13 lat temu spotkalam sie z pojeciem DDA... wtedy juz 2 lata mieszkalam w Niemczech... ucieklam zaraz po maturze i skorzystalam z pierwszej lepszej okazji, by byc jak najdalej od rodzinnego domu... Uczucie wolnosci i szczescia nie trwalo jednak dlugo... Jak pozniej od kogos uslyszalam: "Nie wazne jak daleko uciekasz, siebie i tak zawsze zabierasz ze soba"... Tak, te 1100 kilometrow nie wystarczylo, by choroba alkoholowa mojego ojca nie przestala zatruwac mi zycia. W koszmarach nocnych wracaly wspomnienia a w ciagu dnia mama zatruwala mi telefonami i sprawozdaniami radosc mowego etapu zycia. Nie wiedzac jak sie bronic zostalam pierwsze swieta Bozego Narodzenia poza domem... Krotko po tym brat probowal odebrac sobie zycie, a mama mowiala mi ze nie chce sie jej zyc... mi tez sie juz nie chcialo... Wspomnienia wrocily z taka sila, ze po prostu mnie przygniotly, do tego sprawozdania matki z obecnych „wyczynow” pijackich ojca odbieraly mi energie do zycia.
Wtedy zaczelam szukac pomocy, bo czulam, ze wariuje. Skontaktowalam sie z polskojezycznym Alanon i tak wszystko sie rozwinelo, ze dwa miesiace pozniej siedzialam w samochodzie z trzema calkiem mi obcymi osobami i jechalam do Carlsberg... Nigdy czegos takiego wczesniej nie zrobilam, ale bol wewnetrzny byl tak silny, ze bylo mi wszystko jedno co sie ze mna stanie. Ta parogodzinna podroz do Carlsberg okazala sie poczatkiem zdrowienia i calkiem nowego rozdzialu w moim zyciu, ktory trwa do dzis... Tam spotkalam wspaniale osoby z DDA z Londynu, ktore cale noce cierpliwie tlumaczyly i uswiadamialy, ze nie jestem w stanie znalezc antidotum na alkoholizm ojca a jedyne co moge zrobic to zatroszczyc sie o siebie. Dlugo jeszcze mialam pokuse, by rozmawiac z trzezwiejacymi alkoholikami i wyciagnac od nich ten cudowny sposob, na to jak przestac pic i moc ten gotowy sposob przekazac ojcu
Po powrocie z Carlsberg uswiadomilo mi sie co tak naprawde dzieje sie w moim rodzinnym domu... Pare dni spedzilam nie wychodzac praktycznie z lozka - myslalam i myslalam a wspomnienia coraz bardziej przerazaly... Znalazlam niemieckojezyczna grupe DDA i zebralam sie na odwage by pojsc... Siedzialam tam co tydzien nic sie praktycznie nie odzywajac... po prostu bylam i sluchalam... Im wiecej sluchalam tym bardziej czulam, jak spadaja m klapki z oczu... Zaczelam powoli i mozolnie wygrzebywac sie z bagna wspoluzaleznienia i stawiac moim rodzicom granice. Systematyczne mitingi dawaly sile i uwalnialy... i...otwieraly oczy na to, jak fakt tego, ze wychowalam sie w alkoholowym domu wplynal na moje zycie... Powoli z zastraszonej, zgadzajacej sie na wszystko dziewczyny zmienialam sie w kobiete, ktora zaczyna miec wlasne zdanie i stawia granice... Nie wszystkim sie jednak to podobalo... Okazalo sie, ze znajomoscim ktore myslalam iz sa przyjazniami, bazuja na... dawaniu-ale tylko z mojej strony. Ja przeciez nie zaslugiwalam na milosc i czas innych... Tak, ten czas to tez czas bolenych rozstan..ale w miejsce tych, w sumie, niezdrowych znajomosci pojawiali sie ludzie, ktorzy traktowali mnie nie z gory a na rowni ze soba...
Demony przeszlosci jednak nadal nade mna wisialy, ciezkie etapy przychodzily i zrozumialam, ze przede mna jeszcze duzo pracy... zaczelam zastanawiac sie nad terapia, jednak studia jakie zaczelam i fakt, ze musialam sie utrzymac i moglam liczyc tylko na siebie, spowodowaly, ze te mysli odsunelam od siebie... Pracowalam i pracowalam, wstawalam czesto o 3h nad ranem i szlam do pracy a wracalam o 21h... Potem nauka i byly dni ze spalam 3-4 godziny... Przestalam miec czas tez na mitingi i odkrylam, ze im wiecej pracuje, tym lepiej sie czuje... Wsparcie dawal mi dodatkowo zwiazek z mezczyzna, ktory byl takze ze wspolnoty... Jednak moja glupota i to, ze poczulam sie zbyt pewna siebie, spowodowaly, ze pracoholizm powoli mnie niszczyl... To ja tak nienawidzilam siebie, ze siebie niszczylam - do tego jednak doszlam dopiero nie dawno...
Ojciec nadal nie przestawal pic... Po telefonach z matka rzucalam sie w wir pracy i powoli i coraz czesciej zaczely sie pojawiac „zle stany”, moje wewnetrzne dziecko powoli sie dobijalo i upominalo o swoje prawa...