Dzielimy się tutaj swoimi doświadczeniami i sugestiami jakie posiadaliśmy w trakcie naszego pijanego życia jak i na drodze naszego trzeźwienia. Mówimy o sobie, nie o innych.

Wspólnota AA zrujnowała moje picie

Więcej
2023/01/25 08:43 - 2023/01/25 08:50 #666 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Robert   mnie osobiście mój ALKOHOLIZM - nie uwiera obecnie w życiu, mam jego głęboką świadomość i akceptację. 
To nie jest tak, że witam się z kimś i przedstawiam się jako alkoholik. Nawet jak jest to alkoholik, którego widzę po raz
pierwszy w życiu i jesteśmy na jakiejś branżowej "imprezie". Zatem przy spotkaniu z "cywilem"   tym bardziej to odpada.
Mój alkoholizm jest moją prywatną sprawą, intymną niemal - jak moja sfera seksualna. 
Na mitingach zaś wypowiadam to tylko przy stole kiedy udzielony mi zostanie głos. 
Były wyjątki kiedy była okazja porozmawiać o piciu z "cywilem" lubiącym wypić. 
Ujawniłem swoją tożsamość alkoholową raczej w celu przełamania bariery szczerości mego rozmówcy.
Często było to zdziwienie, że ja - alkoholik, że mówię to tak bez ceregieli - "bezwstydnie". 
Celem takiej rozmowy nie była agitacja na trzeźwość lecz uzmysłowienie mu, że może ma problem? 

"Cywile" rzadko rozumieją problem alkoholowy. Kiedyś w pracy, gdzie wszyscy wiedzieli, że jestem alkoholikiem
- po kilku latach ktoś mnie spytał: czemu chodzisz na te mitingi jak nie pijesz?
Na mitingi chodzę po to właśnie by nie pić. Tak to działa - nie piję dzięki nim. 
Tłumaczenie, że nie mam silnej woli mimo, że nie piję - napotykało na zdziwienie. 
Także miałem przypadek kiedy współuzależniona (nie wiem czy alanonka) zapytała w podobnym stylu:
dlaczego ciągle nazywacie się alkoholikami - przecież nie pijecie już?
Odpowiadałem jak powyżej, że jest to rzadkość poza towarzystwem alkoholików.

Piszesz Robert, że znasz takich, którzy "żyli chorobą", a Ty tak nie chcesz.
Ja chodzę na mitingi 2-3 razy na miesiąc (kiedyś chodziłem 8-10 razy).
Co oznacza żyć chorobą?
Dla mnie to znaczy bać się alkoholu, czuć się wciąż zagrożonym, nie mieć komfortu trzeźwego życia.
Moim zdaniem jest to efekt braku znajomości siebie, braku priorytetów w życiu, braku wglądu w siebie.
Ten ktoś nie potrafi bądź nie chce "pobuszować" w swoim egoizmie.
Chciałby nie pić bez bolesnego "mówienia" o sobie - nawet przed sobą samym. 
Istnieją tacy ludzie, których bolą już własne myśli o sobie i nie chcą się w nie wgłębiać.
Istnieją tacy ludzie i myślę, że chodzenie na mitingi - może to kiedyś w nich przełamać, choćby dlatego, że
uświadomią sobie, że jest to nieuniknione aby POCZUĆ całkowitą wolność od myśli o napiciu.
Jeśli uważasz, że np. "mitingowanie" jest życiem chorobą to myślę, że nie czujesz blusa AA. 
Rozumiem Ciebie nawet wiedząc, że nie muszę wszystkiego rozumieć.    
Szanuję wolność myślenia. 
 
Ostatnia edycja: 2023/01/25 08:50 przez: andrzejej
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: siwy, marcin, Krysia 1967, MatiX83

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/01/25 08:59 - 2023/01/25 09:05 #667 przez siwy
siwy odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Andrzeju, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Ja nie oceniam Cię i Twojego sposobu myślenia nactemat Twojej trzeźwości bo to twoja sprawa. Szanuję Cię przed wszystkim jako człowieka i nie patrze na Ciebie przez pryzmat Twojej choroby.
Ja przedstawilem mój. Ty chodzisz na spotaknia aa 2 czy 3 raxy w miesiacu ja nie byłem na zadnym spotkaniu mojej grupy wsparcia z 8 lat.
Wiem, że niektórzy mówią,  że im dalej od kontaktu z aa lub jego odpowiednikiem ( grupami wsparcia w klubach abstynenckich( tym bliżej picia. Ja sie z tym kompletnie nie zgadzam i wybralem inną drogę, (zresztą kiedyś o tym pisałem dlaczego chodzenie na takie grupy uznalem za niepitrzebne wręcz mnie obciazajace) ale to ja, każdy niech wybiera to co mu odpowiada.
wszystko ma swoje miejsce i czas i ja też przez 5 lat zasuwalem co tydzień na grupę i do terapeutki. Dzis jestem w zupelnie innym miejscu i mam inne spojrzenie na swiat i swoją trzeźwość. Mój alkoholizm już mnie nie uwaiera, ale też nie opowiadam historii jakim to wybrancem jestem, ze zostalem alkoholikiem (też takie przypadki znam) Moja choroba dziś ani mnie grzeje, ani ziębi, po prostu jest i biore ją  pod uwagę w swoich decyzjach życiowych,  hak np fakt wyboru jedzienia, aby zdrowo się odzywać (tu idzie mi trochę gorzej, ale pracuje nad tym
pozdrawiam serdecznie.

Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Ostatnia edycja: 2023/01/25 09:05 przez: siwy
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej, marcin, Krysia 1967, MatiX83

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/01/25 11:07 - 2023/01/25 11:29 #668 przez Tomoe
Tomoe odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
No to ja też powiem, jak jest u mnie. 
Na spotkaniach AA przedstawiam się słowami "Mam na imię Alicja, jestem alkoholiczką". W tej kolejności i w tej formie. Służy to do identyfikacji i budowania poczucia przynależności w grupie, we wspólnocie. Dodam że we wspólnocie, która zapewnia każdemu anonimowość i przez to daje poczucie bezpieczeństwa.
Poza pokojami wspólnoty określam siebie jako alkoholiczkę na tym forum i w paru innych miejscach w internecie, gdzie ta forma identyfikacji może komuś służyć. Komuś, kto dzięki  temu ma szansę zrozumieć, że miałam podobne doświadczenia jak on, podobne uczucia, podobne przejścia życiowe. I jeśli podejmie podobne działania do tych, które ja podjęłam, to ma szansę na trwałą trzeźwość i godne, wartościowe  życie. 

Nigdzie indziej (poza wspólnotą AA i poza forami dla alkoholików, współuzależnionych i DDA), nie mówię o swoim alkoholizmie. Nie jest to do niczego potrzebne - ani ludziom, ani mnie.  Ani w pracy, ani wśród nieuzależnionych znajomych, ani w rodzinie (tej dalszej, bo bliższa rodzina wie choć nie rozumie ).  
Inna sprawa, że ja nie mam powodu do wstydu za to, że zachorowałam na tę chorobę i dlatego nie ma we mnie lęku "ach co to będzie, jak się wyda, ach, co ludzie o mnie powiedzą, co ludzie o mnie pomyślą". Kilka razy, w szczególnych, uzasadnionych okolicznościach, pozwoliłam sobie na "coming out" i nigdy nie zadziałało to w moim środowisku na moją niekorzyść, przeciwnie, spotykałam się raczej z podziwem, szacunkiem, wsparciem. No ale to już było w okresie mojej trzeźwości. 

Postrzegam swój alkoholizm jako chorobę niezawinioną, a nie jako skazę charakteru czy skazę moralną. Nie mam się więc czego wstydzić ani bać. Uzależnienie jest częścią mnie, ale nie definiuje mnie jako człowieka. Mam adekwatne poczucie własnej wartości. Mam sukcesy, osiągnięcia, powody do dumy i mam poczucie samoakceptacji.
Mimo swojego uzależnienia jestem człowiekiem pierwszego gatunku. Tak siebie postrzegam, a jeśli ktoś widzi mnie inaczej, to trudno, to nie mój problem. 
Owszem, w okresie picia robiłam rzeczy, których się wstydziłam, ale nawet te zachowania mnie w tej chwili nie definiują, bo nie doszłoby do nich, gdybym nie traciła kontroli nad sobą po wypiciu alkoholu. Ale z drugiej strony - alkoholizm nie jest dla nikogo żadnym alibi. Niczego nie usprawiedliwia, raczej zobowiązuje.  Dlatego zdrowiejąc z alkoholizmu wzięłam pełną odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone innym ludziom, zadośćuczyniłam za nie. Zamieniłam poczucie winy w poczucie odpowiedzialności. Mam uporządkowaną przeszłość. 
Żyję z podniesionym czołem. 
A świadomość swojej choroby noszę w sobie, ale się z nią nie obnoszę. Posługuję się nią tylko wtedy, gdy może być przydatna innym. I tyle. W codziennym, zwykłym życiu jest ona w sferze mojej prywatności, do której dopuszczam nielicznych. Potrafię chronić swoją prywatność przed intruzami. To ważna umiejętność, którą zyskałam w procesie zdrowienia. 
Jak każdy człowiek, mam prawo do swojej sfery prywatnej, intymnej, i mam prawo się chronić przed stereotypami, ludzką ignorancją, głupotą i zwykłą podłością. 

Mądrzy ludzie to ci, którzy słuchają innych mądrych ludzi i zmieniają zdanie. (Hal Wyler)
Ostatnia edycja: 2023/01/25 11:29 przez: Tomoe
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: siwy, andrzejej, jerzak, marcin, Krysia 1967, dzordzklunej, Masha89, Marianna2022

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/03/15 09:28 - 2023/03/15 09:34 #669 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
 jakoś dokopałem się do swojego wątku, więc się wyżyję. 
Wątek "Dziś się cieszę bo ..." jest zawsze na wierzchu, a mój zawsze schowany. Oj daje to do myślenia mi, daje.   
To bardzo dobrze jak ludzie się cieszą, bo śmiech - to zdrowie.
Radość i zadowolenie to bezcenny lek, siła napędowa.
Nastrajają optymistycznie bez względu na intensywność - czy to uśmiech stonowany czy szczery śmiech albo wręcz głupawka.
Pamiętam i takie stany kiedy aż brzuch bolał i przychodziło opamiętanie i myśl: no, i z czego tak rżysz?
Czasem myślę, że głupawka jest taką "skrajną odmianą" śmiechu, która skutkuje refleksją.
Bywało, że inni przestali zrywać boki, a mnie chwilę trzymało dłużej.
I nie jestem pewien dlaczego? Czy dlatego, że inni przestali, a ja chciałem być lepszy?
A może moje zapotrzebowanie na "śmiech" było większe, bo za mało go doświadczyłem w ostatnim czasie?
Jedno jest pewne, że człek się w końcu zreflektuje, bo i przepona boli i czuć się zaczyna jak idiota. 
Z wiekiem tych intensywnych głupawek ubywa, człek poważnieje deko, a tę intensywność powoli rozciąga w czasie.
ŚREDNIA zostaje na przyzwoitym poziomie, bo choć amplituda  mniejsza - to czas trwania dłuższy.
Ścisłe umysłu kumają o co kaman z tą wartością średnią, a resztę przekonam życiowym przykładem:
Biegacz w krótszym czasie spali swe np. 100 kcal - niż spacerowicz idący powoli.
I tak jak często przemyka przed oczami tytuł tego wątku pośród innych tematów, od czasu do czasu zajrzę zobaczyć czym
się cieszycie na trzeźwym szlaku. I to jest dobre jak cieszą rzeczy małe, codzienne pierdołki, bo życie
składa się z małych codziennych kroków, z mniejszych lub większych pierdołek.
Myślę, że zarówno radość jak i smutek są siostrami WDZIĘCZNOŚCI, a tej w pokornej głowie nigdy za wiele.
Jakoś tak radości do wdzięczności jest bliżej niż smutkowi. Nie wiedzieć czemu smutek prościej przechodzi w biadolenie,
użalanie się - niż w wdzięczność. Dlatego dobrze jest sobie "trenować" wdzięczność w chwilach utyskiwania nad swoją niedolą.
Ja staram się zapamiętać, że wdzięczność jaką czuję nieomal samoistnie w chwili radości, 
będzie mi bardzo potrzebna w chwilach zwątpienia.
A dzisiaj się cieszę bo ... tak generalnie to mogę rzec: ja to się cieszę z byle powodu.
Jak smutno, przeżywam smutek pamiętając o wdzięczności - jako lekarstwie na pogodę ducha.
Za moich młodych czasów tworzył taki gościu jak Wojciech Skowroński, pianista - muzyk jazzowy i to on właśnie śpiewał
piosenkę "Ja to się cieszę byle czym". Dzisiaj mam do niego szacun, bo ja wtedy czasem by się cieszyć - popijałem.
Tekst piosenki trochę skróciłem by skupić się na tym - co go cieszy:
Ktoś mówił: pan to ma w głowie pstro.
No to co, że mam.
Ktoś mówił mi: czas spoważnieć by.
Już ten wiek, żeby mieć trochę trosk.

Ja to się cieszę byle czym (byle co mnie cieszy):
to może być fakt, że kwitnie mak
i hak, co chciałbym wbić, lecz jak?

Ja to się cieszę byle czym (byle co mnie cieszy):
to może być zgrzyt niemodnych płyt
i dżem, co z białych spodni jem.
i słońce, co rozlepia mi na twarzy piegi trzysta trzy
i grad, co mi na głowę spadł.

Ja to się cieszę byle czym (byle co mnie cieszy):
to może być dziurawy dach, na wróble strach
i czarny kot, krzywe jot.

Ja to się cieszę byle czym (byle co mnie cieszy):
to może być tran na zdrowia stan
i pan, co mi rozkręcił kran.
Ja to się cieszę byle czym (byle co mnie cieszy):


Cóż u mnie, emerytalny spokój - dzięki Ci Panie za ludzi troski o mnie, stypendystę ZUSu.
Sam sobie się dziwuję chwilami, że co raz bardziej olewam to co mówią inni. Mam stabilne od kilkunastu lat
zapatrywania polityczne i jak zawsze zagłosuję za tym "aby Polska była polską" - wszak jestem Polakiem.
Ludzi oceniam niestety po tym co robią, zrobili - nie po tym co mówią i pozostaje to czczymi obietnicami.
Może to takie skrzywienie współuzależnionych od Polski, ale jak w Al-anonie zalecają rozliczać alkoholika
z działań, a nie ze słów - to ja w to wchodzę, bo to działa.

O tym co na forum nie będę pisał na razie, bo się cieszę, że ścierają się różne opcje i poglądy.
Bylebyście moi mili sobie nie szkodzili.
Jak przyjdzie mi ochota i tęsknota - to napiszę swoje 5 groszy 
- "bo ja jestem z lasu, bo ja jestem z lasu - i już".
"wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy - hej-hej, nananana, hej, hej, hej".
Pozdrawiam serdecznie, muzycznie elektrycznie i pogodnie.
Nie dajcie sobie schrzanić dzisiejszego dnia niczym.
Bądźcie ponad to wszystko, co dla Was jest "złe".
Ostatnia edycja: 2023/03/15 09:34 przez: andrzejej
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: szekla, jerzak, Tomoe, darek70, Alex75, jankes12, marcin, Krysia 1967, Waldek, MatiX83, MGM

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/05/26 10:14 #670 przez MatiX83
MatiX83 odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Cześć Andrzeju
Zajrzałem dzisiaj do Twojego wątku bo wiem ,że tutaj raczej będzie spokojnie i optymistycznie ,a tego mi właśnie teraz trzeba. No i nie rozczarowałem się , dobrze przeczytać pozytywne treści , cieszyć się małymi rzeczami na które często nie zwracamy uwagi .
Dzięki sobie i dzięki drodze którą wybrałeś możesz teraz cieszyć się pięknym życiem na emeryturze .
Pozdrawiam

31.01.2022r
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/05/26 19:04 - 2023/05/26 19:12 #671 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Dzięki Mati za odwiedziny.
Emerytura to fajny czas kiedy w zasadzie MUSISZ tylko to co sobie wmówisz, że musisz.
Do reszty podchodzę jak urzędas - sprawa musi się odleżeć, nabrać mocy urzędowej.
Tym, co "steruje" moim życiem poza Przeznaczeniem, które gdzieś tam może być już dla mnie zapisane w gwiazdach
czy innych boskich papierach - zasadniczy wpływ na moje obecne trzeźwe życie ma moje "chciejstwo".
Robię z reguły to - na co mam ochotę. Jasnym jest, że mam umiar w sprawach wymagających właśnie umiaru.
Moja świadomość wolności mówi mi, że nie wszystko mi wolno.
Jestem alkoholikiem uczącym się odpowiedzialności za siebie. Nie tylko za swoje picie, ale i zdrowie zarówno
ciała jak i psychiki. W tym wieku ta odpowiedzialność jest oczywista i niejako wpisana w życie.
Jestem głęboko przekonany, że problem picia odszedł także już na "zasłużoną emeryturę".
Myślę, że nie grozi mi ani obsesja pracy, ani picia.
Moje picie jest tak samo niewyobrażalne jak myśli o niepiciu już do końca życia w pierwszym dniu odstawienia.
Picie zostawiam tym, którzy nie chcą dogadać się sami ze sobą i wolą uciekać w arbitraż alkoholowy.
Tu trzeba sięgnąć po własne zasoby i rozstrzygać życiowe rozterki we własnym sumieniu.
W swoim niczym nie zmąconym umyśle.

Sytuacja jest już trochę bardziej opanowana , córki mieszkają ze mną .
Za kilkanaście dni mam rozprawę w sądzie . Wiem tylko tyle ,że trzezwe życie tylko mi pomaga .
Trzeźwe życie jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Jeśli ktoś mi powie, że przez to, że nie pije - traci możliwości awansu, to chyba powinien się z tym pogodzić
albo zmienić pracę na inną, nie wymagającą aż takich absurdalnych poświęceń.
Ja rozwodziłem się w 2006, więc jedyne co Ci mogę poradzić - bądź sobą. Nie układaj sobie żadnych mów
obronnych, bo możesz łatwo zostać zbity z tropu i wszystko pryśnie. Mów to co odczuwasz, czego pragniesz.
Oczywiście, że warto sobie przemyśleć pewne rzeczy, wiedzieć czego się oczekuje, na co się zgadza - a na co nie.
Ja trzymam za Ciebie kciuki, by poszło po Twojej myśli.
Ty trzeźwy gość możesz podnieść godnie głowę i "zawalczyć o swoje".
Pozdrawiam serdecznie.
Ostatnia edycja: 2023/05/26 19:12 przez: andrzejej
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: szekla, williwilli55, Alex75, jankes12, marcin, Krysia 1967, dzordzklunej, Waldek, Tomasz23, MatiX83, MGM, Michu, Ania14luty

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/05/27 07:10 #672 przez Michu
Michu odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Witam cię Andrzeju, mądrego zawsze miło "posłuchać". Pozdrawiam.
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/06/25 17:15 - 2023/06/25 17:18 #673 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie

Już niedlugo będzie 7777 i szatan pójdzie precz buahaha
     
Tak, to było 23-09-2021 - kiedy mój licznik trzeźwych dni wskazywał 6666, ponoć szatański układ.
Jestem Robercie w trakcie  do "szczęśliwego" wskazania 7777, które będzie 08-10-2024 czyli za rok i sto parę dni.
24-06-2023 to moja okrągła rocznica trzeźwości: 20 lat czyli 7305 dni.
Dziękuję wszystkim za życzenia, a przy okazji zachęcam do postawienia wszystkiego na jedną kartę - na TRZEŹWOŚĆ.
To nie jest tak, że resztę życia trzeba być czujnym i "pilnować" swej trzeźwości.
Z uczeniem się trzeźwego życia - jest jak z uczeniem robota, programowaniem go.
Finalnie ten robot - nie zrobi nic poza tym na co został zaprogramowany.
PODŚWIADOMOŚĆ człowieka jest takim twardym dyskiem, który możemy zaprogramować.
Podświadomość człowieka działa w ten sposób, że jeśli WIERZYMY w coś - wtedy nasz umysł zabiera się za realizację tego.
Zatem nasze życie jest więc konsekwencją tego - czego "nauczymy" naszą podświadomość.
Jak ją więc NAUCZYĆ, zaprogramować na trzeźwe życie?
Myślę, że jest jedna droga - poznanie siebie i "przebudzenie".
Kiedy dojdziesz do tego jaki i kim jesteś, czego w życiu pragniesz i uwierzysz w to, że możesz tego dokonać
- Twój umysł sprawi, że zajmiesz się realizacją tego.
Po pewnym okresie "nauki", w którym będziesz sprawdzał działanie wszelkich zasad życia w trzeźwości - życie bez
alkoholu niepostrzeżenie przechodzi w nawyk, normalność, przekonanie, że alternatywa z alkoholem jest absurdalna.
Każdy może spróbować to sprawdzić na sobie - wystarczy szczerze, bez obłudy ZAPRAGNĄĆ trzeźwości.
Zapragnąć: nie wystawiać się na niepotrzebne wyzwalacze, działać realnie i otworzyć się na siebie,
na zmiany w myśleniu i działaniu.
Kto KOMBINUJE - nie zmieni nic, jedynie będzie nadal cierpiał czy to pijąc czy też próbując nie pić.
Trzeźwe życie - to nie abstrakcja. Niezależnie od otoczenia, tradycji, kultury, obyczajowości - jest możliwe.
Człowiek wolny - to człowiek ŚWIADOMY.
Człowiek świadomy odróżnia dobro od zła, wolność wyboru od nacisku czy manipulacji.
Jeśli nie jest pewny czegoś, potrafi zachować asertywny dystans - dbając o czystość swej przestrzeni.
Świadomym żyje się lżej, bo nie muszą nic udawać, kombinować kłamać, PIĆ, ...etc.
Każdy z Was może to osiągnąć, wystarczy przyjrzeć się DOKŁADNIE swemu egocentyzmowi
i egoizmowi oraz zacząć mu powoli odbierać rację bytu. To jedyny wróg na mym trzeźwym szlaku - mój egoizm i pycha.

U mnie emerytury cd. W środku maja był weekendowy wypad w Bieszczady z alkoholikami z rodzimej grupy. Nie wiem jak,
ale ledwo dałem radę to przejść od 7.oo do 17.oo z Wołosatego przez Rozsypaniec i Halicz do przełęczy pod Tarnicą,
a potem Szerokim Wierchem i grzbietem do Ustrzyk Górnych. Przy schodzeniu już łapały mnie skurcze mięśni ud.
Bez kijków bym nie zszedł, odciążyły trochę nogi. Oszacowałem ten dystans na 23 km z przewyższeniem prawie 1000m.
    W czerwcu tydzień nad jeziorem na Warmii, świetna pogoda, bezdeszczowo. Spacery z psem, zwiedzanie Nidzicy,
trochę rowerka wodnego i na jeden dzień solowe pływanie na OMEDZE. Na samym grocie, bo dla foka były na burtach
tylko kipy do przewleczenia szotów. Niuchałem chwilami skąd wieje.
Nie było aż tak źle, bo w sumie przepłynąłem z 15 km.
W lipcu jeszcze tydzień w okolicy Lichenia z forumowymi alkoholikami, a we wrześniu sanatorium w Inowrocławiu.
Chodzą jeszcze za mną Bieszczady, czuję niedosyt, ale na dłużej, na tydzień - spokojnie powłóczyć się po połoninie
Caryńskiej czy Wetlińskiej, wejść na obie Rawki, poczuć bardziej ten klimat.
Wetlińska nieco dłuższa - więc może poświęcić jej 2 dni?
Góry - nawet te niskie, uczą pokory i szacunku do siebie. Może dlatego będąc tam na górze, gdy ogarniasz te widoki
- czujesz, że jesteś małym trybikiem w machinie. Z góry widać ogrom tego co zostało stworzone. To tylko niewielka
cząstka tego dzieła. Im wyżej - tym większy zachwyt, samolot, orbita kosmiczna, Księżyc.
Poniosła mnie wyobraźnia. Wracam na Ziemię.
Pozdrawiam serdecznie. 
Ostatnia edycja: 2023/06/25 17:18 przez: andrzejej
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: Jurek, Moni74, szekla, Tomoe, williwilli55, Alex75, jankes12, kubek3city, Krysia 1967, dzordzklunej, Waldek, MatiX83, Emma, MGM, Ania14luty and 1 other people also said thanks.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/06/26 03:59 #674 przez siwy
siwy odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Andrzeju Gratuluję rocznicy, a przede wszystkim jakości życia jakie teraz prowadzisz.
Kluczem do trwalej trzeźwości jest nie trwać w niej tylko się nią cieszyć i czerpać z niej jako bazy do super życia, z tego co piszesz Ty potrafisz realizować to rewelacyjnie.

Jeszcze raz Gratuluję.

Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/06/26 11:55 #675 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Nie przesadzajmy Roberto.  Tak we własnym sumieniu odczuwam, że mógłbym się trochę mniej obijać,
być aktywniejszym fizycznie, a mi po prostu czasami nie chce się nic.   Samemu trudniej się zmobilizować.
To jednak prawda, że w kupie łatwiej i raźniej.   Ktoś ma czas i chęci powłóczyć się po jakichś pagórkach? 
Emeryt mile wskazany, taki włóczykij trekkingowy - co to nie gna do przodu jak 50 latek, tylko napawa się widokami
i utrwala je w pamięci swojej i smartfona. 
Pozdrawiam z mazowieckich nizin gdzie nijakiej perspektywy. 
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: williwilli55, Ania14luty

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/06/26 12:32 #676 przez williwilli55
williwilli55 odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Andrzejku za 7 miesiecy dolacze do Ciebie 
Moze dasz sie na Jakuba namowic
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/06/27 06:22 #677 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Darek   - tak pomyślałem za 7 miesięcy Bieszczady - toż to styczeń, luty będzie.
Ja w gips inwestować nie zamierzam,  ale żem skonstatował się, że na myśli masz emerycki stan WOLNOŚCI. 
"Jakuba" zazdrościłem Ci za każdym razem - więc gdybyś nieco zwolnił tempo, to się piszę.
W końcu chyba czas nas aż tak nie będzie gonił,  co byśmy musieli gnać chwaląc się kto ma boleśniejsze odciski.
To ja już wolę poleżeć krzyżem na plaży atlantyckiej, nawet na kamienistej albo w gaju oliwnym - niż lizać rany stóp.
Jeśli więc dzienny dystans byłby dla mnie 10-15 km, to sądzę, że dałbym radę.

 
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: williwilli55

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/06/28 09:31 #678 przez williwilli55
williwilli55 odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Prezesie na Jakubie niema czegos takiego co nazywamy  "musisz"
1km lub 35 km niema znaczenia warzne ze tam jestes 
A odciski to taki slodki dodatek  pokonanie wlasnych slabosci daje zadowolenie po dotarciu do celu
Drogi Jakubowe to tak jak drogi do trzezwosci mozesz o nich slyszec,czytac ale przechodzisz ja SAM 
 
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej, krzysiek

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/07/13 16:17 - 2023/07/13 16:18 #679 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie

Trochę wieści z Bieszczadów. Jak jest? Dobrze.

Otóż to, otóż to.
Jestem w Wetlinie, pospacerowałem już po połoninie Caryńskiej i Wetlińskiej, a wczoraj poszedłem na 22 km
spacerek do źródeł Sanu. To umowne miejsce leżące na granicy z Ukrainą.
Chwilami szlak jest blisko rzeki i widać miejscowość Sianki na Ukrainie - domy,
dworzec kolejowy, pociągi. U nas dzicz i niezagospodarowane ziemie, tam cywilizacja.
No, ktoś za to winien beknąć , bo w II RP te ziemie były zamieszkałe - domyślam się kto?
Jak powoli się delikatnie ok. 10 km/ dzień rozchodziłem - to i ten spacerek zniosłem bez zakwasów mięśni nóg.
Kijki, kijki i jeszcze raz kijki - bez nich byłbym nikim. Odciążają nogi niesamowicie i zapewniają
bezpieczne chodzenie jako podpórka "balansowa".
Dzisiaj czwartek, dzień lenia - bo leje i przechodzą burze.
W planie jeszcze jutro jak bozia pozwoli Mała i Wielka Rawka i być może jak poczuję, że dam radę
trójstyk granic: Polska-Słowacja-Ukraina. Może coś jeszcze lekkiego na ostatni dzień, ale na razie nie mam plana.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a w szczególności miłośników bieszczadzkich spacerów.
 
Ostatnia edycja: 2023/07/13 16:18 przez: andrzejej
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: jerzak, Tomoe, williwilli55, Alex75, Krysia 1967, Tomasz23, Emma, Ania14luty

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/07/13 16:31 #680 przez Swistak
Swistak odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Serdecznie witam andrzejej  cieszę się że chodzimy wspólnymi szlakami. Bieszczady o tej porze roku są cudne. Niebawem sam się wybieram na urlop. Początek sierpnia .
Bieszczady to mega siła , teraz kiedy trzeźwieje widzę i czuje jak piękne jest życie , szczególnie przyroda bieszczadzka.
Całkiem niedawno miałam przyjemność uczestniczyć w złocie radości niedaleko Doliny. Pozdrawiam.​​​​

Wszystko jest trudne nim stanie się proste
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej, Tomoe, williwilli55, Ania14luty

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/07/13 18:05 #681 przez szekla
szekla odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie

być może jak poczuję, że dam radę
trójstyk granic: Polska-Słowacja-Ukraina.
 
Znaczy Kremenaros, czy jak kto woli Krzemieniec, ma szanse być odwiedzony.
Podziwiam Cie Prezesie i zazdroszczę. Lubie góry ale nigdy nie umiałam po nich chodzić

Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.

Emilka Alkoholiczka
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/07/14 06:52 #682 przez williwilli55
williwilli55 odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Prezesie   Brawo !!!
Wyglada na to ze odkryles w sobie nowa pasje 
Witam w klubie
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/07/14 06:59 #683 przez Tomoe
Tomoe odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Podziwiam i zazdroszczę. Też bym połaziła, ale kolano.... 

Mądrzy ludzie to ci, którzy słuchają innych mądrych ludzi i zmieniają zdanie. (Hal Wyler)
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/08/12 10:12 #684 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
     
Tak wspominając jeszcze bieszczadzki wypad z uwagi na podejście na Rawki od przeł. Wyżnej, spod Zajazdu u Górala,
a jest ono dłuższe lecz ponoć łagodniejsze niż podejście na Małą Rawkę z przeł. Wyżnańskiej - na trójstyk granic
nie poszedłem starając się nie forsować siebie na maxa.
Ostatni dzień to już luz - kolejką bieszczadzką z Majdanu do Balnicy i wspomnienia z 2019 - kiedy jechała wtedy nią
wesoła, forumowa ekipa z Dźwiniacza Dolnego:
Wiola74, Gandalf, Ursa, Szekla, jurek, ja, Tsubasano, Zakapior, Jekaterina, Yaroo.
I tak myślę, że każdy z Was może zainspirować taki odpoczynek forumowo poznawczy, jeśli zapała chęcią poznania innych.
Czy to Licheń czy jakiekolwiek miejsce w Polsce - wszystko w waszych rękach.
Ja w lipcu wreszcie pojąłem np., że Bieszczady do mnie nie przyjdą.
Jeszcze morze za mną chodzi jak kiedyś pół basa , więc jako trzeźwy dziś osobnik - może coś wymyślę.
Kwestia tylko gdzie i kiedy. Na razie w perspektywie wrześniowe, wyczekane po półrocznych negocjacjach z lekarzem 
i rocznym czekaniu w kolejce NFZ - sanatorium w Inowrocławiu. Jest ktoś z okolic, chętnie poznam czy to przy ciachu
czy kawie albo na mitingu takim czy siakim, bo czasu będzie sporo.
Czytam po trochu ostatnio "Potęgę teraźniejszości" Echart'a Tolle i polecam wszystkim. Może trochę szokować, fakt
że mój umysł jest pewnego rodzaju przeszkodą w poznaniu siebie. By ją pokonywać trzeba uczyć się poddawać swój umysł
obserwacji własnej: nazywać uczucia i emocje, nie oceniać ich lecz mieć tylko ich świadomość.
Warto więc od czasu do czasu zatrzymać się w BIEŻĄCEJ CHWILI - w teraźniejszości i uświadomić sobie co aktualnie czuję.
Warto pogodzić się z tym i nie UTOŻSAMIAĆ SIĘ - mając jedynie świadomość OBSERWATORA i milczącego ŚWIADKA.
Na koniec esencja - cytuję: "Jeśli pojmiesz, że musisz być obserwatorem tego co się w Tobie dzieje i zrozumiesz to poprzez
doświadczone poznanie - dostaniesz najpotężniejsze narzędzie przemiany".
Nasz umysł podobno nie "tęskni" za myśleniem o teraźniejszości gdyż najlepiej funkcjonuje mu się w czasie przeszłym i przyszłym.
Przeszłość czyli to co przeżyliśmy i przyszłość czyli to czego w zasadzie pragniemy, o czym marzymy, czego oczekujemy.
A przecież tak naprawdę istniejemy i mamy na siebie wpływ - tylko w danej chwili.
Warto, wręcz trzeba nauczyć się wracać do teraźniejszości by uświadamiać sobie siebie i powoli pozbywać się
złudnej tożsamości ukształtowanej przez mój umysł w życiu w danym kraju, wierze, kulturze czy środowisku.
Jeszcze jeden "szok" - cytuję: "Sekret życia tkwi w tym, żeby umrzeć zanim umrzesz - wtedy staniesz się człowiekiem oświeconym".
Ja rozumiem to tak, że aby stać się człowiekiem świadomym siebie trzeba odrzucić wszystko to, co dotychczas myślałem o sobie,
z czym się utożsamiałem by "pasować" do środowiska.
Świadomość - nie ocenia, nie przypina etykietek. Ona po prostu jest i tylko obserwuje.
Ciekawe to wszystko i chyba trudne lecz myślę, że trening teraźniejszości jest TWÓRCZY.
Przenosi myśli do sfer gdzie należy uczyć się je "wyłączyć", a włączyć tylko świadomość tego co czuję.
Chyba Ameryki nie odkryłem, bo dzienniczki uczuć dawno wymyślono, a to taki dzienniczek uczuć tyle że pisany w głowie na bieżąco,
nie zaś wieczorem czy po fakcie - kiedy umysł pewnie już zdążył je "obrobić", ocenić i zaszufladkować po staremu.
Pozdrawiam serdecznie w to słoneczne, sierpniowe południe. 
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: Jurek, siwy, szekla, Ivi, williwilli55, Alex75, jankes12, marcin, Krysia 1967, dzordzklunej, Waldek, MatiX83, Emma, Ania14luty

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/08/12 17:15 #685 przez szekla
szekla odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Oj Prezesie, Prezesie   I co ja mam z Tobą zrobić?
Ty Bieszczady i morze a ja? Nasiąknięta wojażami Naszej Mieci po Podlasiu znów za Kresami zaczęłam tęsknić. Szlakiem od cerkwi do cerkwi, Kasztelik "Korona Podlasia" i obowiązkowo Góra św. Grabarka i pustelnia w Odrynkach. I jeszcze tam sporo do obejrzenia. A i kartacze w Koszarce lub w Kleszczelach....ech pycha micha, że aż palce lizać. Willi nie czytaj!!!
I tak zainspirowana Podlasiem siedzę sobie w tej mojej teraźniejszości  i się uśmiecham, i tęsknię, i pragnę, i dumam nad przyszłością, bo to się przecież da zrobić 

Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.

Emilka Alkoholiczka
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: Jurek, andrzejej, Dahud, williwilli55, Krysia 1967, Waldek

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/08/12 20:24 #686 przez williwilli55
williwilli55 odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie
Willi czytal   a ze rano z sandacza nic niewyszlo to wchodzi w zycie plan " B " czyli znikam zaraz w kuchni zrobic moj ulubiony zurek 
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: szekla, andrzejej, Krysia 1967

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/11/09 18:01 - 2023/11/09 18:02 #687 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie

Jesień bywa dla mnie zawsze czasem refleksji i zadumy nad życiem i przemijaniem. Nie od zawsze lecz od pewnego momentu
- kiedy to pojąłem, że życie mam jedno. Od wtedy właśnie zaczyna się w zasadzie moje "drugie", trzeźwe życie.
To na jesieni 9 listopada 1998 roku, z 9-ma dniami abstynencji trafiłem na swój pierwszy miting AA.
Bardzo chciałem przeżyć jeszcze przełom tysiąclecia i wkroczyć w XXI wiek, a pijąc zaczynałem wątpić, że tego dożyję.
Dzisiaj za to czego doświadczam w nowym stuleciu - jestem wdzięczny Losowi, Bogu i wszystkim ludziom, którzy stanęli
na mej drodze życia. Zarówno ci dobrzy jak i źli - pomogli mi się w życiu odnaleźć. Dobrzy - zmotywowali do życia,
niedobrzy - nauczyli sposobu myślenia jak z nich uczynić ludzi "nieszkodliwych".
Nie ma tak, że trafimy w życiu tylko na tych dobrych, a z moich doświadczeń wynika, że zdecydowaną większość stanowią
właśnie ludzie "źli". Ludzie źli - krzywdzą innych, ludzie dobrzy nie.
Gdy piłem - byłem zły, gdy zapragnąłem żyć na trzeźwo musiałem nauczyć się "być dobrym", a naukę musiałem rozpocząć od siebie.
Czy dziś jestem dobry?
Nie wiem.
Wiem natomiast, że staram się słuchać głosu ze swego wnętrza tak by żyć w stanie równowagi i spełnienia.
Wydaje mi się, że każdy ma prawo żyć w zgodzie z własnym sumieniem, czynić to co ono mu dyktuje.
Wtedy człowiek jest sobą, czuje się wolny i zadowolony.
Fajnie się o tym pisze, trudniej taki stan osiągnąć i pod tym kątem TRZEŹWE ŻYCIE - to wieczne wyzwanie.
Wiecznie jest co poprawiać w sobie, udoskonalać - by zawierać kolejne kompromisy ze swym sumieniem.

Nie pisałem prawie kwartał roku, a zadziało się deko w temacie turystyki czyli wypadu nad morze i nad Bug
czy też mego leczenia w sanatorium. Ale o tym w innym poście.

Czy cieszy mnie trzeźwość, życie bez alkoholu?
Dzisiaj dla mnie to pytanie retoryczne. Tylko czasem gdy wpadnę na miting i jest temat np. czy miewam głody,
czy opuściła mnie obsesja picia itp. - wtedy zastanawiam się kiedy to ja ostatnio myślałem o napiciu się.
Naprawdę nie pamiętam.
Jestem dość oszczędny w nazewnictwie emocji czy uczuć. Nie wiem czemu np. SZCZĘŚCIE mam zarezerwowane
na szczególne okazje. Wolę powiedzieć: jestem zadowolony niż jestem szczęśliwy, bo czyż można być
wiecznie szczęśliwym?
Trzeźwe życie dla mnie to RADOŚĆ i SPEŁNIENIE. Gdybym miał rzec rewelacja - byłbym chyba zbyt rozrzutny.
TRZEŹWOŚĆ - to normalność, to stan, w którym człowiek ma jedyną niepowtarzalną okazję do bycia sobą.
Człowiek trzeźwy, to człowiek prawdziwy.
Bycie sobą nie męczy, więc trzeźwe życie - to spokój i pogoda ducha.
Chcesz osiągnąć spokój ---> bądź sobą ---> BĄDŹ TRZEŹWY.
DESIDERATA zaczyna się słowami "krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu ..."
zaś kończy "staraj się być szczęśliwy".
Jestem więc za, a tekst Desideraty jest mi niedoścignionym wzorcem na trzeźwym szlaku.
Ciepło i serdecznie wszystkich Was pozdrawiam.
Ostatnia edycja: 2023/11/09 18:02 przez: andrzejej
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: williwilli55, Alex75, jankes12, marcin, kubek3city, Krysia 1967, dzordzklunej, MGM, Shadow, Ania14luty

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/11/09 19:27 #688 przez dromax
dromax odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie



TRZEŹWOŚĆ - to normalność, to stan, w którym człowiek ma jedyną niepowtarzalną okazję do bycia sobą.
Człowiek trzeźwy, to człowiek prawdziwy.
===============================================
Jak najbardziej! To rewelacja!
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: andrzejej

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2023/11/28 10:56 - 2023/11/28 11:03 #689 przez andrzejej
andrzejej odpowiedział(a) w temacie Wspólnota AA zrujnowała moje picie

To rewelacja!
Nie zabronię nikomu wyrażać swoich emocji jak chce, o ile "nie uderzają" one we mnie.
Te akurat mają wydźwięk bardzo pozytywny   lecz nie dam się w to wkręcić. 
Po co mam dopytywać się kogokolwiek, kiedykolwiek: i gdzie ta rewelacja? 
Wracając do trzeźwości umysłu jako stanu wg. mnie tzw. "normalności" spodobała mi się pewna myśl:
Wszyscy rodzimy się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie. /Carlo Acutis, 1991–2006/
Potwierdza to tok mojego rozumowania z tym małym dodatkiem, że alkoholik ten świadomy i "ułożony",
dojrzały można by rzec - to już nie oryginał lecz ODPIS oryginału nie potwierdzony notarialnie. 
Taki OK, może być, ale ...  bez gwarancji.
Ci co w ogóle sięgają po środki zmieniające świadomość są mniej lub bardziej udanymi fotokopiami siebie.
Faktycznie - rodzimy się i tylko krótki czas jesteśmy sobą, oryginałem.
To życie i otoczenie zmienia nas w fotokopie i  takimi często umieramy, kiedy nie zdążymy się w życiu na jakiś czas
zatrzymać i odpowiedzieć sobie na pytanie: kim tak na prawdę jestem?
Jedni się przebudzą inni będą funkcjonować w marazmie życiowym, a jeszcze inni - prześpią całe życie
w niewiedzy kim są?
I pomyśleć, że już w VI wieku p.n.e jakiś chiński mędrzec Laozi posiadał wiedzę tak przydatną dziś terapeutom.
Jeśli czujesz przygnębienie, to dlatego, że żyjesz w przeszłości.
Jeśli czujesz niepokój, to dlatego, że żyjesz w przyszłości.
Jeśli czujesz spokój, to dlatego, że żyjesz w teraźniejszości.
  
Dzisiaj w dobie takiego kopa w rozwoju, ludzkość tak śmiga ślepo przez życie, że ma gdzieś tę wiedzę.
Dlatego się męczy życiem i stresuje. Pije, ćpa - a kiedy budzi się z ręką w nocniku dostaje receptę z VI wieku przed
Chrystusem i nie wie jak z niej korzystać.
Aż chciałoby się rzec: nie wyrywaj z siebie człeku flaków by mieć wszystko. Jesteś przez to próżny. I zgorzkniały.
Nie musisz wielu rzeczy mieć.
Odpuść sobie małpowanie innych, odpuść sobie dowartościowywanie w ten sposób. Nie szpanuj, bądź sobą.
Dziś trudno być sobą, bo prościej jest karmić wciąż swoje EGO nienasycone.
To tak trochę żartując, trochę ironizując - warto przemyśleć czy czasem rezygnacja z czegoś nie wpłynie
korzystniej na czyjś spokojny sen, spokojny dzień.
Tego sobie i Wam życzę. 
Właśnie dzisiaj: zrezygnuję z podwójnej zapiekanki z serem, pieczarkami i kiełbaską i zjem jedną.
Ostatnia edycja: 2023/11/28 11:03 przez: andrzejej
Następujący użytkownicy podziękowali za tą wiadomość: krzysiek, marcin, kubek3city, Krysia 1967, dzordzklunej, Emma, Ania14luty

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.