- Otrzymane podziękowania: 2355
Moje 12 Kroków Bez Sponsora
- krzysiek
- Autor
- Wylogowany

Zwróciliśmy się do Niego w pokorze aby usunął Nasze Braki.
I tak ja nie wciskam Boga nawet z manipulacją Jakkolwiek Go Pojmuję czy Nie pojmuję Ani do Abstynencji Ani do Trzeźwienia Ani do życia codziennego.Ale to nie przeszkadza Mi być a Zakroczymiu Msza Miting,czy uczestniczyć we Mszach w intencji Trzeźwienia.Nad Swoimi Brakami staram się pracować tak jak potrafię.Chciałbym usłyszeć jak sobie radzicie
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Wykopałem Twój temat Krzyśku, bo jest tego wart.

A dlaczego?
Wydaje mi się, i z obserwacji w swojej grupie sądzę, że wielu ludzi zdrowiejących całkiem skutecznie nie ucieka się do pomocy sponsora. Przechodzą przez program samodzielnie. Można by rzec, że za sponsora sobie wybrali swoją grupę. Wiedzę na temat Kroków czerpią z literatury i wypowiedzi na mitingach. Jak się okazuje, można i tak i to z całkiem dobrym skutkiem. Nie wiem jak jest w większych miastach, gdzie grup jest na pęczki, u mnie jest jedna i leci jej 20-roczek. Ja osobiście mam uznanie dla tych ludzi, którzy są po terapii jak i dla tych, którzy mieli sponsora i dziś sami sponsorują. Czują taką potrzebę, chwała im za to. Szeroko pojęta wolność jaką oferuje Wspólnota AA swoim członkom, daje taką możliwość, zaś mądrość życiowa i doświadczenia wszystkich członków Wspólnoty są dobrym jurorem w kwestii sponsoringu. Zły sponsoring i nieodpowiedni sponsor zostaną zapewne szybko "zlokalizowani". Przez zły czy nieodpowiedni ja rozumiem np. nadęta ambicja, wydziwianie, narzucanie czegokolwiek, nieposzanowanie zasad Wspólnoty czy samego podopiecznego, urtata zaufania, niekompetencja, brak taktu, brak doświadczenia, zerowa skuteczność, ...
Nie patrzmy więc w kalendarz, że jest sierpień.
Proponuję na początek zachować kolejność i pisać wyłącznie o Kroku-1 :
przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
jak go rozumiem?
co mi przeszkadza w jego zrozumieniu?
jak widzę jego realizację w swoim trzeźwym życiu?
czy dostrzegam w swym pijanym życiu momenty bezsilności lub niekierowalności swoim życiem?
.............
Można zadawać również pytania pomocnicze do tego kroku.
Proponuję przemyślenie tematu i pisanie o sobie. Nie ma pośpiechu.
Ja również chcę spokojnie to sobie przemyśleć i napisać coś w miarę sensownego i w miarę "przyswajalnego".
Krzysiek, ale żeś wymyślił?

Normalnie czuję się zobowiązany odświeżyć se po kolei wszystko, a z pewnością dojdzie jeszcze coś nowego.
Jest jeszcze jeden pozytywny aspekt tegoż wątku - zachęcić stojących z boku do własnych przemyśleń i dostrzeżenie, że Program 12 Kroków Wspólnoty AA, nie jest czymś kosmicznym. Zacznijmy razem, tak jak to potrafimy.
Na spokojnie, cierpliwie, małymi krokami, bez pośpiechu z lekką nutką pokory.

Brawo WY, chcący zdrowieć alkoholicy.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzysiek
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2355
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

do "bezsilności wobec alkoholu" :
1.Co uważam za swoje dno?
2.Czy miałem do siebie zaufanie?
3.Jak przygotowywałem się do picia?
4.Czy piłem kontrolowanie?
5.Co trudno mi było robić bez alkoholu?
6.Jakie sprawy zawaliłem przez alkohol?
7.Czy miałem komfort picia?
8.Czy jestem gotowy, z głębi duszy, przyznać się, że jesteś alkoholikiem?
do "niekierowania własnym życiem" :
1. Czy miałem kłopoty w osobistych stosunkach z ludźmi?
2. Czy potrafiłem kontrolować swoje emocje?
3. Czy czułem się ofiarą nieszczęść i depresji?
4. Czy byłem w stanie związać koniec z końcem?
5. Czy miałem poczucie bezużyteczności?
6. Czy byłem pełen lęków?
7. Czy byłem nieszczęśliwy?
8. Czy potrafiłem pomagać innym?
Myslę, że dają one jakąś informację - pod jakim kątem popatrzeć na swe życie w chwilach picia.
Myślę, że uczciwe przeanalizowanie może doprowadzić do informacjo końcowej w postaci wniosku - czy kierowałem swym życiem - czy nie, czy bylem bezsilny - czy nie, czy jestem uzależniony - czy nie? Owocnych przemyśleń.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Na wstępie zaznaczę, że moje rozważania na temat KROKÓW nie były nigdy przeze mnie zapisywane. Robię to w zasadzie dla siebie, z nadzieją, że może ktoś kroczący trzeźwym szlakiem jakąkolowiek drogą zainteresuje się rozważaniami n/t Programu 12K, zastosuje i poczuje jego działanie na sobie.
Moje rozważania odnośnie Kroku-1.
Za swoje DNO uważam konsekwencje swego destrukcyjnego 1,5 miesięcznego ciągu, które zmusiły mnie do głębokich przemyśleń na temat sensu życia i mojej w nim roli. Zwolniony dyscyplinarnie, bez zasiłku, z długami wobec banku, Sądu, bez konkretnej pracy przez 1.5 roku miałem mnóstwo czasu do przemyśleń. W tym oto okresie znalazłem odpowiedzi na fundamentalne pytania:
jak doszło do mojego upadku?
kim jestem?
jak się z tego podnieść?
To był okres, w którym sam wiele sobie wytłumaczyłem, nazywając rzeczy po imieniu. Nikt nie musiał mnie przekonywać, że mam problem z alkoholem. Przed sobą potrafilem się "upokorzyć". Swoją denną sytuację zawdzięczam sobie i temu, że nie potrafiłem pić "normalnie". Ja byłem jedynym autorem swej niedoli, nie ci, "przez których piłem". Moje picie nawet niewinnie zaczynające się od paru piw przybierało postać kilkudniowych ciągów, w których nie zawsze udało sie wyhamować, więc podpierałem się zwolnieniami lekarskimi. Coraz częsciej sprawy wyrywały mi się spod kontroli. Jedynym batem na mnie była praca i świadomość, że mam utrzymać moją rodzinę - syn miał wtedy 6 lat. Nie potrafiłem inaczej radzić sobie z emocjami, musiałem się napić. Ostatnim "powodem" do morderczego ciągu, była dla mnie wznowiona po pół roku sprawa o alimenty i sprawa o znęcanie się. Wtedy ruszyłem na całego. Choć w pracy przed Świętami Bożego Narodzenia dostałem długo oczekiwaną umowę o pracę na czas nieokreślony, już nigdy do niej nie dotarłem. Na ten czas alkohol zupełnie przejął nade mną władzę.
Przykładem bezsilności mojej wobec alkoholu był już sam fakt "klinowania" i picia ciągami, chęć utrzymania rauszu, niechęć do powrotu do bzdurnej rzeczywistośći. Jeśli nie kontrolowałem swego picia, to znaczy straciłem kontrolę nad moim życiem.
Krótkie okresy abstynencji - utwierdzały mnie w przekonaniu, że mam nad wszystkim kontrolę i służyły regeneracji organizmu i naprawianiu popsutych relacji międzyludzkich. Przestawałem pić, bo już organizm nie przyswajał alkoholu, zatruty i osłabiony. Często nie miałem już za co. Czułem się nieszczęśliwy, czułem się małym nędznym człowiekiem nieradzącym sobie z życiem. Nikt mnie nie rozumiał. Dlaczego piję ? Pojąć to mógł moim zdaniem tylko pijący, taki jak ja. Dlatego do picia wracałem, choć kołatała się myśl - Andrzej, Ty nie pijesz normalnie.
W zasadzie nie miałem nic ku "zaakceptowaniu" prawdy z 1-kroku. Znalazłem wiele sytuacji z życia, które śmiało pozwalały mi powiedzieć - jestem bezsilny wobec alkoholu, nie kierowałem własnym życiem pijąc. Czas pokazał, że ta "akceptacja" po prawie 3 latach abstynencji powoli przekształciła się i zmodyfikowała do postaci zapytania - a moze potrafię utrzymać kontrolę nad swym piciem? I spróbowałem, ostrożnie na piwie. I eksperymentowałem parę razy również bezpiecznie, bo na urlopie i zwolnieniu po wypadku. I doszedłem do wniosku, że drżenie rąk rano i 8-10 piw dziennie, to po raz kolejny kontrolą nazwać trudno. Wracam na stare tory picia, oszukuję sam siebie, że jest OK, a przecież - nie jest.
Wróciłem do Wspólnoty poczuciem winy i porażki. Wiedziałem już, że wcześniejszą abstynencję zawdzięczam wyłącznie kontaktom z trzeźwiejącymi alkoholikami.
Z czasem swą porażkę nazwałem swoim doświadczeniem, zrobiło się lżej na duszy.
Dzisiaj "akceptację" 1-kroku pojmuję szerzej niż 10 lat temu, ale o tym może w powiązaniu z krokiem-3 (powierzenie swgo życia i swej woli). Jest ona "pełniejsza", bo wsparta innymi narzędziami wspomagającymi - 24h, tu i teraz, najpierw rzeczy najważniejsze, ...
PS.
Ciekaw jestem, czy ktoś bez sponsoringu zada sobie trochę trudu i skrobnie parę słów na temat swoich przemyśleń, bo nie wierzę, że takowych nie ma.
Pozdr.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- saaszi
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Akceptujesz ją czy tolerujesz?

Jak uważasz - pytanie pomocnicze

To również pytanie ogólne do innych zdrowiejących własnym sumptem.

No, chłopaki ruszyć resztkami szarych komórek w wolnej chwili

Bo jeśli nie chce mi się nad sobą zadumać, to oznacza, że nie chcę się lepiej poznać, jestem doskonały i nie mam już co w sobie rozwijać.
Piszcie powolutku nawet na raty Wy moje nieśmiałe ideały

Pozdr.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Nie chciałem nikogo zamęczać ani zniechęcać do twórczej pracy.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- saaszi
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- saaszi

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- tommygun
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 755

Zdrowiejesz na tyle, na ile potrafisz być uczciwy, gdy inni na ciebie nie patrzą....
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Tomek, tak sobie wracam czasem myślami do początków w AA i pamiętam przez pewien początkowy okres przedstawiałem się jako alkoholik raczej tylko dlatego, bo wszyscy tak mówili o sobie. Krakałem jak oni, ale bez wewnętrznego przekonania, bo tak wypadało, by mi nikt nie zwrócił uwagi iż zapomniałem się przedstawić. Najchętniej skracałem do minimum - "Andrzej alkoholik".
Z czasem zacząłem mówić to normalnie, bez zastanawiania sie, bez obciążeń, od siebie - bo tak się zaczynałem coraz bardziej czuć, a dzisiaj tak siebie chcę na poważnie w końcu traktować - jestem alkoholikiem, mam na imię Andrzej. Nawet wolę na pierwszym miejscu przyswajać to, żem jest alkoholikiem, a dopiero potem imię. Tego pierwszego lepiej żebym nie zapomniał.



Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 16107


Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Powiem nawet tak z humorem - Moni, przeżyjmy to razem

A Tommy krzyczy, ja też, ja też.
Dobra Tomek, jak wszyscy - to wszyscy.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Moni74
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 16107

Nie próbuj przeskakiwać schodów, kto ma długą drogę przed sobą nie biegnie - Paula Modersohn-Becker (,,,) nie nauki...czujesz, że to nie tak - Przyjaciel

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Tommytommygun napisał: ... mam takie wrażenie, że ja nigdy nie miałem kontroli nad piciem, tak szczerze to pojęcie kontroli jest dla mnie abstrakcją w aspekcie alkoholu


Tomek, tak naprawdę to, od pewnego momentu zdrowienia - ma sens to co piszesz o abstrakcji. Dla mnie dzisiaj przeświadczenie, że kontrolowane picie to w moim przypadku pojęcie abstrakcyjne działa na korzyść - umacnia w zdrowieniu, prostuje kręte ścieżki pijanego myślenia. To dogmat, którego nie próbuję już podważać. Nie istnieje coś, to daję sobie święty spokój z poszukiwaniami, jakby pijany łeb sobie coś tam znowu uroił, że mnie starego wygę - sprawdzić chce.

Pozdrawiam

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomasztomek
Przyznam się że obecnie nie mam najmniejszej ochoty wgłębiac się w tematykę 12 kroków AA,ani bez sponsora ani ze sponsorem tym bardziej. Ja w trzecim miesiącu niepicia,dreptania na mitingi nasłuchawszy sie jakie to cudowne życie czeka mnie po przepracowaniu na piśmie kroków ze sponsorem,po wielodniowych przemyśleniach przełamałem się i poprosiłem o sponsorowanie. Długo wahałem się kogo z tych 4 osób podnoszących rękę przy pytaniach o bycie sponsorem o to poprosić,ale mniejsza z tym. Poprosiłem i zacząłem...W ciągu niecałych dwóch miesięcy trzymając się ściśle "wskazówek" mojego sponsora (to był warunek sponsorowania-albo robisz co "sugeruję" albo out)o mały włos nie rozleciało się wszystko co z takim trudem przez prawie 5 miesięcy dałem radę posklejać. Wliczając w to mnie i moje niepicie i moją rodzinę. Mój "sponsor" potrafił mnie tak zmanipulowac że w zasadzie "przerabianie" kroków w migu zeszło na dalszy plan a on dosłownie wszedł w moje życie i miał decydujący głos na wszystko co wiązało się ze mną. Dałem się tak zmanipulowac że on nawet w rodzinę mi ingerował ustawiając moich najbliższych (łącznie z dziećmi) i nawet w kwestiach finansowych bardzo często głównym decydentem był on... Na szczęście raz że bunt podniosła moja żona a dwa to że zdarzył się wtedy wspólny kilkunastodniomy wyjazd w czasie którego przegadaliśmy z żoną wiele godzin i ja "zaliczyłem" kilka miejscowych mitingów całkiem innych od tych które znałem i ten wyjazd pozwolił mi niejako wyrwac się z pod wpływu,czaru czy jak to nazwac tej osoby. Od tego czasu minął ponad rok a ja słysząc -kroki-sponsor ciągle dostaję gęsiej skórki i jestem zdeklarowanym przeciwnikiem aowskiego sponsoringu uważając że to powinno zostać prawnie zakazane. Temat kroków jest u mnie niejako w zawieszeniu.
Swoją bezsilność zrozumiałem,mocno poczułem i zaakceptowałem, z tematyką Siły Większej niż ja sam problemu nie mam,czwarty krok i inwenture "przerobiłem" w czasie pogłębionej i więcej puki co mi nie trzeba.
Mitiingi grup typowo krokowo-sponsorskich omijam szerokim łukiem,na szczęście jest w okolicy całkiem spora liczba normalnych grup.
Może za jakiś czas moja awersja do reszty kroków minie,może nie,tu oddaję to mojej SW. Jedno co wiem to nie zaufam (nigdy to za duże słowo wiem o tym i staram się nie używać) ale chodzi o to że nie zaufam osobie od której słyszę że była czy jest na programie i jest, może być czyimś sponsorem.
PD Tomasz
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Zasadniczo proces sponsorowania polega na tym, że alkoholik, który w programie zdrowienia osiągnął już pewien postęp, dzieli się tym doświadczeniem – w sposób ciagły i w indywidualnej formie z innym alkoholikiem, który usiłuje osiągnąć lub utrzymać trzeźwość poprzez AA.
Bardzo ważne jest, aby podczas pisania kroku czwartego skorzystać z pomocy
swojego sponsora lub innego AA z doświadczeniem (weterana).
Wniosek z tego taki, że moda na sponsoring w takim wykonaniu szybko minie, a po drugie wyrządza ona krzywdę niwicjuszowi i naraża na szwank dobre imię Wspólnoty AA.
Gdy już trochę Tomku okrzepniesz w zdrowieniu myślę, że zauważysz i zrozumiesz, że Wspólnota to nie monolit i są różne "przypadki", jednak z reguły odosobnione, znaczy rzadkie.
Fajno, że już coś skrobnąłeś o bezsilności. Pisz swoje przemyślenia w tym watku jeśli masz ochotę czymś się z innymi podzielić. Narazie sobie piszemy n/t Kroku-1.
Jeśli masz swój wątek, to pisz o swoich doświadczeniach, te ze sponsorem są warte poruszenia, nawet po to, by nowi ludzie na forum chcący lub niechcący mając sponsora wiedzieli mniej wiecej na czym jego rola polega? Co sponsorowi "wypada", a co jest przekroczeniem zasad i dobrych obyczajów. Pozdr.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzysiek
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2355
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- tommygun
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 755
To mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że w moim przypadku ten moment nastąpiłandrzejej napisał: Tomek, tak naprawdę to, od pewnego momentu zdrowienia - ma sens to co piszesz o abstrakcji. Dla mnie dzisiaj przeświadczenie, że kontrolowane picie to w moim przypadku pojęcie abstrakcyjne działa na korzyść - umacnia w zdrowieniu, prostuje kręte ścieżki pijanego myślenia. To dogmat, którego nie próbuję już podważać. Nie istnieje coś, to daję sobie święty spokój z poszukiwaniami, jakby pijany łeb sobie coś tam znowu uroił, że mnie starego wygę - sprawdzić chce.
Pozdrawiam


Zdrowiejesz na tyle, na ile potrafisz być uczciwy, gdy inni na ciebie nie patrzą....
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Mi jeszcze doszły przemyślenia dotyczące jak w trakcie picia dochodziłem do poczucia BEZSILNOŚCI.
Czasem odbierałem wewnętrzne sygnały (po analizie samego siebie i swoich zachowań), które zaczynały mnie niepokoić i zaczynałem zadawać sobie przeróżne pytania :
>> czy moje picie jest normalne? może piję za dużo? za często?
>> czy mam na to wpływ ile wypiję?dlaczego wypiłem 5 zamiast jednego piwa?
>> dlaczego leczę sie tym, czy się strułem, czyli czemu zaczynam klinować?
>> czy ma sens picie, gdy organizm już nie chce i zwraca "nadwyżki"?czy to są nadwyżki, czy tempo za szybkie?
Ile pić, by było dobrze? Jak kontrolować picie?
I miałem taki etap wypierania faktu bezsilności. Przecież nie jestem bezsilny, mogę zmodyfikować swoje picie, by je kontrolować i by "nie rzucać się w oczy". Kupowanie tylko 1 czy 2 piw do domu, które potem stawały się strongami, czy Porterami. Kupowanie 50, 100, no góra 250-tki wódki i robienie sobie kulturalnie drinka. Kupowanie lepszego alkoholu, takiego to na specjalne okazje by się dowartościować - alkoholika czy pijaka to na takie nie stać.


Przez chwilę miałem, nie muszę chyba pisać jak kończyły się moje eksperymenty udowadniania sobie, że nie jestem bezradny, że zmienię to. Jakiś czas szukałem, jakiś czas wierzyłem, jakiś czas miałem nadzieję na znalezienie recepty na siebie. I byłem blisko celu, na wyciągnięcie ręki.
Bo mój zakuty łeb zawsze był pod ręką.
Tego dowiedziałem się we Wspólnocie - problem jest nie w butelce, w mej głowie.
Pozdr. wszystkich bezsilnych i tych nie do końca, ale pragnących zaprzestania picia.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomoe
Tomasztomek napisał: nie zaufam (nigdy to za duże słowo wiem o tym i staram się nie używać) ale chodzi o to że nie zaufam osobie od której słyszę że była czy jest na programie i jest, może być czyimś sponsorem.
PD Tomasz
Dzięki za tak śmiałą deklarację. Ja akurat jestem osobą, która zrobiła program 12 kroków ze sponsorką i sama sponsoruje. Wprawdzie nie rozumiem dlaczego jedynie na tej podstawie chcesz mi a priori odmówić swojego zaufania, choć nawet nie zdążyliśmy się poznać, ale trudno, myślę, że jakoś dam sobie z tym radę na trzeźwo.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- tommygun
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 755
Piszesz Andrzeju o kombinowaniu z lepszym alkoholem, robieniem sobie drinków i innych mykach, którymi próbowałeś sobie udowodnić jak to Ty kontrolujesz spożywanie procentów. Powiem szczerze, że raz stojąc przy kasie w jednym z marketów, a było to jakoś pod koniec czerwca zobaczyłem na półce stojącego wiskacza na promocji....poczułem takie "muśnięcie" myśli pod tytułem, "że ja tego czegoś nie piłem", i przez dłuższą chwilę toczyłem walkę w mojej mózgownicy. Oczywiście konkluzja jest tylko jedna, że w moim przypadku czy byłoby to gorzała z wyższej półki, czy zwykła wóda z marketu za 15 złotych, to sponiewierałbym się identycznie. Więc puentą tego mojego wpisu niech będzie to ..., że nie ważne co piłem, tylko jak i ile....ja już wiem, że alkohol nie jest dla mnie. Dzięki Andrzeju, że poświęcasz swój czas i dzielisz się swoimi doświadczeniami

Zdrowiejesz na tyle, na ile potrafisz być uczciwy, gdy inni na ciebie nie patrzą....
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- krzysiek
- Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 2355
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010


Przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu i do niekierowania własnym życiem, czyli Krok-1, jest wg. mnie niczym innym jak - początkiem zaprzestania "walki z alkoholem", początkiem kapitulacji i choć zabrzmi to przynajmniej dziwnie - początkiem zwycięstwa.
Przez poddanie się - do zwycięstwa.
Mówiąc jeszcze inaczej - podstawą do zdrowienia w chorobie alkoholowej jest całkowita abstynencja, czyli uczciwa realizacja KROKU-1.
Krok ten jako fundamentalny jest często wrzucany na mitingu dodatkowo, gdy pojawiają się nowicjusze. Wypowiedzi innych, zdrowiejących już jakiś czas dotyczące tego Kroku, powinny mieć na celu ułatwienie identyfikacji przez nowych, być może przyszłych członków Wspólnoty. Dlatego bujne, barwne i mrożace krew w żyłach piciorysy, lepiej wg. mnie zostawić na potem - nie płoszyć nowego człowieka, który być może takich horrorów nie przechodził i z prostego porównania wyjdzie mu, że on jeszcze problemu nie ma. Efekt więc może być odwrotny do zakładanego. Poza tem nowicjusz przyszedł zapewne po odpowiedź na podstawowe pytanie - jak przestać pić?
Jak żyć bez alkoholu?
Ten Krok, to fundament zdrowienia. Kiedy będzie zrobiony z solidnych materiałów (uczciwe i szczere przemyślenia - POKORA) po pewnym czasie nabierze wytrzymałości, tym lepszej z im większą pieczą będzie się go podlewać (praca nad sobą). Jaki fundament - takie zdrowienie.
Jestem pewny, że ten Krok, ściślej mówiąc jego zrozumienie, odpowiednia interpretacja i realizacja w życiu, to - POCZĄTEK do "sukcesu".
Jakąkolwiek drogą by kto nie szedł przyzna, że prędzej czy później CAŁKOWITA ABSTYNENCJA to warunek niezbędny do kroczenia trzeźwym szlakiem.
Pozdrawiam sympatyków Kroku-1, jak i sceptyków.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Czeslaw
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 3895
Moją trzeżwość ,trzeżwienie a raczej zmiany i zmienianie siebie,swojego myślenia oparłem właśnie
O ten krok ,bo to jedyny z dwunastu kroków który mówi w wypadku AA o alkoholu.
Dla mnie to coś więcej bo właśnie całą uwage skupiłem na swojej bezsilności .
W początkowej fazie nie picia tylko alkohol dalej zacząłem w miejsce słowa alkohol wstawiać
to z czym sobie nie radziłem ,nie radzę ,z wieloma sprawami mam problem i będę miał ale tu jest
Mowa o alkoholu więc na tym kończę.
Pozdrawiam.
Są to moje przemyślenia odnośnie programu 12/12 AA.
Wojtek
"Chociażbym chodził ciemną doliną
zła się nie ulęknę
Bo Ty jesteś ze mną."
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Dzieki Wojtekwojgrawoj napisał: 1.Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życie.
W początkowej fazie nie picia tylko alkohol dalej zacząłem w miejsce słowa alkohol wstawiać
to z czym sobie nie radziłem ,nie radzę ,z wieloma sprawami mam problem i będę miał ...

W życiu mam podobnie z uznawaniem i ogłaszaniem sobie na daną chwilę bezsilności wobec tego, czego zmienić nie mogę. I modlitwa o pogodę ducha daje mi czasem ten komfort - odłożenia na bok, powierzenia problemu Opatrzności Mojej. Pozostawiając na chwilę jakiś problem, mam czas i spokój choćby na przyjrzenie się mu z innej perspektywy, a czasem także oczami innych.
Pozdr.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- PadamWstaje
A to dla mnie jest nie do zaakceptowania.A dlaczego? Dlatego ze pomimo ze moj kontakt z Bogiem jest na ten moment żaden, aż wstyd mi się przyznać bo tylko pracuje jem i śpię, to jednak Wspólnota i wszystko to co usłyszałem przez rok niepiciaa na mityngach udowodnili mi ze slysze Pana Boga na mityngach. Tak mam i tak to traktuje. I teraz jest to dla mnie nie pojete jak sponsor, drugi alkoholik może mi cokolwiek narzucać? Ja odbieram kontakt z drugim alkolikiem jako medium pomiędzy moja chora głowa a Panem Bogiem, czytaj. Przy pomocy drugiego alkoholika. Jedyny autorytet jaki szanuje i z jakim się lidze jest Pan Bóg i jego słowo, czyli to co slysze dla siebie z ust drugiego alkoholika. JA tak to odbieram. Ja alkoholik, czasem o tym zapominam ze nim jestem szczególnie gdy ponad tydzień nie ma mnie na mityngu. Wiec każda ocena, sponsora czy drugiego alkoholika na moj temat jest dla mnie jego subiektywnym zdaniem z ktorym najczęściej się nie zgadzam i nie muszę. Za to o sobie gdy ktoś mowi a szczególnie alkoholik to uwielbiam sluchac bo właśnie z tego czerpie dla siebie sile , madrosc i doświadczenie.....z Góry.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010

Przy okazji 1-kroku ciekawym wydała mi się konfrontacja UZNANIA I ZAAKCEPTOWANIA BEZSILNOŚCI z pokutującym wśród wielu ludzi mitem o SILNEJ WOLI, jako sposobami na rozwiązanie problemu uzależnienia.
Przygodę z alkoholem rozpocząłem w momencie wkraczania w dorosłość (18lat) z prozaicznych powodów:
podkreślenie i zamanifestowanie dorosłości, potrzeba akceptacji, chęć zabawienia się, poprawa nastroju, relaks, ...Nigdy nie myślałem o alkoholu, że kiedykolwiek mogę mieć z nim "kłopoty". Po okresie picia okazjonalnego czy towarzyskiego
dość płynnie i nie wiedzieć kiedy wkroczyłem w picie z klinowaniem i ciągami. Zaczęła dominować chęć utrzymania rauszu za wszelką cenę. Dziś wiem, że ten nieodparty przymus, to nic innego jak psychiczne uzależnienie od alkoholu. Tęsknota za rauszem była tak silna, że zapominałem o rzeczach ważnych, obowiązkach, szacunku do siebie i innych. I mimo przerw w piciu, zawsze wracałem. To było silniejsze ode mnie - wrócić i powtórzyć te błogie przeżycia i wrażenia z "pierwszego razu". Gdy zaczynały się przykre konsekwencje picia, również wracałem z nadzieją, że będzie jak dawniej,"bezkolizyjnie".
Pora na zapytanie do siebie - czy miałem silną wolę?
Pozdr.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- saaszi


Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- saaszi

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010


Zwierzaki, gdzie indziej

Tu na obecną chwilę, zapraszam do konkretów tj. na temat PIERWSZEGO KROKU Programu AA.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- saaszi
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- saaszi
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Mietek61
Nie rozumiem, dlaczego sponsor wymagał posłuszeństwa, albo się do tego nie nadawał, albo nie powinien być sponsoremPadamWstaje napisał: A ja tak chciałem odnośnie wypowiedzi Andrzeja. Mam aktualnie w głowie dylemat ,miałem sponsora ale krótko, moje życie było w oplakanymnstanie choć nie chce oceniać to i tak To nadal robię...czytałem że ktoś robil wszystko co sponsor mu kazał a sponsor wymagal bezwzględnego posłuszeństwa.
A to dla mnie jest nie do zaakceptowania.


Ja sam zacząłem sponsorować dopiero po ośmiu latach abstynencji i podobnie, jak mój sponsor mnie, swojemu sponsorowanemu nie stawiałem warunków, Te są wyraziście /czasem aż nazbyt/, wypunktowane w ramach kontraktów, na różnego rodzaju terapiach. Natomiast, dziś z moim podopiecznym czasem podśmiewamy się kto w naszym przypadku po ponad siedemnastu latach współpracy, kto tu dla kogo jest sponsorem

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.