O ludziska kochane ale wczoraj miałem głód alkoholowy. Jeszcze takiego nie miałem.
Rano modlitwa, śniadanko, praca, ale coś mi nie pasowało, no nic dzień leci dalej.
Po południu spotkanie rodzinne, bardzo przyjemna atmosfera. ( nie było alkoholu ).
Pod koniec spotkania przeszła mi przez głowę myśl, fajnie było by z bratem zapalić lub wypić szklaneczkę czegoś mocniejszego, pomyślałem że coś się dzieje i trzeba wracać do domu i wejść na miting.
Jestem na tym mitingu ale coś jest nie tak, nie słyszę co inni mówią, mój mózg zaczyna kombinować jak iść do sklepu po alkohol, byle tylko doczekać do rozmowy ze sponsorem i lecieć po to na co mam ochotę.
Czułem się jak by coś przejęło władzę nad moją głową, brzuch mi wywaliło jak bym był w 9 miesiącu ciąży, nie pomagało jedzenie i picie. Resztkami sił odezwałem się na mitingu i powiedziałem co się ze mną dzieje, inni alkoholicy zaczęli mi doradzać co mam robić by przetrwać, najgorszę było że ja to wszystko co oni polecali robiłem, zdecydowałem się zadzwonić wcześniej niż się umawialiśmy do mojego sponsora, chwile porozmawialiśmy powiedziałem mu co się dzieje. Schowałem kluczę od drzwi, zaparzyłem ziół na uspokojenie, zmoczyłem głowę ( no przecież nie wyjdę z mokrą głową a może w czasie suszenia jeszcze się zastanowię czy napewno chce iść po alkohol ). Nagle ktoś dzwoni, odbieram a tu inny alkoholik, porozmawialiśmy trochę, czuje że głód zaczyna schodzić, skończyliśmy rozmawiać a za chwile następny telefon

i jeszcze jeden.
Głód coraz szybciej słabł, wracało myślenie. Jeszcze po kilku minutach zadzwonił jeszcze jeden alkoholik, już było ok. Co się okazało, mój sponsor przekazał mój numer innym alkoholikom i powiedział jaka jest sytuacja. Oni wszyscy mnie uratowali.
Czuje pierwszy raz od wielu wielu lat że nie jestem samotny

Dziękuję silę wyższej, dziękuję AA.
ps. ci co to przeczytają, jeżeli ktoś chce porozmawiać niech piszę na priv, wymienimy się numerami.
Adam alkoholik