To jest moje wspomnienie, zapisane dla tych, którzy się boją….
Próba 1 - pewnego razu kiedyś…..
który to już dzień? Nie wiem, wstaję jak zwykle, szum w głowie, kibel w żołądku, fajka i z psem na spacer, do pracy trzeba iść. Co za dzień, w sumie jak zwykły, pies biega palę fajkę, źle się czuję.
Coś trzeba zrobić myślę, ze sobą. Jest nie w porządku, może ona ma rację i nie mogę już nie pić? Jestem na nią zły, no fakt, ostatnio codziennie od kilku tygodni, raz więcej raz mniej ale codziennie.
Ależ piwo by mi pomogło kurczę…. Jakoś brzydzę się sobą, przed wyjściem spojrzałem w lustro co za morda! Opuchnięta, wory, ślepka kaprawe to naprawdę ja? Złość mną targa, no stało się, przesadziłem. Mogę nie pić? A owszem udowodnię jej to, alkoholik to nie ja! Buńczucznie pstrykam kiepem…...wprost pod radiowóz o xxxxx
„Pan pozwoli do nas” 50 dych w plecy, złość narasta. Dobra, szlak by was. Wychodzę do pracy, co mi jest, duszno, pot, ręka jakoś drętwieje, idę… Dobra myślę obrzucając ja w myślach obelgami pójdę do tego AA udowodnię ci, że nie muszę, ale to po południu. Jest sklep, piwo mnie uratuje, dobrze, że wcześnie ludzi mało, czekaj no czekaj, jak tu wypić, dobra kupię dwa jedno dla X to nie będzie gadał, w sumie? Dobra 4 i nie piję, a po południu na spotkanie.
Dzień minął – popołudnie. Wlokę się noga za nogą, w myślach przeklinam „ja i alkoholik, jak ta krowa śmie tak mówić”. Jest poradnia, dzień dobry chciałbym iść na spotkanie AA jak to zrobić? Pani na to jest Pan trzeźwy? Oczywiście (dwa piwa przez cały dzień myślę? Nie bądź babo śmieszna”. Wskazuje mi salę, wchodzę. Patrzę siedzi dwóch jakiś takich co za mordy boże gdzie ja jestem? No nic, dzień dobry ja na AA dobrze trafiłem? Tak, schodzą się następni jezu co to za ludzie? Alkoholicy kryminaliści myślę, przecież to nie czy wyście powariowali???
Wychodzę to nie miejsce dla mnie, wściekły pokażę wam, pokażę! Ja mogę nie pić.
Nie piłem tydzień.
Kłamstwo nr jeden – nie, ja nie jestem alkoholikiem, mogę nie pić.
Podejście 2 – po latach kilku, dobra, kilkunastu.
Miesiąc nie picia, świetnie się czuję, widzisz myślę? Chcesz to potrafisz. Lato jak świetnie słoneczko te sprawy, piątek zaraz weekend. Ona wyjechała, jedź powiedziałem, bądź spokojna, odpocznij panuję nad tym. Wierzy, ja też wierzę, jestem mocny, inny. Widzę pijaczków pod sklepem, duma we mnie narasta, patrzcie! Jestem lepszy! Dobra piąteczek, sprzątamy zakupy jutro. Opanowane, ogarnięte posprzątane, dzwoniła dojechała szczęśliwie idę spać, super dzień.
Sobota przedpołudnie, odwiedzam córkę z zięciem, wychodzę patrzcie myślę, taki jestem już nie piję. Córka mnie pyta „tato? Może zostaniesz? Nie martw się mała ze mną OK, zobaczysz.”
Zakupy, mięska te sprawy ostatni regał……..piwo. Wiesz myślę do siebie, a.. wezmę trzy miodowe, zasłużyłem, przecież to nie piwo w końcu sobota. Dobra, wieczór, odpalamy muzyczkę w końcu sam domu, ciach syk kaspla extra!
Budzę się…………..boże co za kac, zaraz, gdzie ja jestem? Mieszkanie matki, pełno butelek, czwartek?!!! czwartek, o boże co???? czwartek??
Lęk…. Co się działo? Nic, przyjechałeś w niedzielę i pijesz cały czas. Praca? Zona? Dopada mnie lęk, wstręt, rozpacz….. Telefon do szefa, chory takie tam, dobra, udało się. Żona dzwoni, zimna, jutro wracam, dziękuję za wakacje. Rzucam przekleństwa sam na siebie, nie dam rady, idę po piwo,
Piątek, nie nie wracam do domu jestem u matki, tak, piję.
Sobota. Trzeźwieję, z piwem, jest źle, jestem dnem, jestem niczym, jestem gorszy od tych na dnie, tych śpiących zarzyganych w parku.
Niedziela. 3 piwka, 11.00. Patrzę na matkę, nic nie mówi. Załamałem się. Nic już nie mogę, nad niczym nie panuję. Jadę do domu. Cisza… trzęsie mnie, świadomość, że mogę ją obrazić i wrócić do matki pić jest kusząca, w sumie myślę i tak mam jej dość, w końcu ją zostawię i będę miał spokój. Mija godzina, dwie, palę. To koniec myślę, nic już nie mogę. Jeżeli teraz się napiję umrę.
„słuchaj, przemyślałem to, chcę się leczyć dajmy nam szansę”
Do piątku jakoś się przytelepałem, jak? Nie wiem, grunt, że nie piłem.
Sobota, AA. Dzień dobry, co tu robisz? Wyrzucam jednym tchem z siebie „ludzie, ratujcie mnie bo jeszcze jeden krok i spadnę w przepaść!”. Dobra, siadaj usłyszałem.
Nie piję do dzisiaj, mi już nie potrzeba więcej dowodów. A Ty? Boisz się AA? Ja też się bałem.
Bądź mądrzejszy(a) ode mnie, nie czekaj, jeżeli czujesz, że musisz idź już dzisiaj. Powodzenia!