AgaKa napisał:
Z tą toksycznoscią, to chyba nie do końca jest tak, że jedna osoba ciągnie w dół.
Myślę, że ja dla tej drugiej osoby, też jestem zagrożeniem.
Mam wymagania, mam oczekiwania.
Nasz związek od razu początku był pokręcony.
Nawet nie zliczę, ile razy się rozstawaliśmy, i wracaliśmy.
Nie umiemy być ze sobą, i nie nie umiemy być bez siebie.
Myślę, że ja nie potrafię tworzyć związku, nigdy nie miałam ,, normalnego ".
Gubią mnie moje oczekiwania.
Cięzko mi pójść na kompromis.
Jeśli nie po mojemu, to wcale.
Sama się łapię, że chwilami zachowuję się, jak rozkapryszona nastolatka.
I co jeszcze, znów nie umiem stawiać granic.
Sama ich nie postawię, pozwalam na ingerencję, a później mam pretensje do świata.
Co do pomagania innym. Co mogę dać komuś, jeśli sama czegoś nie mam?
Nie mam tej pewności siebie, nie mam już tego samozaparcia,sama się często gubię.
Nie czuję się na tyle silna, by komuś pomagać.
Mam jakieś tam doświadczenie, ale co z tego, skoro sama na własnych błędach się nie umiem uczyć. Powtarzam je z uporem maniaka.
Witaj Aga

Gdzieś tam się cieszę, że piszesz, bo to nie jest tak, że spisałem Ciebie na straty skoro nie pisałem. Decyzja o powrocie, to tak naprawdę Twoja decyzja nawet jeśli zostałaś "wezwana do tablicy". Nie musiałaś odpowiadać.

Ty się z mego porównania uśmiechniesz, bo znasz mnie z realu.
A Tereska jakby tu już szukała drugiego dna, podtekstów między wierszami - to weź mnie normalnie w obronę,
bo już nie mam siły na tę jej podejrzliwość.

Związki alkoholików są i trudne i mniej trudne. Trudne są te jak któreś z nich pije, a nawet jak pić przestanie. Brak zaufania jest wg. moich doświadczeń powodem do ogromnej asekuracji i nieangażowania się w sprawy partnera.
Co tu budować jak nie wiadomo kiedy to znowu pójdzie w ruinę?
Przynajmniej ja podrzucam taki wariant wytłumaczenia dla tej drugiej strony, której zarzucać można brak wsparcia, brak dojrzałości.
Z drugiej strony nie mnie oceniać czy ktoś zdrowieje "poprawnie" czy nie?
Z pewnością trzeba się cały czas uczyć komunikacji.
Nie ma lepszej weryfikacji jak ząb czasu, tylko czasowi trzeba pomagać, trwać w działaniu na rzecz zmian w sobie.
Agnieszko, możesz dać innym siebie - taką jaką jesteś.
Twoje doświadczenia są dla innych. Wezmą z nich to, co im odpowiada. Nie martw się, że czegoś jeszcze nie masz.
Masz dużo doświadczeń, tylko z nich wyciągaj dobre wnioski.
Przecież wiesz, że jak coś boli, to trzeba robić by nie bolało, ale w trzeźwym stylu.
To już nie tylko mowa o niepiciu, o nie zmienianiu świadomości.
Tu mowa o nowym myśleniu i działaniu.
Partner zły? Komunikacja, zmiany w Tobie, kompromis z nim i zmiany w nim, rozstanie.
Łatwo się gada - wiem.
Trzeźwe życie na początku było ciężkie, bo "byłem mały i cienki", niepewny słuszności życiowych decyzji.
Dbaj o siebie bez oczekiwań, a z pewnością staniesz się silniejsza i pewniejsza siebie.
Przetrzymaj kryzys, może z mieszkaniem jakoś sprawy potoczą się pozytywnie.

Pozdrawiam ciepło - pozdrów swoje DDA ode mnie.