- Otrzymane podziękowania: 3237
Wspólnota AA zrujnowała moje picie
- Annaannaanna
-
- Wylogowany
Nie uważam, że nowicjusza należy głaskać, pocieszać, rozkładać dywany. Nie napisałam też, żeby ciągle ważyć słowa

Każdy ma swoje, a moje doświadczenie jest np takie, że miałam i mam ogromną determinację do pracy nad sobą. Jednak przychodząc tu potrzebowałam, rozpaczliwie wręcz, też odrobiny zrozumienia. Nadziei. I tylko o to mi chodzi.
Ja to tutaj dostałam, za co ogromne DZIĘKUJĘ.
Nie będę tutaj rozpisywać scenariuszy co by mogło się stać gdybym nie znalazła tutaj poczucia bezpieczeństwa, bo nie wiem co by się stało. Może znalazłam bo chciałam. A może czasem warto podpowiedzieć, dać nadzieją, żeby mogła zrodzić się determinacja? Czy nie po to dzielimy się swoim doświadczeniem, siłą i nadzieją? Wiem jak to jest kiedy nie ma już nic i kiedy człowiek chce przestać żyć, bo nie ma żadnej siły I nadziei.
Moja determinacja rodziła się kilka lat z pustki i beznadziei. Po drodze miałam różne doświadczenia, które czasem mnie cofały a czasem szłam do przodu.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Tomoe
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 16966
Każdy, kto wchodzi na forum, dostaje konkretne, rzeczowe informacje, co może zrobić, aby zmienić swoje życie. Jedni z tych informacji korzystają i te działania podejmują, i mają efekty, a inni nie.
Ja mam nowicjuszowi nieść posłanie, czyli dać mu informacje, że istnieje rozwiązanie jego problemu i gdzie może je znaleźć. Mogę to poprzeć własnym doświadczeniem, czyli powiedzieć "Ja zrobiłam to i to, i mam z tego działania takie a takie efekty." Mam nieść posłanie, a nie nowicjusza.
W jednym ze swoich listów Bill W. napisał:
"Nie można kogoś zmusić do picia wody, jeśli ten ktoś wciąż jeszcze woli piwo albo jest tak niepoczytalny, że sam nie wie, czego chce. Należy postawić obok tego człowieka wiadro wody, opowiedzieć mu o jej dobroczynnym smaku i działaniu, a następnie - zostawić go w spokoju.
Jeśli ludzie naprawdę chcą się upić, to - o ile mi wiadomo - nie da się ich od tego powstrzymać. Toteż zostawcie ich w spokoju i pozwólcie im się upić. Ale zarazem nie odcinajcie im też dostępu do wody."
Wiesz Aniu, czasami sobie myślę, że jeśli mi się zaczyna wydawać, że jakieś moje tak czy inaczej sformułowane słowa, takie czy inne moje zachowania mają wpływ na nowicjusza, to chyba zaczynam się bawić w Boga. I wtedy sobie przypominam słowa "żadna ludzka siła".
Bill W. napisał także:
"Niektórzy aowcy odnoszą sukces, ledwie rozpoczną pracę z innymi alkoholikami - i często rozbudza to ich próżność. A wówczas ci z nas, których pomocne wysiłki nie przyniosły rezultatu, wpadają w przygnębienie.
W gruncie rzeczy jednak, ten, któremu wiedzie się w niesieniu posłania, różni się od tego, któremu się nie wiedzie, jedynie tym, że ma więcej szczęścia co do osoby podopiecznego. Po prostu trafia on na nowicjuszy, obdarzonych większą gotowością do zaprzestania picia. Gdyby ów pozorny nieudacznik miał szansę pracować z takim nowicjuszem, zapewne osiągnąłby podobne rezultaty."
Dobrego weekendu.
Mądrzy ludzie to ci, którzy słuchają innych mądrych ludzi i zmieniają zdanie. (Hal Wyler)
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- darek70
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1839
No coz i mi sie zdazylo, gdy mlody chlopak nie potrafil sobie wyobrazic juz nigdy nie moc sie napic " nawet malego piwka". Przerwalem rozmowe, pokazalem na zegarek, ze szwedzki monopolowy jeszcze czynny.
Moim doswiadczeniem, a od kilku lat aktywnie staram sie jakos "wspomagac" nowicjuszy, w grupach, osobiscie, przekazujac program i tu na forum, ze ponad 90 % z nich niestety " pojdzie baru" jakkolwiek, ja czy ktos inny bys sie nie staral.

"Everything is gonna be alright"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Annaannaanna
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 3237
Z tego co pamiętam, to szybko po pojawieniu się na forum dostałaś namiar telefoniczny na sponsorkę w AA, z którego skorzystałaś i postawiłaś z nią 12 kroków. I tak twoja determinacja spotkała się z konkretną wskazówką do działania, które to działanie podjęłaś, bo potrzebowałaś koła ratunkowego. I to ono, to konkretne działanie, zmieniło twoje życie.
Zgadza się. Tak było.
Idę sobie, bo każda moja próba napisania o co mi chodzi jest nadpisywana I wychodzi na to, że cały czas czuję się niezrozumiana

Idę sobie rozpisać urazy

Dobrego dnia
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 9908
Takie stwierdzenie, jest niczym otrzeźwienie i często skuteczniejsze niż przekonywanie, że da radę, tylko musi wytrzymać, że nie moze teraz iść się napic nawet jak mu źle.
Jest to jeden z modeli komunikacyjnych, ktory nazywa się komunikacją prowokatywną.
Z tego co wiem sa również terapie prowokatywne, ale nie wiem czy stosowane w odniesieniu do uzależnionych.
Ważne jest kiedy już stosujemy taki język, aby mieć w sobie życzliwość do drugiej osoby.
Powiedziane w złości te słowa wywołują niepożądane efekty.
Powiedziane z usmiechem i życzliwością są bardzo skuteczną formą wywierania wplywu.
Bo jeśli "dasz pozwolenie" na wolny wybor, to jest szansa, że ktoś zrozumie że fakt iż jest mu dziś ciężko bez alkoholu to jest jego decyzja i miała glebokie powody. Zrozumie też, ze tak naprawdę może się napić, nikt go nie powstrzyma, ale dotrze do niego też, że tak naprawdę nie chce.
W każdym razie korzystać z tej formy komunikacji trzeba umieć i dozować ją też z dużą ostrożnością.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
Bo jeśli "dasz pozwolenie" na wolny wybor, to jest szansa, że ktoś zrozumie że fakt iż jest mu dziś ciężko bez alkoholu to jest jego decyzja i miała glebokie powody. Zrozumie też, ze tak naprawdę może się napić, nikt go nie powstrzyma, ale dotrze do niego też, że tak naprawdę nie chce.
Ja miałam takie doświadczenia. Ubolewam nad swoim losem, że muszę wyjść z tego związku, że on nie ma przyszłości ani racji bytu, itp. Terapeutka wtedy powiedziała do mnie przecież możesz wrócić. Masz wybór, idź. Zadziałało, przecież nie chciałam tam wracać. Dodatkowo emocje, które się pojawiły po tym zdaniu sprawiły jakiś komfort psychiczny. To ja decyduję, nikt mnie nie zmusza mogę robić co chcę.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Dopóki istnieje alkohol - będzie istnieć Wspólnota AA.
AlaA ja wcale nie jestem tego taka pewna.

Nawet jeśli:
- terapeuci z odwyku odchodzą od kierowaniu alkoholików do AA,
- każdy OTU prowadzi terapię kontrolowanego picia,
- nauka zawodu terapeutów uzależnień nie mówi nic o Wspólnotach dwunastokrokowych,
- terapeuci zniechęcają lub zabraniają chodzenia na mitingi,
- covid wypromował mitingi ON-LINE i te realne są "trudniej" dostępne,
- powoli wymiera pokolenie weteranów AA, ...
...to póki istnieje alkohol - istnieć będą alkoholicy.
A póki istnieć będą alkoholicy - będzie zapotrzebowanie na ich SKUTECZNE LECZENIE.
Nie wierzę, że idee AA mogą pójść w niepamięć w obliczu plagi alkoholizmu jaka zagrozi ludzkości,
gdy zawiodą dotychczasowe metody leczenia.
No, chyba że wynajdą tabletkę na alkoholizm, która odbiera przyjemność odczuć po spożyciu; pijesz alkohol
i nie ma luzu, odlotu, relaksu, beztroski - jest tylko zapach i smak.
Albo jakkolwiek byś się nie zachlał - bierzesz procha i przez 12 godzin dochodzisz bezboleśnie we śnie
do normalnego stanu sprzed spożycia.
A może nie lekarstwo, a w przyszłości CZIP, dzięki któremu możliwe będzie by człowiek wogóle nie
"interesował się" substancjami zmieniającymi świadomość?
Ja jednak jestem optymistą, chyba że ludzka próżność zniszczy życie na naszej planecie.
Wierzę, że będzie dobrze z AA.

Bo cóż tu może zastąpić w leczeniu alkoholizmu - kilku pragnących wrócić do trzeźwości alkoholików,
trzymających się razem i wspierających?
Wyszkolony terapeuta - nie alkoholik?

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 9908
A dlaczego nie,
ja miałem wyszkoloną terapeutkę nie alkoholiczkę i bardzo cenię sobie jej pomoc, która jak się okazało była bardzo skuteczna, zresztą pomogła już sporej grupie alkoholików, nawet bardzo sporej.
Ps Nie chodzi o zastepowanie, tylko działanie równolegle i wspierające.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
... słowa stary jak się pospieszysz to jeszcze zdążysz, monopolowy otwarty do 20.00.
Takie stwierdzenie, jest niczym otrzeźwienie i często skuteczniejsze niż przekonywanie, że da radę, tylko musi wytrzymać ...
Jest to jeden z modeli komunikacyjnych, ktory nazywa się komunikacją prowokatywną.
Ważne jest kiedy już stosujemy taki język, aby mieć w sobie życzliwość do drugiej osoby.
Powiedziane w złości te słowa wywołują niepożądane efekty.
Powiedziane z usmiechem i życzliwością są bardzo skuteczną formą wywierania wplywu.
W każdym razie korzystać z tej formy komunikacji trzeba umieć i dozować ją też z dużą ostrożnością.
Roberto

naszych skłonnościach, tendencjach w zachowaniu i myśleniu.
Człowiek - to skomplikowana "maszyna" pod względem psychologicznym, lecz upraszczając rozumowanie można rzec,
że ze społecznego punktu widzenia jedyne co się w niej psuje - to jej poczucie własnej wartości.

Niska samoocena utrudnia ludziom prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie.
I moim zdaniem tu jest rola terapeutów i psychologów, by pomóc pacjentowi przywrócić to poczucie.

Celem terapeuty jest więc z grubsza mówiąc komunikowanie idei: jesteś wartościowy, potrafisz się zmienić
- więc potrafisz zmienić swoje dotychczasowe życie.

Sposobów, technik dotarcia do pacjenta jest zapewne parę, ale nie sądzę by można kogoś kogoś "uzdrowić",
kiedy nie zechce się w całości wychylić ze swej skorupy.
Gdzieś tam o uszy mi się obiła także "technika adwokata diabła" stosowana np. na początku terapii:
a po co Ci ta zmiana? Przecież to wymaga wysiłku.
Po co się tak męczyć, chodzić na grupę, terapię, robić ćwiczenia, przecież to bez sensu,
sama powiedziałaś, że terapia to bzdury i nie wierzysz że ci to pomoże…itd

Technikę tą stosuje się po to, by osoba znalazła w sobie motywację i przeciwne argumenty.
Kto chce doczyta więcej.
Ciężkie życie terapeuty.

Pozdrawiam serdecznie.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010




Mija piąty miesiąc hulaszczego trybu życia emeryta.

Jest spokój, trochę pracy - tej niepłatnej, niezobowiązującej, nie obwarowanej jakimś tam kodeksem.
Tylko kodeks moralny - mój prywatny, rządzi moim życiem.
Każdy człowiek ma swój kodeks moralny, tak jak każdy ma swoją osobowość i swe wnętrze.
Nie każdy jednak ma pełną tego świadomość, bo skutecznie przesłania mu ją - jego EGO.
W okresie pandemii rzadko bywałem na mitingach i myślę, że bardziej z obawy bym nie złapał niepotrzebnie
koronawirusa - aniżeli z lenistwa czy przesytu. Mogę rzec, że na rok nie byłem na więcej niż 10 mitingach.
Obecnie, kiedy o pandemii zapominamy i mam dużo wolnego jest może trochę lepiej, znaczy częściej bywam
- bo raz na tydzień czy dwa tygodnie. Lubię od czasu do czasu wybrać się na ościenne grupy.
Od zabaw na mitingach rocznicowych grup - dość skutecznie odwykłem przez pandemię,
ale może kiedyś wypadniemy gdzieś "pokręcić kuperkiem".
Na przełomie IV/V byłem z drugim alkoholikiem na 3-dniowym zlocie radości w Krasnobrodzie za Zamościem,
z okazji 37 rocznicy miesięcznika "Zdrój". To pismo poświęcone zdrowiejącym alkoholikom.
Urocze miejsce na Roztoczu z niesamowitą bazą noclegowo-wypoczynkową.
W planach jeszcze tydzień na Mazurach w czerwcu na wyczarterowanym jachcie, wraz z alkoholikami
z "sąsiedztwa" oraz tradycyjnie Licheń w ostatni weekend lipca.
Ja po którymś kolejnym, jednodniowym wypadzie z wycieczką autokarową do Lichenia i spotkaniu z ludkami z forum,
poczułem niedosyt ludzi i spotkań. Jakoś tak się stało, że zaczęliśmy odwiedzać Licheń na 4 dni - może będzie i więcej?
Zachęcam innych do podobnej formy wypoczynku i do wspólnych spotkań - forumiaków.

Nie tylko pod pomnikiem papieża Polaka, ale i np. na grill'u u kogoś, nad jeziorem, na mitingu pod gwiazdami.
Wystarczy zorganizować sobie noclegi w Licheniu lub okolicy samemu lub skrzyknąć się w kilka osób.
Mamy na forum wątek licheński. Nie chcielibyście poznać się w realu?
My Licheń traktujemy na luzie - jako wypoczynek oraz element zdrowienia.
Jest luz i pełna demokracja: kto chce wybiera się nad jezioro, kto chce spotyka się z zaprzyjaźnionymi
alkoholikami z kraju czy zagranicy, których napotka; kto chce idzie na miting, który go interesuje
czy spotkanie z odczytem i dyskusją; kto chce idzie posłuchać piosenek, a kto chce poobcować z Bogiem idzie do kościoła czy Bazyliki.
Dla wszystkich jest miejsce i jest tolerancja.

Po poznaniu wielu z Was w realu - mam przynajmniej "mniej skomplikowany" odbiór tego co piszecie.

Znam deko charakter kogoś i w tym co pisze nie doszukuję się Bóg wie czego?

I w drugą stronę - kto mnie poznał, nie szuka w moich postach drugiego dna - bo jestem z natury
stworzeniem przyjaznym i otwartym. Nie zjadłem wszystkich rozumów i również nadal popełniam błędy.
Uczę się siebie i staram się być lepszym.
Na forum częściej piszę u innych niż u siebie i chyba tak czyni większość userów. To chyba logiczne, że jest to konsekwencja czytania
innych i chęci ich wsparcia, podzielenia się swoim doświadczeniem, swoimi przemyśleniami czy po prostu "zwrotem".
Co zauważam, że zwrot z innym podejściem do czyjegoś, albo wyjaśniający mój tok myślenia - jest odbierany jako
krytyka albo pouczanie czy wręcz narzucanie czegoś innego.

O ile jestem w stanie zrozumieć "młodszych" z trzeźwego szlaku czy nowicjuszy - to nie bardzo rozumiem
w tym momencie tych "starszych". "Silni" w zdrowieniu, samodzielni, świadomi siebie - a z drugiej strony
doszukujący się złych intencji w czyichś postach.
Nie odniosę się personalnie do dziwnych odbiorów mego posta, bo to nie ma sensu.
Każdy ma prawo do swego odczucia, zrozumienia na tyle na ile pozwala mu jego stan świadomości siebie.

Ta świadomość pozwala postrzegać "świat" - czyli ludzi i pewne rzeczy - INACZEJ.
Kto taką prawdę neguje - ma jeszcze co robić ze sobą.
Jeszcze jedno moje spostrzeżenie - spore grono ludzi jest uczulonych na słowo Bóg, choć kiedyś pewnie gdzieś tam
się po cichu "modliło" o pomoc w beznadziei picia. Oddali by wszystko albo "prawie " wszystko za trzeźwość albo
możliwość kontrolowania picia, ale nie im dane - Kogokolwiek prosić o pomoc.
Samowystarczalność intelektualna, nadęty egocentryzm, nadmierna pycha, brak pokory, ... ?

Każdy człek ma to zakodowane - ale nie każdy chce to widzieć, a tym bardziej zmieniać.
Myślę, że z tej postawy wynika bezpośrednio niechęć do Wspólnoty AA.
Mi jest obojętne w co kto wierzy i jaką drogą idzie - niech tylko nie zabiera głosu n/t AA skoro nie ma w tej materii żadnych doświadczeń.
Najprościej jest krytykować, znajdować argumenty na NIE zamiast spojrzeć na siebie i odpowiedzieć
sobie UCZCIWIE na pytanie - DLACZEGO tak myślę?
Poznać i poczuć jak funkcjonuje Wspólnota nie da się po kilkunastu mitingach.
Tak samo jak w miarę "trwałej" trzeźwości nie da się zbudować powiedzmy w 5 lat.
"Głód" trzeźwości jest najlepszym motywatorem do zdrowienia - tak jak głód jest najlepszym kucharzem.
Na zakończenie dziękuję Wam za dobre słowo jak i to "złe" dla mnie - traktuję je jako temat do pracy nad sobą.
Myślę, że zadziała to w dwie strony np. dlaczego coś co "śmieszy mnie", nie jest odbierane jako "bawi mnie",
ale jako szydzenie, sarkazm, wyśmiewanie?
Kto chce - pogrzebie w sobie, kto nie chce - nie pogrzebie.

Zadowolenia z trzeźwego życia - nie zabierze mi nikt.

Sam sobie na nie zapracowałem, starając się nie krzywdzić innych.
Pogody ducha WSZYSTKIM.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
DarekAndrzejejku, a jak ja ( a, juz o jakims totalnym nowicjuszu nie wspominam) ma interpretowac ogloszenie o tresci ( linku nie moge wstawic, wiec cytuje fragmenty) .
" Naglowek : rocznicowy miting otwarty grupy ( tu nazwa).
Kilka linijek nizej: Program 1. 16.00 Msza swieta parafia.... 2. Miting Rocznicowy. 3. Cieply posilek itd "

Darek - chcesz tak naginać pałę pod swoje rozumowanie - Twoja sprawa.

Msza w kościele w intencji działalności jakiejś grupy - to odrębna rzecz.

Nie rozumiem jak mszę odbywającą się w kościele godzinę wcześniej można zaliczyć do mitingu,
który odbywa się w innym miejscu i w innym czasie?
No, chyba tylko podciągając to pod teorię względności i jakieś zakrzywienie czasoprzestrzeni.

Jeśli ta msza Ci w czymś przeszkadza - to warto się zastanowić dlaczego?
Na prawdę uważasz facebook za żródło inspiracji, poprawności i prawdy życiowej - żadnej poprawki na wiatr?

Ja osobiście uważam sam pomysł pisania o AA na fb - za "nieporozumienie".

Nie podciągam tego pod łamanie tradycji - każdy odpowiada za siebie, za swoją anonimowość.
Podobnie każdy odpowiada za siebie w kwestii wiary i ma do tego prawo.
Mi nie przeszkadzało, aby na mitingu był na chwilkę obecny ksiądz z okazji zbliżających się świąt.

A mógłbym się postawić i powiedzieć głośno: nie wyrażam zgody - jako ateista czy agnostyk.
Tylko co ja bym w ten sposób pokazał?
Ano to, że mam w nosie ich Boga, ich święta. Nie liczy się ani Bóg, ni wiara kilkunastu osób.
Liczy się mój egocentryzm przebrany za "przestrzeganie" którejś tam tradycji.

Jak taka postawa miałaby się do deklaracji: nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze,
wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności Anonimowych Alkoholików.
Nijak.
Ja to tak widzę po prostu - na swój chłopski rozum.
Nie znaczy, że wszyscy muszą tak myśleć.
Chwała tym, którzy swoją postawą Wspólnocie nie szkodzą.

Bo Wspólnota jest wspaniałym narzędziem do nauczenia się życia takiego - jakim ono powinno być,
by odnalazł się w nim każdy zagubiony człowiek.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- darek70
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1839
Ksiadz, wiara i szkodzenie wspolnocie,w jednym wywodzie, ktory nie wiem, czemu ma sluzyc ?
Pouczeniu mnie ?
Mam prawo do wlasnego zdania, ale przypomne, ze tradycja 5 to nie tylko daje wolnosc danej grupie, ale odpowiedzialnosc reprezentowania calej wspolnoty, A, przed kim ? Przede wszytkim, tym alkoholikiem ktory wciaz jeszcze cierpi, a nie twoim czy moim widzi mi sie i co mi, czy tobie wydaje sie ok, lub nie.
Bogu dziekowac, ze ten religijny rak wypaczajacy polska wspolnote jest czasem obnazany i ze mamy dzis alternatywy dla tego chorego stanu rzeczy.
Inna sprawa, ze alkoholikowi z tego co widze nawet fakty nie wystarcza, a konfabulacja i racjonalizacja bierze gore. Tylko po co ?
Uwazasz, ze komus to zaszkodzi w jego zdrowieniu, wiec dalej mamy branc w to zaklamanie ?

"Everything is gonna be alright"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- szekla
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 26985

Uwielbiam, bo czytając uśmiecham się do monitora i stwierdzam, że jestem Szczęśliwą Alkoholiczką, bo dla mnie, w miarę możliwości jest "zero" komplikacji, bo końcu w prostocie jest piękno. Kocham tą prostotę.
I tudzież rytuały AA zamienią się wkrótce w czary, gusła

Zupełnie nie zwracam na to uwagi, znaczy, na której grupie jakie są rytuały. To ja przychodzę do grupy a nie grupa do mnie. Przyjmuje więc rytuały


Podobnie jest z "krytyką". Krytyka jest pozytywna i negatywna. Jeśli pozytywna to spoko, cicho sza, jest OKI.
Jeśli negatywna to zaczynają się schody.
Dlatego, czytając od wielu lat te Forum zauważam, że Wspólnota bywa też konfliktowa. Oczywiście Wspólnota sama w sobie nie jest za to odpowiedzialna, bo w skład niej wchodzą miliony ludzi.
ps...tak sobie przypomniałam, że kiedyś ktoś stwierdził, że zostały zranione jego uczucia, bo bazylika została nazwana gmachem. A czy kościół, pałac, itp....nie jest gmachem?
Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.
Emilka Alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
A na tego pana Chryste to czemu się powołujesz?Chryste panie, ales sie zamotal Andrzejejku !
Dla mnie to podchodzi pod dwulicowość, hipokryzję.

Darek, ja wyrażam się prosto by mnie zrozumiał każdy o co mi chodzi.
Ty zaś nic nie rzekłeś poza tem, że się zamotałem - tak to każdy potrafi.
Myślałem, że Ty człek po Programie jesteś bardziej otwarty i tolerancyjny, że potrafisz z sensem uzasadnić swoje racje.
Widocznie obca Ci jest odpowiedzialność za to co piszesz.
Byłem z pewnością ponad sto razy na mitingach rocznicowych i żaden nie zaczynał się mszą.
Masz jakieś swoje doświadczenia, w tym temacie?
Nie masz, ale co Ci szkodzi udawać głupka, że nie rozumiesz?
Tak, udajesz - bo niegłupi facet jesteś.
Ja tylko w tym temacie mszy rozpoczynającej miting uważam, że piszesz GŁUPOTY.
Jednak wolisz powielać fejsbukowe "wieści" niż przyznać komuś rację.
To Twój problem i Twojej uczciwości.
Gdy trafię na miting rocznicowy, który rozpocznie msza napiszę Wam i walnę się w piersi.

Emi

Napiszcie czy ktoś był na takim mitingu?
Ja pamiętam, że byłaś i Ty na takim gdzie dosłownie mszy na mitingu nie było, ale rozumiem Twoją wstrzemięźliwość w temacie.

Wszyscy patrzą na Ciebie przede wszystkim przez pryzmat ADMINA i zaraz ocenią całe forum jako aowskie.
W takich chwilach nie chcą widzieć w Tobie alkoholiczki tylko wolą kojarzyć z zarządzaniem forum.
Ja osobiście znam takich, którzy jeździli na mitingi rocznicowe, bywali na imprezach towarzyszących typu msza
i zabawa z poczęstunkiem, zaś na forum pisali w takim tonie co Darek:
jak tak można komuś narzucać Boga, wiarę katolicką?
Czy tu ktoś kogoś do czegoś zmusza?
Dla mnie obłuda i chęć pokazania się jako bezwzględnie uczciwy "strażnik tradycji" AA.
Normalnie - idealny aowiec, a jeszcze po Programie ze sponsorem - to trzeci we Wspólnocie po Bobie i Bilu.
Ludzie w AA są dokładnym przekrojem społecznym, bo ta choroba nie wybiera.

Jednak zdrowienie przejawia się osiąganiem z czasem pewnej postawy wobec innych ludzi.
Ja jej jeszcze nie mam i długo nie będę miał.
Mam tę świadomość, ale nigdy nie wyprę się tego czego sam doświadczyłem tylko dlatego, że ktoś nieodpowiedzialny
pisze coś czego nie zna z własnych doświadczeń.
Tak mam i myślę, że chcę pozostać sobą.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- szekla
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 26985
Jędrula....jak WSZYSCY to znaczy, że Ty też
Wszyscy patrzą na Ciebie przede wszystkim przez pryzmat ADMINA i zaraz ocenią całe forum jako aowskie.
W takich chwilach nie chcą widzieć w Tobie alkoholiczki tylko wolą kojarzyć z zarządzaniem forum.




Ale to drugie jest prawdą. Często bywa, że w adminach nie zauważa sie ludzi, którzy mają emocje, uczucia. Bot to jest bot, koniec, kropka
Słowo raz wypuszczone nigdy nie powróci.
Emilka Alkoholiczka
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- darek70
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1839
Te cale umoralnianie pod moim adresem to na powaznie ?
I tak to zostawiam !

Aha, a jakie to niby twoje wyznaczone standarty ma spelniac ktos " po programie" ? Przypominasz mi tu postawe np wojujacych antyklerykalow, ktorzy wiedza najlepiej co i jak ma robic ksiadz. tak, ze jestem ciekaw co powinienem robic i jak pisac ?
Milego dnia !
"Everything is gonna be alright"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Dalej uciekasz w manipulację odwracając kota ogonem.
Myślę, że ktoś kto ze zrozumieniem przeczyta ten nasz dialog - łatwo to wyłowi.
Ja, który mam szacunek do Kościoła, księdza, bywam sporadycznie w kościele, toleruję obecność księdza
na mitingu świątecznym grupy - jestem antyklerykałem?
Gratuluję świetnej maskarady, techniki ogłupiania ludzi.
Mój przekaz jest prosty - nie pisz czegoś, czego sam nie doświadczyłeś.
Faceta dorosłego nie zamierzam umoralniać, to Ty to tak sobie odbierasz dla swej wygody.
Standardy człowieka po Programie?
Ty mnie o to pytasz?
Sponsora swego zapytaj jak zapomniałeś.
Skończyłem tę dziwną rozmowę z Tobą.
Nie odpisuj, nie musisz.
Chyba, że masz zamiar przykleić mi kolejną etykietkę - niewykluczone, że oderwaną od siebie,
bo masz dziwnie przewrotną technikę manipulowania odbiorcami swych postów w tej dyskusji.
Twoja racja - mój spokój.

Mitingi rocznicowe otwiera msza święta. /źródło: Fb, niepijemy.pl, ... dopisz tam coś jeszcze na swą obronę/

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- darek70
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 1839
Czy ty się oby na pewno dobrze czujesz Andrzejejku ?
Ja nic nie mam do ciebie !
Domysły na mój temat, odbiór mojej osoby, to tylko twoja sprawa !
Antyklerykałem ciebie nie nazwałem. Użyłem tylko takiego przykładu.
No i faktycznie czas wrócić do ignorowania twoich postów.

"Everything is gonna be alright"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Alex75
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 10163
Alkoholik to alkoholik, a alkus to takie wuj wie co?
.
Andrzeju proszę byś pisał w sposób jasny. Nieraz była prośba żeby przekaz był czytelny i zrozumiały dla każdego. Nie będziemy się domyślać co miałeś na myśli, czy to ukryty wulgaryzm czy może coś innego.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Myślę, że szacunek dla drugiego człowieka - to rzecz niezbędna na trzeźwym szlaku.Każdy z nas wybiera swoją drogę, ... ale idac swoją drogą nie musi pluć na innych, żeby ... udowadniać swoja wyższość.
Szacunek do drugiego człowieka myślę że warto go mieć.
Jeśli ktoś nie szanuje drugiego człowieka - tak na prawdę nie szanuje siebie.
Pielęgnuje swoją pychę, bo pokora kojarzy mu się tylko z upokorzeniem, zginaniem karku.
Pokora jest dla niego kosmosem, bo egoizm się tak rozmościł, że brak dla niej miejsca.
Ja myślę, że z pozoru to tylko wygląda na brak szacunku.
To może być krzyk o akceptację, o poparcie czyichś poglądów czy przynajmniej nie polemizowanie z nimi.
Jeśli tak, to ma to odcień nietolerancji i braku prawa do tego by ktoś mógł mieć swoje poglądy.
Myślę, że polemika, złośliwość, szyderstwo, ocena - niewiele da.
Zmienić to może sam alkoholik w procesie zdrowienia.
Trzeba dać czas czasowi aby ktoś żył i dał żyć innym spokojnie.
Każdy chcący zdrowieć alkoholik - powinien uczyć się żyć obecną chwilą, nie rozkminiać tego co było złe,
nie chować urazy lecz wyciągnąć z tego jakieś wnioski dla siebie.
Warto dać sobie taką szansę na nowe myślenie, nowe zachowania.
Jesteśmy alkoholikami i to powinno nas łączyć, a nie dzielić.
Jeśli chcesz by ktoś Ciebie szanował - szanuj go.
Jeśli chcesz by ktoś Ciebie rozumiał - staraj się jego rozumieć.
Takie proste ale okazuje się jednak trudne.
Zdrowienie - to takie neverending story.
Zawsze się znajdzie coś do "roboty" nad sobą w zderzeniu z ludźmi.
Pozdrawiam serdecznie.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- dromax
-
- Wylogowany
Najdłużej nie pije ten, kto się pierwszy dziś obudził i żyje 24 godzinami.
A ja nigdy nie stosowałem systemu czy programu 24 godzin i nie piję 30 lat!
Jak mówiłem :" w tym tysiącleciu nie piję i w następnym także" Abstynencki styl życia to rewelacja!!!
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- Waldek
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 358
"...Szanujmy wspomnienia,smakujmy ich treść,nauczmy się je cenić..."
Skaldowie.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 9908
Dla mnie na początku 24 godziny były wiecznością wiec dzieliłem je nawet na krotsze 6 godzinne okresy.
Zasada doskonale mi sie sprawdzila się na początku trzeźwienia kiedy jescze nie wyobrażałem sobie dnia bez alkoholu nie wspominając o tygoniu roku, a już pomysł o rozstaniu się z nim na całe życie by zbyt abstrakcyjny i obciążający moja psyche.
Dlatego tez koncentracja na dniu dzisiejszym bez alkoholu, tylko w tym dniu.
Z czasem moglem zaplanować dzień bez alkoholu, nie przerażał mnie tydzień w którym w moich planach nie było alkoholu.
Kiedy nabierałem zrozumienia i akceptacji przyszło też spojrzenie w przyszłość, daleką przyszłość w której nie było alkoholu i o dziwo nie było paniki, przerażenia, że go tam nie ma, a był spokój i akceptacja tego co tam widziałem.
Teraz juz patrzac w przyszłość nie widzę w swoim życiu alkoholu i czyję się z tym bardzo dobrze, wręcz czasami odczuwam niepokój, że ten alkohol mógłby się tam pojawić, gdybym gdzieś popelnił błąd.
Więc wzrasta we mnie "czujność obywatelska"
A zasadę "dziś nie piję" zamieniłem na "jedna rzecz na raz" czyli umiejętnści koncentrowaniu się na tu i teraz.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
A ja nigdy nie stosowałem systemu czy programu 24 godzin i nie piję 30 lat!
Jak mówiłem :" w tym tysiącleciu nie piję i w następnym także" Abstynencki styl życia to rewelacja!!!
Ja stosowałem "dzisiaj nie piję" na początku swej drogi często i nie tyle jako poranną deklaracjęDla mnie Program 24 godzin jest "perełką" całego Programu AA...pozwala bowiem Żyć na Tu i Teraz...Dla mnie Program 24 godzin to po prostu ŻYCIE-ZYCIE nie liczące godzin i lat...
lecz raczej jako "tarczę" w chwilach słabości - kiedy to wprost myślałem o napiciu, bo
dopadały mnie emocje, na które znałem do tej pory jedyne sprawdzone lekarstwo.
Zacytowałem dwóch kolegów z zupełnie różnym podejściem do Programu 24h, mających podobny
staż trzeźwości. To potwierdzenie tego, że każdy alkoholik ma swoją drogę do trzeźwości.
Chociaż mi osobiście trudno uwierzyć, że jest na świecie alkoholik, który od samego początku
na trzeźwej drodze - nigdy nie powiedział do siebie: dzisiaj nie piję.
Jestem pewien na 100%, że w XXII wieku też się nie napiję.
Mi "dzisiaj nie piję" włącza się bardzo rzadko i to nie jest w chwilach jakiegoś obsesyjnego
myślenia o napiciu się alkoholu. Takie myśli są mi obce, bo nie widzę już siebie pijącego.
Raczej są to refleksje dotyczące pijących, których czasem widzę mimochodem.
Czuję wdzięczność Losowi, że rzucił mnie w kierunku trzeźwego życia, otworzył oczy
na bezsens tego pijanego.
Często bywam na corocznym święcie swego miasta - Warki. Idę się trochę "umuzycznić" zwłaszcza,
gdy gra jakaś kapela z moich młodszych czasów. Pojutrze będą Wilki, Kobranocka, Boys.
Teren z estradą, wesołomiasteczkowe atrakcje dla wszystkich i las
parasoli z markami browarów - taki odpustowy klimat. Jako, że muzykę słychać wszędzie
pamiętam jak w tamtym roku przysiadłem pod parasolem na chwilę - aby dać odpocząć nogom.
Czasem zerknąłem na pijących i jedzących - młode rodziny z dzieciakami, samotnych osobników
młodszych czy starszych, panie. I "widziałem" w ich twarzach czy sposobach zachowania
powody, dla których tu zasiedli. Takie moje myśli i zapytanie: co daje im w tej chwili alkohol?
Czy to tylko "tradycja" - świętowanie z alkoholem, czy chęć poprawienia jednak samopoczucia,
odnalezienia się wśród ludzi, wrzucenia na luz?
Pewnie wszystkiego po trochu plus przypadki uleczenia sobotniego kaca, leczenie się
przed poniedziałkową pracą. Tym bardzo już "zmęczonym" biesiadą i niezainteresowanym tym
gdzie się znajdują - współczuję, pomny po sobie, jak trudne jutro czeka ich zderzenie z realnym życiem.
Jak to dobrze, że jestem poza tym.
Jak to dobrze, że potrafię cieszyć się życiem bez oszukiwania siebie.
Chcę - wstaję, idę posłuchać bliżej muzyki, popatrzeć na kapelę i jej członków, na reakcję ludzi.
Chcę - wsiadam w auto czy na rower i jadę do domu, do lasu, nad rzekę, ...
Tu i teraz, życie chwilą bieżącą - pokrewne 24 godzinom narzędzia, przemawiają dziś do mnie bardzo.
Mało tego, ja ich nie znałem. Poznałem je dopiero jako alkoholik chcący nauczyć się żyć.
Wolność - kocham i rozumiem, wolności - oddać nie umiem.
Dbajcie o swoją wolność i szanujcie ją, bo nikt Wam jej na tacy nie poda.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 9908
W tym spojrzeniu w przyszłość, w którym nie ma alkoholu, nie ma też poczucia, straty, nie ma odczucia braku.Kiedy nabierałem zrozumienia i akceptacji przyszło też spojrzenie w przyszłość, daleką przyszłość w której nie było alkoholu i o dziwo nie było paniki, przerażenia, że go tam nie ma, a był spokój i akceptacja tego co tam widziałem.
To według mnie jest kluczowe dla życia w trzeźwości w dobrostanie psychicznym.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- marcin
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 5109
Przypominam, że nie ma potrzeby cytowania całych postów, tym bardziej jeśli Twój post jest pod tym, który cytujesz.
Chodzi o temat ja też.
Mogę być tam, gdzie Ty, do końca moich dni,
Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą.
Albo pić od rana Wyborową, bić matkę,
mieć jako dom klatkę schodową.
Mogę skończyć się i nie jestem zdziwiony.
Mogę wszystko, to ma dwie strony.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Powiem szczerze, że na obecnym etapie życia obchodzenie urodzin jest chyba zbędne.
W zasadzie u mnie - to zwyczaj obchodzenia urodzin powoli wymierał śmiercią naturalną wraz
z wchodzeniem w trzeźwe życie. Jeszcze jak piłem miało to jakiś sens, ale na trzeźwo?
Kiedyś to była dobra okazja do wypicia i nikt nie pluł do ucha, że coś nie tak.
Jest jeszcze druga strona medalu: o ile za młodu człek by sobie dodał parę latek,
tak w poważniejszym wieku - najchętniej by sobie ujmował.
Cieszę się ze swoich latek, bom jest realista i wiem, że nawet Einstein czasu nie zatrzyma ani nie cofnie,
najwyżej go spowolni. Ja już nie śmignę z prędkością bliską prędkości światła, więc poddam się
dobrowolnie, pokornie i honorowo upływowi czasu.
Ogłaszam bezsilność też w tej materii - "bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości".
Dzisiaj u mnie spokój i 9-ty miesiąc "prawdziwej" emerytury. Czasu mam sporo i pozwalam sobie w końcu na to - na co mam ochotę.
Tak podskórnie to czegoś mi jeszcze brakuje - jak wpadnę na to czego? - powiem Wam.
Na forum piszę rzadziej i staram się brać poprawkę na drugiego człowieka bardziej dobierając słowa,
nie wracając do tego co było sporne, a zostało przekazane.
Tu już nie chodzi mi o selekcję wulgaryzmów, ale o wrażliwość niektórych userów na to co napiszę.
Podejrzliwość o moje złe intencje, poczucie zamachu na ich wolność zdrowienia.
Na co mi to?
Jednak jestem zdania, że zasady życia w trzeźwości są WAŻNE.
Jasne, że każda droga do celu jest dobra tylko, że są na nich znaki.
Chcesz - przestrzegasz ich, nie chcesz - olewasz i jedziesz dalej.
Jeśli ktoś nowy na szlaku nie przestrzega zasad - znaczy, że albo ich nie zna albo je lekceważy.
Jeśli nie zna - warto o nich wspomnieć, jeśli lekceważy - warto spytać czemu?
Niektóre z tych zasad z upływem czasu - można "poluzować" wedle własnych odczuć i potrzeb,
jednak pewne są pryncypialne i ich łamanie moim zdaniem, to "zły znak".
Alkoholizm - to "trudna" choroba z bardzo pokrętnym myśleniem i warto być czujnym dlaczego chcę
obejść pewne reguły? Co za tym stoi? Co mi to daje?
Jak alkoholik powie, że lubi(ł) smak alkoholu, to nawet wspinając się na szczyty mojej wyobraźni
i tolerancji - nie wierzę mu.
Dlaczego?
Bo jestem alkoholikiem.
Pogody ducha i cieplejszej jesieni życzę wszystkim.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- lukasz1123
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 944
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- MatiX83
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 592
Byłbym hipokrytą jeżeli bym powiedział ,że akceptuję w 100 ./. to ,że jestem alkoholikiem . Czy kiedyś to całkowicie zaakceptuję ? Jakaś złość we mnie krąży z tego powodu i przyznaje się do tego . Co do kumpli to olewam już to całkowicie ,zwyczajnie ich już nie mam i pewnie temu mam takie bezczelne odpowiedzi bo mi na nich już nie zależy . Jak możesz to wypowiedz się tak szczerza co do tej akceptacji , jak to u Ciebie wygląda i wyglądało wcześniej . Stażu masz już sporo , latek więcej więc mądrego chętnie posłucham .
Pozdrawiam serdecznie
31.01.2022r
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- antek31
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Mati z pewnością przez kilka lat będąc w AA nie akceptowałem do końca swego alkoholizmu. Drażniło mnie to ciągłeJak możesz to wypowiedz się tak szczerza co do tej akceptacji , jak to u Ciebie wygląda i wyglądało wcześniej .
"jestem alkoholikiem - mam na imię ..." Przecież wszyscy już się znamy, a tu co zabranie głosu to sakramentalne:
jestem alkoholikiem - mam na imię ...
Ja często przedstawiając się mówiłem: Andrzej - alkoholik. "Jestem" - pomijałem, bo nie raz już mówiłem, że "jestem".
Najlepszym dowodem mej niedostatecznej, nieszczerej akceptacji - był fakt, że dałem sobie prawo do napicia się piwa.
Chciałem spróbować jak ono na mnie zadziała po prawie 3 latach abstynencji.
Finał był taki, że po kilku tygodniach potrzebowałem już 8-10 piw dziennie, a we łbie było myślenie tylko o browarze.
Gdy stwierdziłem, że wpadam już w stare "pijane koleiny" myślenia i życia - opamiętałem się.
Wiedziałem, że sam siebie oszukuję, że nie kontroluję już nawet tego "bezpiecznego" trunku za jaki uważałem piwo.
To oszukiwanie siebie trwało ponad 1,5 roku. A to chodziłem sobie na mitingi, a to sobie nie chodziłem - jak piłem.
Gdy jednak po kolejnym powrocie do AA uzbierał mi się roczek abstynencji, po raz drugi przyniosłem na grupę tort,
by uczcić powtórnie swą pierwszą rocznicę trzeźwości (był to mój 6-sty rok w AA, rok 2004).
Chyba wtedy umacniała się we mnie ta "uczciwa kapitulacja" wobec alkoholu.
Zauważyłem też, że "jestem alkoholikiem - mam na imię Andrzej" nie drażni mego ego.
Przylgnęło do mnie i już nie boli.
To był proces.
Antek - jest tak jak mówisz o wykonywanym zawodzie lecz wiedz, że nie każdemu powiem o tym, że jestem alkoholikiem.Ja też tego nie akceptuje..
Nie wiem, jak ludzie godzą się ze swoim alkoholizmem i mówią spokojnie, że są alkoholikami.
Otwarcie, bez spiny, jakby mówili tylko, jaki zawód wykonują.
Mam świadomość, że jestem alkoholikiem i ona każe mi potraktować swoją chorobę UCZCIWIE i ODPOWIEDZIALNIE.
Dlatego JESTEM ALKOHOLIKIEM - przede wszystkim dla siebie.
To ja mam "zrozumieć", że nim jestem i tylko ja z tym mogę coś zrobić.
Jak człowiek, nieradzący sobie ze sobą, z życiem pośród ludzi, który znalazł PANACEUM na swoje bolączki i się uzależnił
od alkoholu ma się z tego uzależnienia "wykaraskać" - kiedy jeszcze siedzi w szponach mechanizmów choroby?
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że zacząć trzeba od bezwzględnej abstynencji.
Jak uświadomić komuś, że jest alkoholikiem?
Nie da się, bo to jego świadomość, jego umysł, jego myślenie.
Można rozniecić iskierkę tej świadomości w nim jeśli pozna on mechanizmy choroby i zechce WEJRZEĆ WGŁĄB SIEBIE.
Spojrzeć z pokorą na alkohol, na świat i ludzi, na siebie - swoje ego.
Wyjście z alkoholizmu jest na tyle trudne, na ile nie potrafisz spojrzeć na swój egoizm i egocentryzm.
Przyznanie, że nie jestem pępkiem Wszechświata bardzo mi pomogło popatrzeć na siebie z innej perspektywy.
Nie tej boskiej, nieomylnej, wszechwiedzącej - lecz z tej przeciwnej.
Wiecie jak "ułatwia się życie" kiedy potrafisz powiedzieć: nie wiem, pomyliłem się, możesz mieć rację, nie muszę
wszystkiego wiedzieć, nie muszę tego mieć, nie muszę tego robić. Nie muszę nic.
Tak rodzi się wolność absolutna - wolność umysłu.
Człowiek świadomy wie - kiedy jest sobą - a kiedy nie jest, kiedy jest wolny mimo ograniczeń,
a kiedy robi z siebie kukiełkę, w której ktoś pociąga za sznureczki.
Jeśli Antoś zaakceptujesz, że alkoholikiem jesteś tylko na swój prywatny użytek - by się leczyć, wtedy pewnie
nie będziesz się wstydził tego faktu. Wstydzić to się może i mógłbyś gdyby ktoś Ci to na czole wytatuował.
Alkoholik powinien to sobie sam "wytatuować w mózgu" czyli zakodować na trwałe - kim jest.
Człowiek świadomy - tak właśnie ma. Nie zapomina kim jest.
Zabrzmi może kosmicznie i niedowierzająco ale ja alkoholik czuję się wolny.
Życzę i Tobie Mati i Tobie Antku takiej ewolucji w myśleniu, by trzeźwe życie Was pochłonęło.
Serdecznie pozdrawiam.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- kejtlin
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 54
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- MatiX83
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 592
Spokojnej niedzieli życzę.
31.01.2022r
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- andrzejej
-
Autor
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 12010
Oprócz tego, co napisałem ostatnio o akceptacji siebie jako alkoholika - dodam jeszcze, że zachęcam do szczerego nazywania
siebie alkoholikiem w swoich myślach czy np. w 4 oczy przed lustrem. Lustro - jeśli już do niego zajrzę, to chwila dla mnie.
To nie tylko chwila z pytaniem - jak wyglądam? Można przecież także przy okazji zapytać siebie: co u Ciebie stary?
Jak się czujesz? Można sobie coś obiecać przy okazji dzisiejszego dnia.
Bo to - jaki ten dzień będzie w ogromnej większości zależy tylko ode mnie, od tego jak ja spojrzę na to co los dzisiaj da.
Oczywiście nic na siłę i wbrew sobie, bo to tak nie działa.
Trzeba mieć namacalne "dowody", że mam problem z nadużywaniem alkoholu. Swoje wątpliwości co do normalności swego picia,
efekt swoich własnych przemyśleń. Swoich, nie czyichś obserwacji.
Więc jeśli są takie wątpliwości czy podejrzenia to dobrze jest przychylić się w kierunku - "jestem alkoholikiem".
Dobrze jest powtarzać to sobie czasem, a szczególnie w momentach gdy nadchodzą "kosmate" myśli.
Najlepiej zadać sobie proste pytanie, na które jest tylko odpowiedź TAK lub NIE.
Nie ma trzeciej opcji - NIE WIEM, na etapie kiedy zaczęła się abstynencja i działanie na rzecz zdrowienia.
Czy ja jestem alkoholikiem?
Dopóki starcie swoich własnych myśli ze sobą wygrasz mówiąc: TAK - nie zapijesz.
Będziesz powoli wpajał swej podświadomości ten fakt.
Moc podświadomości polega na tym, że te myśli, w które zaczynamy wierzyć "przekłada" ona na nasze działanie.
Nasze życie jest bowiem odbiciem tego czym "karmimy" naszą podświadomość.
To "sakramentalne": mam na imię Andrzej - jestem alkoholikiem, ma więc na mitingach swój sens, jeśli na to spojrzeć z tej strony.
Niektórzy nawet zwracają uwagę by najpierw był alkoholik, a potem imię: jestem alkoholikiem - mam na imię Andrzej.
Moje imię jest drugorzędne, najważniejsze kim jestem.
Może to niektórych zadziwi lecz spotkałem się z wypowiedziami typu - jestem szczęśliwym alkoholikiem,
czy wręcz - jestem szczęśliwy, że jestem alkoholikiem.
Obie opcje rozumiem, potrafię sobie wyjaśnić ten fenomen szczęścia dzisiaj.
Szczęśliwy alkoholik to powiedzmy ten, który cieszy się z trzeźwego życia, bo widzi jego uroki.
Ten zaś szczęśliwy z tego faktu, że jest alkoholikiem - to ten jak powyższy z tym dodatkiem, iż jest świadom, że gdyby nie jego
alkoholizm, być może nie przebudziłby się i dalej by żył w nieświadomości kim jest i czego chce od życia?
Ja jestem trochę bardziej powściągliwy gdyż szczęście uważam za stan chwilowy umysłu.
To co ja-alkoholik odczuwam dzisiaj - to spokój i spełnienie. Nawet harmonia brzmi zbyt idyllicznie i na wyrost,
bo przecież życie jest - jakie jest. Sielanka to może być w marzeniach.
Nie oczekujcie sielanki nawet po dłuższej abstynencji - bo życie nie znosi próżni, ale faktem jest, że z czasem
życie w zasadzie staje się "bezproblemowe". Choćby dlatego, że to ja nadaję w swym umyśle rangę swoim zapatrywaniom na sprawy.
Jeśli dłuższy czas uczę się radzić sobie ze swoimi emocjami, to i powoli dawne problemy zmieniają się w kłopoty czy
niedogodności życia albo sprawy, które trzeba załatwić.
Żesz ten łeb, wszystko w nim się mieści.
Trzeźwość - to ciągłe porządkowanie w nim po remanencie - pokazującym na czym stoję - KIM JESTEM.
Jestem alkoholikiem i nie wstydzę się tego, nie wstydzę się siebie za ten fakt - choćby dlatego, że wiem
o sobie dużo więcej niż niejeden pijący normalnie.
Spójrzcie na swój alkoholizm od tej mańki. To szansa na to by stać się lepszą wersją siebie.
Proszę nie traktować tego jako rady kierowane do kogokolwiek, lecz jako moje doświadczenia i przemyślenia ze swego zdrowienia.
To coś do czego doszedłem, co mi pomagało zmieniać swe życie na lepsze.
Spokojnego wieczoru.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- siwy
-
- Wylogowany
- Otrzymane podziękowania: 9908
Pomimo, że zaakceptowalem fakt swojej choroby i siebie w tej chorobie i to był pewien długi i burzliwy proces, to teraz nie robię z tego zbyt dużego zagadnienia.
Zupelnie nie odpowiada mi wersja przedstawienia się
Cześć jestem alkoholikiem mam na imię Robert.
Bo to tak jakby alkoholizm zabrał mi całą tożsamość i mną zawładnął.
Nawet przywitanie się Cześć Mam na imię Robert i jestem alkoholikiem, też nie za bardzo mi gra. Nie dlatego, że mi fakt bycia alkoholikiem przeszkadza, ale dlatego że to nie mój alkoholizm gra pierwsze skrzypce w moim zyciu.
Kiedy budowalem swoją trzeźwość, to mój alkoholizm i praca na tym jak zbudować swoje życie dominowały i tak na poczatku trzeba ( przynajmniej javtak potrzebowałem) Zawsze pragnałem takiej trzeźwości, aby z jednej strony być trzeźwym każdego dnia, gdyż wówczas moje życie mialo zupelnie inny jakościowo wymiar, a z drugiej nie chciałem aby fakt, że jestem alkoholikiem stał się całym moim życiem, a ja stał się osobą odprawiajaca mantre pod tytulem jestem alkoholikiem, jestem alkoholikiem i ten fakt zdominował moje życie.
Zbyt dużo widziałem ludzi, ktorzy w swoim trzezwym zyciu nie wyszli poza swój alkoholizm, i z trzeźwości zbudowali nie tylko glowny, ale wrecz jedyne sens swgo życia, a ja chciałem inaczej.
Budujac siebie wypracowalem takie mechanizmy, że swoją trzeźwość traktuję jak coś naturalnego.
Kiedy patrzę w lustro to patrzy na mnie facet, który przezył to i owo, ma jeszcze plany i kilka rzeczy do zrobienia, który jest również alkoholikiem i ten fakt uwzglednia w swoim zyciu, ale nie patrzy na mnie Alkoholik ktory ma na imię Robert.
Dla mnie to akurat ma znaczenie.
Oczywiście, każdy ma wizję swojej trzeźwości moja jest taka.
pozdrawiam.
Kiedy myślisz, że już nie możesz to nie musi oznaczać, że nie możesz, kiedy myślisz, że możesz, to równie dobrze możesz się mylić. Mów swoim myślą sprawdzam, ponieważ, to nie myśli budują nasze życie, ale nasze dzialania lub ich brak.
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.