- Otrzymane podziękowania: 383
Bezsilność
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
mam na imię Asia, jestem alkoholiczką. Jestem tu nowa, to mój pierwszy post tutaj. Zwracam się do Was, bo bardzo potrzebuję wyrzucić z siebie parę rzeczy...
Od roku walczę z alkoholizmem. Swój problem uświadomiłam sobie po tym, jak miałam atak padaczki wskutek AZA. Od tego czasu trwa koszmar. Po pierwszej terapii szło mi średnio - miałam pracę, to mnie jakoś trzymało w ryzach, ale niestety pracę straciłam. Przyznałam się szefowi do swojego problemu i byłam już na cenzurowanym. Jak pojawiła się wpadka, poleciałam. Mam męża, który sam ma problematyczny stosunek z alkoholem, nie leczy się. On mnie nie rozumie kompletnie, uważa, że to moja wina, że on jest najbardziej poszkodowany i generalnie uważa, że w leczeniu to on potrzebuje wsparcia, a nie ja. Moje małżeństwo to złożony temat, ale istotne jest tylko to, że w procesie leczenia nie mam wsparcia w mężu.
Po tym jak straciłam pracę poszłam na drugą terapię, dwumiesięczną. Wyszłam, wróciłam do domu i zaliczyłam wpadkę. Pojechałam do rodziców na święta, potem wróciłam, miałam jakieś rozmowy w sprawie pracy. Po paru dniach znów się upiłam. Rodzice zabrali mnie do siebie i tak siedzę u nich od miesiąca.
Wiem, że mam w nich pełne wsparcie i mogę na nich liczyć aż za bardzo (niektórzy twierdzą, że kogoś takiego jak ja należy zostawić samego). Zaczynam się jednak obawiać, czy nie zaczyna to wszystko zbyt mocno ingerować we mnie...
W mojej rodzinnej miejscowości nie mam możliwości odbywania terapii - spotykam się online raz w tygodniu z terapeutą z ostatniego ośrodka. Rodzice mnie pilnują na każdym kroku - nie mówię nawet o samodzielnym pójściu do sklepu, ale nawet w domu zamkniętym mnie samej nie zostawiają. Co parę dni mam awantury - są wypominania, szantaże emocjonalne, próby zepchnięcia mnie na jeszcze większe dno (np. mówienie mi, że następnym krokiem będzie prostytucja za alkohol albo kradzieże). Miałam parę takich epizodów w trakcie swojego picia, którymi podzieliłam się z grupą i terapeutą, ale których nie chciałam mówić rodzinie. To naprawdę były dla mnie koszmarne historie. Opisałam je np. w swoich pracach. Podczas dzisiejszej takiej kłótni z mamą nawiązała do dwóch takich sytuacji, o których nie miała skąd wiedzieć, bo wiem o nich tylko ja i mój terapeuta. Jestem niemalże pewna, że czytała moje prace. Ponadto, mam coś w rodzaju aresztu domowego - jakbym spróbowała wrócić do męża to byłoby to traktowane jako ucieczkę. Mam 31 lat.
Kocham ich bardzo, wiem, że strasznie dałam ciała, mam dużo na sumieniu i zrobiłam im okropną krzywdę. Ale coraz ciężej jest mi tak wytrzymać - z dala od domu, męża, psa... Nie mam szansy na to, aby z nim porozmawiać o naszym małżeństwie, a mama wręcz oczekuje, że się z nim rozstanę, odwrócę się na pięcie i w dodatku zapomnę o swoim psie. Tam miałam terapię, grupę. Wiem, że nawaliłam, ale nie wiem jak to ma być dalej, przecież nie mogę cały czas tutaj siedzieć...
Schrzaniłam sobie życie i szczerze mówiąc to nie mam siły walczyć dalej o siebie. Jaki to ma sens, skoro nawet jak uda mi się nie pić to i tak czeka mnie strach, ból i cierpienie? Mama powiedziała, że już nigdy mi nie zaufają i nie przestaną się bać. Ja wiem, że nigdy nie będę mogła czuć się wolna i spokojna. Moje życie to zgliszcza...
Chciałam to z siebie wyrzucić, bardzo mi ciężko dzisiaj. Czuję się bezradna, bezsilna i nie widzę żadnego sensu dalszego życia.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzysiek
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2439

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Kama80
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 139

Kama alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- szekla
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 27135

nie wyobrażam sobie życia bez samodzielności. Ty jej nie masz. Masz 31 lat i jesteś wciąz małą dziewczynką, która rodzice mogą za karę do kąta.
Rozmawiasz z terapeutą a czy on wie o Twoim problemie?
Terapie sie kończą, parasol ochronny się zamyka i trzeba iśc już własną codziennością.
Może rozmowa rodziców z jakimś specjalistą coś by pomogła?
Moja terapeutka czasem stosuje takie metody i nie zawsze ale przynosza pożądane efekty.
Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.
Emilka Alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tom72
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 285

Tomek alkoholik
Cele są marzeniami z wyznaczonym terminem spełnienia
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tom72
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 285
Cele są marzeniami z wyznaczonym terminem spełnienia
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12268
Witaj AsiuOd roku walczę z alkoholizmem.
Schrzaniłam sobie życie i szczerze mówiąc to nie mam siły walczyć dalej o siebie.
Jaki to ma sens, skoro nawet jak uda mi się nie pić to i tak czeka mnie strach, ból i cierpienie?
Mama powiedziała, że już nigdy mi nie zaufają i nie przestaną się bać.
Ja wiem, że nigdy nie będę mogła czuć się wolna i spokojna. Moje życie to zgliszcza...
Chciałam to z siebie wyrzucić, bardzo mi ciężko dzisiaj.
Czuję się bezradna, bezsilna i nie widzę żadnego sensu dalszego życia.

Mi alkoholikowi szkodzi pierwszy kieliszek, nie ten trzydziesty.
Dlatego po alkohol nie sięgam.

Nie piję DZISIAJ i tego się trzymam uczciwie.
Asiu, i kilka terapii nic nie wskóra jeżeli jest się tam "za karę" czy dla "świętego spokoju"
nie zaangażujesz się w nią w pełni czy kiedy oleje się zalecenia po jej ukończeniu.

Co robiłaś dla swej trzeźwości po terapiach?
Ja alkoholikiem jestem dla siebie, nie zamierzam tą wiedzą o swej chorobie, dzielić się z kimkolwiek
poza drugim alkoholikiem czy lekarzem albo terapeutą.
Nie jesteś przegrana w życiu - ludzie wychodzą z gorszego bagna.
W tej chorobie nie wystarcza tylko sama abstynencja.
Trzymana pod kluczem nie masz szans na zdrowienie.
Polecam Ci mitingi i doświadczenia innych alkoholików - jak trzeźwo żyć.

aa24.pl/pl
Na smartfona masz też aplikację "Meeting Guide", która pomaga znaleźć najbliższy Twej aktualnej lokalizacji GPS
miting AA wraz z adresem i odległością w linii prostej.
Dobrze, że jesteś.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- GosiaAA
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 598


Glupie? Może i nic takiego, tylko jak ważne! Tylko ciesząc się z tak prostych spraw, poczujemy wdzięczność za trzeźwość a na spacer możesz wyjść i będąc u rodziców. Jak się nie chce, to niech się bardziej zachceMarzę o tym, aby wrócić do domu i iść jeszcze tego lata na długi wieczorny spacer z psem. To strasznie głupie w obliczu tego z czym się zmagam, ale tego najbardziej mi brakuje teraz.

Mężem się nie przejmuj, on nie musi tego rozumieć, rób to dla siebie bo to o Twoje zdrowie a w aspekcie życie tutaj chodzi. Trzezwienia nie ma co opierać na kimś, tutaj trzeba być trochę egoistą i myśleć o sobie

Powodzenia!
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tr0piciel
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 921

Cieszę się, że chcesz nie pić i trzeźwieć dla siebie.
Michał, alkoholik
By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd.
S. J. Lec
Michał, alkoholik
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10359

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- aga66
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1143




Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10188
Rodzice chcą dobrze, ale chęci to za mało.
Taka toksyczna nadopieczuncza miłość potrafi wyrządzić wielką krzywdę.
Z drugiej strony nie piszesz co tam się dzieje w związku i przed czym oprócz alkoholu chcą chronić Cię Rodzice.
Zastanawiałaś się co teraz możesz zrobić, od czego aby zacząć budować swoje życie na swoich warunkach i wziąć za nie odpowiedzialność.
Powolutku krok po kroczku.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- jankes12
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1338

Jestem Janek alkoholik
dzisiaj nie piję
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- rejek
A dla czego tak myślisz?nawet jak uda mi się nie pić to i tak czeka mnie strach, ból i cierpienie
Nie piłaś na terapii i parę dni po terapii -i tak bolało?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13853
Asiu witaj na forumCodziennie proszę Boga o to, aby pomógł mi wrócić do domu i normalnego życia... Boję się, że to nie jest już możliwe i reszta życia będzie już tylko męką, dla mnie, moich rodziców, siostry... Chciałabym chociaż odzyskać psa i pracę. Móc być samodzielna.

Ty to wszystko możesz odzyskać.Jesteś dorosłą kobietą.Możesz wszystko,masz mózg,więc działaj.
Dziś możesz spakować się i wrócić do domu i do pieska.Jestem przekonana że On tam na Ciebie czeka.Niech to będzie po części motywacją dla Ciebie.Tylko największa motywacja i determinacja powinna być w Tobie i dla Ciebie.
Asiu usiądz sobie i na spokojnie pomyśl co możesz zrobić aby pomóc sobie w utrzymaniu abstynencji.Co się takiego dzieje że tą abstynencje przerywasz.
Mam uzależnionego syna 23-lata.Nie stosowałam nigdy takich zachowań jak twoi rodzice.Nie wypominałam ,nie gnoiłam,nie zamykałam w domu i nie kontrolowałam.Kiedy mój syn wrócił z terapi to starałam się żyć normalnie.
Na odbudowanie zaufania potrzeba czasu,to fakt.
Ja ogólnie jestem taką osobą że nic nie jest w stanie mnie zatrzymać.Kiedy mówie wychodze..to nic mnie nie jest w stanie odwieść od tej decyzji.I wiesz co Asiu po moim wyjściu świat się dalej kręci


Czy możesz napisać dlaczego nie możesz wrócić do domu?


Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Czy możesz napisać dlaczego nie możesz wrócić do domu?
![]()
![]()
Dziękuję bardzo Kasiu za słowa otuchy. Co do powrotu, nie mogę wrócić, bo moi bliscy uważają, że znów będzie tak, że wypiję. Uważają, że będzie dobrze póki jestem z nimi. Z mężem mamy kryzys, ale jest on też wywołany tym, że od lutego praktycznie nie ma mnie w domu. Nie pomaga mi w trzeźwieniu, ale z drugiej strony bycie osobno też nie działa na mnie korzystnie. Jak tylko wspomnę o powrocie do domu, to zaczyna się kłótnia i kolejne kłótnie...
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Katarzynka77
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 13853
Asiu to bzdury.Nie jesteś więźniem twoich rodziców.Ich nadopiekuńczość Cię nie uchroni przed chorobą,a wręcz przeciwnie.Co do powrotu, nie mogę wrócić, bo moi bliscy uważają, że znów będzie tak, że wypiję. Uważają, że będzie dobrze póki jestem z nimi.
Asiu ważne jest to czego Ty chcesz? I co uważasz.
Chcesz wracać do domu? To pakuj się i do niego wracaj.Idź w strone swoich celów i marzeń.
Dobrze że jesteś na forum.To dobry krok.

Aby być prawdziwie wolnym,najpierw trzeba pokonać swoje słabości..
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 16165

Zamierzasz do końca życia rodziców z nimi mieszkać i pozwalać im decydować? Może tak czas najwyższy wziąć za siebie odpowiedzialność, swoje życie i swoje czyny. Dokonać życiowych decyzji. Co Ty uważasz za dobre i odpowiednie dla Ciebie?
Jestem Monika alkoholiczka.
Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- rejek
Wiesz co Aśka - nie wiem czy ty to rozumiesz,albo twoi rodzice ,ale czy będziesz z nimi czy u siebie w domu ,jak będziesz chciała to i tak się napijesz.nie mogę wrócić, bo moi bliscy uważają, że znów będzie tak, że wypiję. Uważają, że będzie dobrze póki jestem z nimi.
A takie "ograniczenie swobód" to u mnie by rodziło tylko frustracje,i złość i na przekór bym się napił ,żeby komuś udowodnić ,że nie ma racji myśląc ,ze jak mnie będzie kontrolował ,to wszystko będzie OK.
Nie takie rzeczy alkoholicy wymyślili ,jak chcieli się napić.
Ty pomyśl może o tym co zrobić ,żeby ci odeszła chęć napicia się.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 6856

Jestem Krysia alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- rejek
Rodziców uspokoisz,nie będziesz się mogła napić i może wolność odzyskasz.
Ale to motywacji też nie doda i świat oraz życie piękniejsze nie będzie.
W sumie to też taki kaganiec -wszystko jedno co cię pilnuje chemia czy rodzice.
Sztuką jest nie pić z wyboru -wtedy kiedy pić możesz.
No i być szczęśliwym przy tym niepiciu.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12268


Nie dlatego, że pilnują Ciebie rodzice.

Nie oznacza to, że masz trwać w tej "niewoli".
Lecz uważaj aby "uwolnienie" się spod kontroli nie było zachłystnięciem się wolnością i powrotem do picia.

Zrób jedyny, dobry użytek ze swej ewentualnej WOLNOŚCI i zachowuj abstynencję.
I działaj: mitingi, szukanie pracy.

Napisałaś o mężu, że "nie pomaga mi w trzeźwieniu".
Czy dasz radę kiedy wrócisz do pijącego męża?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Co do męża - nie wiem. Mogłabym powiedzieć, że nie działa na mnie jego picie, bo tak czuję naprawdę. Nie mam tego mechanizmu, że kogoś widzę to też muszę. Ale czy tak jest naprawdę? Czy to jednak ten demon alkoholowy nie podpowiada mi tak w głowie, aby mnie zwieść na manowce? Ja naprawdę już nie ufam swojej głowie, temu co myślę i czuję w związku z uzależnieniem.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12268
AsiaCo do męża ... nie działa na mnie jego picie, bo tak czuję naprawdę.
Nie mam tego mechanizmu, że kogoś widzę to też muszę.
Ale czy tak jest naprawdę?
Czy to jednak ten demon alkoholowy nie podpowiada mi tak w głowie, aby mnie zwieść na manowce?
Ja naprawdę już nie ufam swojej głowie, temu co myślę i czuję w związku z uzależnieniem.

Jednak nikt mi pod nosem nie pił i nie był pijany.
Trzeba być zmotywowanym mocno do niepicia.

Trzeba także mieć w miarę dobry komfort do tego by trzeźwieć.
Twój pijący mąż Ci w tym nie pomoże, a może zaszkodzić.
Czy na pewno chciałabyś tam wracać?
Czy dajesz szansę swemu związkowi?... coraz ciężej jest mi tak wytrzymać - z dala od domu, męża, psa... Nie mam szansy na to, aby z nim porozmawiać o naszym małżeństwie,
a mama wręcz oczekuje, że się z nim rozstanę, odwrócę się na pięcie i w dodatku zapomnę o swoim psie.
... przecież nie mogę cały czas tutaj siedzieć...
Schrzaniłam sobie życie i szczerze mówiąc to nie mam siły walczyć dalej o siebie.
Czy widzisz życie siebie trzeźwej - przy boku uzależnionego męża?
Ty Asia - musisz znaleźć odpowiedzi na te pytania.

Rozumiem, że o psie u rodziców nie ma mowy.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomasz23
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2150
(...) Ponadto, mam coś w rodzaju aresztu domowego - jakbym spróbowała wrócić do męża to byłoby to traktowane jako ucieczkę. Mam 31 lat.
Kocham ich bardzo, wiem, że strasznie dałam ciała, mam dużo na sumieniu i zrobiłam im okropną krzywdę. Ale coraz ciężej jest mi tak wytrzymać - z dala od domu, męża, psa... Nie mam szansy na to, aby z nim porozmawiać o naszym małżeństwie, a mama wręcz oczekuje, że się z nim rozstanę, odwrócę się na pięcie i w dodatku zapomnę o swoim psie. Tam miałam terapię, grupę. Wiem, że nawaliłam, ale nie wiem jak to ma być dalej, przecież nie mogę cały czas tutaj siedzieć...
Schrzaniłam sobie życie i szczerze mówiąc to nie mam siły walczyć dalej o siebie. Jaki to ma sens, skoro nawet jak uda mi się nie pić to i tak czeka mnie strach, ból i cierpienie? Mama powiedziała, że już nigdy mi nie zaufają i nie przestaną się bać. Ja wiem, że nigdy nie będę mogła czuć się wolna i spokojna. Moje życie to zgliszcza...
Chciałam to z siebie wyrzucić, bardzo mi ciężko dzisiaj. Czuję się bezradna, bezsilna i nie widzę żadnego sensu dalszego życia.
Cześć Asiu

Jestem współuzależnony, tak jak twoi rodzice. Niestety oni są chorzy tak samo jak ty, tylko na coś innego.
Czuję się oburzony tym, jak Cię traktują. Znam te schematy dobrze z własnego życia - szantaże emocjonalne, kontrolowanie przez wzbudzanie poczucia winy, odbieranie drugiej osobie prawa do przeżywania własnego życia.
Przeczytałem Twój wątek i widzę, że wypowiadasz się dwojako. Umiesz mówić o swoich uczuciach, i miejscami to co piszesz brzmi bardzo dojrzale. A zaraz potem "mówisz twoją mamą", tzn. powtarzasz bzdury, które ona Ci wgrywa z poziomu swojej choroby.
To, że schrzaniłaś swoje życie, że to koniec, że będzie coraz gorzej, że zajmiesz się prostytucją, że zniszczyłaś życie swojej mamie itd. to są BZDETY. Brednie, których miejsce jest na śmietniku. Pochodzą z mrocznych zakamarków chorej duszy twojej mamy, z jej fobii, z jej współuzależnienia.
Masz 31 lat, jesteś wolna. Możesz wyjść z domu i spacerować z psem. Możesz się leczyć i pracować nad sobą, albo zniszczyć swoje życie. Wybór należy do Ciebie, a nie do twojej mamy. Ona jest chora i robi Ci krzywdę. Nie pomaga Ci, bo nie umie i nie może. Potrzebujesz to zrozumieć.
Moja żona jest alkoholiczką, robiła różne rzeczy. Może takie jak te, które opisałaś w pamiętniku, nie wiem. Bardzo ją szanuję za jej pracę nad sobą. Nie stała się idealna i daleko jej do tego, ale nie patrzę na nią przez pryzmat przeszłości. Ważne jest to, co teraz robi ze swoim życiem. Jest lubianą i szanowaną osobą. Ma dystans do siebie, dużą chęć zmiany, rozwija w sobie zdrowe poczucie własnej wartości. Wybiera to, co pomaga jej zdrowieć.
Nie jestem alkoholikiem i nie potrafię Cię zrozumieć, ale wiem, że bycie pod wpływem współuzależnionej mamy walczy przeciwko procesowi zdrowienia. Wiem też, że obawy o to, że wskutek picia bezpowrotnie straciłaś szacunek i szansę na ułożenie sobie życia są całkowicie bezpodstawne. Pozdrawiam - Tomek, współuzależniony
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Pisze, bo mam dzisiaj bardzo trudny dzień przed sobą, boje się jak go przetrwam... Dzisiaj jest moja 3 rocznica ślubu. Po tych 3 latach jestem na etapie walki z alkoholizmem, mąż nadużywa alkoholu, ale nie.leczy się i nie chce ze mną być ze względu na mój problem. Ostatnio przyłapałam go jak bajeruje nasza sąsiadkę... Traktuje mnie jak XXXX ze względu na nałóg. Teraz będę wracać do domu, bo obecnie jestem u rodziców. Dostałam wreszcie pracę, zaczynam od lipca. Ale boje się, on nie chce ze mną być i boje się atmosfery w domu. Boje się kolejnych upokorzeń, jeszcze ta sytuacja z sąsiadka... Boje się, że psychicznie nie dam rady. Chce być silna, dla siebie i swojej rodziny, bo dużo wsparcia od nich mam. Gdyby nie oni to już bym nie żyła, bo zwyczajnie brakuje mi siły. Ale nie zrobię sobie nic właśnie ze względu na nich.
To będzie koszmarny dzień... Dziękuję wam, że tu mogę być i tak wyrzucić to z siebie.
Asia alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10359
Nie używamy również wulgaryzmów, jest to ważne ponieważ następne użycie to blokada konta na 48 godzin.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Anisa
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 383
Cześć Asiu
Jestem współuzależnony, tak jak twoi rodzice. Niestety oni są chorzy tak samo jak ty, tylko na coś innego.
Czuję się oburzony tym, jak Cię traktują. Znam te schematy dobrze z własnego życia - szantaże emocjonalne, kontrolowanie przez wzbudzanie poczucia winy, odbieranie drugiej osobie prawa do przeżywania własnego życia.
Przeczytałem Twój wątek i widzę, że wypowiadasz się dwojako. Umiesz mówić o swoich uczuciach, i miejscami to co piszesz brzmi bardzo dojrzale. A zaraz potem "mówisz twoją mamą", tzn. powtarzasz bzdury, które ona Ci wgrywa z poziomu swojej choroby.
To, że schrzaniłaś swoje życie, że to koniec, że będzie coraz gorzej, że zajmiesz się prostytucją, że zniszczyłaś życie swojej mamie itd. to są BZDETY. Brednie, których miejsce jest na śmietniku. Pochodzą z mrocznych zakamarków chorej duszy twojej mamy, z jej fobii, z jej współuzależnienia.
Masz 31 lat, jesteś wolna. Możesz wyjść z domu i spacerować z psem. Możesz się leczyć i pracować nad sobą, albo zniszczyć swoje życie. Wybór należy do Ciebie, a nie do twojej mamy. Ona jest chora i robi Ci krzywdę. Nie pomaga Ci, bo nie umie i nie może. Potrzebujesz to zrozumieć.
Moja żona jest alkoholiczką, robiła różne rzeczy. Może takie jak te, które opisałaś w pamiętniku, nie wiem. Bardzo ją szanuję za jej pracę nad sobą. Nie stała się idealna i daleko jej do tego, ale nie patrzę na nią przez pryzmat przeszłości. Ważne jest to, co teraz robi ze swoim życiem. Jest lubianą i szanowaną osobą. Ma dystans do siebie, dużą chęć zmiany, rozwija w sobie zdrowe poczucie własnej wartości. Wybiera to, co pomaga jej zdrowieć.
Tomku, dziękuję za Twoją wiadomość... jest bardzo budująca. Szczególnie to, że wspierasz w leczeniu swoją żonę. Może i ja kiedyś spotkam kogoś, kto będzie dla mnie wsparciem w tej chorobie. Ciągle próbuję samą siebie przekonać, że fakt, że jestem chora, nie świadczy, że jestem gorszym człowiekiem.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.