Nie wiedziałam gdzie to wstawić więc robie to tu.
Nie chcę brac udziału w wątku Kristiny, nie podoba mi sie ten spór ale bardziej nie podobaja mi się te słowa
kristina1 napisał:
Syn jest obrażony, za ostatnie zapicie. Wiem, że to jego uczucia, że go boli. Choć uważam, że powinien rozumieć. Nie, nie powinien, nie musi, ma uczucia, a ja go zawodzę. Taka prawda. Dziewczyny trochę inaczej one się zachowują jakby rozumiały. Chyba sama siebie chcę rozgrzeszyć ... Bez sensu.
nie chcę nikomu udowadniać czy to dziecko ma moje zapicia zrozumieć czy ja powinnam zrozumieć cierpienia dziecka. Kiedys po prostu obiecałam, że przepisze listy Córki do mnie i nie tylko do mnie ale i do Jej ukochanego zeszyciku, więc to uczzyniłam a dzis wklejam.
Ja w pewnym sensie miałam szczęście, że mogłam przeczytać Jej uczucia, że mogę to czynic jeszcze dziś, że zachowałam je i trzymam skrzętnie schowane. Dużo mnie to dzisiaj kosztowało ale może komuś, kto jest jeszcze dzisiaj słaby, przeczyta i może coś z tych uczuc sobie weźmie dla siebie.
Basia do mnie
(…) Jako dziecko miałam świetne kontakty z mamą, takie, że każdy mi zazdrościł. Lec teraz, gdy mam 14 lat zauważam, że nie chcemy razem rozmawiać, że z najlepszych przyjaciółek stałyśmy się wrogami. Każda z nas z tego powodu czuje jakiś ból. Nie wiem co czuje mama ale moge powiedzieć co czuje ja i co w moim dzieciństwie mogło stać się powodem mojego teraźniejszego zachowania.
Mama zawsze mówiła, że byłam beztrosko wychowywana. Nie wiem czy to mogła być prawda. Myślę, że tak, ale nie ze wszystkich stron patrząc.
Dawno, dawno temu, gdy byłam dzieckiem, które dopiero wyszło z pieluch ( w przenośni ), miałam 4 latka, moi rodzice się rozwiedli. Sprowadził się do nas taki pan, którego nazywałam wujek. Był pijakiem, chyba największym na świecie. Chyba, bo nie chce kłamać. Zawsze gdy zbliżał się wieczór a jego nie było w domu, razem z mamą drżałyśmy ze strachu. No cóż, kończyło się to różnie. Raz był taki pijany, że gdy wszedł do domu to usypiał w przedpokoju. Innego razu zaczynał się kłócić z mamą ale w końcu udało im się dojśc do porozumienia. W najgorszym razie zaczynali się bić. Pamiętam taki jeden wieczór, nie pamiętam z kolei ile miałam lat i jaka była pora dnia. Pamiętam tylko, że mama z wujkiem zaczęli się bić. Jak zwykle mama przegrywała i kazała zadzwonić mi na policję. Jak zwykle nikt nie odbierał więc dostałam polecenie zadzwonienia do brata mamy. Takich walk było więcej ale to pamiętam najbardziej bo w niej jakaś część zależała ode mnie. A sprawy takie się kończyły na ogół tym, że mama nie wychodziła z domu przez tydzień..
inna sprawą był moim zdaniem mały błąd w wychowaniu ale nie można nikogo za to oczerniać.
Otóż w wieku ok. 9- 12 lat słychac było często od moich koleżanek, kolegów, że nie wyjdą na dwór bo maja areszt domowy. Tylko ja, Basia, dziecko bezstresowe zawsze gdy cos zbroiłam dostawała tylko naganę lub klapsa. Przez te bezstresowe wychowanie jestem teraz rozpieszczonym gnojkiem.
Czas upływa a ja coraz bardziej trace bliskie mi osoby, przez swoje lekceważące podejścia do ludzi/
ostatnio było spotkanie absolwentów w mojej byłej szkole a pani pedagog zrobiła mi awanturę, o to że się jąkam. A jak ma mówić człowiek, któremu świat wali się na głowę i zastanawia się czy nie popełnić samobójstwa. Od tej myśli odpycha mnie tylko kilka argumentów: to, że są ludzie na świecie, którzy potrafili mnie wysłuchać.
Na koniec powiem tylko jedno. Nie musicie tego czytać bo nie dotyczy to mnie (…)
(…) Piątek, 13.10.200
Droga mamo!!!
co by nie padło z ust moich lub twoich to wiesz, że nie chciałam żeby tak to się skończyło ale to mi nie pozostawia wyboru i wiele daje do myślenia. Moje stwierdzenie jest takie: było wspaniale ale tak już nie będzie.
Jeżeli kiedykolwiek to przeczytasz do uwierż mi, że nigdy Cie nie opuszczę, i że zawsze będę cie kochać.
Twoja B..... (…)
(….) Mój kochany zeszyciku. To chyba nasze trzecie spotkanie, choc nie wiem czy nie czwart. Niechętnie wracam do tamtych kartek. Myślałam, że już nigdy się nie spotkamy a tu proszę, los chciał inaczej.
Nie wiem czy ci mówiłam, pewnie nie bo tutaj piszę tylko złe wspomnienia ale Ci się pochwalę. Mama poszła na odwyk alkoholowy. Myślałam, że to będzie koniec naszych kłopotów bo bawiła się tam świetnie. Przynajmniej mi się tak wydawało. Ale 12 czy 13 kwietnia 2001r znowu się zaczęło ale nie oceniajmy moje mamy, stwierdziliśmy, że to jest dzisiaj. A co jest największym zmartwieniem? Że tydzień czy dwa tygodnie temu skończyła terapię dobrym wynikiem.
Pamiętam, że cztery dni temu mama uśmiechem na ustach powiedziała: „jeszcze tydzień a będą dwa miesiące jak nie tknęłam alkoholu”. Teraz się ciszy, że tknęła.
Oczywiście jak zawsze jestem wściekła. Dzisiaj przesadziłam. Ze złości ją pobiłam. I proszę mamusię, co żeś zrobiła. Miałaś córeczke potulna jak baranek a teraz co masz? Sama chyba dzisiaj poczułaś.
Zeszyciku, pomóż mi. Śmiejesz się do mnie na okładce swoją śliczna buźką :-) i piszesz „GAME OVER”. Masz rację. To koniec gry. Jak zwykle przegrałam. Jestem zerem a do tego mam wyrzuty sumienia, że pobiłam moja mamę, którą kocham, szanuję, do tego moja najlepszą przyjaciółkę. Nie potrafie jej nie wybaczyć ale ona tego co ja zrobiłam nigdy mi nie zapomni.
Moja koleżanka powiedziała mi żebym powiedziała o tym tacie ale on i tak ma swoje zmartwienia więc chyba tego nie zrobię.
Teraz słucham radia i leci jakas piosenka.....
„hej mówię stop, chcę przestać więc i wcześnie sie zatrzymać. Hej, pomóż mi
Więc mówię stop, pamiętac chcę i ciągle zapominam. Zatrzymaj mnie”
www.youtube.com/watch?v=Rizid7wXrEw
To chyba cos podobnego co mi leci teraz z oczu. Ta piosenka zmusiła mnie do płaczu. Wydaje mi się, że te słowa wypowiadała moja mama.
Wiem, że ty mnie zawsze zrozumiesz, nie muszę ci się tłumaczyc dlaczego.
Powoli kończę dzisiejsza rozmowę bo już usypiam. Moge Ci powiedzieć, że świat się zmienia. I ja się zmieniam, niestety na gorsze, i nigdy sobie nie wybaczę jak i mi nie wybaczą. Mam tylko nadzieję, że Bóg się kiedyś nade mną zlituje jak i ty się litujesz. (…)
(…) Drogi zeszyciku!!!
Dzisiaj jest piątek i do tego 13. nie wiem czy wiesz ale 13 piątek jest dniem pechowym. Rada na ten dzień to nie ruszaj się z domu. Dla mnie to brzmi: wyjdź z domu!!! no ale do domu trzeba kiedys wrócić. Wróciłam więc do domu, usiadłam przy komputerze, pogapiłam się w okno, wiedziałam, że nic mi się nie przytrafi. Zabrałam się więc do ozdobienia koszyczka wielkanocnego. W końcu zauważyłam, że ide sama ze święconka do kościoła i zaczęłam płakać. Przecież ja sama spędze święta Wielkiej nocy. Powiedziałam sobie ...trudno, wiele ludzi spedza święta w samotności. Postanowiłam żeby chociaż to co urządzę w domu przypominało zwyczajną wielkanoc. Choc w domu nie jest najczyściej to postawiłam na swoim. Usłyszałam, że mama obudziła się ze snu alkoholowego, więc podeszłam i zapytałam czy da mi na kiełbasę do święconki. Wyjęła 100 zł i zapytała czy starczy? Odpowiedziałam, że nawet reszty przyniosę. W tym momencie bardzo niemiło mi odpowiedziała, że nie przyjęłam tych pieniędzy. Nie wiem co mnie tak obraziło. Słyszałam z jej ust gorsze słowa. W końcu zabrałam się do malowania jajek i robię to do tej pory. (…)
(…) WALENTYNKI DLA MAMY.....14 luty 2003
„Nie zasługujesz na kochanie ale cie kocham
Nie zasługujesz na pomoc ale ci pomagam”
w przebytych chwilach, momentach staram się być z tobą. To jest zapisane w twoich kartach: „Ludzie ci pomagają”
I by ci pomogli ale ty nie chcesz tej pomocy
I by cię kochali ale ty nie chcesz tej miłości
Próbujesz udowodnic wszystkim, że nie jesteśmy ci potrzebni. I udowadniaj dalej, to już chleb powszedni. Aż nam w końcu udowodnisz i odejdziemy i nie będziesz miała.....BLISKICH.(....)
(…).DROGA MAMO
Przyjaźń z tobą była dla mnie najważniejszą wartością w moim życiu. Żałuję, że tak to się skończyło. Ale cóż zrobić. Nasze drogi w tym momencie się rozchodzą. Ja dorastam, ty szukasz wrażeń i do tego nie potrafimy temu zapobiec. Wydaje mi się, że obu nam zależy aby było tak jak kiedyś. Wspólne spacery wieczorami, za dnia miłe słówka. Powiem krótko, były to czasy kiedy żyłyśmy tylko dla siebie i chwilami tylko ze sobą. No ale wszystko co dobre nie trwa wiecznie i w tym momencie nasza szansa na wieczna przyjaźń wygasła. Mi się wydaje, że już nigdy nie będie między nami tak samo. Moi będzie ciężko zaufać tobie i na odwrót. Wiesz co, właśnie zdałam sobie sprawę jakie mają znaczenia słowa „kocham cię” i „wybaczam”. Myślę, że każdy człowiek inaczej je interpretuje, dla mnie „wybaczam” ma ogromna wartość. Jest nie tyle wybaczeniem win bo niektóre reczy jest bardzo ciężko puścić w niepamięć ale słowo te jest dla mnie na tyle magiczne, że dodaje mi otuchy, daje mi jakiś cel a dokładnie zrobić wszystko aby druga osoba zapomniała o bólu jaki ja spotkał.
Jeżeli myślisz, że te słowa są prośba o przebaczenie to się grubo mylisz. Owszem, żałuję swoich czynów ale.....................chyba ie będe kończyć.
Napisze ci jaką ma dla mnie wartość „kocham cię” Ma po prostu ogromną. Nie wiem czy uda mi się to opisać ale spróbuję......Napisze tak „kocham cię mamo”, to. znaczy, że jesteś dla mnie kimś więcej niż zwykłym człowiekiem. Tobie wszystko zawdzięczam....ty mnie wychowałaś, ty mnie wykarmiłaś, z toba mogłam porozmawiac o wszystkich problemach i nie narzekałaś, że musisz mnie słuchać. Wprost przeciwnie, starałaś się jak najlepiej pomóc. Dobra, nie będę tak wymieniać bo sama wiesz co dla mnie zrobiłaś ale wiedz, że jestem ci za wszystko wdzięczna.
Może nie udało mi się opisac słowami jak rozumiem „kocham cię” ale wiem, że chcę powiedzieć „chcę z Toba być”, nie chcę cie opuszczać i choc wiem, że nigdy między nami nie będie tak jak kiedyś to nadal pragne być przy tobie. Ale co mam zrobić? Jak pisałam wcześniej wszystko co dobre nie trwa wiecznie. Chciałam cie przeprosić za swoje zachowanie, nie musisz mi wybaczać ale wiedz, że jest mi bardzo przykro. Chciałam się pożegnać, nie znaczy to, że chcę popełnic samobójstwo, choc myslałam o tym. Nie chce jednak żeby potem cię za to obwiniali pociesza mnie to, że cos miłego mnie w życiu spotka.
Żegnam nie znaczy też, e się stąd wyprowadzę. Po prostu rozważam tą możliwość. Musze najpierw zapytać co ty o tym myślisz. Ja po prostu nie moge tak żyć. Zaczynam się bac samej siebie. Co chwil e się przerażam, jestem jakims potworem. Dziękuję, że potrafiłaś takiego potwora kochać albo okazywac to. Przy tobie czułam się bepiecznie
kończę ten benadziejny list. Jest możliwość, że jak go będziesz czytać, mnie nie będzie. Ale większe szanse, że będę, przecież nie mam gdzie się podziać
Jeszcze raz cię żegnam wspaniała przyjaźnio
„Nawet cień przyjaciela starczy, aby uczynic człowieka szczęśliwym” (….)
(….) DROGA MAMO.....
przedstawiam ci na tych kartkach list ostatni z ostatnich bowiem zobaczymy się jeszcze przez 12 godzin. Czas płynie a ciebie i tak nie ma. W tym liście chciałam się z toba pożegnać
„ A więc żegnaj mi, kochana ma. Już za chwile odpływamy w długi rejs....”
Może u taty nie czuję się najlepiej ale tutaj też nie jest mi dobrze. Nie wiem, może powinnas się cieszyć, będziesz miała pełną swobode poruszania się i mniej głów do wykarmienia. Nie powinnas więc narzekać.
Chce cię za wszystko przeprosić, nawet za to co nie było z mojej winy. Ale wiedz, że nie moge tak żyć z tobą, w takich chwilach gdyż głupio się czuję. Ciężko mi jest ciebie opuszczać ale czuję, że robie dobrze, nie tylko dla swojej psychiki ale tez dla ciebie, gdyż jedynym lekarstwem dla ciebie jest stracenie kogoś bliskiego. Kto wie? Może stracenie mnie, tobie pomoże. Może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Nie dzwoń do mnie. Wyrządzasz mi tym tylko krzywdę.
Pozdrawiam i życzę spełnienia marzeń (…)