- Otrzymane podziękowania: 11515
Jak przerwać ciąg?
- andrzejej
-
- Wylogowany
Sam sobie pogratuluję przy okazyi , a co?
Tobie po trzech latach też pewnie odszedł już na bok problem - co z sobą robić w wolnej chwili.
Zwłaszcza z rączkami. Z samego początku w to miejsce musiałem coś robić albo przegryzać, ssać albo żuć gumę.
Dzisiaj już nawet potrafię usiąść i skoncentrować myśli - na sucho. I potrafię nic nie robić.
Nie sięgaj po nikotynę - nie warto, zwłaszcza że nie pijąc - wybrałaś szacunek dla zdrowia swego, jedynego,
którego nigdy za wiele.
Bądź konsekwentna.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- karencja
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 627
gratuluję tych prawie już siedmiu lat. W żadnym wypadku nie zamierzam wrócić do papierosów. Wróciły mi tylko te takie nagłe fale chęci zapalenia. Zdążyłam zapomnieć, że kiedyś miałam je kilkadziesiąt razy dziennie, bo zniknęły ok. dwa lata temu. A tu niespodzianka, uzależnienie nagle postanowiło o sobie przypomnieć. Nie było to (tak myślę) groźne, ale jednak pokazało mi, gdzie moje miejsce.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Czesiek
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 173
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- karencja
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 627
powodzenia!
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Krysia 1967
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5559
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- karencja
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 627
W terapii długa przerwa, pojawiam się w ośrodku tylko na spotkania z terapeutką co kilka tygodni i czekam na rozpoczęcie tegorocznych warsztatów. Dzięki chodzeniu przez rok na grupę trzy, a potem dwa razy w tygodniu dotarło do mnie, że wyznaczenie sobie regularnych zajęć w czasie wolnym przynosi dużo korzyści i - przede wszystkim - jest w ogóle możliwe wytrwanie w tym. Przestała przerażać mnie myśl, że trzeba zapracować sobie na poprawę samopoczucia. Że, jeśli budzę się z dołem, za oknem ciemno i zimno, nikt na mnie nie czeka, to ten mój dół może się zmniejszyć tylko, jeśli podejmę pewien wysiłek. W mojej głowie to wielkie odkrycia, dopiero gdy je spisuję, uderza mnie ich prostota i banalność. Tysiące razy dawniej czytałam takie rzeczy i odbierałam je jako głupie pustosłowie. Nic dziwnego, nigdy wcześniej nie miałam dostępu do takiej jakości życia, nie wiedziałam, że istnieje. Tak że chodzę ostatnio na siłownię i na basen. Gdy wracam z basenu w zimną i szarą niedzielę o 9:30, mam poczucie, że zneutralizowałam jakąś złą cząstkę rzeczywistości.
Oczywiście moje problemy ze sobą nie zniknęły, wciąż się izoluję, czuję się samotna, a nie bardzo umiem (chcę) coś z tym zrobić. Coraz bardziej przytłacza mnie praca, koniecznie muszę nad tym pracować, bo nie chcę, żeby stres i presja się nawarstwiały. Szkoda, ze spotkania z terapeutką są tak rzadko, czuję, że potrzebuję w tej kwestii dużego wsparcia, łatwo mi stracić z oczu właściwą perspektywę.
W święta widziałam się z kolegą, z którym byliśmy w 2022 roku na wakacjach. Podczas wspominania uderzyło mnie, jak mało zapamiętałam z tego wyjazdu, gdyby nie ta rozmowa, niedługo chyba zapomniałabym o pewnych naszych przygodach na amen. To chyba pokazuje, jak bardzo nie umiem żyć teraźniejszością, jak bardzo jestem zanurzona w dzieciństwie, o którym mogę opowiadać ze szczegółami, i w ogóle w złych wydarzeniach z mojego życia. Mam ustawiony filtr w mózgu, który usuwa (na szczęście nie od razu permanentnie) większość przyjemnych przeżyć. Mam nadzieję, że to, że tak wyraźnie ten filtr teraz dostrzegłam, zwiastuje może jakiś przełom.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Adam75
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 33
Napisałaś " chodzę ostatnio na siłownię i basen.Gdy wracam z basenu w zimną i szarą niedzielę o 9.30 mam wrażenie, że zneutralizowałam jakąś złą cząstkę rzeczywistości"
Od 8 miesięcy tak samo czuję w podobnych sytuacjach. Kiedyś nie do pomyślenia było, by w dzień wolny od pracy pójść na basen o 7 rano czy siłownię o 6! Często wtedy czekało się pod Zabką by otwarli sklep. Dziś ta siłownia i basen stały się świątyniami które pokazują, jak bardzo to życie jest piękniejsze bez alkoholu. Wychodzę z tej siłowni zmeczony fizycznie, ale duchowo i psychicznie czuję się tak wypoczety jakbym ostatnie półtorej godziny przeleżał w hamaku między palmami na rajskiej wyspie! Więc jest sens tej walki! Tym bardziej, ze naprzeciwko tej siłowni jest wspomniana Zabka a przy niej czasem stoi przed 8 rano podpity już mocno jeszcze do niedawna towarzysz płynnych "witamin" Fajnie czytało się Twój wątek. Powodzenia.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 9148
Problemy/przeciwnosci w życiu były, są i będą. Nie wiem skąd pomysł, pijacych, że kiedy przestaną pić to problemy miną jak zaczarowane- też tak początkowo myślałem.. Tymczasem okazuje, się, że na poczatku drogi ich jest więcej, bo ukazuja się te, które przykrywal człowiek piciem, zamiatając je pod dywan. Dopadają nas konsekwencje wcześniejszego pijanego życia i często w tym pierwszym okresie czujemy się masą "nowych" problemów przytłoczeni. To jedno z wiekszych "rozczarowan" pierwszych kroków trzeźwości, że problemy nie zniknęły. Mi jeszcze przez wiele miesięcy wybijały niczym przepełnione szambo.
Trzeźwość dla mnie jest stanem w którym inaczej postrzegamy siebie, gdzie z jednej strony jest pewnosc i wiara we własne siły, ale jest też pokora.
Trzeźwość to też czas kiedy się buduje swój świat, a nie niszczy. Człowiek staje się twórcą.
A kiedy budujesz, to musisz sprostac wszelkim wyzwaniom wynikajacym z budowy, nie ma lekko.
Karencjo i jak zwykle, trzymam kciuki i życzę konsekwencji w daleszej drodze.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- karencja
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 627
dziękuję za miłe słowa. Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, tworząc tu swój wątek tego strasznego 14 kwietnia, było to, że kiedyś kogoś zmotywuje. Wciąż nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co sprawiło, że przestałam pić i po tylu próbach w końcu wtedy zaczęłam realnie zmieniać swoje życie. Jestem jednak pewna, że napisanie na forum i odsłonięcie się po raz pierwszy tutaj przed innymi odegrało kluczową rolę.
No właśnie, już nawet pomijając kwestię bycia na ciągłym zjeździe po alkoholu i (często) narkotykach, wychodziłam z założenia, że dzień wolny jest od tego, żeby móc spać jak najdłużej, w końcu w zasadzie nic lepszego mnie tego dnia nie czekało. Teraz sprawia mi radość budzenie się o świcie (a zimą często przed) i świadomość, że mam tyle czasu dla siebie. Okazało się, że poranki to moje ulubione pory dnia. Uwielbiam spacerować z psami po pustych ulicach i zauważać ostatnie strzępki nocy na ulicachOd 8 miesięcy tak samo czuję w podobnych sytuacjach. Kiedyś nie do pomyślenia było, by w dzień wolny od pracy pójść na basen o 7 rano czy siłownię o 6!

siwy,
no właśnie, picie zawsze jest objawem, a nie właściwym problemem. Oczywiście u alkoholików samo stało się problemem, w dodatku takim, który blokuje jakąkolwiek pracę nad sobą i prowadzi do śmierci, dlatego najpierw trzeba się nim zająć. Ale po zapanowaniu nad nim koniecznie trzeba dotrzeć do źródła, czyli tego głównego problemu (lub problemów), przez który człowiek zaczął dążyć do autodestrukcji. Na terapii spotkałam dużo osób, które nie były w stanie tego zrozumieć. Zwykle to byli ci, którzy twierdzili, że pili z nudów, przez partnera/partnerkę, problemy finansowe itd. i takie osoby szybko znikały z terapii. na szczęście widziałam też piękne przemiany

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- darek70
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1704
Super ciebie znów czytać!
Aż bije zmianami na lepsze, w tym co piszesz!
D.
"Everything is gonna be alright"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 11515
Fajnie to nazywasz wielkim odkryciem w głowie, bo dla wielu ludzi, niekoniecznie tylko zdrowiejących alkoholikówPrzestała przerażać mnie myśl, że ... jeśli budzę się z dołem, za oknem ciemno i zimno, nikt na mnie nie czeka,
to ten mój dół może się zmniejszyć tylko, jeśli podejmę pewien wysiłek.
W mojej głowie to wielkie odkrycia, dopiero gdy je spisuję, uderza mnie ich prostota i banalność.
Tysiące razy dawniej czytałam takie rzeczy i odbierałam je jako głupie pustosłowie.
- którzy zaczynają żyć świadomie, jest to wielkie odkrycie, że człowiek sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Sam, dzięki samoobserwacji swych emocji może "zmodyfikować" swoje myślenie tak, by te emocje zmieniać.
Kluczem jest tu autodiagnoza jakie obszary mego ego - zostały poruszone.
W pełni potwierdzam jak wiele wielkich odkryć było poza moim zasięgiem.
Nie potrafiłem z nich skorzystać, bo nie chciało mi się w siebie zagłębić, poznać samego siebie.
Uniemożliwiały mi to moja pycha i moje nadęte ego.
Uniemożliwiały też mi to pośrednio CHORE zasady rządzące dzisiaj ludzkim myśleniem - chory świat.
Cóż to nad sobą się rozwodzić, jestem jaki jestem. Jakim mnie Panie stworzyłeś - takim mnie masz.
Jak odkryłem magię alkoholu - mogłem się "udoskonalać".
Nigdy nie zaprzątałem sobie głowy swoją osobą, bo nikt mądry mi nie powiedział podstawowej rzeczy:
Andrzej - całą prawdę o sobie piszesz Ty.
Nikt inny.
To Ty jesteś tym - kim myślisz, że jesteś.
Szok, jak to? To nieważne co o mnie myślą, co mówią?
Nie ważne.
Póki nie zacząłem zdrowieć z alkoholizmu takie gadki mnie nie ruszały. Byłyby raczej kosmosem.
Kiedyś myślałem, że dystans do siebie oznacza umiejętność uśmiechania się gdy ktoś Ciebie krytykuje czy wręcz rani.
To z pewnością nie było to - jeśli w środku bolało i rodziło chęć odwetu. W tym wypadku to było raczej maskowanie bólu.
Dzisiaj uważam, że to umiejętność popatrzenia na siebie z boku, oczami innych ludzi.
Może wg. kogoś zrobiłem coś głupiego, ale czy jestem głupcem?
Nie.
Wszystko jest w mojej głowie - to niesamowite odkrycie.
Mój alkoholizm, moja samoocena, mój komfort życia. To ja mogę na to wszystko wpływać.
Tak, tak, tak.
Banalne, proste do tego stopnia, że większość uważa to za prostackie i nie chce żyć swoim życiem.
No to niech się męczy pośród swej pychy i w blasku swej aureoli.
Niech żyje tym co ma sąsiad, kolega z pracy, jego idol, wujek, kolega, ...
Ja czuję się wolny od wszelakich wyścigów i Wam też tego życzę na drodze do zrozumienia siebie.
Karencjo, pozdrawiam serdecznie i ciepło.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- A_niech_to
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 57
my zawsze czekamy na Twoje posty.nikt na mnie nie czeka,
Mnie też zainspirowałaś do zmiany!
Serdecznie pozdrawiam
As traumatized children, we always dreamed that someone would come and save us. We never dreamed that it would in fact be ourselves as adults.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- karencja
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 627
Moim zdaniem ludzie często w procesie dorastania nie dostają odpowiednich narzędzi, by w ogóle zacząć jakąkolwiek sensowną pracę nad sobą. I potem po prostu tego nie potrafiąW pełni potwierdzam jak wiele wielkich odkryć było poza moim zasięgiem.
Nie potrafiłem z nich skorzystać, bo nie chciało mi się w siebie zagłębić, poznać samego siebie.
Uniemożliwiały mi to moja pycha i moje nadęte ego.
Uniemożliwiały też mi to pośrednio CHORE zasady rządzące dzisiaj ludzkim myśleniem - chory świat.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tom72
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 274
Cele są marzeniami z wyznaczonym terminem spełnienia
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.