- Otrzymane podziękowania: 2778
...Piękne...,Wesołe...,Bogate...,Jest Życie Siedemdziesięciolatka...
- Waldek
- Autor
To dobrze że jestem tutaj wśród Was,ogromnie się cieszę...Moje prawdziwe życie rozpoczęło się 3.03. 1991 roku i trwa do dnia dzisiejszego.miałem wówczas ok.39 lat.Nie wyobrażam sobie innego życia...,cykl tzw.zdrowienia jest najważniejszy w moim życiu.Należę do Wspólnoty AA...Jeżeli pozwolicie,opiszę tutaj moje życie od mojego pierwszego dnia trzeźwienia do chwili obecnej.Bardzo proszę o ewentualne pytania do mnie...,na wszystkie odpowiem.Serdecznie pozdrawiam-Waldek alkoholik.




Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- MISIA
-
- Wylogowany


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- szekla
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 26247

Fajnie, że zdecydowałas się na swój pokoik. To ważne miec tu coś tylko swojego.
Kawał czasu zdrowienia, jesteś fajnym mówcą...zatem poczekam na więcej wpisów.
Co uznam za słuszne uszczknę dla siebie, resztę przemyślę. Może podyskutuję?
Czas pokaże

Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.
Emilka Alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- ...anna63

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 11515
WaldekWaldek napisał: ...ze skierowaniem poszedłem do mojego Zakładu Pracy.powiedziałem o moim problemie...
BYŁEM ZDETERMINOWANY W MOIM POSTANOWIENIU...


Pozdr.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Marta74
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1401
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- ursa
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10973
Jest cos magicznego w tych pierwszych chwilach trzezwosci... pamietam, ze rzucalam picie kilka razy wczesniej, albo tez te obiecanki kazdego poranka, ze dzis sie nie napije...to byly takie puste slowa i czyny.
Ale tamtego poranka bylo inaczej, bylo tam to "cos", ta determinacja, to uczucie porazki na ktorej chcesz "cos" zbudowac i ktore daje powera. Pomimo, ze po 3 miesiacach zapilam, to jednak tamten poranek odmienil cale moje zycie.
Czekam na dalsza czesc opowiesci.
Pozdrawiam

" Wszystko czego kiedykolwiek pragnąłeś, jest po drugiej stronie lęku"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor

Tak,w tym postanowieniu,postawieniu wszystkiego na jednej szali jest coś niesamowitego...Coś,czego nie przeżyłem nigdy wcześniej.Jeżeli mam szczęście rozmawiać z tymi ludźmi na których nie przyszedł jeszcze czas...którzy są nadal czynnymi alkoholikami...,życzę im przede wszystkim,aby ten moment zapragnienia całkowitej zmiany w swoim życiu-PO PROSTU PRZYSZEDŁ....Serdecznie pozdrawiam i życzę wspaniałego dnia.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- MISIA
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2778
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Podobno to jest mój pokoik...mój kącik,w którym staram się zagospodarować...czuć się jak w domu...Jeżeli chcę się podzielić z Wami tym co kocham...a ten utwór jest dla mnie szczególnie ważny...,czy to jest niewłaściwe?Niekiedy warto jest postępować niekonwencjonalnie...,lecz najważniejsze jest aby nie krzywdzić innych...Czy ten utwór komuś zaszkodzi?
Pozdrawiam serdecznie.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- MISIA
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2778

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
To są słowa Emilki-"To ważne mieć tu coś tylko swojego"...a więc staram się czuć tutaj jak u siebie w domu...szekla napisał: Hej
Fajnie, że zdecydowałas się na swój pokoik. To ważne miec tu coś tylko swojego.
Kawał czasu zdrowienia, jesteś fajnym mówcą...zatem poczekam na więcej wpisów.
Co uznam za słuszne uszczknę dla siebie, resztę przemyślę. Może podyskutuję?
Czas pokaże
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 15933

Muzyka tylko w Hyde Park, za dużo kiedyś jej było w działach poważnych,
jest odpowiedni wątek, Misia link podała, tam przeniosłam Twój wpis.
Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Wera33
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5406

Jestem Wera. Fajnie że tu trafiłeś.
Obróć twarz ku słońcu a cienie zostawisz za sobą.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Jurek
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 3351

Pomagając sobie pomagasz innym.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- mały
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Początek roku 1986.Moja mama poinformowała mnie,że była w Klubie Abstynenta i poprosiła o pomoc dla mnie.Powiedziała-Moj syn dużo pije i bardzo proszę o pomoc.Wieczorem przyszedł do naszego mieszkania prezes klubu.Przedstawił się-Jestem Jurek alkoholik,nie piję 2,5 roku...i czy możemy porozmawiać.Rozmowa z Jurkiem była niesamowita...Z tego chłopaka coś emanowało,przyciągało.Mówił do mnie z takim przekonaniem...Moja ocena była tylko jedna-rozmawia ze mną dobry człowiek,pełen przyjaźni.Mówił o sobie,o klubie,o klubowiczach...Moja mama bardzo polubiła Jurka.Wówczas,nie przyszedł na mnie jeszcze odpowiedni czas.Przychodziłem do klubu pijany,gadałem głupoty,chciałem udowadniać,ze nie jestem alkoholikiem,że mogę pic kontrolowanie...i inne tego typu bzdety.W lipcu przyszedłem do klubu po raz pierwszy nie pod wpływem alko.Na tamten czas,byłem jednak beznadziejnym alkoholikiem,nie rokującym żadnej nadziei na jakiekolwiek otrząśnięcie się.Zacząłem brać anticol,ażeby zachowywać pozory.W tamtym czasie,bardzo zaprzyjaźniłem się z Jurkiem,Elą-opiekunką klubu,Ewą-współzałożycielką Klubu Abstynenta,Jolą która sobie wówczas świetnie radziła-była młodą,piękną 23 letnią kobietą...Grono moich przyjaciół stale się zwiększało.Lgnąłem do tych ludzi,podziwiałem ich...Bardzo chciałem być postrzegany przez innych,a prawda była taka,że miałem w sobie rozbudowane bardzo niskie poczucie własnej wartości.Nie potrafiłem mieć swojego zdania na jakikolwiek temat.Byłem jak marionetka...Trzeźwe życie było dla mnie nie do zniesienia.Tylko wśród moich przyjaciół z klubu,z AA,Al-anon,czułem się wspaniale.Uważałem ich za ludzi wyjątkowych.Bardzo chętnie jeździłem z moimi przyjaciółmi na spotkania AA w regionie...i również te dalsze,czyli do Poznania,Leszna,Szamotół,Szczecinka.Ogólnie byłem lubiany...,niektórzy mnie pytali-Waldek,jak długo nie pijesz?,a ja odpowiadałem-tydzień,dwa tygodnie,trzy...Trzymali za mnie kciuki i życzyli wytrwałości.Bardzo polubiłem Wspólnotę AA,mityngi,wspaniałych ludzi...Programu AA nie rozumiałem,wiedziałem tylko że jest skuteczny,ponieważ tyle ludzi wokół mnie trzeźwiało.Dla mnie mityng AA był niesamowitym przeżyciem...Tam miałem możność słuchania ludzi którzy mówili tylko o sobie...Półmrok,płonące świece-symbol życia,jedna osoba mówi,reszta w skupieniu słucha...,nikt nie krytykuje,nie ocenia,nie przerywa...A później po mityngu te niesamowite rozmowy w kuluarach.Ci ludzie pokazywali mi jak należy żyć...Nie dałem sobie jednak szansy,aby korzystać z tego wspaniałego daru jakim była Wspólnota AA.Po kolejnej eskapadzie pijackiej,otrzymałem kolejną dyscyplinarkę w pracy.To było moje pierwsze,tak mocno odczute przeze mnie DNO.Ogarnął mnie paraliżujący strach-JESTEM SKOŃCZONY...Błagałem w przychodni aby wszyto mi esperal,nie byłem bowiem w stanie uczynić cokolwiek ze swoim życiem bez tej wspórki...A później szukałem pracy i nikt nie chciał mnie przyjąć.Moje świadectwa pracy były katastrofalne-dyscyplinarka goniła dyscyplinarkę.Poszedłem po raz kolejny do Odlewni Żeliwa,prosząc kierownika o zatrudnienie mnie.Byłem bardzo szczery.Powiedziałem Mu prawdę o sobie,kim jestem...Kierownik przyjął mnie do pracy.Był to listopad 1987 rok.nie piłem 1,5 roku,do maja 1989...cdn.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- ...anna63
Dziękuję

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Ja tutaj opowiedziałem zaledwie cząstkę dotyczących moich przeżyć.
Prawdziwe życie rozpoczęło się z chwilą opuszczenia Ośrodka (4 maja 1991 roku).Niewątpliwie,będzie to długa opowieść,niepozbawiona również dramatycznych przeżyć,niepowodujących jednak-na całe szczęście,budowania w sobie beznadziei,bezsensu życia...Jak to dobrze,że na pierwszym miejscu...zdecydowanie,na pierwszym miejscu postawiłem swoją trzeźwość...Ale,nie będę wyprzedzał faktów.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Krok pierwszy-Ogłaszając kapitulację-zwyciężyłem.
Krok drugi-Siła wyższa-ta zła,paraliżowała mnie,wywołując obsesję natychmiastowego nachlania się...a więc,przeciwstawiłem się jej,uwierzyłem bowiem w Siłę Wyższą...zdecydowanie większa ode mnie,która jest w stanie pomóc mi w powrocie do zdrowia.
I najwspanialszy Krok Trzeci-Powierzyłem swoją wolę i swoje życie opiece Boga...-to było dla mnie coś niesamowitego-OLŚNIENIE...
Z zatwardziałego ateisty,stałem się człowiekiem wierzącym-poszukującym Boga.
Tutaj w Stanominie,w chwilach głębokich przemyśleń,ułożyłem tekst-Już nie wiedziałem jak żyć,"czarodziejka" wciąż zabierała to co mam.Nadzieję na dobry los rozwiewała jak dym...,świat mój był byle czym.Człowieku,szansę masz bowiem wierzysz w moc,którą Bóg zesyła ci...I na tym myśl się urwała,ale to mi wystarczyło.
Nigdy nie zapomnę Andrzeja-opiekuna naszej grupy terapeutycznej.Przedstawił się-jestem alkoholik,przestałem pic na początku 1989 roku.Ten chłopak był niesamowity.Pełen dystansu do siebie.Był na etapie entuzjazmu...,po prostu cieszył się życiem.Powiedział nam na grupie-Jeżeli pragniecie,ażeby wasze życie układało się pomyślnie,szukajcie u ludzi których spotkacie,dobrych cech a nie złych,bowiem jeżeli skupicie się na tych złych,niewątpliwie je znajdziecie,ale wówczas wasze relacje międzyludzkie będą nie do pozazdroszczenia.
Mówił też o tzw. autorytetach wśród ludzi.Powiedział,ze lepiej być dla człowieka przyjacielem,niż szukać w nim autorytetu.Idealnie sprawdziło się to w moim życiu.
Przed Stanominem,będąc w Klubie Abstynenta,uznałem że moimi niekwestionowanymi autorytetami byli-Ewa i Jurek,założyciele klubu i grupy AA "Hol".Uważałem,że bez ich obecności,utrzymywanie przeze mnie abstynencji nie ma sensu...Byli równocześnie moimi wspaniałymi przyjaciółmi.Ewa i Jurek byli na fali popularności-znani byli we Wspólnocie AA w Polsce.Ewa nie piła wówczas ponad 5 lat,a Jurek ponad 7 lat.Kiedy pełen entuzjazmu przyjechałem ze Stanomina do Świnoujścia,dowiedziałem się że Ewa zapiła...Ogromnie to przeżyłem.Jurka natomiast nie było przez rok,bowiem wypłynął w rejs-był marynarzem.
Opiekun naszej grupy powiedział również-Tutaj podczas terapii przez te dwa miesiące,zdobyliście bardzo dużo.W waszych głowach jest mnóstwo niezbędnych dla was wiadomości.Ale to wszystko macie w głowach i będzie potrzeba czasu,aby z głowy przenosić to do serca...a to już powinno być rozłożone w czasie.Jeżeli ktokolwiek z was jest w tej chwili na etapie entuzjazmu, to bardzo dobrze,pobyt wasz tutaj nie został zmarnowany.Lecz musicie wiedzieć,że kiedyś ten entuzjazm minie i rozpocznie się normalne życie,pełne róznych niespodzianek.Tutaj mieliście stworzone dobre warunki,aby skupić się tylko i wyłącznie na sobie,byliście odizolowani od świata zewnętrznego.Byliście 'pod kloszem'.Musicie odpowiednio przygotować się do wyjścia na zewnątrz i po to my tu jesteśmy aby wam w tym pomóc.To się nazywa,zderzenie z rzeczywistością,oczywiście,w pozytywnym tego słowa znaczeniu.Pamiętajcie,ze nie wolno wam spocząć na laurach.Co miesiąc są tutaj organizowane spotkania absolwentów Ośrodka.Dobrze byłoby abyście przez jakiś czas w tych spotkaniach uczestniczyli...i tylko wy zadecydujecie,w którym momencie,tą tzw."pępowinę" odciąć.Kontynuacja procesu zdrowienia,jest dla was koniecznością...niektórzy z was oprą się o Program AA,a inni np. o terapię.To wasz wybór.
Dzisiaj,jak wspominam te słowa Andrzeja,przechodzą mnie ciarki.
Cdn.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
1.Kontakt z Ośrodkiem.2.Kontynuowanie procesu zdrowienia w Klubie Abstynenta i na Grupach AA.
3.Opiekowanie się moją mamą.4.Poprawa relacji z moją dziewczyną.
Po opuszczeniu Ośrodka,jechałem do Świnoujścia jak na skrzydłach.Wydawało mi się "że Pana Boga chwyciłem za nogi".Jeden wielki entuzjazm...Następnego dnia,poinformowałem kierownictwo mojego zakładu pracy-ŻE JESTEM.W klubie przebywałem codziennie...a mityngi AA były dla mnie ogromnym przeżyciem.Bardzo pragnąłem pomóc mojej serdecznej przyjaciółce Ewie wyjść z dołka spowodowanego jej alkoholową wpadką.Nasza przyjaźń była szczególna...Przedtem,Ewa robila wszystko aby mi pomóc...i nie była w stanie nic uczynić.Ileż to razy była u mnie w domu...Rozmawiała ze mną,z moją mamą...Ewa była bardzo lubiana.Była nauczycielką.Uczniowie ja uwielbiali.Była znana we Wspólnocie AA.Była w składzie Rady Powierniczej,w tzw."siódemce".Były to lata 1986-88.Była współzałożycielką Klubu Abstynenta "HOL" w naszym mieście.Był to rok 1985.Godzinami rozmawiałem z Ewą.Starałem się na Nią wpłynąć,aby otrząsnęła się z tej beznadziei.Opowiadałem jej,jak było w Stanominie.Namawiałem ją,aby również skorzystała z ich pomocy.EWA PODJĘŁA DECYZJĘ ŻE POJEDZIE DO STANOMINA...Ucieszyłem się jak małe dziecko...Była tam ogólnie przez okres 4-m-cy.Przyjechała odmieniona.Nie piła rok czasu...i niestety,zapiła ponownie.Jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu,jak straszną chorobą jest choroba alkoholowa,gdzie tylko bezwarunkowa kapitulacja daje szansę na normalne życie.Ewie zabrakło tej ostatecznej decyzji o za zapragnieniu całkowitej zmiany swojego życia.Był rok 1994.Postanowiliśmy z przyjaciółmi AA namówić Ewę aby pojechała z nami do Krakowa na V Kongres AA w Polsce.Wiedzieliśmy,że Ewa była bardzo lubiana we Wspólnocie AA.Miała tam bardzo dużo przyjaciół.Jak ogromna była radość jak widzieliśmy że Ewa wprost promieniała...Jednak,po przyjechaniu do Świnoujścia Ewa ponownie zapiła.Niestety,było coraz gorzej.Nie chciała już z nikim rozmawiać...Całkowicie zamknęła się w sobie.W listopadzie 1998 roku,Ewa zmarła...Miała 44 lata.Był to dla nas ogromny cios.Ewuniu,nie zapomnę Cię nigdy...
cdn.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Bobo

Przeczytałem całość i już wiem że będę częstym gościem w tym kąciku .
Jakoś tak utożsamiam się z Twoją historią . Postanowiliśmy nie pić w podobnym wieku .
Moja determinacja żeby wejść do oddziału na terapie zamkniętą była potężna .
Po 10 dniach od momentu gdy powiedziałem sobie p....... nie pije . Wszedłem do oddziału i rozpocząłem terapie ....
Pierwsze trzy kroki tak samo ...
Czekam na CD
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor

To bardzo dobrze ze zadecydowałeś o całkowitej zmianie swojego życia...
Jak to dobrze jest powiedzieć sobie-DZISIAJ JEST PIERWSZYM DNIEM CAŁEJ RESZTY MOJEGO ŻYCIA.
Życzę Ci z całego serca powodzenia

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Waldek napisał: Jak wspominam tamten,1,5 roczny okres niepicia?.Na tamten czas,był najwspanialszym okresem mojego życia.Bardzo dużo zyskałem a'propos mojej pracy zawodowej.W lutym 1989 r. powróciłem do zawodu.Od 1975 do 1989 roku,nie pracowałem w swoim zawodzie.Mój wyuczony zawód to elektromechanik-ukończyłem 3 letnią ZSZ.Od 1970 do 1975 roku,pracowałem jako elektromonter w "Elektromontażu".Później,objeździłem praktycznie całą Polskę-pracowałem jako górnik,hutnik,wykonywałem wszelkie prace jako niewykwalifikowany robotnik.Dla mnie,praca była zawsze bardzo ważna,pomimo iż degradacja w moim wykonaniu była bardzo widoczna.Dyscyplinarka goniła dyscyplinarkę-tzw. "porzucenie pracy-art. 52".I właśnie na początku roku 1989,postanowiłem ponownie przyjąć się do pracy w "Elektromontażu".Na tamten czas,byłem dumny z tego że nie piję.Oczywiście,pochwaliłem się tym moim dawnym kumplom z pracy(dużo kumpli pracowało nadal z okresu lat siedemdziesiątych).Kumple szanowali moją decyzję a'propos mojego niepicia.W maju tamtego roku-zachlałem.Jaki był powód zapicia?.Ja po prostu nadal nie rozumiałem Programu AA.Jak słyszałem o Bogu,o Sile Wyższej...,dostawałem spazmów.Byłem w tej kwestii oportunistą,ateistą...i nie wiadomo jeszcze kim...Ja nie ogłosiłem swojej bezsilności wobec alkoholu.Kroki AA były dla mnie abstrakcją...a więc,przeze mnie nieosiągalne.Moim jedynym hamulcem był strach przed zapiciem...,przecież. miałem wszywkę...i mogłem np.oślepnąć...umrzeć.Mniej więcej od marca do chwili zapicia,zacząłem użalać się nad sobą.Na spotkaniach AA mówiłem że jestem o włos od zapicia...Najprawdopodobniej podświadomie czułem,że wszywka kończy swoje działanie...i że wreszcie sobie ulżę.A kiedy zachlałem,przekonywałem swoich przyjaciół z AA,ze przecież mam doświadczenie,że bardzo szybko przestanę pić...Jak bardzo się myliłem...Moje chlanie trwało,z coraz mniejszymi przerwami, do 2 marca 1991 roku.Pobyt w Stanominie na odwyku był dla mnie niesamowity...Miałem tam czas na analizę siebie.Bardzo pomogli mi tam terapeuci.Prosiłem ich o indywidualne rozmowy...Bardzo chciałem uwierzyć,że jestem beznadziejnym alkoholikiem...który znalazł w sobie nitkę nadziei.Bardzo pragnąłem ugruntować się w swojej bezsilności-po prostu,ogłosić bezwarunkową kapitulację.Terapeuty od tzw.Destrukcji trzymałem się kurczowo...byłem wręcz namolny.Był tam również czas,na szukanie w sobie uczuć...,również tych wyższych,ruszających serce.Uczuć,które uruchamiały sens życia.Tam odnalazłem,odnowiłem moją pasję do słuchania muzyki...,wspaniałych,ruszających serce utworów.Tam,przypomniałem sobie wspaniały utwór Haliny Frąckowiak,który zawsze był dla mnie wyjątkowy...Ten utwór umieściłem tutaj w Hyde Parku.Co czwartek,do Ośrodka przyjeżdżali tzw.Ewangeliści,prezentując Ewangelię św.Jana.Te spotkania z nimi były nieobowiązkowe.Zacząłem przychodzić na te spotkania,na początku z ciekawości a później,bardzo tęskniłem za następnymi...Może to wydawać się dziwne dla kogoś...ale w tak krótkim czasie-WIARA STAŁA SIĘ TREŚCIĄ MOJEGO ŻYCIA...i odnalazłem ją tutaj,w Stanominie na odwyku...Ja po prostu,byłem bardzo zdeterminowany...Pragnąłem żyć...normalnie żyć.Może to wydawać się paradoksem...ale tutaj w Stanominie,bezgraniczni uwierzyłem w Program AA,a w szczególności,pierwsze trzy kroki stały się dla mnie wyzwoleniem...Moi przyjaciele z AA mieli rację...i tak jest do dzisiejszego dnia.Świetne jest tutejsze forum...Dziękuję Wam...
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Marta74
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1401
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Autor

Pozostało teraz zadecydować...i będzie

Serdecznie Ci tego życzę.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Antea

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Stokrotka2
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Annalk32

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.