Witam wszystkich znanych mi userów,witam też tych którzy mnie nie znają...tym sie przedstawię tradycyjnym zdaniem-Mam na imię Zbyszek i jestem alkoholikiem.
Na początku chciałbym wyjaśnić że pogłoski o moim rzekomym zapiciu i powrocie do picia ktoś,nie wiem kto wyssał z palca. I tak jak po pierwszym zapytaniu na fejsie z leksza się uśmiałem tak kolejne pytania poskutkowały tym że rece mi opadły,ale doszło też do mnie że być może te pytania wynikają ze zwyczajnej troski ludzi z którym bądź co bądź łączy czy tez łączyła mnie kilkuletnia przyjaźń,znajomość wirtualna ale często i już realna po spotkaniach i "misiowaniu na żywca"...A takim ludziom należy się szczera odpowiedź.Więc postanowiłem napisać o tym oficjalnie na forum żeby skończyly sie pytania na fb czy przez smsa,i żeby uspokoić tych którym pod wpływem plotki zaswitało w głowie= a może....
Nie wiem kto,ani kiedy ubzdurał sobie takiego niusa puszczając go w świat ale nie ma to nic wspólnego z prawdą.Moja trzeźwość ma się dobrze,nawet bardzo dobrze,i choć życie się toczy różnymi ścieżkami to zawirowań w trzeźwieniu ani w pogodzie ducha nie stwierdzono.

A skoro już piszę to z tego miejsca chciałbym jeszcze raz (ostatni w moim odczuciu,mam nadzieję) PRZEPROSIĆ wszystkich tych którzy mają w pamięci moje 'wyskoki' na forum z przed kilku miesięcy i być może jeszcze czują do mnie urazę.
Choć to już przeszlość a do niej się ma nie wracać,to pozwolę sobie tylko na stwierdzenie że wiele nad tym myślałem,sporo starałem się przepracować i zmienić w sobie...a jaki z tego efekt,cóż,,,czas pokaże.
Dziś ostatni dzien roku,czas podsumowań.Więc i czas na moje podsumowanie.
Początek roku upłynął mi (może ktoś pamięta) na wydarzeniach związanych z kończącym się mi zakazem prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych i odzyskiwaniem prawa jazdy.Więc praktycznie pierwsze 3 miesiące roku były z tym związane,koniec zakazu,założenie profilu kierowcy,badania w WOMPie,nauka testów,jazdy,egzamin,jeden praktyczny oblany drugi już zdany dzien przed moimi 40 urodzinami i wielka radość z odzyskania prawa jazdy po 6 latach od pierwszego zatrzymania w czasie jazdy po pijaku...
Radość moja i moich bliskich ale i widoczna obawa w oczach mojej lepszej połowy która troszeczkę się zmiejszyła po licznych rozmowach (ale calkiem nie zniknęła bo tylko czas mógł zrobić).
Wreszcie nie musiałem na mitingu czy grupie wsparcia patrzeć na zegarek czy zdąże na autobus lub czy Renia już za długo na mnie nie czeka.Radocha nie z tej ziemi

.Powoli też wydobywała się na górę zakopana kiedyś głęboko myśl o powrocie do zapomnianego dawno hobby.Wreszcie pod wpływem działań,rozmów z najlepszą żoną na świecie,myśl wypłynęła całkiem i sie urzeczywistniła.Kupując motocykl wrociłem do hobby jakim kiedyś była dla mnie właśnie jazda na motocyklu.Przypadek?,los?,czy moja Sila Wyższa sprawił(a) że poznałem grono ludzi z podobnym szmerglem z którymi moglem w tym roku spędzić sporo czasu i wiele km za kierownicą podczas wspólnych wypadów po naszym i okolicznych województwach.
Nie zapomnę też tegorocznego spotkania forumowiczów w Częstochowie,najpierw wizyta w domu rodzinnym Ursy

(tam rozmowy w czworokącie Szekla,Ursa,Renia,ja) wspólna trasa do Częstochowy tam znow wielogodzinna wspólna posiadówa (obgadówa) w duzej altanie w parku z szerokim gronem forumowiczów az do nocnego błądzenia po Częstochowie i województwie z powodu błędu w nawigacji i mojego uporu (to więcej) he he.
Mgnienie oka i byl Licheń....Nasza jazda w koszmarnym upale by na miejscu trafic na forumowiczów i na ulewne deszcze na przemian ze słońcem i kąpielą w jeziorze i burzą na zakończenie..Połamany i przemoczony namiot Agi byl THE BEST ;).. W miedzy czasie podjąłem się wejscia do nowej grupy i podjęcia pracy na procesie,na programie rozwoju osobistego.A w głowie już telepała mi sie kolejna myśl która urzeczywistniła się z początkiem września.Z 40 na karku zostałem uczniem,słuchaczem liceum dla dorosłych...
Jakoś też w tym mniej więcej czasie coraz częściej zauważałem sam ale też i zwracano mi uwagę że nie wszystko jest u mnie tak cacy jakby się mogło mi wydawać,że wiele we mnie agresji,coraz więcej egoizmu i pychy..Zbyt mocno wkręcało mnie życie wirtualne,zbyt mocno wchodziło we mnie między innymi to forum...z jednej strony zbyt mocno się angażowałem,zbyt wiele usiłowałem poustawiać wedle swojego widzimisie,nie dopuszczając do siebie że mogę mylić,że ktoś inny tez może mieć rację, ze nie jestem pępkiem świata...A jednocześnie czułem że w samym forum czegoś mi brak,że coś się zmieniło,że mi nie wystarcza...moze w forum sie zmieniło? a najprawdopodobniej we mnie nastąpiły zmiany których efektem były takie a nie inne moje poczynania i decyzje.
I znów dopiero czas i praca na soba pozwoliły mi zobaczyć to z innej strony i inaczej pomyśleć i zacząć działać..Zaangażowanie w realne działania,dwie grupy w ośrodku,powrót na mitingi i szkoła plus brak obecności na forum pozwoliły mi zmienić perspektywę i poczuć się inaczej.Lepiej?,gorzej? kwestia punktu widzenia, w każdym razie myślę że tamten hanys sporo się zmienił choć to ciągle ten sam facet z lasu..Więc na bank jest...inaczej.
W pewnym okreśie nawet myślałem że za dużo sobie nałożyłem na dekiel i chwila moment a wszystko pierdyknie,jednak z myślą że mój Bóg nie da mi czegos czego nie bedę mógł unieść,zrozumiałem że to znów tylko mi się tak wydaje.W między czasie rok się zaczął kończyć a ja coraz mocniej zacząłem dziękowac mojej Sile Wyższej za daną mi trzeźwość która procentuje każdego dnia gdy mogę być użyteczny każdej minuty dnia i nocy ojcu u którego nastąpiła wznowa nowotworu i który w tej sytuacji może liczyć na mnie.Czy to było by możliwe jeszcze 6 lat temu? na pewno nie,bo albo nie byłbym w stanie prowadzic samochodu,będąc mocno pijany,albo jechałbym po pijaku albo z trzęsąsymi się łapami darłbym mordę na wszystkich dookola za to że zakłucają mi czas (przeznaczony na picie).
Wreszcie czy bez trzeźwości miałbym tak wspaniałą rodzinę? Na pewno nie zawsze jest im ze mną łatwo (trochę już siebie znam;) ) ale wspierając się nawzajem mamy przed sobą jeszcze wiele wspaniałych chwil.
I właśnie jak naj więcej takich chwil życzyłbym sobie i kazdemu człowiekowi w tym nowym 2016 roku który już dobija się do drzwi.
Nie jest łatwo,ale nikt nie mówi że będzie..ale WARTO pracować nad sobą,
życzę POGODY DUCHA wszystkim