- Otrzymane podziękowania: 743
To znow ja
- Mona...lisa
- Autor


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzychu62
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzychu62
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Dark Poet
Na pewno trochę trudniej jest przestać pić mając 25 lat, bo i myślenie inne ale nic poza tym. Ja mam już ponad 40. Kiedy miałem 25 lat uważałem 40-latków za nudnych i starych. Teraz wiem, że w wieku 40 lat człowiek tak samo lubi się bawić. Ale może łatwiej mu zrezygnować z pewnych spraw, „bo już się wyszumiał”. Mnie łatwiej nie było. Lubiłem towarzystwo, nie rezygnowałem z imprez (i to nieraz wymyślnych) ale później, po imprezach piłem sam w domu, a często (później już częściej) bez imprez też sam w domu. Kiedy miałem 25 lat problemu nie widziałem wcale. Połapałem się gdzieś tak w wieku ok. 35 lat. Więc kiedy już się połapałem, że moje picie nie jest normalne, robiłem sobie abstynencję na czas określony. Np. na 9 m-cy czy 6 m-cy. I, co ciekawe potrafiłem jej dotrzymać. Obsesja picia była tylko jakiś tydzień, kiedy miałem objawy fizyczne. Później nie chciałem i nie musiałem. Było mi łatwiej rezygnować z imprez, bo wiedziałem, że to tylko na jakiś czas, a później powrócę do „kontrolowanego już picia”. Ale mijał „czas określony” i kontrolowane picie, ten przyjemny zefirek zamieniało się w potężne tornado szalejące wewnątrz mnie, na bruku mej duszy, niszcząc wszystko. I za każdym razem było gorzej. Czy ja zdrowiałem, trzeźwiałem? Nie, z takim podejściem nic się nie uleczy. To jak rozejm w wojnie, a nam trzeba zawarcia trwałego pokoju. Jasne, że dobrze, że nie piłem, bo może bym już nie żył. Ale to półśrodek, nic nie rozwiązuje.
Pół roku temu postanowiłem przestać pić bez określania sobie czasu. Na razie działa, ale nie planuję, nie wmawiam sobie, że już nigdy i osiągnąłem jakąś kruchą równowagę, która staje się coraz mniej krucha. Z każdym dniem łatwiej mi myśleć o przyszłości. Jest jakoś racjonalniej w głowie. To jak kula śniegowa, toczy się i jest coraz większa, stabilniejsza. Nie przytłacza mnie natrętna myśl, że JA JUŻ NIGDY NIE MOGĘ. Póki co ja „mogę nie pić” a nie „nie mogę pić”. I nie zadręczam się co będzie za tydzień, miesiąc, dziesięć lat. To nie jest tak, że myślę sobie, że jeśli upadnę to wstanę i znów pójdę dalej. Nie, bo upadki w naszej chorobie są coraz gorsze i każdy następny może być śmiertelny. Więc staram się nie upadać. W każdym razie wiem, że nie można sobie wyznaczać deadline-u bo to na bank będzie pierwszy dzień kolejnej „jazdy”. Nie myśl, że mając 30 czy 40 lat uznasz bez żalu, że imprezy i znajomi ci już niepotrzebne i teraz możesz rzucić alkohol. Daj Boże dożyjesz, ale straty będą nie do odrobienia, bo zmarnowanego czasu nikt i nic nie cofnie. Co ty na to?
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Sebastian

Przeczytałem Twój wątek i chcę Ci napisać, że trzeźwa samotność to nic złego. Nie piję od dwóch miesięcy,przez ten okres grono moich znajomych ( już i tak małe,bo wolałem pić sam ) zupełnie przestało istnieć. Zostało ich tylu,że na palcach jednej ręki można policzyć. Ale wole w samotności zbudzić się trzeźwy,niż ocknąć się popołudniu po spotkaniu w gronie "przyjaciół"
Daj znać jak się trzymasz.
Pozdrawiam.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor

zrozumiales....

masz z czyms problem,wiesz co? ja uwazam trzezwiejacych alkoholikow za
ludzi wybranych? wiesz czemu bo ja jestem jedyna osoba (z mojego tamtego
grona kiedy zaczynalam pic)ktora podjela leczenie. Ba! czuje sie w
jakis sposob wyrozniona przez los-slie wyzsza ze mam szanse sie ratowac.
Za to jestem wdzieczna. To co napisales jest mi bardzo bliskie bo ja ty
lubie towarzystwo ludzi,ale znajomi pili po 2 piwa i szli do domu..a mi
bylo ciagle malo Bo to ze mam problem pokapowalam sie juz dobre kilka
lat temu...To smutne ze przepilam swoje mlodziencze lata. A teraz mam
cwierc wieku i zachowuje sie jak dzikus w towarzystwie,bo bez alkoholu
nie potrafie nawet zagadac..To smutne....

post cos sobie uswiadomilam... Mianowicie-ze ja wcale przez ostatnie
poltorej roku nie trzezwialam,tylko pilam tyle ze przerwy mialam troche
dluzsze... Na duposcisku tez nie jechalam bo podswiadomie czulam ze i
tak sie napije. Dlatego tak latwo znosilam te okresy abstynecji. Ciagle
po jakims dluzszym czy krotszym okresie pojawiala sie mysl-"skoro tyle
nie pije i tak sie wszystko wspaniale uklada-to jeden raz mi nie
zaszkodzi" ZA KAZDYM TAKIM PODEJSCIEM BYLO CORAZ GORZEJ. Pamietam jak
kolezanka powiedziala mi "tobie nie wolno pic" Pamietam jak sie wtedy
oburzylam!!! mi nie wolno-a kto mi zabroni!!? i jazda zaczynala sie od
poczatku... Widze dopiero teraz ile mam w sobie do naprawienia,i jak
targaja mna wszystkie mechanizmy. Takie jak zal po stracie. Bo czy na
prawde jest czego zalowac? wlasnie....Te i inne mysli sklaniaja mnie do
powrotu na terapie...Jeszcze jutro tam zadzwonie..

zadreczam sie co bedzie za tydzien miesiac dziesiec lat."-nie
pozostawiajac sobie furtek w postaci kolejnych zapic. W moim przypadku
kolejnego juz mogze nie byc...Dziekuje ze do mnie napisales-duzo to
wnioslo do mojego jeszcze zaburzonego swiata i chorego umyslu...Ale
zaczynam rozumiec ze nie mam innego wyjscia jak sie poddac i godzic sie
na to czego zmienic nie moge. Bo choc to bedzie trudne to przynajmiej
nie zarzuce sobie ze nie probowalam,ze sie nie staralam....


CIEPLUTKO-MONIKA

nudnych i starych. Po prostu gdzie kolwiek pojawie sie na mittingu
zawsze jestem najmlodsza.I dziekuje za to ze uswiadomiles mi ze
40latkowi tak samo trudno jest pogodzic sie ze strata (mimio ze jest
czasem destrukcyjna) jak i 25latkowi..Mialam wrazenie ze juz w pewnym
wieku kiedy sie czlowiek wybawi inaczej sie patrzy na niektore
rzeczy.....
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mietek61
Doczytuję się bardzo niskiej samooceny MonisiuMona...lisa napisał: Mam w sobie cos odpychajacego. MYLISZ SIE KRZYCHU NIE TESKNIE ZA IMPREZKAMI ALE DOSKWIERA MI SAMOTNOSC...
Samotność; a czy Ty sama siebie w tą samotność za mocno nie wpędzasz?
Dziecko. piszę tak, bo raptem jesteś o niecałe trzy miesiące starsza od mojej abstynencji.

GrupyAA organizują wiele imprez, rocznicowych weekendowych itp.Z wieczorkami tanecznymi również nie widzę powodu, żebyś w nich nie uczestniczyła. niejednokrotnie zmawiam się z moimi przyjaciółmi i ruszam na tany
nie dość że mam trzeźwą obstawę i zabezpieczone bezpieczeństwo przed piciem, to mogę poznać wiele innych osób.Co więc przeszkadza Ci od czasu do czasu ruszyć się z domu? tylko chcieć
Pozdrawiam i powodzenia

Ps; aczkolwiek nawet dość ostrawo parę razy w Twoich tematach pisałem, to jednak miałem nadzieję na Twoje opamiętanie. dziś z tego się cieszę Trzymaj się

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Amon
Ostatnio nie udzielam sie na forum - czytam ale raczej nie pisze. Tobie piszę, bo generalnie masz chyba taki sam problem jak ja miałem - tzn. poczucie niezrozumienia. Mówiąc wprost - przychodzę na miting, ludzie są fajni, korzystam z ich doświadczenia ... ale sam się oszukuję. Bo Ci ludzie maja po 50 lat, układają na nowo relację z żoną/mężem, ich dzieci wychodzą z domu, czasami już są wnuki, asertywność kręci się wokół odmawiania alkoholu na imprezach rodzinnych (bo nie każdy z rodziny musi posiadać wiedzę o ich uzależnieniu, a innych imprez raczej nie ma), w pracy ok - od 15 lat ta sama ...
A teraz ja: od poprzedniego piątku mam 34 lata, nie mam żony - ale jak o tym mówię to słyszę rok po terapii kwiatek, dwa lata chomik, trzy lata pies, a jak nic nie zdechnie to gotowy jesteś na związek ... a ja siedzę i myślę WTF? Oni mogą układać relację z żoną "od nowa" a ja dostaję regułkę z terapii: spij, módl się i szanuj trzeźwość. O imprezach rodzinnych nie mówię - tylko o tym, że większośc wolnych osób w moim wieku siedzi w piątek/sobotę w klubie, a i Ci zajęci lubią się wyrwać. I innych rozrywek jest jak na lekarstwo. A o 23.00 nie ma praktycznie już żadnej. 34 lata to może nie jest wielka "młodość" ale to znacząco zbyt mało lat aby w piątek o 20 oglądać Wiadomości i Ojca Mateusza. Praca to tez inna bajka.
I chodziłem na te mitingi AA ... i było dobrze ... i dawały mi coś ... dawały mi dużo ... ale narastała we mnie frustracja. Nie chcę żyć jak emeryt (lub przynajmniej osoba w późnym średnim wieku) mając trójkę z przodu i mniej niż piątkę z tyłu.
Odpowiedź była prosta - tylko musiałem sam ją znaleźć. Zacząłem chodzić na mitingi Anonimowych Narkomanów. Do AA praktycznie wogóle już nie chodzę. I nie - nie powiem o AA złego słowa - całe moje zniechęcenie wynikało z prostej rzeczy: wieku. Ktoś może powiedzieć: wiek = doświadczenie. Ok. Ale naprawde cholernie mnie to męczyło jak kolejny raz na przerwie tłumaczyłem starszemu facetowi że nie mam książeczki ze spisem mitingów bo jej nie potrzebuję - bo zawsze ze sobą mam telefon z netem i zawsze otwarta stronę ze spisem mitingów w archiwum. I takich przykładów były dziesiątki. Mam spis grup AA praktycznie na każdy dzień, w których się czuje ok "na wypadek". Ale w piątki idę do mojej grupy NA, gdzie ludzie są młodsi (z prostego powodu - zwykle od narkotyków szybciej się uzależniasz), ale też jest parę osób starszych użyczających doświadczenia (jedna z tych osób to mój sponsor - zacząłem pracę na krokach), na NA masz wstęp jako uzalezniona od alkoholu - narkomani uznają alkohol za narkotyk (nie ma żadnych głosowań czy możesz zostać - w druga stronę się z tym spotkałem), NA wywodzi się z AA - wiec kroki i tradycje i całą otoczkę masz praktycznie ta samą, wielu narkomanów to tez alkoholicy, a do tego narkomani zwykle mówią o sobie "uzalezniony" - nie ważne od czego ... droga podobna.
Żeby ktoś nie pomyslał, ze teraz pieje z zachwytu nad NA a AA uważam za coś złego - to nie tak. Gdybym miał 15 lat więcej pewnie na NA bym sie nie odnalazł a na AA czułbym sie świetnie. To wszystko


Pozdrawiam i powodzenia

A forumowiczów pozdrawiam - dalej korzystam z tego, co opisujecie

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alerk
Ale może dlatego,że to duże miasto.
Co do NA,przyznam Ci rację,zostałam przyjęta bez problemu,w kazdej chwili,kiedy będę miała potrzebę,mogę tam wejść.
U nas już kilka grup ,,otworzyło" się na uzależnienia,bez podziału na jakie...

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Amon

I powiem Ci że masz rację - wiele zależy od miasta/regionu ... jego specyfiki. Jestem ze Śląska - tutaj też AA jest specyficzne. Ani lepsze ani gorsze, tylko inne. Jakiś czas temu jeszcze bałem się o tym mówić - przecież wszyscy jesteśmy uzależnieni. I to jest prawda - ale nie tylko leczone uzależnienie łączy ludzi.
Mona - Tobie zycze dużo wytrwałości w szukaniu swojej grupy - bo warto. Bo to pomaga. A jak na nią trafisz to zrozumiesz dlaczego. Tylko się nie poddawaj - po wyboistej drodze cel smakuje lepiej. A wierz mi, nie jesteś jedyną uzależnioną 25latką. Najmłodsza osoba jaką spotkałem na mitingach nie miała więcej niż 15 lat.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Dark Poet

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor
Jestem jeszcze chyba na rozdrozu. Z jeden strony wiem ze jest ze mna zle,i ze w wieku 26 lat doprowadzialm sie do takiego zlego stanu i jak nie przestane pic,zapijac moze byc tylko gorzej. Z drugiej strony nie moge odzalowac straty.Zal mi ze nie moge-a raczej nie powinnam chodzic na dyskoteki,imprezy... Tak jak moi rowiesnicy. I to ze musze za kazdym razem tlumaczyc ze nie chodze w takie miejsca bo juz sama obecnosc alkoholu jest dla mnie niebezpieczna. Nie wstydze sie tego i mowie o tym otwarcie. Lecz irytuje mnie gdY inni wmawiaja mi (i nie rozumieja tego),ze jest inaczej. Ze ja sobie wkrecilam chorobe alkoholowa,ze przesadzam,ze dalam ja sobie wmowic,,ze nie jestem alkoholiczka tylko imprezowa dziewczyna.Przykro mi wtedy,ale widze jak niska jest swiadomosc spoleczna zwlaszcza wrod mlodych ludzi.7miesiecy to bardzo duzo

Amon-juz sprawdzalam mitinngi AN,zamierzam wybrac sie niedlugo.Ponadto ostatnio dowiedzialam sie ze utworzona zostala nowa grupa MLODZIAA i tez zamierzam sie wybrac;-) I dziekuje za dobre slowo fajnie byc rozumiana chodziaz przez jedna osobe


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Bobo

Mam na imię Bogumił i jestem alkoholikiem . Mam 36 lat i nie piję alkoholu troszeczkę ponad 17 miesięcy ...
Po wyjściu z terapii nie potrafiłem sobie wyobrazić tego że już nigdy nie wypiję alkoholu ...
Tylko po co się zawzinać na jakieś długie okresy czasu ? Ja nie piję dziś , 24 to okres który przychodzi mi bez problemu

Po co mam się martwić na zapas ? Nie mam przecież pewności czy jutro dla mnie nastąpi

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Dorota5522

jak bardzo podziwiam młodych ludzi, którzy zauważą u siebie chorobę alkoholową i chcą się leczyć, do mnie mówiono, że jestem chora jak miałam 33 lata,były dzieci, mąż, tak poszłam na terapię dla nich, dla chrzestnej mamy, dla siostrzenic, aby przestali gadać, aby dali mi spokój,
brakowało mi imprez, dlatego chodziłam na mitingi rocznicowe, poza Warszawę, tam były potańcówki, super imprezy do białego rana, naprawdę
pewnie dlatego wytrzymałam dwa lata
i w końcu teraz jak miałam 47 lat, sama dla siebie poszłam na terapię,
mimo to zapijałam, ale konsekwentnie trzymam się mitingów, terapeutki, była grupa nawrotów, grupa wsparcia, ale obsesja picia była, co bym nie robiła chciało mi się pić, w końcu zostałam na d...ścisku, aż zmieniłam przychodnię, zmieniłam terapkę, znów powiedziałam co mnie boli, z czym sobie nie radzę, z Halt-u zmęczenia nie mogę przeskoczyć
i ona dała kilka sposobów rozwiązania
wybrałam, teraz jestem spokojna, obsesja odeszła, spokój totalny, czuję wolność, jestem szczęśliwa, wiem, że jak zechcę imprezy pojadę sobie, mój Aniołek jest tolerancyjny
dwa razy zaczynałam terapię tak samo, jak mi nie wyszło z grupą wstępną trzy razy w tygodniu, a potem na oddziale dziennym, to poszłam na zamknięty i to tam zauważyłam, że nie chce mi się alko gdy jestem wypoczęta i bez stresa,
mnie się udało załagodzić stres,
dowiedziałam się, że opieka na Jankiem jest traktowana jak praca, płacą mi
mam czas dla niego, domu, siebie
nie gonię jak pies za swoim ogonem
rozpisałam się, ale życzę Ci abyś znalazła swój spokój

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Izek

Ja nie piję 7 miesięcy. Jest mi bardzo ciężko. Często przychodzi zwątpienie, ciągnie mnie na imprezy itd. Powolutku zmieniam całe swoje życie. Rano postanawiam nie pić tylko dzisiaj. Jak przychodzi zwątpienie proszę o pomoc. Dzwonię do ludzi z naszej bajki, rozmawiam itp. Nie planuję kolejnych dni. Jest tu i teraz. Jak poszłam na pierwszy Miting to usłyszałam coś bardzo ważnego - "szukaj swojej grupy". Byłam na różnych Mitingach. W dużych miastach są Mitingi dla młodych. Są tam ludzie młodsi od Ciebie

Z całych sił trzymam za Ciebie kciuki.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mobilek71
-
- Wylogowany
Cześć Mona...lisaMona...lisa napisał: Jestem jeszcze chyba na rozdrozu.
Czytając Twoje posty bardzo przypominam sobie, że właśnie u mnie było podobnie jak u Ciebie. Nie potrafiłem utrzymać abstynencji dłużej niż 3-4 miesiące. często zadawałem sobie pytanie dlaczego tak się dzieje,że powracam do picia. Dziś znam odpowiedż. U mnie było to brak uczciwości wobec siebie i nie akceptowanie swojej choroby.Odkąd poprosiłem drugiego człowieka o pomoc i podszedłem do swojego zdrowienia z uczciwością wobec siebie, moje życie zaczęło nabierać kolorów. Ta dawna szarość zaczęła zanikać. Gdy w 3 Kroku powierzyłem swoje życie opiece Siły Wyższej(jakkolwiek Ją pojmuję)i prosząc Ją o Siłę potrzebną mi do zmian do zdrowienia obsesja picia została mi odebrana.Dziś jestem szczęśliwym człowiekiem. Dziś też wiem ,że gdybym tylko zakręcił butelkę z wódką i nic dalej nie robił w kierunku zdrowienia nie osiągnął bym nigdy tego stanu który mam dziś. Tak więc u mnie nie chodziło o to że jestem na rozdrozu tylko o uczciwość wobec siebie i działanie w kierunku zdrowienia.
Pozdrawiam
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor




Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mietek61
Mona...lisa napisał: czasem pojawia sie chec napicia sie. Lecz staje to sie nezwykle rzadko_co mnie cieszy. Slowem-podoba mi sie zycie na trzezwo. Wiec w czym tkwi blad ze ciagle zapijam? Skoro dobrze mi sie zyje bez alkoholu skad te powroty? Nie od dzis wiadomo ze alkoholika problemem nie jest alkohol ale jakie problemy probuje za pomoca niego rozwiazac. No wlasnie ja zamierzam sie tego dowiedziec,dlatego od jutra wracam na grupe;-) To dzieki wam bo gdy czytam wasze posty moja swiadomosc rosnie-za co wam dziekuje
![]()
Moniko bodajże niedawno Iza (Izek) w swoim temacie napisała; Nie mam problemów, tylko sprawy do załatwienia.
Ja dpdałem że sprawy nie załatwione dopiero stwarzają problemy.
w odpowiedzi na twój problem napiszę Ci tak Nie jest sztuką alkohol odstawić Prawdziwą sztuką jest do niego nie wrócić tego bez przepracowania na grupie,czy mityngu załatwić się raczej nie da
Zatem jutro z rana cztery litery na start i na grupę


Inaczej sama sobie klapsa zafundujesz

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Z dala
- Otrzymane podziękowania: 9148
Zrobisz co chcesz ja wiem, ze alkoholika ktory postanowil zapic z jego drogi zawrocic moze tylko on sam. Wiec Ci dopinguje, abys przepracowala ten stan i cos ze soba zrobila, aby utrzymac trzezwosc wiec grupa lub miting jest dobrym pomyslem.
Ps Nie wiem czy tytul twojego watku jest dobrym pomyslem. To tak jakbys probowala walczyc, zreszta ostatni twoj wpis to pewne zmaganie. Ja kiedy mialem watpliwosci, probowalem walczyc to zawsze przegrywalem. Tzw. niepicie na duposcisku i powoduje, ze obsesja picia zawsze wygrwala z checia bycia trzezwym.
Wyzwolenie nastapilo, kiedy oglosilem swoja bezsilbosc, kapitulacje i nie bylo potrzeby zadnej kontry. Wiec Mona moze juz czas uznac swoja bezsilnosc, zaakceptiwac swoja chorobe.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- maciejski
Czy to ten czas? Jak by tegonie rozumieć - nie ma dobrego czasu na biegunkę.Mona...lisa napisał: (...)Czy aby na pewno jestem gotowa do zmiany? a zmiana rowna sie rozwoj. Czy moze jescze nie moj czas by rozstac sie z alkoholem?(..). Moze powinnam dac sobie szanse? "Czlowiek madry uczy sie na bledach,czlowiek bardzo madry uczy sie na bledach innych" A moze ja potrzebuje dosiegnac wlasnie dna? Tego nie wiem Mam nadzieje ze tego sie kiedys dowiem....
Szansa na co??? Na powrót do poczucia winy wstydu smrodu i nicnieznaczenia??? Czy na zwykłe życie? Zadbanej kobiety za którą obejrzy się nie jeden? Za życiem w prądzie procentów i nurtu obijana o brzegi zdarzeń aż guzy szramy i blizny na posrót opuchlizną przykryją jasne niegdyś spojrzenie? Czy na sokoli wzrok z ostrymi pazurami trzymającymi SWOJE ŻYCIE w garści?..
Masz prawo do dna. Masz prawo do utraty życia za życia. Masz prawo spieprzyć wszystko nad czym pracujesz bo nie doczytałem niczego jakoby Twoje niepicie przychodziło 'ot tak sobie'. Masz prawo do EGOISTYCZNEGO I SAMOLUBNEGO pojęcia świata. Masz prawo nic dobrego nie dać , nie stworzyć nic dobrego wartego pamięci oprócz bolesnych ślepych wspomnień.
I przed takimi wyborami wahasz się?.. Stawiając w wyborze trzeżwy cel pod cięzarem zwykłekj butellki z procentami?
Czy to nie dowód na to że butla Ci biega po glowie jak.... Subiekt po pustym sklepie?
Mona, nie spieprz tego co z takim uproem zmieniasz. To tylko styl życia. To AŻ Twoja jasność nad upadkiem.
Patrz jaki fart... Jesteś krok przed.
Cały krok PRZED.
Jeszcze nic się nie stało.
Więc doceń to co czujesz. Bp zaraz możesz stracić czucie...
Trzeżwych decyzji życzę.
Ps. Jak nie kroki, to terapia grupa wsparcia. Leć i szukaj. Aż znajdziesz coś co pozwoli Ci się zahaczyć zanim....
To tak, jakbym stał przed wyborem co mam powiedzieć synowi wieczorem.
Dobranoc, czy spierrrrr...
Ja nie mam wątpliwości.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor
stracie to tylko mechanizm,bo czego zalowac?(Maciejski-ujeles to w sposob dosadny,ktory trafia do mnie) To,ze gdy pilam wzzbudzalam litosc swoim wygladem,i to jak sie prowadze?to ze "musialam" wszystkich dookola oklamywac..To ze nie moglam niczego zaplanowac od poczatku do konca? Ale kogo ja oszukuje. Siebie oszukuje bo za kazdym razem doskonale wim ze na jednym sie nie skonczy a jednak ciagle probuje sie mierzyc z alholem. Glupota-prawda? Ale zaczelam si przygladac sobie... mam niskie poczucie wlasnej wartosci bo ciagle porownuje sie z innymi. Zauwazylam u siebie to ze nie zachowuje sie jak inni ludzie,dopiero gdy troche poznalam chorobe widze jak moje zachowanie odbiega od normy. Jak bardzo jestem zaburzona.Dlatego ciagle chodzi mi po glowie praca na krokach,wierze bowiem ze w ten sposob bede mogla popracowac nad swoim charakterem....Ale jeszcze sie wacham........ile jescze musi sie wydarzyc abym pojela ze ja nie kieruje swoim zyciem i byc moze nigdy nie kierowalam? Pozdrawiam

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mobilek71
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 743
bardzo bliskie mi to co napisałaś. Ja podobnie jak Ty też porównywałem się z innymi, uważałem ze są lepsi niż ja i wszystkim zazdrościłem że mają lepiej niż ja. Ciągle użalałem się nad sobą a te użalanie przeważnie prowadziło mnie do picia ,bo skoro to życie było do niczego i ja do niczego to najlepiej iść się zapić bo po co żyć.Dziś mam inne zdanie na ten temat ,a to dlatego ,że moje spojrzenie na świat się zmieniło. Zmieniłem też podejście do samego siebie.bardzo kiedyś siebie nienawidziłem a to dlatego że robiłem rzeczy które gdzieś tam w głębi serca kłóciły się z moim sumieniem.Ciągle czegoś szukałem,goniłem za czymś a sam nie wiedziałem za czym.Pewnego dnia usłyszałem wypowiedź człowieka który mówił jak Program 12 Kroków AA pomógł mu zmienić swoje życie. Z początku uważałem że nie jestem do tego gotowy,że to nie dla mnie,ale z drugiej strony próbowałem wielu sposobów i rezultaty były znikome. Dziś wiem że to nie dlatego,że coś nie działało,tylko dlatego że to ja nie działałem. Pomimo lęku przed tym Programem 12 Kroków AA poprosiłem drugiego człowieka o pomoc i przeprowadzenie mnie przez te 12 Kroków.Dziś powiem tak że to była najlepsza decyzja w moim życiu.Dziś mam uporządkowaną swoja przeszłość dziś jestem pogodzony z moim Panem Bogiem,sobą i drugim człowiekiem. Dziś nie zazdroszczę nikomu. Dziś cieszę się z tego co mam ,a mam naprawdę wiele i nie chodzi mi wcale o sprawy materialne ale o sprawy duchowe. dziś nie rozczulam się nad sobą tylko szukam drugiego człowieka któremu mogę pomóc
Pozdrawiam
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor

Kogo ja chce oszukac? oszukuje tak na prawde siebie. Chcialabym liznac programu ale obiecalam sobie ze nie nastapi to dopoki nie uporam sie pierwszym krokirm. Ale tak na serio,sama przed soba bez kombinowania.Dosc oszukiwania samej siebie Pozdrawiam

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mobilek71
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 743
Program ma to do siebie ,że zaczyna sie od pierwszego kroku. Ja wiele razy próbowałem uporać się sam ze swoim problemem alkoholowym,ale nic mi z tego nie wychodziło.Niby na rozum pojmowałem że jestem bezsilny wobec alkoholu i że nie kieruje tym swoim życiem ale dopiero od sponsora usłyszałem,że to nie trzeba brać na głowę tylko poczuć w sobie w swoim sercu. Krok 3 Programu mówi o powierzeniu swojego życia Sile Wyższej jakkolwiek Ją pojmuję. Odkąd z całego serca powierzyłem to swoje życie mojej Sile Wyższej moje życie bardzo się zmieniło a to dlatego,że ja zacząłem zmieniać siebie poprzez Program AA stosując zasady Programu AA w codziennym życiu.Dziś jestem wdzięczny swojej Sile Wyższej za wszystko czego w życiu doświadczam.
Pozdrawiam.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzychu62


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mietek61
Monisiu nie dla mnie wróciłaś na terapięMona...lisa napisał: Mietek wrocilam na terapie i rozgladam sie za sponsorem sia la la

Dobry sponsor od początku winien ustalić z Tobą warunki pracy i współpracy
wypada mi zatem życzyć Ci trafnych wyborów i efektywnych wyników, co niniejszym czynię

Pozdrawiam i kciukasy w wolnych chwilach obiecuję trzymać


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mona...lisa
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mietek61
Mona...lisa napisał: no i znow poplynelam... Coraz bardziej do mnie dociera to z alkoholem nie wygram...I TO ZE mi sie chyba nigdy nie uda byc trzezwa.. tak mnie trzesie ze zaraz zwariuje....jak dzis nie pojde do sklepu to bedzie cud..... :ojej:
Ręce mi zaczynają opadać

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alerk
Mona...lisa napisał: Coraz bardziej do mnie dociera to z alkoholem nie wygram..
Ale jeszcze nie dotarło....no cóż,każdy ma swój czas,Twój pewnie jeszcze nie nadszedł.
.
A to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.Będziesz chciała,to będziesz trzeźwa,nie będziesz chciała,to będziesz pić.Widocznie mało jeszcze straciłaś.Mona...lisa napisał: I TO ZE mi sie chyba nigdy nie uda byc trzezwa..
Żaden cud,tylko Twój wybór.Mona...lisa napisał: jak dzis nie pojde do sklepu to bedzie cud..... :ojej:
Dopiero pisałaś ,że poszłaś na terapię,i już szukałaś sponsora...tylko jakiego rodzaju miał być ten sponsor? bo chyba nie do trzeźwienia,skoro nie pogodziłaś się z tym,że jesteś bezsilna wobec alkoholu,i że nie kierujesz już własnym życiem.
Nadal chcesz udowodnić,że alkohol Cię nie pokonał?
heh...



Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Amon
Wiem że jesteś młoda. Ale każda kolejna próba zmiany życia jest trudniejsza. To nie moja paplanina - tylko rada terapeuty (kiedyś powiedział: Szymon, za każdym razem jest trudniej, owszem, znam ludzi, do których dotarło coś po 20 terapiach, ale znam więcej, dla których to się stało sposobem na życie: terapia, zapicie, terapia, zapicie, terapia, ciąg, ciąg - śmierć).
Widzisz - wybacz że napisze Ci to tutaj oficjalnie, ale dobrze wiesz co pisałem Ci w prywatnych informacjach. To nie chodzi o to, że mnie czy forumowiczów zawodzisz - my mamy swoje trzeźwienie. Ty oszukujesz siebie. Bo jakby to powiedzieć - w tych wszystkich prywatnych wiadomościach pisze Ci jedno: zakręcić butle jest prosto. Ale potem trzeba się wysilić, aby żyć. Aby wiedzieć, gdzie chodzić, czym się zajmować. Itp. I możesz i zapić sto razy ... ale możesz też pomyśleć: ej zawsze kończy się tak samo, może jednak dam sobie szansę.
Wiesz - abstynencja jest prosta. Problem jest w trzeźwieniu. Ale ja Ci już tutaj nie pomogę - sama powinnaś się zastanowić czy chcesz nie pić i starać się żyć normalnie, czy to jeszcze nie jest Twój czas. I nie myśl, że daję Ci tu furtkę, bo to nie Twój czas więc idziesz w tango i wrócisz za 5 lat. Wiedzę i świadomość już masz - komfort chlania zniszczony. A jak wrócisz do początku mojego posta to zrozumiesz, że im dalej tym może być trudniej. Wielu się nie udaje. 1 osoba na 10 zdaje sobie sprawę, że jest coś nie tak i podejmuje leczenie, 3 na 10 z leczących się żyją normalnie ... czyli co 33 alkoholik funkcjonuje jako produktywny członek społeczeństwa. Świadomośc już masz - teraz możesz być w tej trójce z dziesiątki, która wychodzi z tego bagna.
A żeby bardziej Ci uświadomić, iż nie daję Tobie furtki napiszę jeszcze dobitniej. Alkoholizm to nie katar. Kiedyś podałem przykład na forum, jak moja współlokatorka i bliska przyjaciółka po jakimś czasie po terapii mi powiedziała: "Szymon, fajny z Ciebie facet ... ale wybacz 20stu lat już nie masz. Może chcesz parę rad odnośnie wizerunku? Wybierzemy Ci ciuchy, znajdziesz swoje perfumy, też parę kremów do twarzy Ci się przyda ... facet po 30stce powinien zadbać o cerę. A i troche śmiałości względem kobiet uzyskasz." Powiedziałem ok. Wiesz - to było fajne. Nie tylko od strony tego, że podoba mi się teraz jak się prezentuję, ale i zrozumiałem np. ile kobiety wkładają serca i czasu w to, aby dobrze wyglądać. Śmiałość względem kobiet też się pojawiła - co nie było dla mnie bez znaczenia. Pewnego dnia na pogłębionej terapii w ośrodku, w którym się leczyłem, spotkałem faceta, który niedawno przyjechał. Był w około moim wieku. Wiesz - on juz nie zmieni swojego wizerunku. Nie zamieni glanów na stylowe trampki, nie ograniczy ilości koszulek ze śmiesznym motywem na rzecz koszul, nie wybierze perfum, nie zarwie 23-latki. Ponieważ ma marskość wątroby. Za każdym razem, gdy otwiera usta czuć wokół fetor rozkładającego się mięsa. Nie zabijesz tego żadną pastą do zębów ani płynem do płukania ust. Wszystko co robi staje się maluczkie, jak uchyli choćby kącika ust. Wątroba się regeneruje - ale nie z marskości. Na przeszczep szanse ma małe - szczerze ... jest uzalezniony więc żadne. Widziałem go 10 m-cy temu - nie wiem czy jeszcze żyje. Więc jak będziesz rozkminiać czy warto czy nie to wiedz, że dla wielu już jest zbyt późno, i niekoniecznie znajdziesz się w grupie osób funkcjonujących z uzaleznieniem, tylko dopiero za parę lat.
Sama pomyśl czego chcesz. Trzeźwienie jest super - jak się je pokocha. Ale wybór Twój. Pozdrawiam.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.