielić. Ja mam pytanie jak przestać się tym przejmować? Nie chce być obwiniana o jego picie, nikt z nas mu nic nie zrobił. Nie potrafię sobie poradzić z tym napięciem, a nie chcę też z nikim się kłócić...