- Otrzymane podziękowania: 174
Drogi pamiętniku
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
Zauważyłam, że pomaga mi wieczorne pisanie o trudach i małych sukcesach minionego dnia. Przyjaciel polecił mi, żebym dzieliła się tymi tekstami tutaj. Oto więc jestem.
Dziś musiałam podjechać na uniwersytet mieszczący się w moim rodzinnym mieście. Korzystając z okazji i względnie ładnej pogody przeszłam się po kampusie. Spacer do miejsc, w których jeszcze niedawno piłam i ćpałam okazał się być trudny (wiem, szok i niedowierzanie). Idąc starałam się jak najmniej myśleć, ale wspomnienia same przychodziły. Zastanawiałam się czy kiedyś uda mi się pogodzić z przeszłością. Czy kiedyś pozbędę się tego szumu w głowie, tych wszystkich pytań i wątpliwości. Czy uda mi się naprawić błędy.
Żeby przestać się zadręczać po powrocie do domu rzuciłam się w wir sprzątania. Będąc w tzw „trybie imprezowym” zupełnie nie dbałam o swoje rzeczy, często po prostu wrzucałam je byle gdzie, bo przecież poświęcenie dwóch minut żeby je odłożyć na miejsce było dla mnie stanowczo niewarte świeczki. Nie wiem jak mogłam w tym bałaganie funkcjonować latami, ale cieszę się, że w końcu to zmieniam. Szkoda, że musiałam tak nisko upaść, żeby do tego doszło.
Natłok myśli utrzymywał mi się do wieczora, ale poszłam na mityng i zrobiło mi się lepiej. Zadziwia mnie jak ludzie ze wspólnoty AA potrafią być otwarci i sympatyczni. Ile mądrych rzeczy mają do powiedzenia, jak ładnie potrafią się wypowiedzieć. Choć jeszcze nie czuję się swobodnie na mityngach widzę, że to faktycznie właściwe miejsce. I jestem za nie wdzięczna.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 16107
Fajnie, że udałaś się po wsparcie, odnajdujesz się na mityngach. Pogodzenie z przeszłością jest jak najbardziej możliwe i nieraz ta przeszłość może być bardzo pomocna w teraźniejszości.
Jestem Monika alkoholiczka.
Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- lukasz1123
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 944
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 10163
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 6598
Kiedy poszłam na terapię dostałam między innymi za zadanie prowadzić dzienniczek uczuć ,z początku prowadziłam go ,,książkowo",później tak spontanicznie zmieniłam styl pisania na formę pamiętnika,pomagało mi to do tego stopnia,że nawet teraz kiedy mam trudniejszy dzień wracam do tego zeszytu , piszę swoje żale,wyrzucam wszystko z siebie, a potem wypisuję wdzięczności i często już samo napisanie przynosi ulgę.
Przeszłość z czasem będzie mniej bolała,nie rozpamiętuję juz tak jej,ale też nie wypieram jej zupełnie z pamięci,często,zwłaszcza na początku wspomienia pomagały mi utrzymać trzeźwość,bo nie chciałam już,,powtórki".
Jesteś w dobrym miejscu,gratuluję Ci też decyzji o mitingach,fajnie,że odnalazłaś się w nich.
Fajnie,że jesteś , jestem Krysia alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- szekla
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 26985
Nie goń innych, idź swoim tempem.
Powodzenia życzę
Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.
Emilka Alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Jurek
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 3508
Pomagając sobie pomagasz innym.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzysiek
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2355
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- jankes12
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1303
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Rano uaktywnił się czat, który mam z ludźmi z terapii grupowej, którą niedawno ukończyłam. Kilka osób podzieliło się tym, że ostatnio więcej rozmawiają z bliskimi, więcej płaczą, że rozwijają kontakt z własnymi emocjami. Cieszę się, że robią postępy, przez całe lato to byli moi najbliżsi ludzie na świecie. Jednak tylko im pogratulowałam, nie czuję się jeszcze gotowa żeby powiedzieć im o AA ani o tym, że aktualnie staram się budować swoje życie od zera. Będąc na terapii też głównie komentowałam wypowiedzi innych, a mało mówiłam o sobie i swoich problemach. Nie wiem z czego to wynika, ale na pewno sprawia, że czuję się samotna.
Na mityngu było dziś sporo o porównywaniu się do innych. Kolega mówił o tym jak zrezygnował z chodzenia na AA, bo wydawało mu się, że skoro nigdy nie zachlał tak, że obudził się w kuble na śmieci ani nie miał z powodu picia żadnych problemów z prawem to jest zdrowy. Ale zdał sobie sprawę, że nie tak to działa i wrócił. I cieszy się, że to zrobił. Dla takiej sceptyczki jak ja to były naprawdę ważne słowa. I kolejny raz byłam pod wrażeniem otwartości aa-owców, i tego że potrafią mówić o emocjach bez ich przerysowywania (nie mówię już o talentach oratorskich, których na mityngach widzę bardzo wiele). To chyba szczerość, z którą tyle czasu było mi nie po drodze tak mnie teraz uderza.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Po południu zadzwoniła do mnie dziewczyna z grupy terapeutycznej, o której wspominałam tu w swoim wcześniejszym wpisie. Nadal nie zdobyłam się na pełną otwartość, ale mówiłam o tym jak ostatnio pracuję nad sobą, jak staram się żyć inaczej i o tym, że stronię od używek. Nie wiem czy mi uwierzyła, ale mi wypowiedzenie tych słów na głos dało odrobinę pewności, że jestem na dobrej drodze. A tej pewności bardzo teraz potrzebuję, choć na mityngach dowiedziałam się, że to zupełnie normalne i zdrowe, że mam wątpliwości. To też mnie umocniło.
Na spotkanie AA jechałam autobusem, mocno zatłoczonym. Oczywiście zdenerwowało mnie to, że będę musiała stać w tej ciasnocie dobre 20 minut jak nie więcej. Jakiś chłopak stojący obok powiedział do swojego kolegi: „zawsze jak jeżdżę to jest dużo ludzi”. Wydawało mi się, że jak to Polak, po prostu sobie narzeka. A on wtedy dodał: „i wiesz ile cudownych osób można tu spotkać?”. Zamurowało mnie. Gość serio widział w tej nieprzyjemnej sytuacji coś pięknego. Przypomniały mi się słowa spikerki z jednego z moich ostatnich mityngów: „życie jest jakie jest i tylko to jak JA je postrzegam nadaje mu wymiar”. Domyślam się, że zmienić swój sposób patrzenia na świat będzie trudno, ale chyba warto spróbować. Zwłaszcza skoro chcę zacząć cieszyć się „szarą” codziennością, zamiast kolorować ją na siłę za pomocą używek.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 6598
,,Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu",wierzę,że znajdziesz swoją drogę,swój kierunek i uda Ci się skończyć to co zaczęłaś i co ważne ,postaraj się nastawić pozytywnie,nie nastawiaj się z góry na porażkę,wiara i działania ,czynią cuda .
I wiesz co?zmienić patrzenie na świat ,da się ,a czy trudno?,to dużo zależy od Ciebie ,ale warto,spróbuj od małych rzeczy,masz je w zasięgu ręki,tylko rozejrzyj się,może nawet w tej chwili masz coś,lub kogoś obok co daje Ci radość.Pomyśl, za co możesz być dziś wdzięczna .
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Pod wieczór chciałam jechać na mityng, ale mama zasugerowała, żebym poszła pieszo. To była dobra rada, bo idąc przez miasto miałam w końcu chwilę dla siebie. Nie myślałam za dużo, po prostu szłam słuchając muzyki i cieszyłam się tym, że nie pada. Chciałabym częściej dostrzegać takie małe szczęścia, bo wydaje mi się że każdy dzień może być ich pełen, jeśli się człowiek dokładnie przypatrzy.
Mityng w mojej dawnej szkole. Trudno mi określić co czułam wchodząc dziś na spotkanie AA do sali gdzie tyle lat miałam lekcje matematyki, plastyki. Gdyby ktoś mi powiedział te kilka lat temu, że w wieku 22 lat wrócę do szkoły nie po to żeby odwiedzić nauczycieli i pochwalić się swoimi dokonaniami, tylko aby walczyć z uzależnieniem pewnie prychnęłabym i kazała mu spadać i się zbadać. Ale cóż, jak to mówią „niezbadane są wyroki opatrzności”. Wiem jedno - nie towarzyszył mi dziś wstyd. Podczas mityngu kolega pogratulował mi przyznania się do tego, że mam mniej niż 30 dni abstynencji, powiedział, że on na tym etapie nie miał tyle odwagi. Ale mi to wyznanie naprawdę za każdym razem dodaje siły. Jestem dumna z tego, że postanowiłam zmienić swoje postępowanie, z tego że powoli wstaję z kolan. Można powiedzieć, że cieszy mnie ten ciężki okres bycia nowicjuszką, bo codziennie pokazuję samej sobie, że jestem w stanie dążyć do celu mimo przeciwności. Poza tym, widzę jak ludzie się cieszą gdy na mityng przychodzi ktoś nowy, miło jest być powodem ich radości.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Witaj mati creatiMoją trzeźwość mogę na razie liczyć tylko w tygodniach.
Czuję się bardzo niepewnie i krucho.
Zadziwia mnie jak ludzie ze wspólnoty AA potrafią być otwarci i sympatyczni.
Ile mądrych rzeczy mają do powiedzenia ...
... potrafią mówić o emocjach bez ich przerysowywania ...
To chyba szczerość, z którą tyle czasu było mi nie po drodze tak mnie teraz uderza.
... widzę, że to faktycznie właściwe miejsce. I jestem za nie wdzięczna.
Domyślam się, że zmienić swój sposób patrzenia na świat będzie trudno, ale chyba warto spróbować.
Zwłaszcza skoro chcę zacząć cieszyć się „szarą” codziennością, zamiast kolorować ją na siłę za pomocą używek.
Jestem dumna z tego, że postanowiłam zmienić swoje postępowanie, z tego że powoli wstaję z kolan.
Mnie osobiście bardzo cieszy fakt, że trafiłaś do Wspólnoty AA.
To dobre miejsce dla alkoholika, rzekłbym nawet nieskromnie - bardzo dobre.
Znajdziesz tam rzeczy bezcenne: zrozumienie 100%, akceptację, wsparcie, przyjaźń
i co najistotniejsze znajdziesz tam z czasem SIEBIE. Bo to kim jestem i jaki jestem?
- najlepiej widać dopiero wyraziście na tle innych ludzi.
Mnie także na początku uderzała ta otwartość wypowiedzi, niemal emocjonalny negliż niektórych.
Dzisiaj wiem, że wynika on głównie z poznania , ze zrozumienia i akceptacji siebie.
Bez własnej wewnętrznej zgody człowiek raczej się nie otwiera.
Wiem, że to otwarcie innych - pozwoliło z czasem i mi się otworzyć. Zacząłem mówić o sobie i były to
jednocześnie początki moich trzeźwych dysput z sobą samym.
Dzisiaj doceniam wagę tego faktu, bo bez dogadywania się ze sobą, z własnym sumieniem
- nie obejdzie się w trzeźwym życiu. Kto nie jest tego w pełni świadom - nie bardzo jednak wie o co kaman w życiu.
Można by rzec, że przesypia to życie nie wiedząc zbyt wiele o sobie, o tym co się liczy, kim jest drugi człowiek?
Cieszę się, że jesteś - wierzę, że sesję zimową na nowym kierunku przejdziesz pomyślnie.
Ja zawsze miałem coś do poprawki w następnej sesji.
Przyłóż się, a będzie dobrze.
Tylko nie zapomnij - kim jesteś i dokąd zmierzasz.
Młodość ma swoje prawa, ale powinna odróżniać już prawa od obowiązków.
To, że możesz się napić - nie oznacza, że MUSISZ.
TRZEŹWOŚĆ - to wybór, to styl bycia i życia. Chyba co raz bardziej modny.
Może kiedyś na tym świecie będzie normalnie gdy styl ten spowszednieje i spowszechnieje.
Jak to mawia czasem nasz kolega "krzysiek": jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki.
Fajnie, że jesteś.
Andrzej - kolega z branży.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
za jeden z moich największych problemów. Opowiedziałam o tym, jak żyłam od weekendu do weekendu, czekając na jakieś „wielkie bum”, na coś co odmieni całe moje życie i nada mu sens. Oczywiście miałam świadomość, że nic się samo nie robi i że powinnam wziąć się do pracy, ale zawsze wykręcałam się „złym czasem”. „Teraz to nie, bo jestem przeziębiona”, potem „nie no, jestem świeżo po chorobie, nie ma co się forsować”, następnie „dobra, czuję się lepiej, ale tyle czasu straciłam… pora iść na imprezę” itd. Tak przeleciały 3 lata, które spędziłam na zmianę leżąc w domu oglądając taśmowo seriale i chodząc po melanżach, upijając się, ćpając, chodząc do łóżka z przypadkowymi ludźmi tylko po to, żeby na chwilę zapomnieć jaka moja egzystencja jest bezwartościowa. Dziś mam dosyć takiego życia, tych wysokich obrotów, poczucia że coś mi ucieka, omija mnie. Mam dosyć trwonienia czasu. Dobrze było to wyznać innym uzależnionych. Podzieliłam się też tym, że jeszcze nie dociera do mnie, że mam już nigdy w życiu nie wypić kolejki, nie zapalić blanta, nie walnąć kreski, że wciąż nachodzą mnie myśli typu „dasz radę pić towarzysko, wystarczy że będziesz miała odpowiednie nastawienie”, ale wiem, że to bzdury, że jak odpuszczę sobie raz to będę sobie odpuszczała codziennie. Po tych słowach dostałam od wspólnoty wsparcie, którego potrzebowałam. I kiedy potem w domu rozmawiałam z mamą o mityngu, a ona nagle zapytała czy serio nawet jak któregoś dnia pójdziemy do restauracji to nie wypije nawet kieliszka wina, odpowiedziałam „nie, bo jak nie piję to nie piję wcale” (pokiwała głową z niedowierzaniem, ale i z aprobatą).
Podsumowując cieszę się, że w końcu „dałam głos”.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Wieczorem kolega zabrał mnie na mityng NA. Byłam pierwszy raz, kolejne przywitanie, przyjęcie do wspólnoty. Znów było to dla mnie bardzo emocjonalne przeżycie, które wywołało dużo różnych myśli i wychodząc byłam rozdygotana. Ale oczywiście cieszę się bardzo, że poszłam. Mityngi naprawdę mi pomagają, dają to wspaniałe uczucie, że jestem wśród swoich, ludzi, którzy mnie zrozumieją i ofiarują wsparcie. Wzruszyło mnie to, że dziewczyny z NA zapisały mi swoje numery i namawiały żebym dzwoniła kiedy tylko będę chciała. Super jest odkrywać, że są ludzie, którzy chętnie poświęcą swój czas żeby mi REALNIE pomóc, a nie zaproponują topienie smutków w kieliszku. No i dobrze jest mieć wsparcie kobiet. Wciąż przyłapuje się na tym, że kiedy jakiś facet jest dla mnie miły i uczynny automatycznie wywołuje to we mnie poczucie, że jestem mu coś (wiadomo co) winna. Jeszcze niedawno nie stanowiłoby to dla mnie żadnego problemu, ale dziś kiedy widzę po swojej psychice jak fatalne skutki ma takie podejście, przeraża mnie to. Zauważam, że wcale nie byłam taka frywolna i chętna tylko bałam się odmawiać mężczyznom. Do tego stopnia, że często pierwsza wychodziłam z inicjatywą. To dla mnie bardzo trudne odkrycie, będę potrzebowała sporo czasu, żeby je sobie przyswoić. Dzień kończę zadowolona, ale pełna lęku.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
mati należałoby nadmienić, że na samą lampkę wina, bo mama ma taką ochotę - nie widzisz sensu iść, bo Ci nie "po drodze".... ona nagle zapytała czy serio nawet jak któregoś dnia pójdziemy do restauracji to nie wypije nawet kieliszka wina,
odpowiedziałam „nie, bo jak nie piję to nie piję wcale” (pokiwała głową z niedowierzaniem, ale i z aprobatą).
Gratuluję, że "dałaś głos" na mitingu, a także odwiedzenia Wspólnoty NA. Mitingów nigdy za wiele - zwłaszcza na początku,
a druga prawda taka, że alkohol - też narkotyk.
Prawda o sobie, którą odkryłaś - tyczy się wielu ludzi. Ja myślę, że wspólny mianownik tego to - niska samoocena.
Gdy ktoś był dla mnie miły, pomocny miałem odruch zrewanżowania się i najchętniej poszedłbym z nim na browara lub setę.
Gdyby zasugerował jakiś inny sposób pomocy - pewnie bym mu pomógł.
Dzisiaj takie coś postrzegam nieco inaczej. Mam w głowie miejsce na słowo - bezinteresowność, choć po staremu gdzieś tam
załącza się stare "ciekawe czego będzie chciał ode mnie". Wiem dzisiaj też, że mam prawo odmówić każdemu.
Powiedzieć NIE bez konieczności usprawiedliwiania mej odmowy.
Im dłużej nie piję - tym więcej praw odkrywam.
Wiele z nich sam sobie dałem.
Ich strażnikiem i sędzią - uczyniłem swoje sumienie.
Pozdrawiam
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Byłam dziś na dużym mityngu, dwie osoby z grupy obchodziły rocznice, więc była praktycznie pełna sala. W związku z tym rundka trwała ponad godzinę. Niektórzy mówili niewiele, a inni rozgadywali się opowiadając szczegółowo o tym co robili w ubiegłym tygodniu. Rundki zawsze wywołują u mnie mieszane uczucia. Kiedy chodziłam na terapię grupową (zaznaczam, że była to psychoterapia, a nie terapia uzależnień) prowadzący zwracali nam uwagę abyśmy głównie mówili o swoich emocjach, a mniej o wszystkim „na około”. Stąd trochę mi przeszkadza kiedy na AA słucham jak ktoś dwadzieścia minut opowiada o wyjściu z sąsiadem na ryby, albo o tym jak załatwiał jakąś sprawę w urzędzie. Zauważam jednak, że niektórzy potrzebują najzwyczajniej w świecie się wygadać, i że mityngi po to właśnie są. Widzę też, że w każdej historii, nawet trywialnej kryje się większa głębia.
Wieczorem miałam iść z mamą do kościoła, ale kolega zaprosił mnie na spacer. Już raz mu odmówiłam, głupio mi było zrobić to ponownie, więc się zgodziłam. Mama oczywiście zdenerwowana, zarzuciła mi, że znów zaczynam się wałęsać. Mi też nie było z tą decyzją dobrze, czułam że idę trochę wbrew sobie, w myślach przepraszałam Boga ze to, że wybieram spacer zamiast mszy. On jednak czuwał nade mną, bo okazało się, że musiałam z tym kolegą pogadać. A właściwie powiedzieć mu wprost, że nie ma co liczyć na „coś więcej” z mojej strony, bo na ten moment najważniejsza jest dla mnie moja trzeźwość, moje zdrowie i ostatnie czego szukam to związek. Nie mówię, że to był dla mnie łatwy i przyjemny temat, wręcz przeciwnie. Dając mu „kosza” czułam się bardzo niezręcznie i bałam się jak zareaguje. Na szczęście on również jest osobą uzależnioną, więc zrozumiał i zapewnił, że się nie gniewa. Odetchnęłam z ulgą i… poprosiłam, żeby podwiózł mnie do kościoła, co z chęcią zrobił. Wchodząc na mszę po raz pierwszy od dawna cieszyłam się, że postawiłam na szczerość i uczciwość.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Opowiedziałam o mojej wizycie w ośrodku terapii na mityngu NA, mało się nie rozpłakałam, ale podzielenie się tym z grupą trochę pomogło rozładować napięcie. Mieliśmy dziś temat dotyczący wybaczania, więc mówiłam też o swoim byłym - chyba najbardziej pamiętliwej osobie jaką znam. Choć już od grudnia nie jesteśmy razem do niedawna byliśmy w dziwnej, przypominającej bardzo toksyczny związek relacji, którą zdecydowałam się zakończyć, ze względu na moją trzeźwość. Niestety nie przyjął tego dobrze. Zablokowałam jego numer i wszystkie media społecznościowe, ale on wciąż szuka kontaktu ze mną (między innymi pisze maile). Strasznie wytrąca mnie to z równowagi. Bliscy mówią żebym to olała, ale okropnie czuję się z myślą że on cierpi. Nadal go kocham i za nim tęsknię. Jednocześnie wiem, że jakikolwiek kontakt z nim będzie dla mnie (z resztą, dla niego też) niezdrowy, ale też nie przywykłam do takiego ucinania. Mam mętlik w głowie.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 10163
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Na mityngach ludzie wciąż otaczają mnie opieką, często zwracają się bezpośrednio do mnie, dają wskazówki. Jestem im wdzięczna, że umacniają mnie w mojej decyzji o trzeźwości, bo dalej każdego dnia nachodzą mnie wątpliwości, różne myśli, wspomnienia. Dzięki wspólnocie trochę mniej martwię się o przyszłość i trochę bardziej skupiam się na tym co już mam.
Wieczorem wybrałam się do kina z przyjaciółką. Cieszyłam się na to wyjście, ale przyznam, że cały czas czułam się trochę nieswojo. Od dwóch tygodni chodzę głównie tylko na spacery i mityngi, odwykłam od towarzyskich spotkań, nawet takich zupełnie niezwiązanych z piciem. Chyba jednak wiele się u mnie zmieniło i potrzebuję jeszcze czasu, żeby przywyknąć do tego „nowego życia”.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
i uczucie samotności. Ze względu na deszcz sporo czasu spędziłam w łóżku z książką i kotem, dopiero popołudniu zebrałam się i pojechałam na mityng, na którym nic nie powiedziałam. Później kolega odwoził mnie do domu i znów całą drogę przesiedziałam w ciszy. Ale kiedy stanęliśmy pod moim blokiem jeszcze pół godziny siedziałam u niego w aucie i rozmawialiśmy. Opowiedziałam mu swój sen, w którym wypiłam kolejkę na jakiejś imprezie, bo zapomniałam że miałam nie pić (mega mi ulżyło kiedy się obudziłam i zdałam sobie sprawę, że wcale tak nie było). Mówiłam też, że aktualnie boję się życia, że czuję się krucha, bo mam wrażenie jakbym musiała wszystkiego uczyć się na nowo i że to strasznie dziwne uczucie. Kolega odpowiedział mi tak: „ja widzę, że się starasz”. I to wystarczyło, zdałam sobie sprawę jak bardzo mi zależy na mojej trzeźwości i na tej nieznanej, niepewnej przyszłości, którą mam przed sobą. Oczywiście te słowa nie sprawiły, że wyzbyłam się swoich lęków, wątpliwości, wyrzutów sumienia, ale podniosły mnie trochę na duchu. I w ten smutny, szary dzień dały mi wiarę w lepsze jutro.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 6598
Bardzo fajnie sobie radzisz,małymi kroczkami idziesz do przodu,ważne,że działasz ,wszystko idzie w dobrym kierunku a co do reszty daj czas czasowi.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- aga66
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1098
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- aga66
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1098
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Aknum
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 752

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
ten smutek za tym co było jest, choćby to wcale nie było dobre. Tracimy jakaś rzeczywistość, to co nas niszczyło, towarzyszyło każdego dnia i niczym toksycznego partnera, ciężko się tego pozbyć bez żalu.
myślę, że to ludzkie i trzeba swoje przeżyć, przecierpieć, pożegnać się z tym. Damy radę!
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Ja pamiętam jesień '98, która była dla mnie ważnym okresem refleksji nad sobą, nad sensem picia i życia.
Tak los chciał, że osiągnąłem wtedy swoje dno i nie umiałem się z niego wygrzebać.
To był ważny czas, bo uznałem, że SAM NIE DAM RADY.
Poszedłem ma swój pierwszy miting.
I jestem.
mati creati - będzie dobrze.
Myśl pozytywnie o sobie, o przyszłości.
Gdyby zrobiło się niedobrze - trzeba zastanowić się czy aby na pewno i dlaczego?
Wszak nie na wszystko mam wpływ więc zwalniam się z odpowiedzialności za to.
Pogody ducha.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mati_creati
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 174
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.