- Otrzymane podziękowania: 381
Bezsilność
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
Zaczęłam też szukać sobie alternatywnej pracy na wypadek jakby rodzice chcieli dzwonić i mówić o moim nałogu. Krótko tam jestem, miałam ten swój niechlubny epizod z zapiciem 27.10, mogą mnie wyrzucić.
Najgorsze są te durne myśli, że lepiej byłoby się nie obudzić. Brzmię jak rozhisteryzowana nastolatka, ale to znów jest jedyna myśl, która mnie uspokaja przed zaśnięciem.
A jeszcze w tym wszystkim "dobra jest" moja siostra. Trzy dni grillowania mnie, awantura, a przed wyjściem z domu prosi mnie, abym nic głupiego nie zrobiła...
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 13192
Ile jesteś w stanie to znieść,tego nie wiem.Wiem tylko jedno że jeszcze Ci się nie przelało.
Jestem oburzona zachowaniem twojej rodziny,sama jestem matką i mam uzależnione dziecko.Nie wyobrażam sobie tego abym mogła zachować się w taki sposób w stosunku do mojego syna.
Zobacz do czego bliscy Cię doprowadzają?Chcesz szukać pracy w razie W..gdyby zechciało im się w zemście powiadomić twojego pracodawce.To aż kipi toksycznością.
Myśle że masz takie troche myślenie " nie wypada bo to rodzina" To nie ma nic wspólnego z rodziną.
Jeszcze raz napisze uciekaj,postaw granice ,pracuj na terapi.Bądz szczera ,nie umniejszaj...i wierze w to że w końcu to zobaczysz.
Twoja rodzina robi to na co im pozwalasz.
Ja Ci Asiu napisze co ja bym zrobiła.Dziś bym tak postąpiła.Poprosiła o zwrot pieniędzy bo One są TWOJE...mamie podziękowała za mieszkanie u mnie.Spakowała i odstawiła do domu,żeby nie musiała zostawiać rodziny i Cię wbijać w poczucie winy.Odciełabym się grubą krechą.Na święta pojechałabym do ciepłych krajów.Zrobiłabym coś dla siebie.I wiesz ..wtedy zrobiłabyś ufff .
Ja odciełam się jakiś czas temu od rodziców.Ostatni przyjazd do Polski spędziłam w hotelu.I to była bardzo dobra decyzja.Nie wysłuchiwałam awantur,tego że znowu biore prysznić ,że już ide spać,lub jeszcze śpie.Doszłam do tego że " wypadało " mi w końcu zadbać o siebie.Tak też zrobiłam.Jestem z siebie dumna.Nawet nie wiesz jak bardzo.Oczywiście było gadane jaka ta córka nie dobra,spała w hotelu .Fajne uczucie wogóle się tym nie przejmować i nie dawać wbijać w poczucie winy.
Życze Ci z całego serca abyś zawalczyła o siebie.
Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Kasia G.
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 381
nie mam siły, nie mam ochoty już na nic. Byłam wcześniej i bardzo pomogłam tym swojej szefowej, która w pośpiechu zapomniała telefonu i pomagałam jej zorganizować wyjazd służbowy. Ale jak powiem to rodzicom to mnie wyśmieją. Nie mam siły.
jestem lumpem-pijaczka. Moja siostra jest ich powodem do dumy.
mam siłę tylko do patrzenia w punkt i bujania się. Ale i to jest zarzutem wobec mnie. Jak śmiem siedzieć i się bujać.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 13192
Twoji rodzice w każdym twoim ruchu szukają drugiego dna.I zobacz co Ci to robi
Szefowa była zadowolona i to jest ważne.Byłaś bardzo pomocna.
Niech to będzie dobry dzień dla Ciebie.Skup się na sobie.
Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5559
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Kasia G.
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 15933
Ty nie masz pięciu lat, jesteś osobną jednostką, dorosłą kobietą.
Wiesz co, przecież Ty sama z własnej woli, bierzesz udział w tym całym teatrze, jak ta trójka każe tak Ty grasz.
Tylko, że to jest Twoje życie, Twoja psychika i tylko Ty możesz temu kres położyć.
Kiedy zaczniesz żyć dla siebie, tylko dla siebie?
Nigdy nie zrozumiem takich układów, wykańczania drugiego człowieka, psychicznego znęcania się.
Niby ludzie bez używek to można byłoby pomyśleć, że nie ma takiej opcji, a jednak
i to z powodu, że członek rodziny jest osobą uzależnioną, piękne świadectwo sobie wystawiają
Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Emma
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 458
Asia, przestaw się. Żyjesz swoje życie. głupie są myśli o niebyciu, tego nie chcesz przecież.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 381
weekend był ok. Musiałam zapłacić składkę na OC, mam zawodowe obowiązkowe. Musiałam wysłać tacie wyciąg z konta, aby pokazać, że mnie nie stać i proszę o pomoc. Po tym jak przelałam im pieniądze zostało mi jakieś 700 zł na dwa tygodnie życia,w tym transport do pracy. Ale ok, zrobiłam to i wszystko wydawało się ok.
wczoraj wyszłam z pracy późno, mam do zrobienia inwentaryzacje dokumentów, jest tego dużo, trzech praktykantów mi pomaga. Wracałam głodna, chciałam już w domu coś zjeść (nie mam kasy aby coś zamówić). Po powrocie czekała mnie standardowa procedura dmuchania. Wydmuchalam 0.08. Ssalam hallsa w autobusie. Jak przepłukalam usta miałam zero. Znów była awantura. Rodzice chcą zadzwonić do mnie do pracy i "uprzejmie donieść". Usłyszałam, że mama przeze mnie nie ve żyć, tata stwierdził, że ja się będę cieszyć jak ktoś umrze, bo będę miała mniejsza kontrolę. Ja lubię ten klimat awantur, karmie się nimi. Chce ich zabić.
Nie mam siły. Znów, jeszcze bardziej. Pisze to tutaj często, ale zawsze myślę, że osiągam swój szczyt. Nienawidzę swojego życia. Ja do tego doprowadziłam, ale nie jestem teraz w stanie tego naprawić.
Mama powiedziała, że zniszczyłam kolejne święta. Nie chce świat. Chce by mnie zostawili i cieszyli się moja siostra. To ich jedyną udana córka. Nigdy nie mówiłam, że są złymi rodzicami, a teraz mówią, że ja im coś zarzucam, oskarżam, manipuluje...
Chce zostać sama, osiągnąć spokój. Nie chce kolejnych rozmów, analiz, które prowadzą do wniosku, że jestem głupia (tak się kończy każda szczera rozmowa z mamą, że gadam jak niedojrzałe dziecko).
Mam dosyć wszystkiego. Śnił mi się dzisiaj mój dziadek, zmarł w 2019. Mów mi, że jest że mnie dumny. Nie mam siły, nie wrócę do domu rodziców, bo już nie wyjadę stamtąd. Do szpitala prędzej pójdę. Na podwójna diagnozę. Chociaż nie wiem w sumie po co. Rodzina i tak uważa, że manipuluje terapeutami i lekarzami (ostatnia ofiarą mojej manipulacji ma być pani psychiatra, dr n.med, zdolna jestem?). Wszystkimi manipuluje.
czuje się jak najgorszy człowiek na swiecie
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5559
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Aknum
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 726
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 13192
To co opisujesz nie ma nic wspólnego z miłością rodziców do dziecka.Nie ma nic wspólnego z wsparciem.To bardzo trudne,przyznać że tak jest.Wypierasz to wszystko,bo mniej boli.Szukasz winy w sobie,bo wcześniej byłam taka i owaka...to teraz mam za swoje.Rodzice mogą wywalać na mnie te wszystkie pomyje bo sobie zasłużyłam. aż chciało by się tak wstrząsnąć Tobą.
Ratunek dla Ciebie.Ucieczka od tych ludzi jak najdalej i to jak najszybciej.
Tylko Ty możesz to zrobić.Ten ruch należy do Ciebie.
Dobrze że napisałaś tu na forum.
Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 15933
Moja mama kiedyś, jak piłam, powtarzała mi jak mantrę, a ja za nic w świecie nie chciałam sensu zrozumieć.
Sama sobie wszystko robisz, a przecież w pewnym wieku trzeba brać życie we własne ręce, w końcu żyć zacząć, w pełni o sobie decydować.
No chyba, że przekazujesz stery innym, uciekasz od życia, raporty zdajesz, kasę oddajesz, to wtedy nie ma na co narzekać, Twoje decyzje i ich konsekwencje.
Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 4552
W Twojej historii widzę siebie. Ja nie potrafiłbym żyć w takim domu, nie wyobrażam sobie tego.
Życzę Ci mądrych wyborów, takich, które będą dobre dla Ciebie. Ważne, żebyś sama o to zadbała.
Mogę być tam gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Emma
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 458
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 381
dziękuję wam bardzo za wszelkie rady. Dużo błędów popełniam... Ja wiem, że mnie kochają, ale sami nie wiedzą jak działać. Myślą, że sobie przez alko nie radzę w pracy, bo pracuje jeszcze w domu. Nie trafiają argumenty, że wszyscy tak pracują, zapomnieli jak to było jak wcześniej pracowałam w takich miejscach. Zarzucają mu, że przez alko nie daje rady. Wczoraj byłam u swoich szefowych porozmawiać jakie mają uwagi do mojej pracy po dwóch miesiącach. Dostałam dobrą ocenę, że się angażuje, że zależy mi, utrzymuje dobry kontakt z klientami, jestem punktualna. Tylko, że moi rodzice nie uwierzą w to, stwierdza, że ja tak wymyślam.
Nie chce się odcinać od nich, kocham ich bardzo i wiem, że chcą dobrze. Tylko im to nie wychodzi. Nie wiem nawet gdzie leży racja, o ile gdziekolwiek leży. Strasznie to wszystko poplatalam
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5559
I nie muszą wierzyć,ważne,żebyś Ty była z siebie dumna i zadowolona ,a oni no cóż, zobaczą to,albo nie .Wczoraj byłam u swoich szefowych porozmawiać jakie mają uwagi do mojej pracy po dwóch miesiącach. Dostałam dobrą ocenę, że się angażuje, że zależy mi, utrzymuje dobry kontakt z klientami, jestem punktualna. Tylko, że moi rodzice nie uwierzą w to, stwierdza, że ja tak wymyślam.
Kilka miesięcy od zaprzestania picia znalazłam swoją pasję,zaczęłam nawet z czasem na niej zarabiać ,od początku mnie to wciągało,czułam satysfakcję,byłam dumna z siebie,że wogóle odważyłam się,...od męża słyszałam nie raz, po co Ci to i tak nic z tego nie masz,zabiera Ci to tylko czas ,nie ważne były dla mnie te słowa,ważne było,że ja się w tym odnajduję,że to lubię,wystarczyło mi ,że klijent był zadowolony,słyszałam od nich bardzo miłe słowa...Teraz mąż wychwala mnie ...a kiedy wspomnę,że nie było tak na początku,to słyszę,,no co Ty ,zawsze Cię w tym wspierałem" .
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 13192
To co opisujesz nic wspólnego z miłością nie ma.
Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 9642
Nie chce się odcinać od nich,
Nieraz dziewczyny w wątkach współuzależnionych piszą, że mąż czy partner pije, bije ale one nie chcą się rozstawiać, bo go kochają albo mówią, że w zasadzie to on nie jest złym człowiekiem. I w porządku, Mają wolną wolę i prawo decydować o swoim życiu. Tylko każda decyzja rodzi jakieś konsekwencje. Zostają, to godzą się znosić dalej takie traktowanie. Ty też masz wybór i wolną wolę jeśli nie chcesz się odcinać, masz do tego prawo, tylko wtedy najprawdopodobniej nic się nie zmieni.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 381
dużo czasu minęło od mojej ostatniej wizyty tutaj. Pomimo to, nic się nie zmieniło. Wciąż siłuje się z tymi samymi problemami. Tyle chociaż dobrego, że alkohol jest "pod kontrolą".
Czuje się ostatnio strasznie samotna. Dociera do mnie, że nie mam nikogo w sumie znajomego, poza rodziną. Spór z nimi oznacza, że nie mam z kim nawet porozmawiać.
Nie mam perspektywy na to, aby coś mnie miłego spotkało w życiu. Nie oznacza to oczywiście, że mam się teraz zapić. Raczej zastanawiam się nad tym, ile tak naprawdę warte jest takie życie. W sensie samotne. Trzeźwość oczywiście, że jest warta wszystkiego.
Nie wrocilabym do chlania, ani do mojego męża. Picie jednak wywołało w moim życiu tak daleko idące skutki, że nie wiem, czy cokolwiek dobrego jeszcze może się wydarzyć.
Nie czuję do siebie ani sympatii, ani szacunku.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 9148
Ostatniej rzeczy, której potrzebuje alkoholik, to siebue "kopać", za to że został alkoholikiem.
Pewnie dla znajomej, która choruje np na cukrzycę nie tracisz szacunku i sympatii, więc dlaczego mialabyś ją stracic dla siebie.
Tego, czego na poczatku drogi trzeba sie nauczyć to szacunek do siebie.
Trzymaj się.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 381
Czuje się zagubiona i bezsilna. Ale to od dłuższego czasu. Jestem bezsilna. Jak z jednej strony robię komuś dobrze, to okazuje się, że inni są niezadowoleni. W tzw. międzyczasie staram się zadbać o siebie. Chce aby moi bliscy byli zadowoleni, aby byli spokojni. Dopiero potem myślę o tym, co ja chcę. Moim świętym punktem dla siebie mam w środę, wtedy jest terapia. Ale cała reszta to walka.
to wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Zmęczona jestem. Chce zniknąć, bo nie mam siły się zmagać z oskarżeniami i ciągłym monitoringiem. Stoję obecnie pod ścianą, albo zlikwiduje siebie, albo więzi rodzinne. Mój alkoholowy mózg mówi mi, że "najlepszym" rozwiązaniem jest zabić się.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- darek70
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1704
Euforia bycia trzezwym przeplatala sie z poczuciem beznadziejnosci, poczuciem winy, a i myslami podobnymi do twoich, by dozyc kolejny trzezwy dzien i zniknac.
Bardzo pomocnym w tamtym okresie byly dla mnie spotkania z innymi alkoholikami we wspolnocie AA, a i dzis bywam na mitingach ktore sa dostepne w internecie na platformach Zoom i Skype, praktycznie codziennie. Kazdy moze znalezc grupe i ludzi przyjaznych, wsrod ktorych moze i ty poczujesz sie bezpiecznie ?
D.
"Everything is gonna be alright"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 11515
Witaj Asiu , zapewne znasz przysłowie: jak sobie pościelisz - tak się wyśpisz.Nie mam perspektywy na to, aby coś mnie miłego spotkało w życiu.
... zastanawiam się nad tym, ile tak naprawdę warte jest takie życie. W sensie samotne.
Trzeźwość oczywiście, że jest warta wszystkiego.
Nie wrocilabym do chlania, ani do mojego męża.
Picie jednak wywołało w moim życiu tak daleko idące skutki, że nie wiem, czy cokolwiek dobrego jeszcze może się wydarzyć.
Nie czuję do siebie ani sympatii, ani szacunku.
Kiedyś rozumiałem to jako raczej przestrogę, że to ja poniosę konsekwencje swoich poczynań.
Wtedy to pościelenie utożsamiałem z tym co zrobię.
Dzisiaj kiedy zdrowieję jako alkoholik - to pościelenie sobie utożsamiam już z czymś, co wyprzedza działanie.
Z myśleniem, bo każdy czyn - poprzedza myśl.
Ktoś mądry rzekł: myśl jest zalążkiem czynu.
Moje wysypianie się czyli mój komfort życia, zadowolenie z niego - zależy dzisiaj od mego myślenia.
I to jest Twoje wielkie zadanie na dzisiaj - ZMIANA MYŚLENIA.
Tylko to może otworzyć przed Tobą perspektywy.
Bezwzględna abstynencja jest podstawą do wszelakich zmian w myśleniu.
Wiem, że nie jestem Tobą, że prosto jest mówić - gorzej zrobić, niemniej jednak na Twoim miejscu spróbowałbym
rozwiązać "problemy relacji z rodziną". Nie wyobrażam sobie takiego uzależnienia i poniżania.
Powinnaś albo odciąć się od nich i rozpocząć niezależne finansowo życie, albo tak poukładać sobie na półkach
w głowie swoje myślenie i samocenę - aby z tym umieć żyć i "nie skarżyć się na swój los".
Rodziców i siostry nie zmienisz - więc zmieniaj swoje myślenie i działanie wobec ich chorych zachowań.
Twoja trzeźwość - to wybór, Twoje dmuchanie w alkomat - to wybór.
Twoje życie pod ciągłą kontrolą rodziny - to wybór.
To wszystko Twoje wybory.
Chcesz żyć odpowiedzialnie, to zawalcz o siebie, o swoją WOLNOŚĆ.
Daj sobie prawo do wolności, bo mam wrażenie, że godzisz się dzisiaj na tę rodzinną niewolę.
Czujesz się na siłach na dzień dzisiejszy by wziąć ster życia w swoje ręce?
Dużo spokoju Ci życzę i abyś powoli jakby nie było - odkrywała uroki trzeźwego życia.
Zacznij myśleć o sobie pozytywnie.
Powiedz sobie co dzień rano przed lustrem jakieś ciepłe słowo i zaczynaj w nie wierzyć.
Pochwal samą siebie, zacznij dzień optymistycznie lecz ze świadomością, że to Ty go kreujesz.
Jaki będzie zależy tylko od Ciebie i Twojego spojrzenia na sprawy, które się zadziały.
Uporządkujesz to wszystko, tylko powoli i konsekwentnie w atmosferze akceptacji siebie.
Jesteś - jaka jesteś, lecz to co Ciebie boli z czasem zmienisz.
To - jak o sobie myślisz, bardzo mocno przekłada się na jakość Twego życia.
Więc zacznij siebie cenić i szanować za nic, za to że jesteś i pragniesz trzeźwego życia.
Pozdrawiam serdecznie i ciepło.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomasz23
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1515
Zawsze znajdą się jacyś "inni", którzy będą niezadowoleni.@siwy dziękuję za odpowiedź.
Czuje się zagubiona i bezsilna. Ale to od dłuższego czasu. Jestem bezsilna. Jak z jednej strony robię komuś dobrze, to okazuje się, że inni są niezadowoleni. W tzw. międzyczasie staram się zadbać o siebie. Chce aby moi bliscy byli zadowoleni, aby byli spokojni. Dopiero potem myślę o tym, co ja chcę. Moim świętym punktem dla siebie mam w środę, wtedy jest terapia. Ale cała reszta to walka.
to wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Zmęczona jestem. Chce zniknąć, bo nie mam siły się zmagać z oskarżeniami i ciągłym monitoringiem. Stoję obecnie pod ścianą, albo zlikwiduje siebie, albo więzi rodzinne. Mój alkoholowy mózg mówi mi, że "najlepszym" rozwiązaniem jest zabić się.
Zdrowiejąc ze współuzależnienia uwalniam się z niewoli ocen innych ludzi, zwłaszcza najbliższych. Nabieram zdrowego dystansu do tego, co o mnie myślą i jak się ze mną czują. Uznaję ich prawo do bycia niezadowolonymi z moich wyborów, przekonań, czy nawet ogólnego braku akceptacji dla mojej osoby. Mają do tego prawo. A ja mam prawo nie przejmować się ich niezadowoleniem.
Piszesz, że "cała reszta" (oprócz terapii) to walka. W moim życiu jest coraz mniej walki tam, gdzie pogodziłem się z własną bezsilnością. Ty piszesz "jestem bezsilna", ale chyba nie do końca w to wierzysz. Bezsilni nie walczą.
Moja bezsilność wiąże się z zaufaniem, że istnieje Siła Wyższa, która się o mnie zatroszczy, kiedy zaprzestanę walki i oddam siebie w jej ręce. W moim zdrowieniu dużą rolę odgrywa zaniechanie walki i powierzenie się opiece Boga takiego, jakim Go rozumiem. Jestem pragmatycznym człowiekiem. Lubię, jak coś działa. To działa, przynajmniej dla mnie. I to jak!
To, co piszesz na końcu wygląda mi na myśli samobójcze. Bliska mi osoba miała m. in. taki problem, skorzystała z pomocy psychiatry, bierze leki, i widzę u niej zmianę na lepsze zarówno gdy chodzi o nastrój, jak i ogólne funkcjonowanie w życiu.
Dbaj o siebie - pozdrawiam, Tomek
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.